Kfiatki z sesji
Witam i przedstawiam kolejne fragmenty sesji z pod znaku "Zar±bać MG".
Sesja1
Bohaterowie:
Menelhiach: Półelf Łowca czarownic
Drake: Człowiek Wojownik
Katrina : Elfka Czarodziejka
John: Człowiek Złodziej
Całość idzie leśną drogą pomiędzy dwoma mieścinami. Aby tym razem nie było nudno (kto czytał
poprzednią sesję, ten wie:)) Mistrz Gry postanowił wprowadzić kilka usprawnień technicznych,
aby nie było gadania, że brak mu inwencji twórczej.
MG: No idziecie lasem. Jest noc. Wszędzie ciemno. ścieżka jest długa i kręta. Prowadzi przez
najdziksze ostępy tego lasu. Wszędzie czyhaj± na was potwory, dzikie zwierzęta, możliwe, że
jacyś bandyci. Na przykład na drzewach. Te drzewa są jakieś takie podejrzane. Od razu widać,
że coś w nich nie gra. Albo te krzaczki. Zbyt mroczne i gęste jakieś. Niemal widzicie schowanego
tam smoka(!!!). Co prawda jego tam nie ma, ale wyobraĽnia płata wam różne figle. Wszystko przez ten
las. Mroczny, straszny, z dziwnymi drzewami i krzakami, że o podłożu nie wspomnę. Ściółka jest
też jakaś taka mroczna.
[Gracze milczą, bo wiedzą, co może ich czekać jak zwrócą uwagę MG]
MG: No co się tak patrzycie, znowu coś się wam nie podoba?
Gracze: (Chórem) Ależ NIEEE, wszystko jest bardzo dobrze, świetnie kreujesz nastrój
grozy. (Ładny kit)
MG: To się cieszę, że i wam się podoba. No ale dobra, w pewnym momencie zauważacie ruch
w krzakach.
M: Co to było, czy ktoś widział?
MG: (rzut kośćmi) Tak, zobaczyłeś właśnie Ty. To była niska postać, bardzo szybko się
poruszała.
M: Dobra, dobywam miecza.
Reszta graczy: MY TEŻ!!!
MG: No i stoicie i czekacie na ruch nieprzyjaciela.
M: Coś tu za cicho.
D: Właśnie! Nie podoba mi się to.
K: Jestem elfem, może ja widzę coś więcej?
MG: Nie, Ty również nie widzisz nic specjalnego.
J: Kurde, nie podoba mi się to.
MG: Czekacie[mija 15 min]
M: No kurde coraz gorzej jest, nic się nie dzieje, a MG poszedł do keebla.
K: Mam dość! Ile można czekać!?
MG: [Odgłos spłuczki] Jeszcze tu czekacie? Miałem nadzieje, że się wam znudzi i sobie
pójdziecie. No ale trudno. Widzicie jak z krzaków wychodzi dzik i zwiewa. To on was tak
nastraszył.
D: CO!!!! DZIK!!!! TYLKO DZIK!!!! ODWALIŁO CI!!!
MG: Znowu coś ci nie pasuje?? (Drake = odrodzony jak feniks z popiołów - jak Gustaw
jako Konrad w trzeciej części Dziadów - REGAN, którego delikatnie mówi±c sesję wcześniej szlag
trafił)
D: O nie, znowu zaczyna.
MG: CO?? Co niby zaczynam?
D: Dobra, przepraszam, gramy dalej Ok?
MG: MYŚLISZ, ŻE TO TAKA DROBNOSTKA??
D: Ale ja...
MG: Wyjdź stąd!
D: Skąd mam wyjść? Przecież jesteśmy w lesie.
MG: WYJDŹ Z TEGO POKOJU!!!
D: CO???
MG: Po prostu wyjdź i mnie nie wnerwiaj.
I drużyna się uszczupliła o jedn± osobę (no, przynajmniej był oryginalny, nie strzelił go
piorunem). Ale to nie koniec. Prawdziwa jazda dopiero się zacznie, kiedy to dzielna drużyna
zatłucze wspomnianego dzika aby mieć kolację.
M: Ok podchodzę do tego dzika i ogl±dam co po nim zostało, co tam da się zjeść.
MG: Przy dziku znalazłeś batonika.
M: Co znalazłem?!
MG: No batonika...
M: Jakiego batonika?
MG: No powiedzmy, że czekoladowego z orzeszkami.
M: nie o to mi chodzi, pytam o...
J: Ej, jak nie chcesz tego batonika to ja go zjem.
M: Poczekaj przecież to jakieś jaja, batonik w Warhammerze??
J: Nie gadaj. Daj mi batonika.
M: Ej zostaw...
K: Wy dwaj przestańcie!! Zachowujecie się jak dzieci. Nawet nie pomyślicie, że ja też
chcę batonika!!
M: Słuchajcie, przecież ja go znalazłem, jest mój.
J: No to co, ja go chce!!!
K: I ja!!!
M: EJJ SPOKÓJ!!!!!
J: DAWAAAAAAAAJ!!!!!!!
K: AAAAAAAAA!!!!!!!
M: O kur(...)
I w tym oto sporze o batonika cała drużyna skończyła jako pokarm dla kruków i hien. A szkoda. :)
Była to bardzo fajna przygoda. Nie tak dobra jak ta, kiedy to z kolegami (było nas trzech ¶redniaków,
żaden z nas nie był jakiś super hero) zatopiliśmy CAŁĄ IMPERIALNˇ ARMADE WOJENNYCH GALEONÓW!!!
Pytacie jak to się stało?? Może kiedyś o tym napisze.
Aha, informuję dodatkowo, że dalsze losy batonika nie są znane.
*
I jeszcze jedno. Muszę to napisać, więc proszę tego nie ciąć.
Dnia 7.06.2004 odszedł od nas legendarny lider zespołu Bathory - Quorthon. Zmarł na zawał serca
we własnym mieszkaniu. Miał 39 lat. To wielka tragedia dla mnie i całej metalowej braci. Dlatego
proszę: ktokolwiek słucha lub słuchał Bathorego niech teraz wysłucha jeszcze raz utworu Hammerheart
ku chwale tego człowieka.
Spoczywaj w pokoju bracie. Kiedyś się spotkamy. Zmieniłeś życie moje i wielu innych zaszczepiaj±c
w nim piękno swej muzyki, w której zawarłeś część siebie. I ta cz±stka przetrwa po wsze czasy.
Bywaj oby twa dusza trafiła do siedziby przodków.
" ...and open shall heil us bearers of a pounding... Hammerheart"
Autor: Garrett
|