Saga o Vorracu

 

Swiat sie zmienia, a wraz z nim ludzie. Choc niektórzy mysla, ze wplyw czasu na nich nie dziala, to jednak podswiadomie czuja, ze nie maja racji. Ludzie sie zmieniaja, a wraz z nimi swiat. Tak, wielki wplyw na dzieje kraju Elodamn mieli ludzie... nawet ci najmniejsi. Rzeczy male moga stac sie wielkimi, a rzeczy wielki moga stac sie malymi. Wszystko to jest dzielem bezlitosnego czasu, który niszczy i buduje.

Rozdzial I.
Piekny Katha, stolica Elodamnu. Dzielo wielu pokolen i skrzynia ogromnej ilosci tajemnic i zagadek. Wielu medrców rozprawialo nad wiekiem tego miasta. Pierwsze wzmianki o Katha pojawiaja sie juz w pradawnych kronikach An-Nathanu, a opisy swiadcza, iz juz wtedy byla to olbrzymia forteca, otoczona wielkimi murami, niemalze nie do zdobycia.
Vorrac wstal po ciezkiej nocy. Wczoraj przyjechal do miasta ze swymi towarami. Wszystko go bolalo. Podczas podrózy uszkodzeniu uleglo jedno z kól i byl zmuszony naprawic je sam. Wstal, przetarl oczy i poszedl sie umyc. Nastepnie wrócil do pokoju, wzial swoje ubrania niechlujnie rzucone na stolek, ubral sie i wyszedl. Schodzac schodami gospody na dól, rozmyslal nad swym dziwnym snem. Otóz spiac widzial pieciu jezdzców. Jeden z nich byl wielki niczym niedzwiedz i mial piekna, zlota zbroje. Drugi mial ogromny luk i odziany byl w zielono - czarne sukno. Trzeci wygladal jak rycerz, a czwarty jak czarodziej z Pharoom. Piaty zas wygladal mu dziwnie znajomo.
- Witaj Jaya! Cóz dzis mi na sniadanie proponujesz?! - zawolal Vorrac wesolo do grubej kobiety stojacej za lada.
- Moze jajecznica i duzy kufel piwa? - odparla równie wesolo kobieta.
- A wiec dobrze. Jestem glodny jak wilk!
Vorrac nie musial dlugo czekac na strawe. Jaya, stara gospodyni, szybko przygotowala jajecznice i napelnila kufel zlocistym piwem.
Po posilku Vorrac postanowil udac sie na przechadzke. Wychodzac z gospody pogwizdywal wesolo, gdy nagle na koncu ulicy zauwazyl cztery sylwetki prowadzace swoje konie. Zaciekawiony stanal w miejscu i zaczal im sie bardziej przygladac... To byli oni! Ludzie ze snu. Teraz widzial ich dokladniej. Pierwszy, wielki niczym niedzwiedz byl jednym z dzikich ludzi Llamenot. Nosil na sobie skóre z tura, która okrywala mala czesc jego ciala, pokrytego wspanialymi tatuazami. Drugi byl lesnym elfem, ze swym lukiem i w zielonym suknie i czarnej tunice. Trzeci byl czlowiekiem, bardzo roslym. U swego boku mial duzy miecz ze zlota rekojescia. Jego zbroja blyszczala w swietle wiosennego slonca Elodamnu. Czwarty zas szedl z tylu. Mial dluga laske zakrzywiona na koncu, do której przyczepiona byla na sznurku mala latarnia. Wszyscy szli wolnym krokiem wypatrujac gospody, w której mogliby sie zatrzymac. Wtem ujrzeli Vorraca i miejsce, w którym on nocowal.
- Witaj! Jestem Toren! - zawolal rycerz do Vorraca. - Czy wiesz moze gdzie znajdziemy miejsce na nocleg?
- Witaj... Ja jestem... Vorrac... - odparl niepewnie. - E... Nocleg? To tu... Tak tu...
- Czegóz sie tak boisz Vorracu? Czyzbys ujrzal zjawe? - rzekl wesolo Toren.
- Nie... Skadze... Zapraszam, sam takze tu nocuje. - powiedzial troche pewniej Vorrac, slyszac wesoly ton Torena.
Czwórka pozostawiwszy swe konie na zewnatrz, weszla wraz z Vorracem do srodka gospody. Jaya powitala wedrowców i zaproponowal im nocleg, o który chcieli sie zapytac. Nastepnie wszyscy usiedli przy duzym stole i poczeli rozmawiac.
- A wiec skad przybywacie? - zapytala Jaya.
- Przebylismy dluga droge. Przybywamy tu z Subrath. - odparl Toren.
- Morzem, czy tez droga? - wtracil Vorrac. - Ponoc morzem niebezpiecznie podrózowac w tych czasach.
- Droga. Nadlozylismy kawal drogi, ale jazda byla niemal bez przeszkód. Raz napotkalismy grupe bestii Dominarii, ale latwo je rozgromilismy. Zastanawia mnie, jak one sie tak daleko znalazly. Zaskoczyly nas w polowie drogi z Subrath do Katha, a bestie Dominarii mieszkaja w Puszczy Dookvanta. Grupa latwo sie przed nimi obronic, ale pamietaj - lepiej nie próbuj sie z nimi scigac, bo cie zlapia i powala, a nastepnie pozra.
- Oczywiscie móglbys uciec na drzewo - powiedzial z usmiechem elf. - Wtedy bedziesz mial ladny widok przed tym, jak powala drzewo i cie zjedza.
Tak oto na wesolych rozmowach zszedl im caly dzien. Rozmawiali o dalekich krainach, o prastarych zamkach i fortecach i o bestiach czyhajacych na podróznych. - A wy gdzie zmierzacie? - zapytal Vorrac, gdy Jaya odeszla.
- Dazymy w kierunku Stepów Nifhellu - odparl Toren.
- Znam dobrze te okolice. Mialem kiedys sposobnosc tam byc, choc niemile wspominam ten pobyt.
- A czy nie zachcialbys byc naszym przewodnikiem? - spytal elf.
- Móglbym, ale nic nie robie za darmo - odparl z chytrym usmiechem Vorrac.
- A wiec dobrze. Obiecuje ci 1000 grakków po pomyslnym zakonczeniu naszej misji - powiedzial Toren.
- 1000 grakków! To przeciez majatek! Skad tyle wezmiesz!? - spytal Vorrac.
- Zobaczysz....
W ten oto sposób Vorrac dolaczyl do druzyny.


Pytanie 1: O jaka karte chodzi we wzmiance o bestiach Dominarii?
Pytanie 2: Jaka karte nalezy kojarzyc z Vorracem?

 

 

Autor: Connection

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky