Textogonia
Na początku była myśl. Potem było słowo, które przerodziło się w znak wystukany na klawiaturze.
Tak właśnie, w mozole i trudzie, rodzi się każda DMG...
Najzabawniejsze jest, że niektóre prace należy wykonywać dwa razy, bo na przykład okazuje się,
że przełożonemu coś się nie podoba, w złożonym już podkąciku...
Wtedy z reguły człowieka bierze taka wena na wymyślanie wulgarnych neologizmów,
że aż strach się bać. W ten październikowy wieczór właśnie siedzę i przelewam moje myśli
na ekran. W tym momencie mam dość. Mam dość szkoły, mam dość nauki, dość wszystkiego.
Po prostu. Przy zmęczeniu, dostawaniu głupawki nim spowodowanej i ogólnej, wszechogarniającej
apatii, siedzę sobie przed komputerem i wystukuję nic nie znaczące znaki, w tej części DMG,
której i tak nikt nigdy nie czyta. Co więcej robię to już drugi raz do tego samego podkącika
w tym miesiącu... Przepełnia mnie radość, ekscytacja i jestem do tego stopnia zmotywowany, że...
po prostu brak mi porównania.
Mam nadzieję, że Wam nie udzieli się moja "radość życia" i wspomożecie DMG swoimi artykułami.
Ja zawsze czekam... fontce@wp.pl.
Autor: Rallat
18.10.04r.
Rybnik
|