Plotki z LD dla redaktorów
Rozmawiają: Soulfein, Falka
Soulfein: Wiem, ze dobrze mnie nie znacie i moze nie ufacie (mam zboczenie tylko na punkcie kobecych
stopek :D)
Falka: a to co za zboczeniec? ;D
my sie chyba nie znamy, Falka jestem ;)))
Soulfein: Falka, co do twoich stopek, mozeszz robic foto i mi je wyslac, ofkoz stopek..
Falka: Naprawde moge? pozwalasz mi? huurrra! nikt wczesniej nie pozwolil mi
fotografowac moich malych stopek! :DD szkoda, ze nie mam aparatu ;>
---
Rozmawiają: Falka, Soulfein
Falka: Dobra, masz w zalacznku moja stopke ;D
Soulfein Ejjjj no!!! Stópka miala byc naga! Bez buciora :)
Falka: ej, to, ze moje kochanie wyjechalo sobie za granice i wroci w styczniu
nie znaczy, ze zaraz bede na prawo i lewo rozsylac fotki swoich nagich stopek! ;P mam jeszcze resztki godnosci ;D
---
Rozmawiają: Soulfein, Faust, SirOsax, Darky, Falka
Soulfein: Mozecie podziwiac moja urode :D
Faust: Brzydal :P Ja tam wole bardziej umiesnianych chlopcow. Takich jak Jarl np. :P
SirOsax: Umiesnionych, mowisz? Eee...uff...no to ja chyba jestem bezpieczny :) Jarl lepiej sie wytlumacz ;P
Darky: hahaha :D owned ^_^ -oh my God, they killed Darky -you pink, little, sweet Torpi! =]
Falka: hmm... ciesz sie, ze nie jestes kobieta, bo pozycja, w jakiej siedzisz, nazywa sie: 'bierz mnie, jestem twoja' ;DDDD
---
Rozmawiają: Soulfein, Falka, Equi
Soulfein: wpadaj na romantycznego sylwka we dwoje
Falka: za daleko ;> poza tym ja nie lubie romantycznych wieczorow, bo sa takie mdle i...romantyczne... yuck ;)
Equi: Pewnie masz zle skojarzenia z romantycznymi kolacjami (np. uwierały Cię majtochy, spaghetti było
przesolone, zwymiotowałaś na kolejnej piosence, której tempo było a'la 1 bpm :PPPP)
Falka: nieeee, romantycznych wieczorow kilka mialam, ale lepsze sa te nie
romantyczne, np. wspolne ogladanie Futuramy albo Family Guy'a :D Zreszta, romant. czy nie, zawsze konczy sie tak samo ;)))))))))
---
Rozmawiają: Jarl, Caras, Danai
[plany na Sylwestra]
Jalr: Mamy pomysl z Carasem na dobra miejscowke, dzisiaj bedziemy to obgadywac. Na ulicy Was nie zostawimy na pewno (niezaleznie, jak duzo bedzie luda :).
Caras: Tylko pamietajcie, ze to nie ja to powiedzialem. :)
Danai: On powiedzial to za Ciebie:)
---
Rozmawiają: Equi, Corvus
[j/w]
Equi: Cos po filmie (piwo? wino?)
Corvus: co tak slabiutko planujecie. jakas wodka moze
co + piwo + szampan + palenie ;)))))))
Equi: + sraczka + zapaść + szpital :P
Corvus: eeee... nie bylo by tak zle tylko male trzy godzinne zyganie i przez dwa dni nie jedzenie niczego :)))
---
Napisał:Darky (z okazji Świat Bożego Narodzenia)
W tym radosnym socjalistycznym dniu chcialbym Wam zlozyc najserdeczniejsze,
wchodnioeuropejskie zyczenia. Zycze Wam, by dobrze ukladala sie Wasza walka
z kapitalistycznym wrogiem naszego kraju, by klasa robotnicza pokazala
czymze jest naprawde, bysmy zjednoczeni.... (blabla)
---
Napisał: Asthner
Najpierw trzeba, k[BEEP! - dop. FLK]a, kupić prezenty. Oznacza to, że będę latał po
sklepach, przepychał się przez spoconych ludzi z obłędem w oczach, żeby
wydać mnóstwo kasy na jakieś pierdoły. Co gorsza, wszystko już kiedyś komuś
kupiłem. Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież nie kupię mu w
tym roku książki, bo ten facet nigdy nie przeczytał nic ponad tekst na
etykiecie półlitrówki. Ciocia Jadzia rok temu ukontentowała się kremem
nawilżającym, co go kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin
ważności. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem
przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden krem nie
wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki całej kasy na Boże
Narodzenie. I tak ze wszystkimi. Dziecko mordę drze o jakiś nowy program
komputerowy, choć i tak wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 48
godzinach, bo każda gra jest dla niego za trudna, półmózga.
Żona będzie miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura dostanie coś
ładniejszego. W rezultacie kupię byle co - jak co roku.
Potem śledzik w pracy z ludźmi, których mordy są mi nienawistne, i patrzenie
na męki szefa, który życzy nam "dużo pieniędzy", choć wszyscy wiedzą, że
dopiero wtedy byłby szczęśliwy, gdybym pracował za miskę zupy z brukwi
przykuty łańcuchem do komputera.
Krwiopijca.
Potem wszyscy się nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini biust pani Bożeny z
księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze walą się jak
króliki, kiedy są naprani. Następnego dnia kac, w dodatku żona będzie robić
wymówki. Jeszcze tylko trzeba jeb[BEEP! - dop. FLK]ć w baniak karpia, bo małżonka -
uważacie - wrażliwa jest i na męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od 15 lat bez zmrużenia oka, garbata owca.
Przynieść i przystroić choinkę. Z dzieckiem, "żeby miało ciepłe wspomnienia
z dzieciństwa", a ono w dupie ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko.
Jak taki glon emocjonalny może mieć jakiekolwiek wspomnienia?
No i kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę i z powrotem. Jedna wielka
męka. Co za kutas wymyślił ten łzawy termin "rodzinna wieczerza"?
Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam się z daleka z dobrym
skutkiem. Usiądziemy za stołem... A nie, pardon, najpierw prezenty!
Trzeba będzie się kłamliwie ucieszyć, choć z góry wiem, że ten krawat
kupiony na bazarze od Wietnamczyków dopełniłby liczną kolekcję podobnych
gówien, gdybym oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz
następnego dnia wyrzucił wszystko do śmietnika. Dostanę też najtańszy koniak
i jakieś kosmetyki. Jakie - będę wiedział ostatniego dnia przed Wigilią,
kiedy w pobliskim supermarkecie zaczną wyprzedawać to, czego nie udało się
upchnąć ludziom. Po prezentach się zacznie. Te same kretyńskie dowcipy wuja
Bronka, zwłaszcza, kurna, ten o gąsce Balbince.
Wszyscy będą dokarmiać mojego psa po to, żeby narzygał w nocy na pościel.
Ciotka załzawi się po dwóch godzinach żucia żarcia z wytrwałością tapira i
zacznie płakać, "jak to dobrze, że trzymamy się razem". Gówno prawda akurat,
co wykażą następne dwie godziny, kiedy to nawaliwszy się już, zacznie
wyzywać swojego ślubnego od złamanych ch[BEEP! - dop. FLK]ów.
To oczywiście prawda, ale dlaczego popierać to rzucaniem w niego salaterką
po śledziach? Mniejsza o jego mordę, ale ciotka nigdy nie trafia. Plama na
wersalce cuchnie jeszcze przez dwa tygodnie po Wigilii. Jedyna nadzieja, że
akurat w tym roku 6-letnia latorośl kuzynostwa z Lublina nie nawali w gacie
w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym radośnie jeszcze przed deserem.
Bo to, że coś wywali sobie na łeb ze stołu, to pewne jak w banku.
Jeszcze tylko muszę przeżyć debilne gadki o polityce, przy których wszyscy
oczywiście skoczą sobie do gardeł i na siebie się poobrażają. Na koniec
ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika na ścianę koło swojego fotela i można
będzie odtrąbić koniec męczarni.
A nie, byłbym zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo to
religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił, po nagłą
cholerę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w bezruchu przez godzinę czy
więcej.
Ciekawe, czy moja małżonka znowu wywinie orła na ryj na schodkach
kościółka - jak to robi od kilku lat z uporem godnym lepszej sprawy?
W kościele, jeśli tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w gorzelni, bo wierni
tylko dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży tłok, żeby upaść. Czasem
tylko ktoś beknie albo puści głośno bąka, ale i tak nikt na to nie zwróci
uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco.
Wracając trzeba tylko będzie uważać na chłopców z osiedla, bo w Wigilię
katolicka młodzież szczególnie lubi wpier[BEEP! - dop. FLK]lić bliźniemu. Rok temu zglanowali wujka Edka, ale on chyba tego nie zauważył, bo był zalany w
płaskorzeźbę.
Wreszcie wychodzą z chałupy, wory jedne. Moment zamykania drzwi za ostatnim
z tych troglodytów jest najszczęśliwszą chwilą w moim świątecznym życiu.
Kilka dni odpoczynku.
Ale mijają jak z bata strzelił, bo wielkimi krokami zbliża się kolejny
kretyński wynalazek - sylwester. Ludzie! Kto to wymyślił?! Już od listopada
ślubna wydala z siebie idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal".
Jakbyśmy srali pieniędzmi... Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A
niech se włączy farelkę pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie. I tak
przecież skończy się na balandze u Witka.
Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś
uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego na
jakąś kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli jak w worku po nawozach
sztucznych. Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat w Somalii
przez kwartał.
Ja się wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że mężczyzna
wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarę, co pije pod pachami. Pod
szyją zawiążę sobie kolorowy postronek. I tak mam przewagę, bo prysnę na
dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a małżonka kładzie sobie tapety tyle, że
palec w to wchodzi do pierwszego stawu, a daje rezultat mumii Tutenchamona
zaraz przed konserwacją. I zajmuje ze trzy godziny. Łazienka, oczywiście,
zajęta i wszyscy pozostali domownicy mogą szczać do zlewu, jak mają
potrzebę, albo niech zdychają na uremię.
U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś nowego, na czym
można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaż Wituś
ma dużą chałupę, to ryzyko za duże.
Zresztą każda kobitka jeszcze przed północą doprowadza się do stanu, w
którym wygląda jak kupa. W tym dniu trzeba być radosnym jak młody pies,
szczerzyć zęby w uśmiechu i ruszać w tany, nawet jeśli ni pyty nie mam o tym
pojęcia.
Zresztą nikt nie ma, za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim
czasie cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w szczególności. Z
facetami jest prostsza sprawa, bo już koło jedenastej są pijani w sztok i
bełkoczą albo chcą ruchać wszystko, na co trafią w drodze do baru. O północy
trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy, obłudnie
życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy myślę, to żeby ich
szlag trafił czym prędzej.
Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek
(najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w sałatkę),
śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu.
Norma. Ja, oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć
konieczności potańcówek i dialogów z własną żoną, bo co jej można nowego
powiedzieć po 15 latach małżeństwa? Trzeba tylko doczekać do rana, kiedy
ruszą pierwsze autobusy, bo zamówienie taksówki graniczy z cudem. Pijany i
śmierdzący autobus dowiezie nas jakoś do domu. Można spać. Przeżyłem.
Do siego roku.
---
Rozmawiają: DuchX, Kazek
DuchX: Jak przekonać 45-letnią nietoperzycę że Hitlera i Saddama nie wyszkolili Amerykanie, że
nie wywołali konfliktu w Jugosławii ani (ona tak naprawdę uważa) nie kontrolują pogody nad Afryką i Europą wywołuhjąc kataklizmy???
Kazek: jakby co to moge umowic na spotkanie/rozmowe z ksiedzem z mojej budy, gwarantuje ze po powrocie babka
uwierzy, ze te wszystkie sprawki to robota rosyjskich duchownych i vladka putina :)))
---
Rozmawiają: Jarl, BAZYL
Jarl: Mam nadzieje, ze nie wylece za nie z ekipy :)
BAZYL: To Ty jeszcze jesteś w ekipie? Jak śmiesz!? ;P
---
Rozmawiają: Asthner, Falka
Asthner: Heh, dlaczego jestem na 95,462% pewien, że ten wywód trafi do plotek? :P
Falka: poniewaz jestem wredna, stara (juz dwudziestoletnia:P) wiedzma, specjalnie tego w plotkach
nie umieszcze :PPP a ze ploty sklada Lorien, to jej to z nich wytne :PPP buehehehehehe, I'm evil ;>>>>>>>>>>>>>
---
Rozmawiają: Kazek, Falka
Kazek: No i widzisz po zabiegach w tej klinice na powrot staniesz sie
mala, grzeczna i ulozona dziewczynka :) Falka: nie wierze :)))
przez najblizsze kilka lat bede miala Faze :D
Kazek: Faze? :) A chialabys? :) Moge Ci zalatwic taka kuracje
bonusowa :)
Falka: nie musze chciec :) ja juz mam :)) Faza to moja psychiczna swinka morska :D
---
Rozmawiają: Jarl, Kazek, Falka, Rallat, Feanoro, Lorien, Faust
Jarl: Zapraszam do przeczytania recenzji.
Kazek: nie kus tych co jeszcze nie widzieli zlosniku :P
Falka: "To gwiazda! To kometa! NIE! To plonacy Denethor!" ;D
Rallat: Lot godny Małysza ;P Swoją drogą czy można wybiec z zamku, przebiec dziedziniec omijając po
drodze drzewo i skoczyć jednocześnie paląc się ogniem podsycanym przez oliwę?
Feanoro: nooo balrog by tak zrobil... ale on sie nie podpalal oliwa... :D
Jarl: Moze sam juz sie palil? A moze po prostu fajnie to wyglada? :] A moze czepianie sie to jedyne Wasze zajecie ;P No tak. Nie moze sie mega-podobac. W koncu to tylko
"Wladca Pierscieni". Tylko 99% krytykow szczytuje podczas pisania recenzji tego filmu :P Ale ja jesten fanatykiem ;)
Lorien: Fuj! Jar, fuj!
Jarl: ja naleze do tego 1%, ktory nie szczytowal, choc filmem sie zachwycil ;P
Lorien: I myslisz ze my w to uwierzymy?
Faust: wlasnie
Jarl: Jakos nie ;D
Lorien: Wiec przyznaj sie oficjalnie lub bedziesz lamany kolem:P
Jarl: Nie przyznam sie, bo to jest jawna nieprawda! ;P Aaaajjj...!!! (lamanie kolem :P)
---
Rozmawiają: Falka, Kazek, BAZYL
Falka: to wez napisz do Taferny opowiadanie o hobbicie-zabojcy mordujacym niewinne krasnoludy ;D
Kazek: odczep sie od krasnoludow ;P
Falka: jak ja nie lubie tlumaczyc dowcipow :P caly zart polega na tym, ze taki maly hobbit nie moze zabic duzego, toporzastego
krasnoluda :PP
Kazek: y? wlasnie zniszczylas moje malutkie, hobbickie marzenia ;P
Falka: se se se, I'm evil ;>>>>
BAZYL: ale plagiat! [jakby ktoś nie zajarzył, to
przypominam: "BAZYLE SĄ ZŁE" ;D - dop. FLK]
---
Rozmawiają: Falka, Kazek, BAZYL
Falka: btw. do krasnoludow nic nie mam, poza tym, ze sie rozmnazaja przez brodowanie ;DDDDDD (cytat by Baro o ile mnie
pamiec nie myli) no i jeszcze lubia szczury z keczupem... yuck ;P
Kazek: lol ;D a wiesz, ze brodowanie to nie jest wcale taki prosty proces? ;P
BAZYL: nie słuchajcie jej - Falka od 28 grudnia nie żyje...
Falka: ale moja siostra jest wampirzca-nekromantka, wiec shut up :P
---
Rozmawiają: BAZYL, Caras, Lorien, RIP
BAZYL: Jestes moim idolem Caras!
Caras: Dzieki, zadzwon pod 0700-812-60-65 to Ci dam autograf. :P
BAZYL: E, tam - przeciez mam Twój nr Koma!
Caras: Ale na koma nie zaplacisz 4,99 zl/minute + VAT. :)
Lorien: Caras czy ty prowadzisz jakas agencje zajmujaca sie nierzadem? I to
jeszcze dajesz zaufanym klienta numer bezposrednio do ciebie a nie na centrale:D
Caras: A co, chcesz tez sie zalapac? :P
BAZYL: Ale zazdrośnica! Jakby nie miała RIPa! btw. Słyszałem od znajomego rosjanina, że masz mi tekst napisać... Prawda, li to?
Lorien: Heh, to dlatego ze pewniem rosjanin wrozyl mi swietlana przyszlosc
jako szefowa d/s rozporzadzania nierzadnoscia Carasa:) Uklad gwiazd na niebie oraz zachowanie dzdzownic wskazuja na to ze
mogl byc to ten sam rosjanin, szkoda tylko ze nie wywrozyl mi o jaki txt chodzilo....
Caras: A co, chcesz tez sie zalapac? :P
Lorien: Jasne ze tak:) Ale ja sie oddaje tylko jednemu:))I jest nim RIP:D
RIP: A na mnie masz wylacznosc, wiec wszystko sie zgadza. ^_-
Lorien: Taaa RIP sie puszcza tylko ze mna:P
---
Rozmawiają: Equinoxe, Falka, BAZYL
Equinoxe: Ano stare toto, ale slicznie wygladasz :)
Falka: chcialabym zauwazyc, ze ja ZAWSZE slicznie wygladam ;D myslisz, ze czemu owf sie mnie czepil? zazdorscili mi urody ;D
BAZYL: Prześlij to na LD - nie wierzę i chcę to zobaczyć ;PPPPP
Falka: moge Cie odwiedzic, zebys zobaczyl, jaka jestem piekna :D albo lepiej, zebys
to wpadl do mnie, bo ja jestem chora (smarkam, kaszle jak gruzlik, etc.) ;)))
BAZYL: To Ty ze swoją Spólszoną koleżanką mialyście wpaść na kompocik ;P
Falka: spoko-loko karuzela, ja wpadne w niedziele, ona nie, bo jest chora ;)
BAZYL: Dobrze jej tak!
Falka: nie pisz takich rzeczy publicznie, bo sie jeszcze Zimo wqrzy ;)))))
BAZYL: A co to Zimo sprawił, ze jest chora??? Nie zapytam co ma chore... ;PPPP
Falka: ROTFL :D ekhm, nie to nie on :) przeziebila sie w Bielsku i teraz obie chorujemy
BAZYL: A mówiłem nie pić na mrozie!
---
Rozmawiają: Falka, Lorien, RIP, Zimo
Falka: Dzis urodzinki obchodzi nasz przypominacz o urodzinach, czyli RIP :)
Tak wiec standardowo:
szczescia, zdrowka, pomaranczy, niech Ci Lorien nago tanczy :)
a poza tym czego sobie zazyczysz :)
Lorien: I ja sie dolacze, bo zyczen nigdy nie za malo:> A co do tego tanczenia... to zyczysz sobie na rurce czy moze na stole:P
RIP: Nom, choc Ty juz mi zyczylas osobiscie, a tanczyc.. hmm... w sumie to mozesz i na rurce i na stole, choc sama wiesz co
lubie najbardziej. ;P
Falka: rurce... stole... phi :P Ty mialas na nim tanczyc ;DDDDD
Lorien: Po nim wole skakac:P
Lorien: Najlardziej lubisz zimnego Guinnessa i pikantne potrawy:P
RIP: (A jednak sie ocenzurowala.. ciekawostka ^_-) Co to ja mialem... ach tak.. rzeczywiscie masz racje;P dodalbym do tego jeszcze kilka rzeczy jak np. dobra muzyke, dobra zabawe i... ^_- Lorien: i jeszcze lubi na wpol zeswirowane chomiki, szybkie rucha... ten no szybkoszczekowe:P
Zimo: Sugestia osoby trzeciej: Tańczenie w pikantnej potrawie, a z Guinessem możesz zrobic co chcesz:P
Lorien: "Zrobic co chce"? Hm...sadze iz bym sobie go wsadzila...w otwor...gebowy:) i zasadniczo wychylilabym jego cudowna zawartosc:)
RIP: Juz ja mam pomysl co Ona moze dla mnie zrobic... pomijajac to co juz ze mnie zrobila. ;P
Lorien: Pewnie mam cie oblac chilli a sama wypic guinnessa:P
---
Rozmawiają: Jarlaxle, Falka, BAZYL
Jarlaxle: Falka, Tobie tez trzeba zyczyc... pamietasz o nas, a my, swinie, o Tobie nie... wybacz :*
Niech Ci nago tanczy Twoj Zenek ;PP
Falka: Moj chlopak nie ma na imie Zenek tyko Kornel (a jak sie ktos z imienia zasmieje, to zabije:P) Jarlaxle: HAHAHA!! eee... ;PP
Falka: wiedzialam, wprost bylam pewna, ze ktos to napisze... stawialam na BAZYLa;)) Jarl, jak nastepnym
razem Cie spotkam, nie bedzie juz tak ziomalsko jak ostatnio - beware! ;D
Jarlaxle: spoko, ziom ;P
BAZYL: No to teraz mogę: hie, hie, hie...;P
---
Txty zebrała: Lorien
|