Vagrant Story
Podszedłem do tego tytułu bardzo sceptycznie. Ogólnie jestem zwolennikiem klasycznych jRPG(jak Xenogears), a poza tym to nie bardzo przemówiły do mnie wcześniejsze Action-Rpg od Square. Ale gdy tylko dorwałem ją i wrzuciłem do paszczy mojej Śp. Konsoli, wszystko się zmieniło. Gra mnie urzekła i wciągnęła na kilkaset godzin. Ale zacznę od początku. Włączam i moim oczom ukazuje się świetny bohater. Riskbreaker, każda broń świetnie leży mu w ręce, a i magia nie jest mu obca. Umięśniony, wysportowany, mądry, rozważny, wytrwały, to tylko niektóre cechy Ashleya Riota. Jest On agentem pracującym dla VKP (Valendia Knights of the Peace), elitarnej jednostki wojskowej, zajmującej się zazwyczaj pilnowaniem porządku i prawa w kraju. Jest On wolnym strzelcem, zawsze pracuje sam. Jego umiejętności bojowe, warunki fizyczne i to że z każdą chwilą staje się silniejszy, czyni z niego jednoosobową machinę do zabijania. Skąd bierze się jego wielka, wręcz ogromna moc? Czy z magicznych właściwości Lea Monde? Czy z przeszłości? Podczas gry Ashley goni przez ciemne, ponure Lea Monde Sydneya- przywódcę tajemniczego kultu Mullenkampf.
Lea Monde
Lea Monde, miasto, a właściwie metropolia, po której przez ok. 2000 lat mieszkali, żyli ludzie Nie każde miasto ma tak długą historie, jednak nic nie trwa wiecznie. W Lea Monde było wielkie trzęsienie ziemi, które zabrało ze sobą wielkie żniwa, w postaci tysięcy zabitych ludzi i zniszczonych budynków. Ta katastrofa zrobiła z Lea Monde istne cmentarzysko, ale "życie" powróciło. Magiczna moc kryjąca się w murach tego miasta, zapełniła je hordami nieumarłych, goblinów itp. Wielu ludzi zapragnęło tej wielkiej mocy, poległo, w walce z toczącymi pianę z pyska smokami, jaszcurkami dzierżącymi w łapach wielkie topory, duchami, zjawami. Wachlarz potworów przewijających się przez ciemne lochy Lea Monde jest zaiste imponujący. Są tu wszystkie potwory jakich dusza zapragnie, a ich design stoi na naprawdę wysokim poziomie. Wszystkie rodzaje potworów będą Ci towarzyszyły przez całą wędrówkę przez Lea Monde, gdzie panuje mrok, i ciemność. Miasto posiada niezły design, dużo dróżek, ciekawie zaprojektowane lokacje i niezła grafika, choć z niską rozdzielczością. Lochy cieszą swą długością, zagmatwaniem i rozbudowaniem, a żeby było wygodnie dostaliśmy ręcznie sterowaną kamerę.
Ekwipunek
Najlepszym przyjacielem każdego wojownika jest ekwipunek - dzięki niemu swobodnie wyrzynamy hordy przeciwników i nie obawiamy się ich ciosów. Kusze, sztylety, miecze, laski, miecze, młoty - wszystkie te elementy uzbrojenia znajdziemy w ponurych lochach i ulicach miasta, wyjmując je ze skrzyń, bądź wygrywając od wrogów. Oczywiście nie samą bronią człowiek żyje, mamy tu też całe zaplecze przedmiotów defensywnych, od hełmu zaczynając, na butach kończąc. Wszystko to opisane wieloma parametrami i zrobione w różnych materiałów. Lecz to nie wszystko. Na terenie miasto porozrzucano kilka opuszczonych warsztatów, pozwalają nam one na wykuwanie nowych broni, łączeniu starych, wsadzanie klejnotów itp. Jest to świetne urozmaicenie, ponieważ możliwości jest tak wiele, że nawet chyba autorzy nie wiedzą ile. To właśnie w tych warsztatach zdobywamy najlepszy ekwipunek.
System
Główną umiejętnością naszego bohatera jest zdolność wyprowadzania długich, skomplikowanych kombosów, na naszych biednych wrogów. Te ciosy nie tylko powodują straty w energii przeciwnika, ale tez nakładają różne anomalia. Cały pic polega tylko na odpowiednim timingu. Ashley może również odkrywając limity swoich broni, które są bardzo potężne, jednak odbierają nam życie. Są też umiejętności defensywne, które zazwyczaj powodują ograniczenie obrażeń fizycznych i magicznych. Tu też ważny jest timing. Jednak nie samą bronią człowiek żyje. Nasz Riskbreaker dobrze posługuje się też wszelkiego rodzaju magią. Najważniejsze są czary wspomagające takie jak: leczenie, odporność na żywioły, zwiększenie siły itp. Oczywiście można też przywalić wrogom za pomocą fireballa, wyssać jego energię itp. Czarów uczymy się ze zwojów (Grimmore), które zazwyczaj dostajemy po pokonaniu bossa, z którymi walki są wcale łatwe. Jedyny minus to to, że mamy stosunkowo mało many. Jednak to wszystko utrudnia "Risk" parametr, który rośnie jak zadajemy obrażenia lub czarujemy. Czy on jest większy tym mniejsza szansa, ze trafimy wroga, a większą, że on trafi nas. W tej grze tylko przez odpowiednie połączenie magii, technik ataku i dobrego, najlepiej wykutego samemu, daje nam szansę na sukces!
Fabuła
Cała fabuła kreci się wokół porwania syna księcia Bardorba, młodego Joshuy. Został on porwany przez Sydneya zagadkowego, najprawdopodobniej nieśmiertelnego, przywódcy sekty. Dysponuje on wielką mocą pieczęci. Ashley niewiadomo czemu, chce za nim podążać. Jest w fabule kilka zwrotów akcji, są ciekawe postacie, i niezłe zagmatwanie, czyli wszystko co jest potrzebne do zbudowania, świetnej fabuły.
Muzyka
Muzyka trzyma bardzo wysoki poziom. Świetne są odgłosy wszystkich potworów, ich wyki i jęki, po prostu
zawodowstwo. Przez całą wędrówkę przez Lea Monde towarzyszą nam świetna kawałki, pasujące jak ulał do klimatu tej gry. Ani na chwile przy przechodzeniu gry nie poczułem znudzenia tymi kawałkami. OST z Vagrant Story jest cudowny.
Podsumowanie
Reasumując VS jest niemal idealny. Jego niezwykłość leży przede wszystkich w świetnym KLIMACIE (żaden inny jRPG nie ma takiego klimatu). Fabuła wprowadza nas w wielkie, mroczne Lea Monde, jest świetna. A system to istna perełka pośród innych jRPG. Znakomicie są wyreżyserowane wszystkie scenki przerywnikowe. Jedyne do czego można się doczepić to trochę niska rozdzielczość gry(ale na emulatorze to nie problem) i początkowa monotonność, ale ta szybko mija i zagłębiamy się coraz głębiej w lochach Lea Monde. Jest to jeden z najlepszych RPGów na PsOne!! Serdecznie polecam!!
Grafika 8/10
Muzyka 9/10
Grywalność 9/10
Klimat 10/10
Fabuła 9/10
Ocena ogólna 9-/10
Artykuł pochodzi ze strony Subarashii Fantasy i został umieszczony za zgodą naczelnego serwisu.
Autor: Hela
|