Dotyk przeznaczenia

 

Kiedy ktoś pyta mnie o moją ulubioną aktorkę filmową zawsze mam trudności z zaproponowaniem jednej kandydatki. Wiem jedno - ogromnie lubię pewną znakomitą Australijkę, Cate Blanchett. Choć wielu kinowym dyletantom to nazwisko kojarzyć się może tylko ze skromniutką rolą we Władcy Pierścieni (skądinąd nie wyobrażam sobie nikogo innego jako Galadriel), ja jednak mam do niej wielki szacunek głównie za sprawą Elizabeth Shekhara Kapura i rewelacyjnej roli brytyjskiej królowej. Od czasu, gdy zobaczyłem tamten film wbiłem sobie głęboko do głowy jej nazwisko. Ono też przykuło moją uwagę, gdy w wypożyczalni VHS/DVD rozglądałem się za czymś ciekawym do obejrzenia.

 

Thriller The Gift, w naszej dystrybucji obecny jako Dotyk przeznaczenia, to film stosunkowo nieznany polskiej widowni. Cate Blanchett gra w nim główną rolę, wcielając się w postać wróżki czytającej przyszłość z kart. Oprócz niej w filmie występuje także Keanu Reeves i kilku dobrych aktorów mniejszego formatu, jak Michael Jeter (pamiętny "Francuz" z Zielonej mili) Giovanni Ribisi czy urocza, dorodna Katie Holmes (kłania się Jezioro marzeń). Obsada jest więc co najmniej dobra, a i historia może ciekawić - najpierw mamy zaginięcie młodej kobiety (Holmes), następnie śledztwo utyka w martwym punkcie, a w konsekwencji policja oraz mąż zaginionej przychodzą po pomoc do wróżki. Wróżka zaś, trapiona przez dziwne przewidzenia, krok po kroku pomaga odkrywać tajemnicę. Krótko mówiąc - sounds good.

 

Tyle tylko, że całość ma sporo niedociągnięć. Dotyk przeznaczenia sprawia wrażenie, jakby został nakręcony przez człowieka, który wpadł na pomysł na film i chciał go jak najszybciej zrealizować, żeby olśnić widza zakończeniem, a to, co po drodze, było dla niego mniej ważne. Niestety, scenariusz zmarnowano przez niedopracowanie drobnych szczegółów. Choć Dotyk przeznaczenia początkowo wciąga, z czasem staje się przewidywalny. Trochę rażące jest zakończenie (może nie tyle samo rozwiązanie kryminalnej zagadki, co ostatnie minuty filmu) które z opowieści tajemniczej, bazującej na niepokojących widzeniach, czyni bezceremonialną fantastykę. Również "kadłub" filmu kuleje - przykro mi, ale nie wyobrażam sobie, żeby przy braku sensownych dowodów w jakimkolwiek cywilizowanym kraju skazano kogoś na długoletnie więzienie praktycznie tylko na podstawie pracy jasnowidza.

 

Dotyk przeznaczenia nie ma oczywiście samych minusów. Film charakteryzują dobre, dość oryginalne zdjęcia oraz efekty specjalne (vide niebo zamieniające się w taflę wody i ciało zaplątane w konarach drzew niby w wodorostach) nie można również narzekać na udźwiękowienie. Świetnie spisują się aktorzy - Blanchett i Reeves to przecież klasa sama w sobie, zaś reszta wykonawców została wręcz idealnie dopasowana do ról. Fabuła czasem zaskakuje pozytywnie (choćby wstrząsający wątek skrzywionego psychicznie Buddy'ego) i byłaby świetna oraz wciągająca do końca, gdyby tylko nie psuły ją niektóre elementy. Prawda o filmie leży więc gdzieś pośrodku.

 

Dotyk przeznaczenia nie jest filmem złym. Brakuje mu wprawdzie paru punktów, by nazwać go dobrym, aczkolwiek na pewno warto go obejrzeć. Niektórzy dopatrują się w nim podobieństw do Co kryje prawda z Michelle Pfeiffer i Harrisonem Fordem, to chyba jednak ogromne uproszczenie. To po prostu przyzwoity obraz na zadowalającym poziomie - nie rzucający na kolana, ale także nie rozczarowujący na całej linii. Jeśli ktoś lubi Cate Blanchett, odrobinę oderwania od rzeczywistości i do tego umie przymknąć oko na kilka niedociągnięć scenariusza wówczas jest to film dla niego, a ja zapraszam do wypożyczalni. Choćby po to, by zobaczyć Reevesa w nietypowej dla niego roli zarośniętego, wioskowego brutala.

 

 

Autor: Equinoxe

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky