Falkon 2003 - relacja
z konwentu
Tegoroczny Falkon rozpoczął się w piątek
21 listopada około godziny siedemnastej.
Akredytacja trwała już od piętnastej.
Jako że była to dla mnie pierwsza impreza
tego typu, na miejsce przybyłem punktualnie.
Z trafieniem na konwent nie było najmniejszego
problemu, gdyż IV Liceum Ogólnokształcące
im. Stefanii Sempołowskiej zlokalizowane
jest nieopodal dworca PKS.
Na wstępie standardowo każdy musiał przejść
przez akredytację, wszyscy uczestnicy otrzymywali
identyfikatory, obszerne i rzetelnie przygotowane
informatory konwentowe oraz kilka ulotek
i erratę do programu. Obsługa konwentu była
bardzo miła i z chęcią służyła pomocą. Do
spania przeznaczono salę gimnastyczną oraz
salę, w których odbywały się prelekcję
(z powodu dużej liczby konwentowiczów).
Od godz. 17 rozpoczęły się prelekcje
i spotkania przewidziane w programie. Trzeba
przyznać, że atrakcji było, co nie miara
i należało dobrze zastanowić się nad wyborem
spotkania, na które się udamy.
Wszystkie zaplanowane atrakcje można
podzielić na cztery grupy:
- spotkania autorskie;
- konkursy;
- prelekcje;
- prezentacje systemów RPG i innych
gier.
Pierwszym punktem mojego pobytu na Falkonie
było wysłuchanie wypowiedzi Marcina "Sejiego"
Segita. Mowa była o "konwentowaniu"
i wszystkim, co ma z tym związek. Jak się
później okazało Seji został w tą
prelekcję "wkopany", ale wyszedł
ze spotkania "z tarczą" mimo upierdliwych
pytań jego kumpli z Poltera. Kolejną pozycją,
którą zaliczyłem była prelekcja Łukasza
Fedorowicza dla początkujących graczy.
Wiele osób brało udział w konkursach
m.in. o Thorgalu, Neuroshimie i twórczości
J.R.R. Tolkiena. Oprócz tych klasycznych
form współzawodniczenia były inne,
nieco bardziej orientalne np. turlanie kulki
nosem, jedzenie bułki na czas czy wypicie
butelki wody w jak najkrótszym czasie.
Zabawa była przednia.
Po północy większość uczestników
rozeszła się do sal, ale bynajmniej nie
w celu odpoczynku. Rozpoczął się sezon na
sesje (ja sam grałem w Neuroshimę do siódmej
rano). Z sąsiedniej sali, co jakiś czas
dobiegał okrzyk:
-Uwaga, granat!!!!!! - po czym gracze
z łoskotem rzucali się na podłogę.
Niestety nie wszyscy wybrali kulturalną
formę rozrywki albo wręcz przeciwnie chcieli
wykazać się swoimi umiejętnościami dekoracyjnymi
i przyozdobili umywalki i klozety barwnymi
"środkami wyrazu". Ogólnie
produkty Agropolu okazały się bardzo popularne.
Niewątpliwym plusem imprezy była możliwość
korzystania z pryszniców i ciepłej
wody, ale żeby nie było za słodko to powiem,
że brak było papieru toaletowego.
W sobotę atrakcji było najwięcej, od
rana do nocy spotkania autorskie, prelekcje,
turnieje bitewniaków i karcianek,
prezentacje bloku mangi i anime. Innym bardzo
fajnym punktem Falkonu był blok filmowy,
zaprezentowano bardzo ciekawe obrazy m.in.
"Dr Jecyll i Mr Hyde", "Nosferatu:Symfonia
grozy". In plus zaliczyć trzeba obecność
księgarni Solaris, która sprzedawała
książki i figurki Warhammera po bardzo niskich
cenach, dodatkowo można było dokonać zakupów
na stoisku z artykułami RPG. Andre z Valkirii
prezentował karciankę "Zombiaki"
i robił to z zaangażowaniem godnym podziwu.
Bardzo ciekawym punktem konwentu, a wg
mnie jego meritum miało być spotkanie nazwane
"konfrontacją Poltergeista i Valkirii",
niestety z sercem pełnym żalu muszę stwierdzić,
że miało ono charakter raczej jednostronny.
Żołnierze Valkirii zawiedli, honoru V-ki
bronił Ithil-ja nie czułem się kompetentnym
do prezentowania opinii MSV, w barwach V-ki
przybyli Gwintor i Mazgarox i chyba nikt
więcej, a jeżeli był to pozostał incognito.
Na Agorze sporo osób zadeklarowało
przybycie na Falkon, a w rzeczywistośći
było nas mało. Mimo wszystko "konfrontacja"
miała łagodny charakter i odbyła się w koleżeńskiej
atmosferze.
Organizatorzy Falkonu nie zapomnieli
o graczach komputerowych, specjalnie dla
nich odbyły się prezentacje nowych gier,
szczególną uwagę wzbudził Painkiller,
którego producentem jest polska grupa
"People can fly". Przedstawiona
wersja była wersją roboczą, ale i tak mimo
wielu niedociągnięć i niekompletności gry,
efekt był porażający. Wieczorem odbył się
także turniej StarCrafta.
Z Falkonu wróciłem w niedzielę
rano (konieczność nauki), ale nie żałuję
wyjazdu na konwent, zabawa była świetna,
oprócz tego mnóstwo atrakcji
i spotkanie z Fandomem.
Relacja
pochodzi z serwisu Valkiria Network
i zostaje tutaj zamieszczona za wiedzą
i zgodą autora.
Autor: Piotr "Micronus" Osiak
|