"ŚWIAT DYSKU: MASKARADA"

Terry Pratchett

 

 

"(...)
Szanowny panie Kubeł!
Łups!
Ahahahahahahahaha!
Wyrazy szacunku
Upiór Opery
(...)"


Esmeralda Weatherwax oraz Gytha Ogg poszukują trzeciej czarwonicy, po tym jak Magrat, ex-czarownica, przeniosła się na królewski dwór u boku księcia Verence`a. "Szczęsliwcem losu" okazuje się Agnes Nitt, która aktualnie jest divą operową, znaną pod pseudonimem Perdita X. Nitt. Do opery jedzie także najwybitniejszy śpiewak Dysku - Henry Slugg alias Enrico Basilica. Szczęścia w operze próbuje także młoda i piękna Christie, niestety, pozbawiona talentu... Należy pamiętać, że opera jest nawiedzona przez starszliwego Upiora Opery. Wiedzą o tym wszyscy, oprócz nowego dyrektora budynku, cieszącego się, że kupił tenże za grosze. A gdy nikt nie patrzy, Upiór morduje pracowników gmachu... A nad wszystkim czuwa wysoka postać, odziana na czarno, trzymająca kosę i rozmawiająca z łabędziami...


Babcia i niania podążają do Ankh-Morpork w poszukiwaniu Agnes, ona tymczasem podkłada głos Christie, która z kolei miast pobierać noce lekcje śpiewu od Upiora, śpi. Ten ostatni zaś morduje, co doprowadza do szaleństwa pana Kubła, dyrektora. On natomiast... Ale sza!, o tym sami przeczytacie.


Kolejna książka imć Pratchetta. Dziewiętnasta już. Setki fanów w całej Polsce czekało z zapartym tchem, a reklamy w księgarniach typu: "Terry Pratchett >Maskarada< Już wkrótce!" tylko drażniły. Ale już jest. Pan Piotr Cholewa jak zwykle pokazał swój kunszt oraz majestat. Ale nie zaczynajmy od środka...


"Maskarada", jak już wcześniej było wspomniane, opowiada o przygodach dobrze znanych czytelnikom wiedźm z Lancre. Jest to już czwarta częśc przygód niani i Esme. Tym razem pan Terry połasił się na parodię sławnego "Upiora w operze" (nota bene, niedawno w TV można było oglądać film oparty na tymże).


Książka, jak wszystkie tego autora, jest napakowana humorem, ironią oraz sarkazmem. Nie raz, nie dwa, zanosiłem się głośnym śmiechem, ściągając na siebie mimo woli wzrok innych używtkowników systemu MZK. Oczywiście, prócz śmiechu, ksiązka także trzyma w napięciu, chociaż tylko trochę, aby pod koniec poczucie niebezpieczeństwa i strach pękły i ustąpiły miejsca wesołym komentarzom bohaterów. Mimo wszystko, do ostatecznego wyjaśnienia sprawy morderstw czyta się ją łapczywie i chciwie, wchłaniając informacje potrzebne do rozszyfrowania zagadki. Dlatego uwielbiam ksiązki Terry`ego. Jak każdy kto ich kiedykolwiek posmakował.


Powoli kończąc, pragnę wysunąć kilka wniosków. Owszem książkę warto kupić, każdy miłośnik serii znajdzie coś dla siebie. Jednak czegoś tutaj brak... Nie wiem jak to wyjaśnić, ale czytając brakowało mi czegoś... Czegoś, co było w każdym poprzednim "pratchett`cie", czegoś, co sprawiało, że mocniej wciągałem powietrze z Rincewindem, szczerze uśmiechałem się z Dwukwiatem, nie przejmowałem się rzeczywistością obok Kwestora... Mimo braku "tego czegoś" książka bawi i cieszy, a po przeczytaniu daje satysfakcje i pozostawia smutek, że na kolejną część trzeba będzie trochę poczekać. No, panowie szlachta, do księgarni!


Czy niania i babcia wyciągną z Ankh-Morpork Agnes? Czy Perdita X. zdobędzie sławę? A może ludzie chwalic będę piękną blondynkę Christie z głosem Perdity? Kim naprawdę jest Andre? Czy pan Kubeł wróci do pracy przy ogórkach? Czy może załamie się psychicznie, jak planuje? Co kryje się pod budynkiem opery? Czy Henry Slugg zje klejną porcję spagetti? Czy Greebo, największy i najsilniejszy kot na Dysku, znów narozrabia? I czy ten cholerny dyliżans zatrzymuje się w Ohulan?! ;)


"(...)
Ahahahahaha! Ahahahaha! Ahahaha!
STRZEŻCIE SIĘ!
Z wyrazami szacunku
Upiór Opery
(...)"

 

Autor: Terry Pratchett
Tytuł: "Świat Dysku: Maskarada"
Rok wydania: 2003 (Polska)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cena: 29.90 zł
Jakość wydania: bardzo dobra
Ocena recenzanta: 5/6


P.S. Pragnę zacytować jeszcze jeden, króciutki fragment, gdy czarownice wsiadają do dyliżansu... :)

 

"(...) - Dzień dobry, mój panie!
Obrzucił ja trochę lękliwym, ale przede wszytskim podejrzliwym wzrokiem.
- A jest dobry?
- Żywimy pragnienie podróży do Lancre (...) Ale jesteśmy czarownicami i możemy chyba zapłacić za podróż, na przykład lecząc wszelkie krępujące dolegliwości, jakie mogłyby ci dokuczać.
Woźnica zmarszczył brwi.
- Nie zabiorę was za darmo, staruchy. I nie mam żadnych krępujących dolegliwości.
Zbliżyła się babcia.
- A ile chcesz mieć?
(...)"




Autor: Tarruka Morion
email: jacekkedzierski@wp.pl