Congreve

 

Młoda, rudowłosa kobieta została wprowadzona na szafot. Sznury krępowały jej nadgarstki, jednak skazana nie szamotała się. Na jej twarzy nie malował się smutek ani strach, ale obojętność. Starała się dotrzymywać kroku szarpiącym ją kacikom, gdy wiedli ją w kierunku pieńka. Dudnienie werbli umilkło, gdy oskarżyciel rozwinął zwój z wyrokiem. Kobieta uklęknęła, pochyliła się opierając szyję na pieńku...

- Congreve, córka szlachetnie urodzonej Argenty de Laval, oskarżona o zdradę, wielokrotne zabójstwo, dowodzenie zbrojnymi najazdami, rabunki i podpalenia, została uznana przez sąd za winną. Mocą nadaną nam przez Jego Wysokość Księcia Maksymiliana my, sąd miasta Carno, skazujemy Congreve na śmierć przez ścięcie. Kacie, czyń swą powinność. - Kobieta nawet nie drgnęła, gdy szerokie ostrze dwuręcznego topora dotknęło jej karku. Zamknęła tylko oczy i wykonała głęboki wydech. Kat wziął zamach. Stal błysnęła w słońcu.

***

Argenta de Laval, okrutna baronowa władająca niewielkim skrawkiem ziemi na granicy Belfortu i Haernu, nie bała się wchodzić w układy ze złem. W jej włościach schronienie znajdowali skrytobójcy, przemytnicy i ciemnoelficcy szpiedzy, zaś sama Argenta szczególnie gustowała w oglądaniu tortur i egzekucji. Wędrowny wróżbita, zanim wyzionął ducha na torturach, przepowiedział jej, iż zginie od tego, co "sama stworzyła, a o czym zapomniała". Argenta wyśmiała go, a gdy rok później urodziło się jej dziecko, kazała je porzucić w lesie. Dziecko było jej niepotrzebne, zwłaszcza, że była to dziewczynka.

Porzucone niemowlę odnaleźli wędrujący paladyni. Nie wiedząc, gdzie szukać matki dziewczynki, przygarnęli ją i wychowali. Młoda Congreve okazała się być pełna odwagi i zapału, jednak nikt nie zauważył, że tępiąc zło, dziewczyna sama osuwa się coraz głębiej w jego szpony. Uzbrojona w podarowany jej magiczny miecz, Światło Prawdy, samodzielnie wyrżnęła kilkudziesięcioosobowy klan orków, zamieszkujący w jaskiniach niedaleko fortecy. Nie oszczędziła samic ani dzieci. Wreszcie, wraz z kilkoma doświadczonymi inkwizytorami, ruszyła na zamek Laval, w którym miał się ukrywać mag-renegat. Gdy zbuntowany czarodziej padł martwy, przy życiu pozostała tylko Congreve i ostatni inkwizytor.

***

Sztych jaśniejącego miecza skierował się w stronę kobiety w czarnej sukni. Congreve chciała zabijać dalej, nie wystarczyli jej strażnicy i leżący już w kałuży krwi ścigany. Czekała na komendę, jak ogar.

-Och, córka marnotrawna powróciła wreszcie na łono rodziny... - uśmiechnęła się lekko Argenta.

-Co? - młoda wojowniczka skupiła się. To była jakaś sztuczka.

-Wiem, co myślisz... Odebrano mi cię, kiedy byłaś niemowlęciem. Widzę, że nie zawahałabyś się zabić własnej matki. - Congreve spojrzała na stojącego obok niej inkwizytora. - Nie powie ci nic. Dla niego prawo jest ważniejsze od twoich uczuć. Za pomoc renegatowi grozi śmierć, niezależnie od tego, czy jesteś szlachcicem, czy zwykłym chłopem.

Ta kobieta... Była tak podobna do Congreve, ten sam głos, tak niepokojąco podobna twarz...

-Mamo...? - wydukała zdziwiona dziewczyna. Jedno zaklęcie Argenty cisnęło inkwizytorem o ścianę. Upuścił broń i osunął się na podłogę.

-Dotąd nie miałaś matki... Ale nadrobimy stracony czas.

-Nie... To niemożliwe... - mamrotała pod nosem wojowniczka.

-Musisz dowieść, co jest dla ciebie ważniejsze: prawo czy rodzina. Daję ci wybór: zabij tego kłamcę albo własną matkę. - Congreve podeszła do inkwizytora. Ten spojrzał na nią przerażony.

-Zły duch cię...

Słowa uwięzły mu w gardle wraz ze sztychem miecza.

***

Congreve była szczęśliwa. Matka karmiła ją udawanymi uczuciami, triumfując w duchu za każdym razem, gdy jej córka pozwalała sobie na kolejne potworności. W czarnej zbroi płytowej, z tatuażami na udach i świętym mieczem w dłoni Congreve przewodziła najazdom prywatnej armii bandytów na żołdzie Argenty. Jednak po kilku miesiącach zastanowiła się nad swoimi czynami. Jeszcze niedawno zwalczała zło, by teraz służyć mu i czerpać z tego przyjemność. Zwierzyła się matce ze swoich rozterek. Argenta wyśmiała ją, nazwała słabą i głupią, po czym wydała kolejny rozkaz.

***

Mieszkańcy wioski nie wiedzieli, co ich czeka. Dzieci z zaciekawieniem patrzyły na Congreve, jadącą na karym koniu. Odpowiadała im obojętnym spojrzeniem. Czy naprawdę potrafiłaby skrzywdzić dziecko? Na jej widok wójt zaczął dygotać. Congreve zeskoczyła z wierzchowca i spojrzała mu w oczy.

-Nie płacicie daniny - wypowiedziała beznamiętnie. - A ty jesteś temu bezpośrednio winny.

-Łaski... - wykrztusił wójt. - Łaski, pani...

Milczała. W mgnieniu oka dobyła miecza i przeszyła mężczyznę na wylot. Uniosła rękę, wstrzymując żądnych krwi rzezimieszków. Od strony niewielkiej kapliczki nadchodził bowiem kapłan Galama, boga sprawiedliwości. Congreve podeszła do niego, uśmiechając się szyderczo.

-I co, żałosny świętoszku? Nic nie zrobisz, by obronić biednych wieśniaków przed niesprawiedliwością?

Unikała jego spojrzenia. Podświadomie się go obawiała.

-Jeśli będę bronił ich mieczem, odniosę porażkę. Spójrz w głąb siebie... I sama odpowiedz: czy jesteś prawą wojowniczką, czy oszalałą morderczynią.

-Milcz!

Nagle opuściły ją wszystkie siły. Nie mogła unieść miecza, by zabić bezczelnego starca. Zakrwawiony sztych wbił się w pylistą drogę. Dla kogo mordowała tych wszystkich ludzi? Z otępienia wyrwało ją silne uderzenie w pancerz. Odwróciła się i ujrzała herszta bandytów mierzącego do niej z łuku. Uniosła broń nad głowę i ruszyła naprzód z bojowym okrzykiem. Gniew płonął w niej z niewyobrażalną siłą, gdy wirowała wśród swoich niedawnych podwładnych w śmiercionośnym tańcu. Poczuła się zdradzona po raz drugi. A za zdradę prawo karało śmiercią.

***

Przepowiednia się dopełniła. Argenta de Laval zginęła od tego, co stworzyła i o czym zapomniała. Congreve ze łzami w oczach przebiła matkę mieczem. Nie potrafiła jej wybaczyć. Wkrótce potem wyruszyła w podróż do Ashendaru, za morze. Tam nikt nie wiedział o jej hańbie.

Congreve ma około metra siedemdziesiąt wzrostu, jest dobrze zbudowana. Ma rude włosy do ramion, pociągłą twarz i szare oczy. Zazwyczaj chodzi w zbroi płytowej lub czarnej tunice i krótkiej spódnicy. Jej uda pokrywają tatuaże - czarne, abstrakcyjne wzory.

Czy powróci do Belfortu, aby przyjąć wydany na nią wyrok? To już zależy od MG i autorów opowiadań...

Congreve
Człowiek, kobieta, Neutralny Pal4/Woj8 Średni Humanoid

4d10+16 (Paladyn) , 8d10+32 (Wojownik)
122
Inic + 6
Szyb 6m
KP 24
Atk + 16 podstawowy wręcz, + 14 podstawowy na dystans; +19 (1d10+8, Miecz półtoraręczny +2)
RO Tężyzna + 14, Ref + 5, Wola + 4

SIŁ 19
ZRC 14
KON 18
INT 14
MDR 12
CHA 10

Umiejętności:
Wspinaczka + 9 (10, +4 Sił, -5 pancerz)
Concentration + 10 (6, +4 Kon)
Rzemiosło (Malowanie) + 4 (4, +2 Int, -2 brak narzędzi)
Rzemiosło (Płatnerstwo) +4 (4, +2 Int, -2 brak narzędzi)
Rzemiosło (Zbrojmistrzostwo) +4 (4, +2 Int, -2 brak narzędzi)
Dyplomacja + 6
Tresura zwierząt + 5
Leczenie + 7 (6, +1 Mdr)
Skok + 7 (8, +4 Sił, -5 zbroja)
Wiedza (religia) + 6 (4, +2 Int)
Jeździectwo + 14 (12, +2 Zrc)
Pływanie -2 (6, +4 Sił, -12 obciążenie)

Atuty:
Rozpłatanie
Unik
Biegłość w broni egzotycznej: Miecz półtoraręczny
Wyszkolenie (Expertise)
Ulepszone Trafienie Krytyczne: Miecz półtoraręczny
Ulepszona Inicjatywa
Mobilność
Potężny Atak
Szybkie Dobycie Broni
Skupienie na Broni: miecz półtoraręczny
Specjalizacja w broni: Miecz półtoraręczny

Wyposażenie:
Broń: Światło Prawdy (miecz półtoraręczny +2 : Święty, Broniący).
Zbroja: Pełna zbroja płytowa +2 : Odporność na zaklęcia (15).
Magiczne: Cudowne: Bransolety Pancerza (+3)

 

 

Autor: Niedźwiedź

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky