Efekt motyla

 

Życie jest darem cudownym. Cudownym i niesamowicie wprost fascynującym. I choć z biegiem czasu co raz bardziej się od niego uzależniamy, zostało nam ono dane tylko raz. Nieważne, co dzieje się z nami przed naszymi narodzinami i po naszej śmierci - w konkretnej postaci, w określonym otoczeniu i specyficznym czasie istniejemy zaledwie jeden, jedyny raz, zaś nasz los, zawsze spleciony z losami innych, stanowi jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną opowieść o człowieku; opowieść, która nigdy się nie powtórzy i która nie zostanie opowiedziana przez nikogo innego. Uczone umysły mogą uważać, że czas nie istnieje. Nie mogą jednak zaprzeczyć, że zdarzenia, które miały miejsce, nigdy już nie wydarzą się ponownie; że należą one do przeszłości, do tej zadziwiającej krainy, do której nie ma powrotu, może tylko we wspomnieniach i snach...

Podobny pogląd musiał przyświecać twórcom filmu Efekt motyla (tyt. oryg. Butterfly effect), z tą różnicą, iż oni postanowili zadać widzowi ulubione, ludzkie pytanie - co by było, gdyby...

 

Evan, (świetny tutaj Ashton Kutcher) bo tak ma na imię główny bohater Efektu motyla, od wczesnego dzieciństwa cierpiał na zaniki pamięci, których przyczyn lekarze nie potrafili wyjaśnić. Szybko zamieniły się one w stały element codziennej egzystencji, przytrafiały mu się jednak zawsze w kluczowych, często traumatycznych momentach życia. Poinstruowany przez lekarza, mały Evan, by ćwiczyć pamięć, zaczął pisać pamiętniki. Tak oto, dzień po dniu, powstawała jego wyjątkowa, bardzo osobista opowieść. Pieczołowicie, w nadziei na poprawę swojego stanu, z wielką dokładnością zapisywał każdy dzień, a chociaż jego historie miały spore luki, tajemnicza przypadłość z czasem ustąpiła. Na siedem lat. Bo gdy pewnego wieczoru Evan znów sięga po któryś z zeszytów...

 

Jak łatwo się domyślić z powyższego fragmentu, Efekt motyla to film o podróżach w czasie i zabawie w manipulację przeszłością. Szczerze mówiąc tekst "podróż w czasie" zazwyczaj wywołuje u mnie złośliwy uśmieszek połączony z włączaniem się wyśrubowanego krytycyzmu wobec twórców biorących się za tak delikatną materię. Cudowne maszyny, niewiarygodne teorie, paradoksy, których autorzy książek bądź scenariuszy zdają się nie zauważać - wszystko to bardzo zniechęca do interesowania się tematem. W Efekcie motyla nie mamy natomiast ani maszyn, ani teorii, ani paradoksów. Dorosły Evan przenosi się w czasy swojego dzieciństwa (a co za tym idzie w alternatywne wersje swojego późniejszego życia) tylko i wyłącznie za sprawą lektury swoich pamiętników. Banalne? Głupie? Nie wiem, może i jedno, i drugie. Nie ma pytań, nie ma odpowiedzi - to się po prostu dzieje. I dobrze.

 

Nie jest bowiem ważne, w jaki sposób bohater wraca do swojej przeszłości; liczy się to, jak sobie poczyna z czasem, który został mu powtórnie dany. A, trzeba przyznać, poczyna sobie niezwykle ciekawie. Widać, że twórcom Efektu motyla nie zabrakło wyobraźni - w stosunkowo krótkim filmie przedstawiono kilka równoległych wariantów życia głównego bohatera i grupki jego przyjaciół, różniących się od siebie diametralnie, przesuwających się przed oczyma niczym slajdy, z których każdy zawiera co innego. Evan traci swoją dziewczynę Kayleigh po czym ją odzyskuje; ona sama raz jest zgorzkniałą prostytutką, raz wzorową uczennicą; jest wypalonym, żyjącym na skraju załamania nerwowego wrakiem, by za chwilę, w innym życiu, stać się szczęśliwą dziewczyną jego najlepszego przyjaciela; jego kumple z sąsiedzkiej paczki kolejno padają ofiarami jego ingerencji, które jednym wychodzą na dobre, innym na złe; on sam w kolejnych wariantach rozwoju sytuacji trafia do więzienia, ląduje w szpitalu psychiatrycznym, zostaje kaleką...

 

Dawno już nie widziałem równie ujmującej wizji manipulacji czasem i konsekwencji z tym związanych. Choć film zdaje się być jedynie prostą zabawką, w której można zmieniać ruchome elementy, jego sens tkwi znacznie głębiej, niż tylko w dziecinnych igraszkach z przeszłością. Efekt motyla wciąga, wciąga szalenie od pierwszej sceny aż do zakończenia. To film pozbawiony spektakularnych efektów specjalnych, bazujący tylko i wyłącznie na interesującym scenariuszu. Garstka aktorów przewijających się przez cały film spisuje się świetnie, zaskakując naprawdę pozytywnie. Nie sądziłem, że wykonawcy mający za sobą role w tak infantylnych i głupawych produkcjach jak Stary, gdzie moja bryka? (Kutcher) czy serii American Pie (... w roli Kayleigh) będą potrafili stanąć na wysokości zadania w zdecydowanie bardziej wymagającej propozycji. Pozytywne wrażenie robią zdjęcia, które, pozornie zwyczajne, mają jednak w sobie cząstkę tej samej magii tkwiącej w opowiadanej w filmie historii, przez co świetny, wciągający nastrój niepostrzeżenie kształtuje się wokół i uwodzi kolejnymi iluzjami. Klimatu Efektu motyla dopełnia świetne udźwiękowienie, odpowiednio dopasowane, któremu nie można niczego zarzucić. Jeśli z wrażeń audiowizualnych miałbym wybrać coś, co trochę mnie raziło, to tylko momenty "przeskoków" do przeszłości, które można by przedstawić nieco ciekawiej i mniej kiczowato.

 

Efekt motyla to jeden z tych nielicznych filmów, które polecam z naprawdę czystym sercem i który z całą pewnością będę z przyjemnością oglądał po wielokroć, gdy tylko pojawi się w wypożyczalniach VHS-DVD. Jest to bowiem obraz, który naprawdę warto zobaczyć. Nie przeintelektualizowany i nie przeciążony niepotrzebną filozofią, stanowi zarazem idealny powód do tego, by na chwilę zastanowić się nad życiem, które tak często chcielibyśmy poprawić. Efekt motyla jest niczym przystanek, niczym przesiadka w podróży, który siłą rzeczy wyhamowuje nas i skłania, by rozejrzeć się wokół. Widz, początkowo tak samo jak Evan zafascynowany możliwościami, jakie otwiera przed nim jego zadziwiająca dolegliwość wraz z pamiętnikami, z czasem zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że ogrom zdarzeń i losów jest nie do ogarnięcia przez umysł ludzki. Wszystko, co zostanie lub co nie zostanie zrobione ma swoje konsekwencje w przyszłości; każde, nawet pozornie nieznaczne posunięcie bywa brzemienne w skutkach, zaś choćby najmniejsze, lecz wypowiedziane w odpowiednim momencie słowo, może całkowicie zmienić całą przyszłość nie tylko jednego człowieka, ale również jego otoczenia. Z tej szalonej gry przyczyn i skutków nie ma wyjścia, nie ma satysfakcjonującego zakończenia. Zawsze coś potoczyć się może nie po myśli, nigdy nie będzie idealnie, niezależnie od starań.

Bo los ludzki jest delikatny; tak delikatny, iż nawet drgnięcie skrzydeł motyla na drugiej stronie globu może go zmienić nie do przewidzenia...

 

Efekt motyla otrzymuje ode mnie najwyższą możliwą ocenę.

 

 

Autor: Equinoxe

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky