John Coyne, Hobgoblin I i II


Hmmm... czy tę książkę można uznać za fantasy? Nie, raczej za horror z wieeeeloma elementami tego właśnie gatunku.

John Coyne pisuje głównie horrory, jednak wywarł na mnie pozytywne wrażenie nastrojowym klimatem, jaki wprowadził w swojej książce. Właśnie, o czym jest ten Hobgoblin?

 

Ta dwutomowa książeczka opowiada historię chłopaka o imieniu Scott, który jest zapalonym graczem w RPG Hobgoblin (opartej na mitologii irlandzkiej). Podczas jednej z sesji w szkole postać Scotta, legendarny król Irlandii Briana Boru (Paladyn wyższego rzędu) ginie. Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym czasie ojciec chłopaka umiera na zawał serca...

 

Bez wysokich dochodów rodzinka wyprowadza się do małego prowincjonalnego miasteczka, gdzie matka Scotta dostaje pracę jako kustoszka na starym zamku. Scott jest troszeczkę niezrównoważony, więc w nowej szkole robi sobie wielu wrogów (wiejskie byczki i głupole).

 

Bohater poznaje również miłą dziewczynę imieniem Valery i starego dozorcę zamku, byłego służącego właściciela przybytku. Jest on Irlandczykiem, więc chłopak zasypuje go pytaniami na temat jego ojczyzny (odpowiedzi zdziwaczałego staruszka są dziwne i mają na celu nastraszyć chłopaka... co się udaje). Po pewnym czasie wszystko się zakręca, w okolicy zaczynają dziać się dziwne rzeczy, kumple ostro pogrywają ze Scottem, a poza tym on


sam uchodzi za snobka i odludka, który ma nierówno pod sufitem.

Paranoja bohatera pogłębia się, gdy jego dom nawiedza Czarna Ans (postać z gry). Chłopak zaprzestaje odróżniać rzeczywistość od fikcji i...

 

Ok. Fabuła zarysowana, ale chyba nie zepsułem wam przyjemności czytania. Teraz trochę o stylu książki - jest on bardzo współczesny, tzn. występują w nim szkolne zwroty, przekleństwa... (święty nie jestem, ale jak dla mnie jest tych wulgaryzmów zbyt wiele, co psuje troszkę ocenę końcową), ,,koledzy" Scotta są niezłymi zbereźnikami : )))).

 

Książkę czyta się przyjemnie, powiedziałbym, że jednym tchem, krew nie leje się po ścianach, po podłodze nie walają się trupy i ożywione noworodki nie duszą swych matek, ale i tak potrafi być strasznie.

 

O tej książce nie można napisać wiele, ponieważ po przeczytaniu dość szybko ulatuje z głowy. Potrafi jednak przykuć uwagę swoją lekkością i klimatycznością. Wystawiłbym 4+, ale wulgaryzmy... cóż, trochę ich zbyt dużo. I fabuła jednak nie jest najlepsza :).


Ocena: 4/6 + 1 Silmaril i 1 Morgothek

- Silmaril za klimacik, i fajną intrygę.
- Morgothek za bluzgi (jestem fanem tolkienowskiego stylu).

 

Autor: Pan Feanor

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky