|
"COWBOY BEBOP"
Recenzja Anime
Wszyscy wiemy, że anime można albo lubić, albo nienawidzić.
Nie znam nikogo stojącego pośrodku. Zastanawiam się czy tych
niechętnych zraża tylko specyficzna kreska i natrętny humor
japończyków czy coś jeszcze. Moje zdanie jest takie, że jeśli
na podstawie jakiegoś ambitniejszego tytułu nakręciłoby się
przyzwoity film fabularny stałby się hitem na miarę Matrixa.
Wspaniała fabuła, wyraziści bohaterowie. Dać przykład? Proszę
bardzo - Cowboy Bebop!
Tylko nie mówcie, że o nim nie słyszeliście. Każdy prawdziwy
miłośnik fantastyki i rzeczy z nią związanych powinien znać
ten serial i już. Przecież elementy japońskie, można śmiało
zignorować, by zagłębić się w jego fabułę, która jest wprost
niesamowita i podana w iście mistrzowski sposób. Zwłaszcza,
że więcej tam filmu gangsterskiego, sc-fi czy nawet westernu(!)
niż tradycyjnych i stereotypowych wielkich oczu. Mieszanka
wybuchowa, sami przyznacie jednak po obejrzeniu kilku odcinków
zrozumiecie geniusz tej koncepcji i zaskakującą spójność tych
gatunków. Buduje to wspaniały i nieoceniony klimat serii.
Właśnie klimat... Boże jaki ten film ma nastrój. Śledząc z zapartym
tchem przygody bohaterów autentycznie się z nimi zwiążesz. Będziesz
szukał w sobie ich cech i odwrotnie. Nie raz zapłaczesz i nie
raz poczujesz się szczęśliwy. Nie obcy będzie Ci niepokój, a
niedługo po nim ulga lub rozpacz. Tak, rozpacz też. W tym filmie
postacie pierwszoplanowe nie są nieśmiertelne. Zdarzają im się
niepowodzenia, a czasem są zwyczajnie dużo słabsi od swego przeciwnika.
Bohaterowie nie są też płascy, czarno-biali. Nie ratują świata,
nie wykonują zadań bezinteresownie, choć często robią to by
ratować własne, drogie im przecież życie. Robią to by przeżyć,
by mieć pieniądze. Są najemnikami. Pamiętajmy jednak, że każdy
normalny człowiek, nie ważne czy najemnik, czy nie ponad wszystko
przekłada własne osobiste sprawy. Każdy z nas walczy o miłość
lub zaspokojenie własnych ambicji.
Niektóre z odcinków są niemal beztroskie (jeśli można tak nazwać
poszukiwanie utraconego ojca przez młodą dziewczynkę przedstawione
w nieco humorystyczny sposób), a niektóre ciężkie i mroczne,
jak mój ulubiony, opowiadający o walce Spike'a z Szalonym Piotrusiem.
Wróg przerasta naszego łowcę nagród szybkościowo i jest silniejszy.
Jedynym sposobem na jego pokonanie jest wniknięcie w jego psychikę
i wykorzystanie słabego punktu. Tylko, że paradoksalnie po zbadaniu
motywów postępowania Piotrusia jest nam go szkoda... A ich finałowa
walka w scenerii wesołego miasteczka... Makabryczne, jednym
słowem.
Są też w Cowboyu wątki głębsze. Do refleksji zmusza amnezja
Faye, praktycznie stracone dzieciństwo Eda, czy smutna historia
miłosna Spike'a. Częste są tu też typowe dla kina dylematy moralne
z cyklu zdradzić/nie zdradzić czy zabić/nie zabić. Co ważne
bohaterowie nie zawsze wybierają trafnie co tylko podkreśla
ich autentyczność i fakt iż tak naprawdę są tylko zwykłymi ludźmi
z prawem do popełniania błędów i zadośćuczynienia za nie.
W tzw. kwestiach technicznych Cowboy także nie ma się czego
wstydzić. Jako, że świat przedstawiony w serialu stylizowany
jest nieco na lata siedemdziesiąte (moda itp.) nie mogło zabraknąć
odpowiedniej dla tamtego okresu muzyki. Całkiem obiektywnie
przyznaję, że ta jest świetna. Znakomicie podkreśla nastrój
i założę się, że sprzedawana na oddzielnym krążku osiągnęłaby
spory sukces. Rysunki też są niczego sobie. Na pewno nie można
zarzucić im niedbałości i braku szczegółów, bo tych jest multum.
Czasem pojawiają się nawet niecodzienne efekty jak na przykład
widok z oczu człowieka doszczętnie zaćpanego jakimś narkotykiem
nowej generacji, którego tak na marginesie wstrzykuje się
do oka. Widok ten jest niesamowity. Czerwony, lekko rozmywający
się obraz, który na dodatek co chwila się trzęsie. Mówię wam...
Podsumowując Cowboya polecam gowszystkim bez wyjątku. Satysfakcja
gwarantowana. Zainteresowanych informuję, że anime można oglądać
co jakiś czas na Hyperze (26 odcinków, co prawda ok. godziny
22, ale trudno), a mangę wydawać zaczęła już bodajże J.P. Fantastica,
co gwarantuje przyzwoitą jakość.
See You in Space, Cowboy...
Autor: Taywan
email: tajwan2@wp.pl
|
|
|
|