Zimowa Róża

 

Bitwa trwała. Grupka aurylitów formowała właśnie szyk bojowy. Ustawili się w wypukłym szeregu. Mróz ściskał kości i wbijał się w każdą odsłoniętą część ciała tysiącami małych igiełek. Za akolitami stała Shernical, dumnie podpierając się pod boki nakazywała właśnie gestem wstrzymanie ataku. Była ogromna. Przewyższała paladyna prawie dwukrotnie. Jej długie i łuskowate ręce zdradzały ogromną siłę. Pysk miała lekko podłużny. Bardziej ptasi nisz smoczy. Sirge de La Sunya ciął jeszcze na odlew kapłana, który nie zdążył zrobić uniku. Wrócił do reszty drużyny, cofając się kilka kroków. Kebb skinął głową na znak gotowości. Zawsze tak robił. Zawsze wierny rozkazom i gotów na śmierć. Lledrin Coe, elfia śpiewaczka pochodząca z Targos, napinała kuszę. Jej piękne i modne ubranie za 300 sztuk złota, naznaczone było teraz licznymi nacięciami w okolicach ramion i prawego uda, które krwawiło obficie. Wiedziała, że nie ma czasu na rzucenie skomplikowanego zaklęcia leczniczego. Obok niej stała niestrudzona Tianya. Półelfka zasklepiała właśnie lekkie rozcięcie na lewym kolanie jakimś druidzkim czarem. Zamieniła kilka krótkich słów z niziołkiem Dalwyndem. Ten utkał szybko zaklęcie i rzucił je na druidkę. Wstała momentalnie i zajęła się trzymającą obok za złamaną rękę Naleen. Naleen była mniszką zakonu cierpienia. Sirge nigdy nie mógł zrozumieć, dlaczego mnisi w ogóle nie używają broni. Umiejętność walki wręcz doceniał zawsze i uważał za przydatną w niektórych sytuacjach, ale w bitwach, takich jak ta, powinno używać się oręża. Metalowe okucia karwaszy nie mogły uchronić jej przed ciosem aurylickiego topora.
Strażnik podszedł do mniszki. Chciał przytulić ją, zabrać w jak najbezpieczniejsze miejsce. Bardzo kochał swą siostrę.
-Nic ci nie jest?- zaraz zmrużył oczy i wykrzywił wargi. Co za głupie pytanie, pomyślał. Na Helma, szczyt głupoty i trywializmu.
Mniszka uśmiechnęła się tylko i trzepnęła w swój ulubiony sposób rzęsami.
Odkąd ojciec wyjawił mu na łożu śmierci o ukrytej na Północy córce, Sirge zostawił rodzinny Amn i wyjechał. Nowina pojawiła się w wymarzonym dla siebie momencie. Od jakiegoś czasu de La Sunya czuł się coraz gorzej w rodzinnym mieście. Zrodziły się w nim wątpliwości co do Zakonu i wyznawców Helma. Postanowił kroczyć własną ścieżką. Po śmierci ojca już nic nie trzymało go w Amnie. Wojna na Północy dała dobry pretekst do wyjazdu w poszukiwaniu siostry. Nie wierzył w jej odnalezienie. Tak bardzo, że gdy już ją spotkał nie powiedział o pokrewieństwie. Reszta drużyny wyczuwała zbytnią troskliwość Strażnika nad Naleen. Włącznie z nią samą. Tajemnicę znał tylko Sirge i jego giermek, Kebb. To właśnie on zauważył, że siostra paladyna źle odczytuje intencje brata. Na kazirodztwo nie mógł pozwolić. Dzisiaj jej powie, myślał gnom. Po bitwie on musi jej powiedzieć, albo ja to zrobię.
-Głupcy!- syczący głos Shernical przerwał zadumę gnoma.- Mieliście szansę przeżyć, ale teraz czeka was śmierć!
Zaraz jednak złagodziła ton. Nadała mu barwę raczej pouczającą.
-Dla kogo, dlaczego walczycie?- spytała z udawanym wyrzutem.
-Nie możemy pozwolić by twoi kapłani zabijali niewinnych ludzi, Shernical!- wykrzyczał zza tarczy Sirge. Rozglądał się szukając ukrytego zabójcy. Przecież nagle nie mogło jej się odwidzieć i zapragnąć przyjąć nas w jej szeregi, pomyślał.
-Ludzie!- parsknęła.- Mówisz o tych zapijaczonych kmiotach, których powbijałam na pale? Dla nich zabiłeś tylu wiernych wyznawców Auril? Poza tym, to nie oni zabijali wieśniaków. Nie są to też moi kapłani.
-Nie? A kogo?- z bardzo udawanym zdziwieniem spytał paladyn.
-Nie udawaj głupiego Sirge! Święci paladyni tak nie robią.- Strażnik nienawidził epitetu święty przed paladynem. Zawsze oznaczało to szyderstwo i pogardę. Nie mógł tylko zrozumieć dlaczego słyszał to tak często. Teraz też nie miał czasu się zastanawiać.- Wiesz jakie są motywy moje i całego Legionu. Wiesz czyich interesów bronimy. Twoich Sirge, twoich.
-Nie przypominam sobie bym dawał ci zezwolenie na prowadzenie moich interesów, Shernical. Nie przypominam sobie również bym miał jakiekolwiek interesa we wbijaniu wieśniaków na pale. To nieludzkie!- z pierwszej części wypowiedzi był zadowolony. Kąśliwa i bezczelna, zachowująca arogancki ton bez specjalnego grubiaństwa. Po ostatnich jednak słowach poczuł się jak niewykształcony tłuk. Zdawało się, że wróg założył sidła i tylko czekał na ich wypowiedzenie.
-Ależ- tu zrobiła odpowiednio długą pauzę- my jesteśmy nieludźmi, Sirge. My nieludzie, walczymy o swoje prawa, o swój byt. Ty, Sirge- stanowczo za często używała jego imienia. Wzrokiem nadal szukał skrytobójcy.- niszczysz nasze wysiłki. Wniosek: działasz przeciw sobie.
-Cóż zawinili ci wieśniacy?- czuł, że pogrąża się coraz bardziej.
-Wieśniacy, chłopi, głupie kmioty! Uczepiłeś się ich jak rzep psiej rzyci! Wszechobecna hołota, tak od ciebie zależna. Wyciągająca do ciebie ręce, gdy jesteś im potrzebny! Ty, Sirge, jesteś mieszańcem, tak jak ja! Nikt z twojej drużyny, która tyle napsuła nam krwi, nie jest człowiekiem. Czemu ich tak bronicie! Ten, któremu dzisiaj uratowałeś córkę, jutro wbiję ci nóż w plecy za to, że twoja krew jest inna! Lepsza, Sirge, lepsza!- Walczmy, myślał, walczmy czym prędzej. Wiedział, że nie ma z nią szans w utarczkach słownych. Bijmy się zanim zasieją się we mnie wątpliwości. Czuję, że tak będzie, choć wiem przecież, że idę słuszną ścieżką. Słuszną? Walczmy.- Zazdrość zagnieździła się w ludziach odkąd tylko spojrzeli pierwszy raz na elfów. Już wtedy. Patrząc na mieszańców takich jak my, czują bezsilność i strach. Chcą zabić zanim zrozumieją, tak jest najłatwiej, Sirge. Ty o tym wiesz. Twoja anielska krew budzi w nich odrazę i strach.-Zrobiła chwilę przerwy.
De La Sunya obejrzał się do tyłu, na swoją drużynę. Była gotowa. To dobrze, pomyślał. Moja drużyna. Tylko to się liczy.
-Ja, z imienia moich panów, Isaira i Madae, proponuję tobie Sirge, zażegnanie konfliktu między Legionem i tobą i rozpoczęcie płodnej i daleko idącej współpracy. Co ty na to?
Sirge obejrzał się ostatni raz. Był gotów. Shernical zaśmiała się lekko pod nosem.
-Tak myślałam.
Machnęła ręką. Sirge zobaczył za sobą błysk czaru. Obok niego wyrósł jak spod ziemi niziołek trzymający w ręku sztylet, wywołujący kształtem klingi ciarki na plecach. Skrytobójca, wyraźnie zaskoczony ujawnieniem swej obecności, stał przez chwilę nieruchomo. Chwila wystarczyła. Paladyn ciął mierząc w twarz. Ciało niziołka upadło niemalże bezszelestnie na czerwony od krwi lód. Szereg kapłanów ruszył do przodu z imieniem swej bogini na ustach. Koło Sirge śmignęły dwa bełty trafiające bezbłędnie swe cele. De La Sunya ruszył do przodu. Wiedział, zę przy walce z wieloma przeciwnikami trzeba zaatakować jako pierwszy. Wybiegł na potkanie oddziałowi. Zszedł na prawo i wbiegł pomiędzy dwóch. Lewego ciał w głowę. Chciał jeszcze sparować cios prawego ale nie zdążył. Przeciwnik klękając machnął toporem w udo. Nieudolnie, bo wprost w pancerz. Ostrze odbiło się od ciężkiej płyty. Paladyn wykonał półobrót i chlasnął samym końcem sztycha w pierś aurylity. Szybko ale ostrożnie przebiegł po lodowej pokrywie zataczając łuk i równając się ze swym giermkiem Kebbem. Walczyli teraz ramię w ramię.
Druidka wystąpiła do przodu, zrzuciła szatę. Obnażyła piękne ciało i niemal w marszu zaczęła likantropię. Skuliła się z bólu. Skóra na plecach znaczyła się właśnie licznymi nacięciami, a ręce i nogi nabierały masy. Półelfka zawyła gdy kręgosłup przebił się przez stare tkanki mięśniowe i przez chwilę wystawał biały i błyszczący. Ryk był bardzo dziki. Ciało szybko nabierało czarnego, gęstego owłosienia. Twarz już się zmieniła. Z wydłużonego pyska wystawały potężne zębiska. Niedźwiedź ruszył do przodu taranując po drodze kilku kapłanów. Kebb i Strażnik też musieli się cofnąć unikając szarży. Driudka w amoku poślizgnęła się przewróciła. Zaraz zerwało się do niej kilku aurylitów. Jeden, z toporem niemal nad głową druidki, został zatrzymany przez bełta z kuszy Lledrin. Zaraz chwyciła za drugą, napiętą zawczasu. Wzięła na cel kolejnego z kapłanów ale szybko zrezygnowała. Do boju wkroczyła Shernical, trzymając w swych długich gadzich rękach miecz dwuręczny. Mierzyła w jej pierś. Niedźwiedź próbował wstać wściekle się przy tym miotając. Sirge wraz z gnomem przebijali się właśnie przez, wydawałoby się, niekończący zastęp aurylitów. Pocisk wyrwał się z wrzaskiem z kuszy. Odbił się jednak od wysuniętych w obronnym geście skrzydeł. Shernical zawyła wściekle i trzepnęła poszkodowaną właśnie częścią ciała. Gnom rzucił się do ataku i dwoma cięciami położył dwóch kapłanów. Sirge miał już dojście więc zastąpił drogę półsmoczycy. Ta zaśmiała się tylko i wbiła do góry, tuż pod kopułę, ogromnej sali. Wylądowała z hukiem przy przerażonej elfce, tłukąc piękną lodową posadzkę. Bardka skamieniała ze strachu. Nie było sensu sięgać po jej krótki miecz. Niziołek Daldwyn, rzucający właśnie czar przywołujący zwierzęta, odwrócił się w ich stronę. Jeszcze chwilka, pomyślał. Magiczna brama otworzyła się tuż przed walczącymi Sirge i Kebbem. Ci chronili rannego i ciągle leżącego niedźwiedzia przed aurylickimi razami. Skierował ręce w stronę półsmoczycy i zaczął inkantację. Wiedział, że za późno. Shernical zamachnęła się do potężnego ciosu. Bardka rzuciła jedyne jej znane zaklęcie- magiczny pocisk. Dwa poleciały prosto w okropny pysk półsmoczycy. Ta roześmiała się tylko, ponieważ zostały wchłonięte bez trudu. To był błąd, pomyślały naraz. Bardka, nie widziała już nadziei, a mogła przecież uciec. Shernical, bo też myślała, że przeciwniczka się jej wyślizgnie. Do głowy przyszło to jeszcze biegnącej w ich stronę Naleen. Mniszka rzuciła się do ataku z wysuniętymi nogami. Przejechała po ślizgim lodzie i trafiła ją prosto w ogromny piszczel. Upadła, wprost na mniszkę i elfkę. Naleen zawyła i zaraz po tym zemdlała z bólu. Jej prawa, złamana ręka leżała na samym spodzie. Słysząc krzyk Sirge rzucił się do przodu. Druidka już wstała i zrobiła miejsce dala Strażnika atakując wściekle łapami. Shernical wyjęła z cholewy sztylet, który z powodzeniem można by nazwać mieczem. Dotknęła nim twarzy elki i bezczelnie wybychnęła zawistnym śmiechem. Uniosła się na lewej ręce mając zamiar poderżnąć jej gardło. Lledrin również szukała sztyletu. Ogromne cielsko półsmoczycy przygniatało ją jednak skutecznie. Coe miała łzy w oczach. Trzęsła się ze strachu, na tyle, na ile pozwalała jej sytuacja.
-Za twą pogardę, zniszczę po kolei, całą twoją pożałowania godną rasę!- wysyczała zza zaciśniętych zębów Shernical.- Trzeba było dołączyć do Legionu. Siedzibę swego królestwa uczynimy w Odciętej Dłoni!!!
Po tych słowach strach prysnął ja mydlana bańka. Oczy elfki zwęziły się. Poczuła przypływ siły i wściekłości. To właśnie dla pradawnej twierdzy opuściła bezpieczny dom. Chciała zobaczyć jej święte mury. Chciała znaleźć sposób na przywrócenie jej dawnej chwały. Znalazła sztylet.
-Nie jesteś godna nosić miana smoka, odmieńcze- wycedziła z trudem przygnieciona ogromnym ciężarem.
Sztylet wbiła między ogromne żebra. Shernical otworzyła jeszcze pysk w niemym krzyku. Znalazła jeszcze trochę siły. Uniosła rękę do ostatniego ciosu. Elfka nie bała się. Była zbyt dumna. Patrzyła z pogardą w oczach w oczy półsmoczycy. Zobaczyła tylko mignięcie ostrza. Sztych zatrzymał się tuż przy jej piersi. To nie było ostrze Shernical. Dopiero teraz poczuła następny, przygniatający ją ciężar. Sirge wyjmował miecz z przebitej na wylot szyi półsmoczycy. Rzucił jej niewładne cielsko na lód i pomógł Lledrin wstać. Coe siedziała przez chwilę patrząc na cucącego mniszkę Strażnika. Odwróciła się. Doszła do juków i chwyciła pergamin. Zapiała coś i zaraz podarła. Trzymając się za wciąż krwawiące udo złapała lutnię i cisnęła ją o lód. Teraz wiedziała, że musi porzucić występy i aktorstwo. Zrozumiałą swoje przeznaczenie. Nie mogła być już wesołą śpiewaczką i beztroskim bardem. Jej imię miało się zapisać jako tej, która uwolniła Północ.

 

 

Sirge de La Sunya - mężczyzna, Aasimar, paladyn Helma, praworządny dobry
S: 16, Zr: 10, Ko: 12, In: 10, M: 14, Ch: 18.
Umiejętności: Koncentracja(1), Dyplomacja(3)
Atuty: Szczęście bohaterów
Kebb Mistrz Pułapek - mężczyzna, gnom skalny, łotrzyk, neutralny dobry
S: 10, Zr: 18, Ko: 12, In: 14, M: 12, Ch: 10.
Umiejętności: Rozbrajanie urządzeń(4), Ukrywanie się(4), Skradanie(4), Otwieranie zamków(4), Kradzież(4), Przeszukiwanie(4)
Atuty: Szybki strzał
Tianya- kobieta, półelf, druid, neutralny dobry
S: 12, Zr: 12, Ko: 12, In: 10, M: 18, Ch: 12.
Umiejętności: Zrozumienie zwierząt(4), Wiedza o pustkowiach(4)
Atuty: Prosta broń pociski
Naleen- kobieta, Tiefling, Mnich Zakonu Cierpienia, praworządny dobry
S: 14, Zr: 16, Ko: 12, In: 10, M: 18, Ch: 8.
Umiejętności: Ukrywanie się(4), Skradanie(4),
Atuty: Uniki
Lledril Coe- kobieta, elf księżycowy, bard, neutralny dobry
S: 10, Zr: 14, Ko: 12, In: 12, M: 12, Ch: 16.
Umiejętności: Blef(3), Koncentracja(2), Wiedza tajemna(3)
Atuty: Pamiętna pieśń
Dalwynd Meadsbreath - mężczyzna, niziołek, czarodziej chaotyczny dobry
S: 8, Zr: 14, Ko: 12, In: 16, M: 10, Ch: 14.
Umiejętności: Alchemia(4), Koncentracja(4), Wiedza tajemna(3), Dyplomacja(2), Czaroznastwo(4)
Atuty: Broń prosta- kusza, Talent magiczny- zaklinanie(1)

 


 

Autor: Faust

email: faust_elf@o2.pl