Fantastyczna Faza - część 3

 

Indianie zamieszkujący tereny Ameryki Południowej są niekwestionowanymi mistrzami w wytwarzaniu niespotykanych specyfików o niezwykłych właściwościach. W trzeciej części artykułu poświęconego wprowadzaniu do świata fantasy środków, które potocznie nazywane są narkotykami, zajmiemy się ayahuascą (czytaj: "ajałaską"), która, podobnie jak dragi w poprzednich dwóch odsłonach artykułu, została odkryta przez plemiennych Szamanów zza oceanu.

 

Działanie ayahuascy jest jeszcze bardziej tajemnicze niż efekty występujące po przyjęciu Salvii. "Pnącze duchów", bo tak brzmi jej nazwa w peruwiańskim języku keczua, to liana, która od niepamiętnych czasów służy tubylczym uzdrowicielom zamieszkującym lesiste prowincje Peru, Kolumbii i Ekwadoru do leczenia ciężkich chorób.

 

Ayahuasca występuje w dżungli w dorzeczu Amazonki. Spożywa się ją w postaci wywaru. Jej działanie jest bardzo niewiarygodne, przez współczesnego człowieka określane często mianem cudu. Dzieje się tak nie bez powodu, "pnącze duchów" wyzwala bowiem w człowieku ukryte moce i pozwala czynić niepojęte rzeczy. W związku z tym, że roślina zmienia świadomość, a po jej zażyciu występują niewiarygodnie silne stany wizyjne, w podręczniku toksykologii zaliczana jest do kategorii środków halucynogennych. Jest to uproszczona definicja, bowiem oprócz wizji, przy odpowiednich rytuałach, mają miejsce rzeczy z pogranicza magii...

 

Należy zaznaczyć, że przyjmowanie wywaru jest niebezpieczne. Nie chodzi tu jednak o poniesienie bezpośredniego uszczerbku na zdrowiu, ayahuasca nie jest bowiem toksyczna i nikt nie zginął do tej pory od jej przyjmowania. Roślina ta również nie uzależnia, jak chociażby tytoń, alkohol czy kokaina. Niebezpieczeństwo w tym przypadku stanowi możliwość popadnięcia w obłęd, zerwania więzi ze światem rzeczywistym. Wywar można wypić jedynie pod ścisłym kierownictwem człowieka, który osiągnął konieczne szczeble szamańskiego wtajemniczenia.

 

Znawca ayahuascy nosi miano curandero, co w języku hiszpański oznacza "uzdrowiciel". Zanim jednak stanie się uzdrowicielem poddaje się kilkumiesięcznemu "treningowi", podczas którego jest pod ścisłą dietą: spożywa jedynie ryż i pataty oraz rośliny, których działanie wypróbowuje na sobie. Pijący wywar musi być na czczo. Konieczność ta spowodowana jest odrażającym smakiem napoju z liany, po przyjęciu którego nikt nie uniknął gwałtownych wymiotów. Przez miesiące przygotowań curanderos przyzwyczają swój organizm do ohydnego specyfiku.

 

 

W tym momencie nasuwa się jedno pytanie: czy każdy chory musi przed leczeniem przejść podobną "inicjację"? Nie. Wywar z ayahuascy jest dziwnym lekarstwem, które zażywa nie tyle chory, co... lekarz. Curanderos poprzez wprowadzenie się w odmienny stan świadomości "wchodzą w chorego", diagnozują chorobę, odkrywają jej przyczynę oraz środki zaradcze, a występujące halucynacje są tylko efektem ubocznym. Niestety podczas ostatnich dziesięcioleci wieść o "pnączu duchów", która rozeszła się po Ameryce Północnej i Europie, sprowadziła do amazońskiej dżungli wielu amatorów mocnych wrażeń. W związku z tym pojawili się również liczni oszuści, którzy serwują za pieniądze wywar turystom, narażając ich na niebezpieczeństwa. Prawdziwi curanderos nie chwalą się swojš wiedzą i zazwyczaj zamieszkują chaty położone w głębi puszczy, z dala od gwarnych wiosek. Są dzięki temu szanowani przez tubylców, którzy udają się do nich w beznadziejnych przypadkach, kiedy tradycyjna medycyna jest bezsilna.

 

Ceremonia uzdrowienia przebiega następująco: gdy rankiem do chaty curandero przybywa chory, ten najpierw przygląda się przybyszowi i podejmuje decyzję co do przeprowadzenia zabiegów. Jeżeli zdecyduje się na "kurację" udaje się do lasu, gdzie wycina odpowiednią ilość pnączy oraz zbiera dodatkowe zioła stanowiące niezbędny dodatek do wywaru. Kolejnym krokiem jest przygotowanie z zebranych materiałów magicznego napoju - curandero tnie pędy ayahuascy na kawałki, po czym uciera w moździerzu i przy użyciu dużej ilości wody gotuje do czasu, aż wywar odpowiednio zgęstnieje. Przygotowywanie specyfiku do spożycia trwa około ośmiu godzin. O zmierzchu zjawia się z pacjentem oraz ewentualnymi uczniami w swojej chacie i rozpoczyna uzdrowicielski rytuał. W czasie jego trwania curanderos okadzają pacjenta tytoniem, szeleszczą wachlarzami z liści oraz nucą icaros - własne, magiczne pieśni, których uczą się wprost od ayahuascy, kiedy doznają oświecenia będąc pod jej wpływem. Wszystkie te zabiegi mają na celu utrzymanie z dala od miejsca i ludzi będących pod wpływem ayahuascy złych duchów oraz demonów. Według szamanów wspomniany wcześniej obłęd, jest spowodowany tym, że przyjmujący magiczny wywar jak magnes przyciągają duchy. Są wśród nich duchy dobre, pomagające terapeucie w zdiagnozowaniu i wyleczeniu choroby, ale także przybywające z tropikalnego lasu ciemne i szkodliwe demony, a także największe niebezpieczeństwo - brujos (czytaj: "bruchos"). Są to astralne sobowtóry zmarłych złych czarowników, którzy jako cel swego istnienia przyjęli szkodzenie innym.

 

Ayahuasca zaczyna działać po około 30 minutach. Wizje przez nią wywoływane mają różny charakter, jednak stałym zjawiskiem jest zamiana czarnej jak węgiel nocą dżungli w żywy, rojšcy się od świateł i kolorów świat oraz rozbrzmiewające w głowie głosy duchów, przemawiających do nas po imieniu. Gdy na moment utraci się świadomość, można wejść w ciało owada lub kolibra i wzbić się wysoko w powietrze ku koronom drzew. Utożsamianie się ze zwierzętami miewa jednak jeszcze głębszy charakter. Nie tylko widzi się ich oczyma, ale również czuje ich mięśnie, wkracza w psychikę...

 

 

Aby jeszcze lepiej zobrazować jak niezwykłe jest wizyjne oraz uzdrowicielskie działanie liany, warto zapoznać się z zamieszczonymi poniżej relacjami ludzi, którzy przyjmują ayahuasce. Każdy z nich najżywiej wspomina pierwsze wypicie wywaru. Amerykański antropolog, Michael Harner, ujrzał mitologiczne sceny, pełne ciemnych stworów podobnych zarazem do węża i nietoperza. Twierdziły one, że są "panami świata" i stwórcami życia na Ziemi. Wizja ta nie dawała spokoju antropologowi, więc zapytał o jej sens starego szamana z wioski Conibo. Ten odpowiedział mu: "nie przejmuj się tym. One zawsze, każdemu to opowiadają. Ale są tylko Panami Ciemności Zewnętrznej..." Kolejny badacz tajemnic Amazonii, Alan Shoemaker, opowiadał o drzewach, które zmieniły się w otoczonych światłem ludzi, odzianych w przedziwne stroje, z którymi nie spotkał się nigdy w życiu. Po paru miesiącach odwiedził muzeum, w którym natrafił na identyczne ubrania. Okazało się, że należały one do prastarych inkaskich kapłanów. O swoich przeżyciach opowiada również jeden z najbardziej doświadczonych curanderos - Agustin Rivas-Vasques. Na początku swoich doświadczeń z ayahuascą nie budził się do końca z wizyjnego stanu i gdy wracał do domu na pobliskim cmentarzu widział tłumy zmarłych. "Umieranie" jest częstym tematem wizji. Nie jest to oczywiście śmierć w dosłownym znaczeniu tego słowa. Pod wpływem "pnącza duchów" człowiek odnosi wrażenie, że ginie. Agustin Rivas-Vasques wspomina o mnóstwie ludzi, którzy po pierwszym hauście wywaru prosili go o ratunek, o odtrutkę, gdyż byli przeświadczeni, że to śmierć... Dlatego też szamani wierzą, że "inny świat", w który przenosi ayahuaska jest miejscem, do którego odchodzą umarli. Od tego zjawiska wzięła się kolejna nazwa liany - "pnącze nieboszczyków".

 

Jak jednak wcześniej wspominałem halucynacje, czy raczej wizje, to jedynie powierzchnia zjawiska. Curanderos przyjmują go, aby uleczyć chorego. Alan Shoemaker, którego wizje opisane zostały powyżej, wyleczył swoją matkę z zaawansowanego stadium raka wątroby. "Wieczorem, podczas sesji ayahuaski, wyraźnie zobaczyłem moją matkę, jak bierze lekarstwo obniżające poziom cholesterolu. Wiedziałem, że to lekarstwo stało się przyczyną jej raka. Następnie zobaczyłem butelkę z wypisanymi nazwami pewnych roślin rosnących w tutejszej dżungli; były to lekarstwa na jej chorobę. Wiedziałem też, że należy sporządzić wodny wyciąg z tych ziół - nie alkoholowy, gdyż alkohol zniszczyłby jej wątrobę" - wspomina. Mimo iż lekarze wątpili w słowa badacza oraz ocenili jako bezwartościowy przygotowany przez niego napar z ziół, podawał go swojej matce. W dzień operacji chirurg stwierdził, że: "nowotwór wątroby skurczył się do szczątkowych rozmiarów i jest cały otorbiony". Jedni uznali to za cud, inni stwierdzili, że pomylono się podczas badań i nowotwory wcale nie było... W ten sposób, razem ze swoim mistrzem Don Ramonem, Alan uleczył wielu ludzi. Gdy stary curandero pyta go o chorobę pacjenta, ten recytuje diagnozę i sposób na wyleczenie. "Sam wypowiadam słowa, lecz nie należą one do mnie. To jakaś niewiadoma siła posługuje się moimi ustami" - twierdzi Shoemaker. Należy podkreślić, że leczenie zawsze okazuje się w pełni skuteczne, nieważne z jaką chorobą mamy do czynienia, a przecież amazońska dżungla, ze swoim gorącym i wilgotnym klimatem, obfituje w różnego rodzaju nieznane we współczesnych laboratoriach dolegliwości. Mimo to od tysiącleci ludzie żyją w tym tropikalnym klimacie, radząc sobie z bakteriami, wirusami czy pasożytami. Nie ma więc podstaw, aby nie wierzyć w magiczne właściwości omawianej rośliny...

 

Przejdziemy teraz do drugiej części artykułu, czyli przedstawiania propozycji odpowiednika ayahuascy w świecie fantasy:

 

Nazwa:: Nazwa rośliny, podobnie jak w przypadku salvii divinorium, jest wystarczająco "fantastyczna", by stosować ją w grach RPG. Przyjmijmy jednak, że mianem ayahuascy roślinę określają jedynie dobrze zaznajomieni z nią ludzie. Dla reszty nazwa ta może okazać się zbyt "egzotyczna", dlatego też we wszelakich wzmiankach o cudownej, uzdrowicielskiej roślinie, jakie można usłyszeć w opowieściach serwowanych po szóstym piwie w karczmie, mówi się na nią creeper, co w języku angielskim oznacza pnącze.

 

Zastosowanie: Ayahuasce stosują przede wszystkim uzdrowiciele. Zazwyczaj wywar przygotowywany z rośliny stanowi podstawową rzecz przy diagnozowaniu choroby. Uzdrowicieli wyspecjalizowanych w korzystaniu z creepera, tak jak w naszym świecie, nazywa się curanderos, lub po prostu szamanami. Każdy z nich samodzielnie wyprawia się po pnącze. Oprócz tego "narkotyk" stosują magowie (w szczególnie nekromanci). Nabywają go oni u curanderos, stosują natomiast w celach bliżej nie znanych, choć można przypuszczać, że "pnącze nieboszczyków", jak również nazywa się ayahuasce, pomaga im w kontaktach z istotami, które zakończyły już znaną nam część życia.

 

Wygląd: Zdjęcie rośliny znajduje się poniżej.

 

 

Występowanie: Przenosząc "pnącze duchów" do świata fantasy zamieńmy wilgotne i ciepłe obszary na dość chłodne i suche. Gęste, mroczne, nieprzyjazne dla człowieka lasy spotęgują wyobrażenie o nadnaturalnych właściwościach rośliny.

 

 

Autor: EmpE

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky