"Droga bez powrotu"
Nic nie poradzę na to, że zawsze lubiłem Z Archiwum X. Co prawda, w trakcie powstawania kolejnych serii dojrzewałem i coraz krytyczniejszym okiem spoglądałem na poczytania agentów Muldera i Scully, sentyment wszelako pozostał, a i dzisiaj niekiedy z wielką przyjemnością oglądam niektóre odcinki. Bo też trzeba to ekipie "archiwum" pod przewodnictwem Chrisa Cartera przyznać - bardzo często potrafiła w niespełna godzinnym odcinku zmieścić ciekawy, wyśmienicie zrealizowany thriller, horror czy film science-fiction. I nieważne, że czasem była to zabawa spod znaku "zabili go i uciekł" - dzięki niezłemu aktorstwu, rewelacyjnym zdjęciom, świetnej muzyce i przyzwoitym efektom była to jednocześnie zabawa przednia.
Dlaczego o tym piszę, skoro The X Files - the movie 2 dopiero powstaje, część pierwsza dawno leży już zakurzona na półce domowej videoteki, a serialu recenzować nie zamierzam? Powód jest prosty - w moje ręce wpadł Wrong Turn, u nas przetłumaczony jako Droga bez powrotu (nie, ignoranci, to nie ten obraz z Marilyn Monroe). Film ten zaś sposobem realizacji, scenariuszem i długością historii tak przypomina "archiwum", że mógłby z powodzeniem zostać "wklejony" w serial jako jeden z odcinków i mało kto by się zorientował.
Film otwiera nie najgorsza scena, w której gdzieś w leśnych ostępach ginie para studentów. Kto lub co zabija - przez pierwszą chwilę nie wiadomo. Z nastrojowej czołówki, zapowiadającej zresztą przyszły klimat filmu, dowiadujemy się jednak bardzo szybko, że chodzi o żyjącą w dziewiczych lasach, poza cywilizacją, garstkę "górskich ludzi" - grupę zdeformowanych mutantów-kanibali. I to koniec zagadek, jak na ten film. Choć... może nie, pozostaje ewentualnie jeszcze jedna - czy ktokolwiek z bohaterów, których dopiero poznamy, przeżyje...
I cóż o Drodze bez powrotu można powiedzieć? Nie ma co ukrywać - to po prostu sieczka, nieskomplikowana jak budowa cepa. Mamy sześcioro młodych ludzi, których losy splatają się na jednej z leśnych dróg. Na skutek pewnych zajść zmuszeni są opuścić swoje pojazdy, a wtedy rozpoczyna się polowanie. Są w zasadzie bezbronni - jedyne, co mogą, to uciekać. Tyle, jeśli chodzi o fabułę. Jeżeli ktoś oczekuje czegoś więcej, jakichś niespodziewanych zwrotów akcji, choćby szczątkowych zawiłości historii, to uprzedzam - wszystko, tylko nie ten film. Droga bez powrotu to po prostu profesjonalny przemiał - grupa myśliwych z ogromną przewagą (wyrośnięci, nadludzko silni, niewrażliwi na ból itd.) i grupa przerażonych uciekinierów z niewielkim szansami. I nic ponadto. Ot, survival horror.
Zarazem jest to jednak film... dobry. Nie jakiś wyśmienity, nie oszałamiający, ale zwyczajnie dobry (w swojej kategorii, oczywiście). Nie bez powodu przyrównałem go do niektórych odcinków Z archiwum X - Droga bez powrotu to naprawdę dobra, rzemieślnicza robota. Mamy znajome, niezłe zdjęcia, podobną, klimatyczną realizację, równie dobrze wykorzystaną scenerię (ganianie po lasach chyba nigdy się twórcom "zabili go i uciekł" nie znudzi), odpowiednio obrzydliwą (w końcu garbate mutanty) charakteryzację, gdy trzeba - nie najgorszą oprawę dźwiękową. Podobieństwo do "archiwum" uwidacznia się także w czasie trwania filmu - jest on bardzo krótki (według dystrybutora trwa zaledwie 84 minuty), więc tym bardziej kojarzy się z którymś z treściwych w akcję odcinków serialu, gdzie grupa ludzi zostaje gdzieś uwięziona, a jej wysiłki skupiają się nie na tym, by zrozumieć, rozwiązać czy skatalogować, ale na tym, by przeżyć (jak choćby niezły odcinek o drwalach, których po zmroku atakują maleńkie, zielone roztocza). Całość zaś nie kończy się jakimś rozwiązaniem czy zadośćuczynieniem za krzywdy, ale satysfakcją bohatera z tego, że wyrwał się śmierci.
Droga bez powrotu to kino proste. To film z modnego, zwłaszcza w Ameryce, gatunku, gdzie wszystko toczy się wokół nieskomplikowanej, ale nawet nastrojowo przedstawionej rzeźni, pokrewny Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną, Dzieciom kukurydzy i może trochę Resident Evil. Liczy się odrobina klimatu, a potem totalny rozwał. To jednak nieistotne. Ważne jest natomiast, że jeśli ktoś ma ochotę na zwykły, prosty film, oparty tylko na akcji, a jednak sprawnie zrealizowany i nawet wciągający, to jest to pozycja przednia. Tylko proszę od niej nie wymagać za wiele.
Naprawdę.
Film dostępny w wypożyczalniach.
Tytuł: "Wrong Turn"
reżyseria: Rob Schmidt
scenariusz: Alan B. McElroy
zdjęcia: John S. Bartley
muzyka: Elia Cmiral
obsada: Eliza Dushku, Emmanuelle Chriqui, Lindy Booth, Kevin Zegers
czas trwania: 84 min.
Rok Produkcji: 2003
Autor: Equinoxe
|