POWRÓT KRÓLA

 


Od chwili rozpoczęcia odliczania dni pozostałych do polskiej premiery filmu (podobnie jak w przypadku poprzednich części) nękały mnie przeróżne pytania i wątpliwości. Jak Peter Jackson zakończy swoją filmową epopeję, dzięki której przeszedł do historii kina zdobywając nie tylko rekordowe dochody, ale również uznanie w branży filmowej. Jak bardzo, tym razem, odbiegnie od oryginalnego tekstu powieści Tolkiena? Czy utrzyma klimat poprzednich filmów? W głowie kłębiła się masa pytań które musiały poczekać na odpowiedź aż do 1. stycznia 2004 r.

"Powrót Króla" rozpoczyna się zaskakującą retrospekcją sprzed 556 lat przedstawiającą losy Smeagola - jego przemianę w żałosną kreaturę. Retrospekcja zasługują na szczególne omówienie, gdyż przybliża widzowi tragizm Golluma wyraziście obrazując niszczącą moc Pierścienia. To swego rodzaju studium zła powstającego ze słabości. Jeśli Smeagol pierwotnie był istotą szlachetną i praworządną, stał się przyczyną zła nie z powodu własnych przewrotnych intencji, lecz w wyniku kuszenia, któremu żadna ziemska siła nie jest w stanie się oprzeć.

Równie zaskakujące jest zamknięcie-porzucenie wątku Sarumana. W prawdzie rozmowa Gandalfa z Drzewcem przekonuje, iż Saruman utracił swą moc i jego rządy dobiegły końca. Mimo wszystko fanatycy książki z pewnością nie pozostawią tego bez echa (podobnie jak historii Toma Bombadila z 1. tomu).

 

Od tego momentu akcja nabiera prawdziwego tempa. Film odznacza się niesamowitą dynamiką - 200 minut mija niemal niezauważenie. Wątki przeplatają się na z mianę coraz szybciej prowadząc do kulminacyjnych starć. Tu na szczególną nagrodę zasługuje montaż doskonale łączący oddzielne losy rozbitej Drużyny Pierścienia.

 

Przy omawianiu części technicznej nie sposób pominąć efekty specjalne. Te dużo więcej niż zaspokajają - i tak wysokie - oczekiwania. Ustanawiają nowe standardy dla światowego kina stając się wzorem, który trzeba doganiać. Szczególne gratulacje dla reżysera (!) - za powściągliwość. Nadużycie efektów wizualnych groziło przeistoczeniem się epickiej historii w płytki pokaz osiągnięć komputerowych specjalistów. Na szczęcie zachowano równowagę i treść nie została przytłoczona formą.

 

Efekty dźwiękowe mimo, iż występują znacznie częściej niż w poprzednich częściach są utrzymane w tym samym, dobrym stylu - pełno charakterystycznych "przygłuszeń", szeptów, łomotania serca, efektu echa itp...

 

Kolejna pochwała wędruje do Howarda Shore'a za tło muzyczne nadające głębi i podkreślające charakter emocjonalny konkretnych sekwencji. Ukłon dla chórów szczególnie aktywnych i przekonywujących w chwilach grozy.

 

Jedyne słowa krytyki kieruję do dialogów (i kilku ujęć). Czasami nieco banalnych i naiwnych lub innym razem przesadnie patetycznych. Na szczęście nie jest ich zbyt wiele i spora część, właściwie większość kwestii trzyma poziom. Kolejnym mankamentem jest, niestety nieunikniona, mnogość scen rzezi - zbyt duża w stosunku do całego utworu. Narusza proporcje kompozycji filmu.

 

Warto nadmienić, że w związku z porzuceniem wątku Sarumana ominięto również końcowe potyczki hobbitów, zaprowadzające porządek w Shire. To posunięcie (wystawiam się teraz na gniew maniaków książki) uważam za bardzo dobre. Po punkcie kulminacyjnym nie tylko zwolniłoby akcję, ale wprowadziłoby zamęt kompozycyjny i niewyobrażalnie przedłużyłoby film.

 

Podsumowując. "Powrót Króla" jest wspaniałym uwieńczeniem filmowej trylogii, pełnym ciekawych i nowatorskich rozwiązań, ukazującym jak zostają poddane próbie fundamentalne i uniwersalne wartości: przyjaźń, wiara, męstwo, miłość czy oddanie. Niezaprzeczalnie posiada pewne wady, które jednak giną w ogólnym wrażeniu.


Autor: Narmo

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky