Najstarsza maszyna

 

Powstała ona około 40000 lat przed naszą erą i od razu spowodowała przełom w historii człowieka. Dzięki niej miał on czas na życie społeczne i działalność artystyczną (którą do tej pory podziwiamy patrząc na ściany niektórych jaskiń). Z czasem maszyna ta stawała się coraz skuteczniejszą bronią, która ułatwiała polowanie i zabijanie członków innego plemienia. W jednych kulturach przeklęta, w innych stawała się atrybutem bogów. Używana od tysięcy lat na pięciu kontynentach (oprócz Antarktydy i Australii), właściwie nie wyszła z użycia do dziś. Posługiwało się nią wielu starożytnych (i nowożytnych) bohaterów. Japońscy samurajowie używali jej na długo zanim nauczyli się władać katanami. Ewoluowała, złożona z wielu materiałów stawała się coraz skuteczniejsza, bardziej śmiercionośna. Pod Crecy (1346) i Azincourt (1415) stała się przekleństwem francuskiego rycerstwa, a ponad dwieście lat wcześniej zmorą krzyżowców. Czy wiecie jaką maszynę mam na myśli?

 

Łuk. Jednak zacznijmy od początku.

 

Dawno temu ludzie polowali na zwierzęta lub zbierali owoce leśne. Polowania były ciężkie i mozolne, często polegały na wykopaniu olbrzymiego dołu (gołymi rękami lub za pomocą płaskiego kamienia) i zapędzeniu do niego zwierzyny. Nie zawsze się to udawało i ciężka praca włożona w kopanie dołu nie owocowała niczym więcej, niż zmęczeniem i odciskami. Aż pewnego dnia któryś z ludzi postanowił przymocować łodyżkę jakiejś rośliny do dwóch końców giętkiego patyka, po czym wziął drugi patyk do ręki i jakoś tak pokombinował, że jeden z patyków (przy małym wkładzie siły owego wynalazcy) poszybował... i zniknął z widoku. Może wtedy jeszcze ten wynalazca nie zdawał sobie sprawy jak genialnego odkrycia dokonał, ale dziś wszyscy historycy są zgodni - łuk to jeden z najważniejszych wynalazków człowieka. Nagle polowanie stało się łatwiejsze i, co ważniejsze, o wiele bezpieczniejsze. Nagle prehistoryczny człowiek odkrył, że ma trochę czasu dla siebie! Z wykorzystaniem go też nie było problemu. Człowiek mógł zacząć przedstawiać na ścianach jaskiń świat, który widział naokoło, mógł poświęcić się wynajdowaniu innych wynalazków...

 

Mijały kolejne tysiące lat, a łuk powoli zmieniał swoje kształty i osiągi. Łuków używano bardzo skutecznie jako broni w starożytnym Egipcie. To właśnie tam łuk przez pewien czas był bardzo ważną bronią. Mimo, iż łuki rodzimej produkcji dały Egipcjanom władzę nad wielkim kawałem świata i były jednymi z lepszych na świecie, to w późniejszych czasach większość łuczników z tego kraju wolała używać łuków z importu. Pewnymi wyjątkami byli faraonowie Thutmose III (1504-1450r p.n.e.) i Amenhotep II (1450-1412r p.n.e.), którzy najwyżej cenili łuki rodzimej produkcji. Amenhotep II, który był bardzo wytrawnym łucznikiem posiada umieszczoną na swoim obelisku następującą historię. Najpierw "(...) zebrał trzy setki łuków, najtwardszych jakie udało mu się znaleźć aby wybrać te zrobione najlepiej. Tym samym chciał wyróżnić wytwórców którzy byli ekspertami w swoim fachu od tych, którzy nie potrafili wykonać dobrze swojego zadania. (...)", w końcu wybrał łuk bez żadnej skazy, który tylko on był w stanie naciągnąć i "(...) pojechał na północną strzelnicę gdzie przygotowano dla niego 4 cele wykonane z azjatyckiej miedzi o grubości męskiej dłoni. Słupy ustawiono w odległości 20 łokci od siebie. Kiedy Jego Majestat pojawił się w swoim rydwanie jak wszechmocny Montu, sięgnął po łuk i chwycił w dłoń 4 strzały na raz. Jego rydwan wystrzelił w kierunku celu z niewiarygodną prędkością, jak rydwan boga Montu. Jego strzała przebiła cel, rozszczepiając go. Znów naciągnął łuk mierząc w drugi cel. Nikt nigdy nie trafił tak w cel, nikt nigdy nie słyszał, żeby jakiś człowiek trafił strzałą w cel zrobiony z miedzi, i żeby rozszczepił ten cel i strzała spadła na ziemię, nikt inny oprócz Króla, silnego i potężnego, ponieważ Amon wybrał go na zdobywcę." Te cytaty mogą powiedzieć coś o stosunku Amenhotepa II do łucznictwa. Czyż nie jest to uczynienie łuku niemalże świętą bronią?

 

Asyryjczycy (ok. 770 r. p.n.e.) jako pierwsi używali żelaznych grotów strzał. To oni opracowali także bardzo skuteczne sposoby wykorzystania łuku. Po pierwsze wpadli na stworzenie pary łucznik-tarczownik: tarczownik trzymał olbrzymią tarczę (podobną do średniowiecznej pawęży), a łucznik zza bezpiecznej zasłony dziesiątkował wrogów (szczególnie skuteczna taktyka przy oblężeniach). Po drugie bardzo udoskonalili wynalazek rydwanu. Początkowo typowy asyryjski rydwan posiadał dwóch członków załogi (woźnicę i łucznika), jednak z czasem wozy bojowe zaczęły przypominać swą masą czołgi: oprócz woźnicy zabierały najczęściej po trzech (!) łuczników i oszczepników, więc razem niosły nawet siedmiu ludzi! Koszt wystawienia rydwanu był ogromny (dwa konie, wytrzymały wóz, kosztowny łuk kompozytowy oraz wykwalifikowana załoga) i dlatego na taki sposób walki mogli pozwolić sobie tylko szlachetnie urodzeni i bogaci obywatele - łuk był bronią elit.

 

Persowie, około roku 600 p.n.e., wprowadzili na pola bitew łuczników konnych, ale łuki były także używane z wierzchu bardzo nietypowych zwierząt. Na grzbietach słoni Hannibala zawsze znajdował się człowiek uzbrojony w broń dystansową (procę lub łuk), który z bezpiecznego miejsca z dobrą widocznością siał postrach i śmierć wśród rzymskich żołnierzy. Grecy natomiast posiadali kilku legendarnych bohaterów, którzy posługiwali się tą bronią. Jednym z nich był Asteros, który wybił prawe oko królowi Filipowi Macedońskiemu strzałą, na której napisał "W prawe oko króla Filipa". Także Achilles zginął przecież od strzały godzącej go w piętę. Homer w Odysei opisuje łuk jako arcydzieło, którym posługiwać potrafią się jedynie silni mężczyźni (dzięki łukowi Odyseusz wraca do żony i syna). Także boskie rodzeństwo, Apollo i Artemida, w sposób mistrzowski posługiwali się łukiem. W armii Rzymskiej łucznicy nie odgrywali zbyt znacznej roli (byli stawiani w jednym rzędzie z procarzami i oszczepnikami jako oddziały wspierające) podczas gdy decydującą siłą była ciężka piechota.

 

Łuków używały także, w różnym natężeniu, wszystkie ludy, które przyczyniły się do upadku Cesarstwa Zachodniego. Te, które przybywały z dalszego wschodu używały skomplikowanych i zabójczo skutecznych łuków refleksyjnych. Później Attyla, wódź Hunów, w V wieku używał bardzo skutecznie konnych łuczników - był na tyle skuteczny, że nazwano go później 'biczem bożym', karą spuszczoną na grzeszną Europę. Wtedy łuk miał nadal wartość symboliczną i był atrybutem władców: dzisiejsze słowo 'hetman' pochodzi od hunowskiego 'man hety', czyli 'mąż łuku'. Wielu innych władców także budowało siłę swoich armii na bazie skuteczności tych wspaniałych oręży. Tureccy konni łucznicy stali się przekleństwem krzyżowców bijących się na początku ostatniego tysiąclecia o Jerozolimę. Nadchodzili niespodziewanie i szybko, jak śmierć, którą nieśli. Podjeżdżali na koniach pod tabory i kolumny podróżującego rycerstwa i wystrzeliwali Panów w Lśniących Kolczugach do nogi, zanim ci zdążyli napiąć swoje ciężkie kusze. Po takim ataku znikali na swoich szybkich koniach, pozostawiając tylko chaos, śmierć i groty strzał...

 

Anglicy także dostrzegali potężną skuteczność łuku. 26 sierpnia A.D. 1346 spotkały się dwie armie: francuska i angielska. Francuzi przeważali Anglików liczebnie niemal trzykrotnie, ale to Anglicy zajęli dogodne pozycje na wzgórzu. Najpierw nad polem przyszłej bitwy  przeszła burza. Cięciwy kusz genueńskich najemników walczących po stronie Francuzów zamokły, natomiast łucznicy angielscy pościągali swoje cięciwy z łuków i schowali pod czapki lub pod koszule, co uchroniło je od zamoknięcia. Efekt był taki, że Genueńczycy nie mogli dosięgnąć swoimi bełtami linii angielskich, a Anglicy razili Francuzów i ich sojuszników gradem strzał. Jakby tego było mało niezdyscyplinowane francuskie pospolite ruszenie niemalże z marszu, bez uformowania szyku bojowego, ruszyło na Anglików. Rycerze francuscy tratowali swoich kuszników, ranione strzałami konie padały, a nieliczni rycerze, którzy dotarli do linii angielskich byli bez problemów wybijani, przez piechotę. Bitwa zakończyła się prawdziwą rzezią Francuzów - zginęło ponad 1500 szlachty i doborowego rycerstwa oraz wielu znanych, podziwianych i bogatych. Tani angielski łucznik zatryumfował nad ciężkozbrojnym francuskim rycerzykiem...

 

Podczas tej samej wojny, prawie siedemdziesiąt lat później łuk angielski znów był górą! 25 października A.D. 1415 na niewielkiej równinie w krainie Artois (we Francji), między dwoma lasami znów spotykają się dwie armie (i znów spotkaniu Anglików i Francuzów towarzyszy deszcz) - 20.000 Francuzów (głównie doborowe ciężkie rycerstwo) pod dowództwem króla Karola VI oraz 10.000 Anglików (w tym 6.000 łuczników) pod komendą Henryka V. Henryk przed bitwą kazał swoim piechurom ściąć bardzo wiele pni i zaostrzyć je z obu końców. Pnie wbite pod kątem 45o do podłoża miały hamować impet ciężkiego rycerstwa francuskiego. Wielu spośród francuskich rycerzy musiało zsiąść z koni, by móc walczyć, gdyż ich wierzchowce nie potrafiły nieść ich zbroi poprzez głębokie błoto wąskiej równiny. Na początku żadna ze stron nie paliła się do ataku, ale w końcu Henryk wydał rozkaz, by jego łucznicy przenieśli zaostrzone pale bliżej Francuzów i rozpoczęli ostrzał. Potężna ilość grotów zadziałała nadspodziewanie dobrze - francuskie konie płoszyły się i z dzikim kwikiem łamały szyk. Szarża Francuzów w kierunku łuczników załamała się, a w powstałym chaosie ciężkozbrojny, wolny rycerz francuski nie ma szans z szybkim Anglikiem. Po raz kolejny bilans zabitych był porażający. 1500 ludzi martwych po stronie Anglików oraz 5000 sztuk martwego rycerstwa francuskiego (należy pamiętać, że pod Azincourt stanęła najpiękniejsza armia francuska jaką kiedykolwiek świat widział). Tak więc po raz kolejny kmieć z kawałkiem drewna i sznurkiem zademonstrował wyższość nad potężnym panem feudalnym.

 

Później najsłynniejszym i najbardziej skutecznym łukiem był łuk kompozytowy używany przez ludy wschodniej Europy (np. Tatarów) lub Azji (przede wszystkim robiących rajdy po Europie Mongołów). Powoli jednak, wraz z rozwojem broni palnej, ta wspaniała broń znikała z pól bitew. Dziś łuk jest używany głównie w celach rekreacyjnych lub sportowych, ale np. w Ameryce Południowej przetrwały zamknięte społeczności, które nadal używają go do polowań. Należy zaznaczyć także, że żadna inna maszyna wynaleziona przez człowieka nie przetrwała tak wielkiej próby czasu...

 

Czy szanujecie teraz bardziej ludzi, którzy posługują się tą bronią? Czy rozumiecie jej znaczenie w historii naszego świata? Czy należycie cenicie najstarszą maszynę świata?

 

 

Autor: Rallat

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky