KTÓRĘDY DO NIKĄD?

 

Wiara towarzyszy człowiekowi w najrozmaitszych formach od początku jego istnienia. Religie były i są motorem wielu kontrowersyjnych działań. Drapieżne, żądne władzy, ekspansywne, wyrządzały i wciąż niekiedy wyrządzają ludzkości wiele krzywd. Całe doktryny bywają interpretowane w sposób niewłaściwy, niekiedy wręcz chory. Księża niejednokrotnie pokazują, iż nie są wzorami cnót, wśród społeczeństwa w tej materii często panuje zmowa milczenia i hipokryzja. Jednocześnie duchowni wielu religii byli, są i będą przykładami, jak w otaczających realiach żyć z godnością i godności tej nie ujmować innym ludziom, są inspiracją dla dziesiątek, setek tysięcy, niekiedy milionów ludzi na całym globie. Ludzie wierzący dokonują czynów pięknych i godnych uznania, na które na ogół nie zdobyłby się człowiek wiary pozbawiony.

 

Oblicza religii i ludzi związanych z wiarą są często bardzo odmienne. W sposób możliwie uproszczony chciałem powyżej napomknąć, w jaki sposób wiara zmienia człowieka, jak jest przez niego interpretowana, czemu może służyć; chciałem pokazać, że może nieść zarówno wsparcie, siłę, ciepło i otuchę, jak i fałsz, ból oraz wielkie zło, o tyle groźne, że często przyjmowane nieświadomie jako coś absolutnie właściwego. Wszystko zależy od człowieka. Wszystko zależy od jego chyba najwspanialszego daru - wolnej woli.

 

Dlaczego o tym wspominam? Na napisanie tego artykułu przyszła mi ochota, gdy za sprawą mediów głośna stała się sprawa wystawienia na sprzedaż... kościoła. Mimo użycia wielokropka, nie jestem, wbrew pozorom, szczególnie tą wiadomością zszokowany. Ot, taka maniera pisania. Dla osób silnie związanych z religią, informacja taka może być oczywiście wstrząsająca, wręcz nieprawdopodobna, ale ja już przyzwyczaiłem się, że na tym świecie w zasadzie wszystko można wystawić na sprzedaż. I na ogół nie trzeba długo czekać na nabywcę.

 

Kiedyś, gdy dyskutowałem ze znajomą na temat prostytucji, zrodziło się w mojej głowie zdanie: "mężczyzna kupujący miłość za pieniądze nie jest w niczym lepszy od kobiety, która tą miłość sprzedaje". Tak też, moim zdaniem, jest z każdą sprzedażą, która rodzi rozmaite dyskusje natury moralnej. Często prowadzący polemiki zapominają, iż ktoś przecież wystawiony na sprzedaż "towar" kupuje. Ludzie gromią i wytykają palcami tego, kto sprzedaje, nie zauważając lub nie chcąc zauważyć, że z reguły jest ktoś, kto zechce TO (mniejsza, cóż to takiego jest) kupić.

 

Tak jest i w przypadku owej świątyni. Sam fakt wystawienia jej na sprzedaż to jeszcze nic. Zgroza opadła mnie dopiero wówczas, gdy dowiedziałem się, cóż dalej może z obiektem się stać. Nie poraziła mnie szczególnie zapowiedź mającego startować w licytacji kościoła Jerzego Urbana, red. naczelnego NIE, który zapowiedział, że uczyni z niego albo muzeum ateizmu, albo dyskotekę. To jeszcze nic. Zawrzało we mnie dopiero, gdy usłyszałem w telewizji wypowiedź pewnego człowieka, którego nazwiska nie wspomnę, a który jest wydawcą pewnego antyklerykalnego pisma. Zawrzało nie ze względu na propozycję przekształcenia kościoła w obiekt sportowy (skądinąd jest to dla mnie mało realne), bo co to takiego w porównaniu z Urbanową dyskoteką czy muzeum ateizmu, ale z powodu słów, które człowiek ten wypowiedział: "uważam, że pozbawienie ludzi w tym kraju jednego kościoła jest rzeczą piękną, godną".

 

Hańba, powiadam, wstyd, a wreszcie - pospolite chamstwo. Nie jestem człowiekiem specjalnie wierzącym w powszechnym tego słowa znaczeniu, nie bywam w kościele, nie odmawiam modlitw, nie celebruję rytuałów. Wiara to sprawa indywidualna, każdy ma prawo wierzyć, w co zechce, o ile nie szkodzi tym drugiemu człowiekowi. Uważam, że na świecie, gdzie jest tak dużo wszelakich systemów wierzeń oraz indywidualności z często własnymi, unikalnymi filozofiami, ważna jest tolerancja i szacunek dla przekonań religijnych drugiego człowieka. Dlatego właśnie, jako człowiekowi raczej liberalnemu, zrobiło mi się wstyd za nadmienionego wyżej wydawcę, za jego obrzydliwe i chamskie słowa. Obrzydliwe i chamskie dlatego, że godzą w prawo każdego człowieka do wyznawania swojej wiary i celebrowania jej obrzędów. To przykre, że w kraju, który niegdyś uważany był w szerokim świecie za ostoję tolerancji, dochodzi obecnie do takich sytuacji. Rozumiem ludzi, którzy mają uraz do katolickiego kleru, rozumiem niechęć do niego, przekonanie o jego hipokryzji i częstych wynaturzeniach. Nie mam nic przeciwko, jeśli głośno o tym mówią, obnażają ułomności i zakłamanie już nie tylko księży, ale także samych wiernych, po prostu katolików. Nigdy natomiast nie zrozumiem kogoś, kto tak dalece ogarnięty jest przez nienawiść do wyznających odmienne wierzenia i przekonania, że odmawia im prawa do religijnego samostanowienia, i to w przeświadczeniu, że robi coś pięknego, dobrego i godnego. To już nie jest "antyklerykalne", bo nie jest skierowane li tylko przeciwko klerowi; to już ma charakter działalności antyspołecznej. Najzabawniejszy jest zaś fakt, iż ludzie podobni wspomnianemu wydawcy często argumentują swoją nienawiść do katolików tym, że są grupą społeczną ogarniętą ciemnotą, dającą sobą ślepo kierować. Czymże jednak, jeśli nie również kierowaniem ludźmi, jest ograniczanie ich zdolności o decydowaniu o swojej wierze? Czym jest zabieranie wierzącym świątyni, jeśli nie prymitywną manifestacją władzy nad nimi?

 

Kościół jest wielu ludziom naprawdę potrzebny, pomaga im, pozwala zachować równowagę duchową, poczuć się częścią wspólnoty. Jeśli ktoś chce go kupić, by zamienić go w obiekt sportowy - jego wola. To smutne i przykre dla wielu, ale ma do tego prawo. Jeżeli jednak kupuje go, bo uważa, że odebranie go ludziom to coś godnego naśladowania; jeśli sądzi, że zabranie lokalnej społeczności czegoś tak ważnego dla ich duchowej kondycji jest piękne, wtedy pozostaje jedynie ubolewać nad nim, nad jego ograniczeniem, brakiem tolerancji i wrogością wobec drugiego człowieka. A w tym nie ma nic ani pięknego, ani godnego.

 

 

 

Autor: Equinoxe

email: equinoxe@vgry.net