Stephen King - Mroczna Wieża

 

Stephen King. Człowiek, który odmienił oblicze współczesnej literatury, "amerykański mistrz kiczu", jak z rozbawieniem określa sam siebie, cytując niektórych krytyków. Jest w tym nieco prawdy - obok dzieł wielkich zdarzały się Kingowi potknięcia, choć nie niewybaczalne - nawet te gorsze książki czytało się z przyjemnością. A lepsze... Lepsze są Dziełami.

 

Właśnie o jednym z Dzieł chciałem napisać. Cykl, który sam King uważa za ukoronowanie własnej twórczości.

Mroczna Wieża.

Od pewnego czasu można nabyć w Polsce trzy tomy cyklu, ostatnio ukazał się czwarty; noszą one tytuły Roland, Powołanie Trójki, Ziemie Jałowe i Czarnoksiężnik i Kryształ. Cykl wspaniały, cykl niepowtarzalny, cykl, który - choć niektórzy uznają to za bluźnierstwo - nie tylko godzien jest stawania w jednym rzędzie z Władcą Pierścieni, jak napisano na okładce każdego z tomów, ale i - moim skromnym zdaniem - przewyższa go, zarówno pod względem literackim, jak i fabularnym.

 

Czym więc tak się podniecam, Czytelniku? Streszczę pokrótce fabułę czterech tomów (z siedmiu planowanych): Roland, samotny rewolwerowiec, przemierza z drużyną przyjaciół z innego świata postapokaliptyczną Amerykę, zniszczoną przez wojnę nuklearną i zabójcze wirusy; spotyka potwory i czarodziejów, poszukuje mistycznej Mrocznej Wieży, która jest celem sama w sobie.

 

Aaach, już słyszę te okrzyki: "I to ma się równać z Władcą?"; "King mistrzem kiczu!". O nie, przyjaciele, o nie. Starczy przeczytać, by przekonać się o mylności takich twierdzeń. King z lekkością mistrza lawiruje pomiędzy motywami, logicznie je uzasadnia, splata w wielkie fabuły. Mamy typową dla niego lekkość i przejrzystość stylu, dobry rys psychologiczny postaci - co ja piszę, nie postaci, a ludzi! Niewielu pisarzom udaje się naprawdę ożywić swoich bohaterów - a King w Mrocznej Wieży przeszedł sam siebie. Roland, relikt dawnego świata, opętany obsesją odnalezienia Wieży, twardy, chłodny, bezlitosny; dopiero później staje się bardziej ludzki, uczy się kochać, ba!, odżywa jego poczucie humoru! Eddie, młody narkoman, dźwigający się z upodlenia i stający godnym rewolwerowcem, jak jego przewodnik; Susannah, inwalidka o rozdwojonej jaźni, która - gdy w końcu scalona - pozwala jej poznać samą siebie i wspomóc drużynę nowymi umiejętnościami; Jake, dziesięciolatek ze współczesnych Stanów, który jako jeden z nielicznych rozumie znaczenie Wieży. Postacie te nieustannie ewoluują podczas wędrówki; spora część książek skupia się na psychice bohaterów; nie ukrywajmy, nierzadko jest ona ciekawsza niż sama fabuła. King doskonale "wchodzi" w daną postać, daje nam obejrzeć rzecz z jej punktu widzenia, poznać jej myśli i oceny.
Zaś fabuła - fabuła jest piękna. Wprost wysypują się z niej symbole i archetypy, mistrzowsko poukładane i scalone; cała książka jest nimi aż przesiąknięta. Mamy pierwszą warstwę symboli i aluzji, rozgryzamy ją - i trafiamy na kolejną; czegoś takiego dawno nie spotkałem.

 

Dość ryzykownym manewrem jest łączenie westernu, fantasy i S-F; jednak tylko na pozór, autor ma w tym swój cel. Daje nam wszystko, co najatrakcyjniejsze w tych gatunkach, a jednocześnie unika sztampy i niezamierzonej śmieszności. Nie ma tu pojedynków w samo południe, nie ma też smoków ani międzygwiezdnych podróży; choć można by się tego spodziewać po powyższych gatunkach, prawda? Jednak nie. King prowadzi nieustanną grę z czytelnikiem, rozgrywa motywy w najbardziej niespodziewany sposób. Przy tej lekturze nie da się nudzić!

 

Co do łączenia gatunków - trzeba chwili, by je docenić; trzeba dopuścić do tego, by pozwoliło ono pojąć mierność sztampowej fantasy, w kółko drążącej te same motywy. King ukazuje, co można osiągnąć. Zwykła, standardowa fantasy to w odniesieniu do Mrocznej Wieży jak jedne, biedne gęśle przy orkiestrze symfonicznej.
Nawet temat tak trudny, jak retrospekcje (charakter retrospektywny ma cały czwarty tom) King rozwinął z zadziwiającym polotem. Uniknął nudy; więcej, uczynił retrospekcję fascynującą! Wyszedł ze sprawy obronną ręką, to pewne.

 

Choć King sam mówi o sobie jako o rzemieślniku, bliżej mu jednak do artysty. Tak, King jest królem; niech jego Mroczna Wieża święci zasłużone triumfy - cykl tak barwny, tak żywy, tak wspaniały! Chylę czoła przed geniuszem tego Twórcy, zaś Wam, czytelnicy, radzę zaopatrzyć się w dzieło jego życia, jak sam nazwał cykl.

 

 

Autor: Everan

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky