JEFF GRUBB "WARCRAFT: OSTATNI STRAŻNIK"

 

"Armia olbrzymów ryczała coś, co mogło być marszową pieśnią, ale równie dobrze stekiem przekleństw lub okrzykiem wyzwania. Głosy były niewyraźne, jakby dochodziły z dna głębokiej studni, ale Khadgar przynajmniej je słyszał.

Gdy się zbliżyli, mag pojął, czym są. Ich zdobione hełmy nie były hełmami, ale rogami, które wyrastały z ich głów. Ich płaszcze nie były elementami ubrania, lecz wielkimi nietoperzowymi skrzydłami, które wyrastały z ich grzbietów. Czerwone zbroje były ich własnym ciałem, świecącym od wewnątrz i topiącym śnieg.

Były demonami, stworami z wykładów Guzbaha i skrytych pamfletów Korrigana. Potwornymi istotami, którym nawet orki ustępowały w sadyzmie i żądzy krwi. Wielkie, szerokie miecze pokrywała warstwa czerwieni, a z tej odległości Khadgar widział, że również ich ciała plamiła krew.

Były tutaj, gdziekolwiek i kiedykolwiek znajdowało się tutaj, i polowały na smoki."

Wiecie, amici, że bardzo lubię krajobrazy pokryte śniegiem? Olbrzymie równiny pokryte bielą, a w oddali niebosiężne szczyty gór, których iglicy nie dotknęła jeszcze ludzka stopa. Takie widoki niebezpiecznie mnie przyciągają, a książki, w których takowe występują, pozostają długo w mojej pamięci. Jednym z lepszych opisów takich miejsc można znaleźć w "Władcy Pierścieni", w chwili, kiedy drużyna pragnie przedostać się przez Góry Mgliste. Doskonałe, nieprawdaż?

Dzień 5 marca 2004 Anno Domini. Kolega (bliższych namiarów nie podam) powiadomił mnie (w sposób bliżej nie określony), że widział w księgarni nową część z serii WarCraft. Niestety, nie zareagowałem zbyt optymistycznie, jako że od razu przypomniał mi się kiepski, niczym ogórkowa bez śmietany, "Władca klanów". I żyłem sobie dalej, choć tytuł cały czas siedział schowany w podświadomości... Mimo porażki pani Golden, postanowiłem zainteresować się tomem trzecim... Tak więc dnia 10 marca, będąc w sklepie sieci EMPiK, wziąłem 1 (słownie: jeden) egzemplarz w łapki i powędrowałem do kasy. Pierwsze co się rzuca w oczy, to...

Ile?? Pani złociutka, pani się musiała pomylić? 25,90 złocisza za "to"? Cóż, proszę.. Niestety, już na starcie "Ostatni strażnik" zaliczył minusa. Cena jest wyższa niż standardowe książki wydawnictwa ISA. Bo to ani dużo stron nie ma, ani jakiejś ładnej okładki. Za co tyle pieniążków?

Skupmy się jednak na duszy książki (ktoś wszak może pomyśleć, że jestem materialistą!). Historia opowiada o młodym magu Khagdarze wysłanym z Kirin Tor do Karazhanu, siedziby najpotężniejszego czarodzieja w całym Azeroth - Medivha. Młodzieniec zostaje oddany do terminu u starca. Obie te postaci są znane ludziom, którzy grali w pierwszą bądź drugą część RTSa wszechczasów (to tylko moja opinia!) - "WarCrafta". Idąc dalej, na przyszłego ucznia spadają kolejne obowiązki, będące treningiem przed rozpoczęciem nauk. Akcja toczy się dalej, ale nie moim celem jest streszczanie utworu...

Obok tych dwóch panów w grze spotkamy też kolejne postaci znane z komputerowej sagi: Garonę, króla Llane`a czy rycerza Lothara. Skoro już mówimy o grze - nie podobały mi się różnice między fabułą z gry i z książki. Na przykład: Garona bierze udział w zabójstwie Medivha (a, o ile dobrze pamiętam, zostaje zabita wcześniej), poza tym mordu na starym magu dokonuje Khadgar (co jest możliwe jednakże w grze po prostu się rzucało na niego kupę wojów :).

Oj! Przecież jeszcze nie napisałem o autorze książki! Jak już wiecie z nagłówka, autorem jest Jeff Grubb. Napisał on między innymi pierwszą część książek opartych na grze StarCraft - "Krucjatę Liberty`ego". Pan Grubb pisze, jak na poziom prezentowany przez ten format książeczek wydawnictwa ISA (mówię oczywiście o Forgotten Realms), bardzo dobrze. Potrafi wciągnąć czytelnika w historię młodego maga, obrazująć jego uczucia czy ładnie przeprowadzając dialogi. Panu Jeffowi mówimy mocno i stanowczo - tak!

Teraz czas na wydanie - moje ulubione. :) Książka jest wydana źle! Znów to samo - kiepska jakość stron, tekturowa okładka i olbrzymia czcionka. Ilustracja jest źle dobrana - jest to obrazek z czasów, gdy Blizzard przepowiadał WarCrafta III. Wydaje mi się, że rysunek powinien być jakiś... nowy, nie widziany jeszcze przez nikogo, żeby zaskakiwał i mówił, że musisz przeczytać książkę. Tymczasem okładka budzi tylko dawne smutki i żałobę po ostatniej odsłonie gry...

Muszę napisać, mimo wszystko, że "Ostatni strażnik" zaskoczył mnie pozytwynie. Książka mi się podobała, nawet fabuła, trochę pozakręcana, w przeciwieństwie do poprzedniej części. Jestem zadowolony z książki i gdyby nie parę wad, trzeci tom WarCrafta otrzymałby ocenę 5. Ale, niestety, jestem zmuszony postawić mocną 4. "Ostatniego strażnika" polecam fanatykom gier, a także ty, którym się podobały poprzednie części. Mogą się wziąć za nią też ludzie, których znudziły już drętwe opowiadania o Drizztcie i jego kotku. Poczują powiew świeżości i odetchną od buchającej z tomów imć Salvatore`a komercji. Zatem:

Tytuł: "WarCraft: Ostatni strażnik" (org. "WarCraft: The Last Guardian")
Autor: Jeff Grubb
Rok wydania: 2004
Cena: 25,90 zł

P.S. A ja już instaluję WarCrafta I. :)

 

 

Autor: Tarruka Morion

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky