FFX-2, czyli przemyśleń kilka po obejrzeniu kilku filmików ;-)
Niestety nie dane mi było jeszcze zagrać w drugą odsłonę dziesiątej części Final Fantasy, więc moje osądy mogą być troszkę
niesprawiedliwe. Nie orientuje się jak wygląda cała fabuła, znam tylko trochę faktów z netu, różnych czasopism, ale nie o tym
chciałam. Otóż dzięki uprzejmości kilku kumpli, którzy ściągnęli mi z sieci różnego rodzaju filmiki z owej części mogę napisać
te oto przemyślenia.
FFX-2 to w pewnym sensie pójście na łatwiznę, ze strony Squaresoft. Świat, który był wykorzystany już wcześniej, te same
(chociaż trochę zmienione - Yuna już nie wygląda na bezbronną kobietkę) postacie, itp. itd... Właściwie to kto z nas nie marzył
o sequelu? O dalszych przygodach Clouda lub Squalla? Każdy jest ciekaw co było dalej, po uratowaniu świata, kiedy nastał pokój.
Nie ganię, więc Squaresoft, za kontynuowanie dziesiątej części, chociaż szkoda, że nie zabrali się za części wcześniejsze. Już
FFX trzeba przyznać, że w pewien sposób utraciło klimat wcześniejszych części, wole te bardziej tajemnicze i trochę zagmatwane
światy FF7 czy FF8. Na podstawie filmików wnioskuje iż sprawa tajemniczości została potraktowana dość pobieżnie w FFX-2. Yuna
piosenkarką, jpop przetaczający się przez grę (chociaż nie mówię, japońską muzyczkę lubię), drużyna składająca się wyłącznie z
kobiet (ja wiem, że ta gra jest robiona głównie pod męską publikę, ale bez przesady), co uważam za znaczną przesadę. Zagmatwane
wątki miłosne (ok, zawsze były, ale nie na taką skalę, zawsze to ratowanie świata zajmowało większą część czasu bohaterom, a nie
mizdrzenie się czy poszukiwanie miłości - przesadzam? Być może). Aha, zapomniałam dodać, że piosenka zaczynająca się słowami
"What can I do for U" zaczyna się jakby to była reklama McDonaldsa. ;) Cóż, ogólnie piosenka ładna, ale cieszę się, że zwrotki
są w języku japońskim bo przynajmniej nie wkurzam się na tekst. Muszę przyznać, że wprowadzenie zawodów jest świetnym pomysłem
(ogromnie mi to przypadło do gustu w 5-tej części) i zamiany są całkiem efektowne. Sądzę, że długo się nie będą nudzić, ale
stylizowane jest to troszkę na Sailorkach (swoja drogą Sailorki lubię, ale czemu je wprowadzać do FF?). Owszem niektóre filmiki
zrobiły na mnie ogromne wrażenie tak, że siedziałam jeszcze długo po nich z kompletnym brakiem jakichkolwiek myśli w głowie
(filmik gdzie Yuna śpiewa i w czasie śpiewu przenosi się do Zanarkand), ale głównie było to spowodowane powrotem do znanych
z X części lokacji, co wprowadziło mnie w specyficzny klimat. Chyba przywykłam do tego, że kapitanem drużyny jest mężczyzna,
dlatego Yuna mi wyjątkowo nie pasuje na tym miejscu. Rikku jest słodka jak zawsze, przypomina mi Yuffie albo Selphie, a obie
kobietki bardzo bardzo lubię. O Paine trudno mi cokolwiek powiedzieć, wygląda intrygująco i mam nadzieję, że będzie miała
tajemniczy charakter, coś w rodzaju Vincenta w żeńskim wydaniu. W sumie mogłaby być jak Freya z FF9 albo Faris z FF5, to też
by mi całkiem odpowiadało. Pytanie moje jednak brzmi, dlaczego Yuna, a nie Lulu? Tę drugą o wiele bardziej polubiłam (wiem, wiem,
dopiero co urodziła synka Wakka'ce < - trudne do odmiany). Widziałam kilka walk, wygląda to przepięknie, cała gama możliwości,
3 postacie atakujące równocześnie, no po prostu mniam mniam. Ale jednak nie umiem się przekonać, do tak baśniowego świata, już
FF9 miało dla mnie więcej tajemniczości, heh. I sprawa najważniejsza dla mnie - gdzie są summony? Gdzie możliwość przywoływania
ich w czasie walk? O ile mi wiadomo (jeśli się mylę, to przepraszam), nie ma takiej możliwości w grze, co mnie bardzo zasmuca.
Dla mnie summony/eidolony/GF-y/aeony (czy jak jeszcze nie zostały nazwane) stanowią nieodłączny i bardzo charakterystyczny
element Final Fantasy. W sumie byłam pełna uprzedzeń co do FFX, a po przejściu gry stwierdziłam, że to arcydzieło pod wieloma
względami. Wierzę, więc, że FFX-2 tez będzie bardzo udane, ale o tym przekonam się dopiero gdy zagram, kiedy to nastąpi? Jak
jakimś cudacznym cudem uda mi się zaoszczędzić kasę. Póki co nie zrażajcie się do tej części po moim króciutkim wywodzie, ja
lubię się czasem wyżalić i ponarzekać sobie.
autor: Arisu
|