The Art Of the Fellowship of the Ring

 

“The Art Of the Fellowship of the Ring” to pierwszy przewodnik z serii opracowanej przez Gary’ego Russella, dotyczącej wizualnej strony nowozelandzkiej superprodukcji „Władca Pierścieni”. Autor zbierał tworzone w studio Weta ilustracje będące podstawą do prac nad scenografią, kostiumami, rekwizytami, postaciami i efektami specjalnymi w filmie Petera Jacksona. Ten album jest opisem wyzwań, jakie stały przed ekipą projektującą „Drużynę Pierścienia” i zbiorem ilustracji, z których reżyser wybierał te najtrafniej przedstawiające świat Tolkiena. Ten album jest też najwspanialszą książką opisującą proces powstawania filmu Jacksona, jaką miałem w rękach. Przepięknie wydany, bogaty w setki ilustracji, skomentowanych przez twórców szkiców, malowideł, komputerowych kompozycji, makiet, dla fana trylogii Jacksona jest... prawdziwym skarbem. Po kolei jednak.

Książka liczy sobie prawie 200 stron, zawiera ok. 500 ilustracji i podzielona jest na rozdziały: „Wstęp, Wprowadzenie, Lokacje, Kostiumy, Broń i Potwory”. Na początku czytamy więc wstęp autora albumu i twórców prac, czyli ogólny opis ich zadań w procesie projektowania wizualnej strony „Drużyny Pierścienia”. Dowiemy się tutaj o zaangażowaniu we współpracę przy projekcie słynnych ilustratorów książek Tolkiena: Alana Lee i Johna Howe’a. Obok wstępu pokazano bardzo ciekawe ilustracje Jeremy’ego Bennetta, będące podstawą do animacji tytułu „Lord of the Rings” na rozpoczęcie filmu.

Lokacje podzielono w książce chronologicznie. Zaczynamy więc od Hobbitonu i Bag End, domku Bilba, w projektowanie którego najbardziej zaangażowany był John Howe. Bardzo ciekawe są projekty komputerowych fajerwerków Gandalfa, wykonane przez Gusa Huntera. Alan Lee narysował Hobbiton, opierając się na wyglądzie planu filmowego w Matamata (który do dziś, widziałem na własne oczy, wygląda jak wyjęty z opisu Tolkiena!). Miasto Bree powstało jako połączenie planu filmowego w starej bazie wojskowej i kompozycja z malowidłem w tle. Szkice Howe’a i Lee oddają jego angielski, średniowieczny charakter.

Przez Wichrowy Czub i Isengard dochodzimy do projektów fantastycznego Rivendell. Na podstawie przecudownego jesiennego malowidła Alana Lee powstała makieta, która oddała w pełni wszystkie najważniejsze pomysły tego artysty na stanicę Elfów. Lee zajął się też projektami wnętrz. Jego przepiękne, nacechowane spokojem i gracją, magiczne szkice przeniesiono w najdrobniejszych szczegółach na rzeźby, sklepienia, kolumny i ozdobne ganki dworu Elronda.

Przez malowidła, szkice i kompozycje z makietami droga wiedzie nas do Caradhras i Morii, którą kolorystycznie określił Jeremy Bennett, a zanimował Gus Hunter. Alan Lee naszkicował m.in. ogromne schody, z których zbiega Drużyna Pierścienia. Lothlorien to znowu Lee i jego opływające w magię szkice, oraz kompozycje kolorów Paula Lasaine’a. Powala na kolana szkic-malowidło Argonath tegoż autora, który wykorzystano jako jeden z plakatów reklamowych 1 części trylogii Jacksona. Statuy przypominają prawdziwe pomniki, a kolorystyka stała się podstawą do stworzenia zapierającej dech w piersiach sceny.

Mroczne okolice Mordoru kolorystycznie określili Bennett i Lasaine. „Gorgoroth Plains”, w którym Sauron ogląda swoje armie w Pierwszej Erze, sprawia, że przez moment przestaję oddychać. Na następnej stronie John Howe namalował Gandalfa i Froda na wozie, podjeżdżających pod Bag End. Wierzcie mi, są to naprawdę piękne, fantastyczne i magiczne prace.

Projektem kostiumów do „Drużyny Pierścienia” zajmowały się Ngila Dickson i Sylvana Sacco. Trud tej pracy polegał na tym, że Jackson, który akceptował i odrzucał pomysły projektantów, musiał mieć zawsze szeroki wybór, a np. Hobbitom trzeba było szyć ubrania w dwóch skalach. Sylvana Sacco, nazwana przez Ngilę „primadonną”, nie wytrzymała tempa i stresu...

Oszczędne szkice obu pań obrazują kolorystykę i typ materiału, jaki użyty miał być do stworzenia każdego kostiumu. Określone są też na nich zasadnicze proporcje. Szkic stroju Gimlego Daniela Falconera (z czasów, gdy strojami postaci miała zajmować się Weta), jest daleki od ostatecznego wyglądu Krasnoluda. Szczególnie piękne są stroje Arweny i Elronda, kolorystycznie nawiązujące do jesiennych, nostalgicznych barw.

Broń i zbroja to domena Johna Howe’a, który, jako jeden z niewielu, zna się doskonale na projektowaniu rynsztunku rycerzy do filmów historycznych i Fantasy. Siłą rzeczy każdy inny projektant Weta musiał się od Howe’a sporo nauczyć, bo tylko on wiedział, co jak powinno wyglądać, „żeby mogło działać”. Daniel Falconer i Warren Mahy zajęli się jednak bronią Elfów i Żądełkiem Froda i efekty ich pracy są naprawdę godne podziwu. Z kolei Ben Wootten znakomicie zaprojektował rynsztunek Elendila i Gondorczyków z Pierwszej Ery. Szkice Krasnoludów krążą wokół różnych pomysłów rodem z D&D, czasem zbliżając się do „geometrycznych”, surowych form znanych z filmu. Sauronem zajęli się Howe, Rivers i Mahy, szukając dla jego czarnej, opancerzonej sylwetki gracji wzbudzającego szacunek króla Zła.

Najciekawszy rozdział obrazuje potwory Śródziemia. Zanim postanowiono, że Goblinów z Morii zagrają statyści, Alan Lee, John Howe i mnóstwo innych artystów uczyniło dziesiątki szkiców ukazujących proste do zanimowania, szczurowate monstra. Niektóre z tych pomysłów wzbudzają śmiech... Wszystkie też odbiegają od ostatecznego wyglądu tych stworów. Makieta Jamiego Beswaricka zbliżyła Orka z Morii do humanoidalnej pokraki, a Daniel Falconer zaprojektował Goblina, którego rozpoznajemy z filmu (choć wcześniej i on z tegoż Goblina uczynił pokracznego samuraja!). John Howe nadał zbroi Goblinów z Morii drapieżny, dziki kształt, czyniąc krok naprzód od zwykłych wyobrażeń o Fantasy.

Uruk-Hai były przez bardzo długi czas dalekie od perfekcji. Projektanci szukali wizerunku silnych i olbrzymich, dobrze zbudowanych Orków. Głównym problemem pozostawały mało przekonujące zbroje, które nie miały wiele wspólnego z realizmem. Christian Rivers swój pierwszy szkic Uruk-Haia oparł na estetyce Warcrafta. Później jednak to właśnie on z Warrenem Mahy zaprojektowali fantastyczną skórzaną zbroję dla sługusów Sarumana.

Trolle były najbliższe ostatecznemu wyglądowi już od początku (głównie dzięki wskazówkom pozostawionym przez samego Tolkiena – Mistrz zilustrował trzy Trolle w „Hobbicie”). Z fantastycznej makiety przeskanowany Jaskiniowy Troll trafił do komputera, gdzie uczyniono z niego najbardziej realistyczną bestię pokazywaną w kinach do końca 2002 roku (wtedy właśnie przebił go Mumakil z „Dwóch Wież”).

Strażnik z Wody (Watcher in the Water) to rewelacyjny projekt Daniela Falconera, łączący groźną powagę ośmiornicy z potwornymi kształtami krwiożerczej bestii. Ale na tego potwora pomysły były różne. Ben Wootten przydał mu cech kraba, sam Falconer w jednym ze szkiców narysował mu muszlę (!), a Warren Mahy zrobił z niego coś w rodzaju Obcego z mackami! Bardzo ciekawy jest szkic Sachy Lees, który obrazuje, jak potwór poruszał się pod wodą. Christian Rivers wykonał fantastyczną czarno-białą ilustrację będącą wskazówką dla animatorów, jak ma wyglądać scena z Watcherem, gdy ten unosi do góry wystraszonego Froda.

Czarnymi Jeźdźcami zajęli się Alan Lee i John Howe. Lee opracował dostojny wygląd Nazguli widzianych przez Froda, gdy ten zakładał Pierścień. John Howe zaprojektował niesamowitego konia Nazguli, którego z początku chciano animować komputerowo. Jego wizja jest o tyle frapująca, że, patrząc na rysunek, widzimy konia, który wygląda nieziemsko i dziwacznie, a przy tym bardzo groźnie. Ostatecznie bardziej ekonomiczne okazało się zatrudnienie zwykłych wierzchowców.

Balrog, jak wszystko inne, też wyglądał bardzo różnie. Raz dawano mu grzebień, innym razem klatkę piersiową Herkulesa i humanoidalny wygląd. Ostatecznie najlepszym pomysłem okazała się stara ilustracja Johna Howe’a obrazująca walkę Gandalfa i demona na moście Khazad-Dum. Niesamowita makieta Balroga autorstwa Beswaricka i Woottena jest ostatnią ilustracją w książce Gary’ego Russella.

Russell umyślnie zbierał od Wety i Richarda Taylora, szefa studia, ilustracje stare i najnowsze, pokazując czytelnikom całą paletę pomysłów na koncepcyjne projekty miejsc, przedmiotów i postaci występujących w filmie Jacksona. Dzięki temu otrzymaliśmy książkę barwną, zróżnicowaną, pełną interesujących pomysłów i pięknych prac. „The Art of the Fellowship of the Ring” to zbiór małych dzieł sztuki autorstwa mnóstwa utalentowanych i pomysłowych ludzi. Książka ta jest najlepszym wydawnictwem dotyczącym filmowej trylogii Jacksona. Polecam ją każdemu, nie tylko przyszłym rysownikom i malarzom. Jest możliwa do kupienia przez internet lub za granicą... Niestety nie wydano jej w Polsce.

Za miesiąc opiszę dla Was pozostałe dwa albumy Gary’ego Russella i spółki, czyli „The Art of the Two Towers” i „The Art of the Return of the King”. Każda z tych książek to temat na oddzielny artykuł.


Tytuł: „The Art of the Fellowship of the Ring”
Wydawnictwo: “Harper Collins”
Rok wydania: 2002

Autor: Jarlaxle

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky