![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
"STARA BAŚŃ"
Przed Wami skromna recenzja jednego z nowszych polskich filmów, a mianowicie "Starej Baśni" w reżyserii Jerzego Hoffmana. Nie ukrywam, że nie byłem przygotowany do jej napisania - powstała jako list do redakcji Tawerny. Niemniej po niewielkich retuszach i uzupełnieniach, za namową Jarlaxle'a (czy też może powinienem napisać: "rozkazie" :P) zdecydowałem się zaznajomić z nim Czytelników. Przedstawia on moje spojrzenie na film w zestawieniu z poprzednimi dziełami Hoffmana. Może to nie jest zbyt dobry zabieg, ale jak już wspomniałem - tekst ten nie powstał jako recenzja. Niemniej zapraszam do lektury - przeczytać zawsze można...
Stara baśń jest filmem zrealizowanym na podstawie książki Kraszewskiego o tym samym tytule. Zapewne każdy z Was wie o tym doskonale, ale nie dlatego o tym pisze by utrwalić Was w tej wiedzy. Otóż książka jest lekturą dosyć trudną i z całą pewnością może być niezrozumiała i przez to niedoceniona przez ludzi współczesnych. Jest wiele czynników składających się na to, ale chyba najłatwiejszym do wychwycenia będzie duża archaizacja języka. Wiadomo, że aby współcześnie film się sprzedał musi być absolutnie dobrze czytelny i zrozumiały dla jak największej gawiedzi... Dlatego rozumiem zabieg autorów filmu o nadanie mu przystępności poprzez uwspółcześnienie języka. Ale na Słońce! bez przesady! Oglądają film czasami miałem uczucie że czegoś mi brakuje. Miejscami przewidywałem słowa postaci, ale chwile potem przytomniałem słysząc to co można usłyszeć na przeciętnych współczesnych ulicach... Film parahistoryczny o akcji toczącej się w IX wieku... "Kądziel" to chyba zbyt mało aby pobudzić wyobraźnię widza, tak aby choć na chwilę poczuł się jak uczestnik wydarzeń, a nie jak widz na miękkim, kinowym fotelu. Dialogi były przez to bardzo ubogie i to chyba jest to co najbardziej rzuciło mi się w oczy.
Chyba nadeszła chwila aby podsumować grę aktorów. Hmm... Olbrychski, Żebrowski, Trela... Same gwiazdy. Chciałoby się napisać "te same gwiazdy". Czy we współczesnym polskim kinie jest aż tak niedobrze, że trzeba wciąż zatrudniać te same osoby? No dobrze - Daniel Olbrychski - kolejna wspaniała kreacja, kolejna niezapomniana rola, jak zwykle wypadł jak mistrz. No ale Jerzy Hoffman już przesadza... Jędruś Kmicic, Azja Tuchajbejowicz, wreszcie sam Tuchaj Bej... a na dokładkę jeszcze Piastun... (że o Wajdowskim Gerwazym nie wspomnę). Z kim go kojarzyć jak każda z tych roli jest tak samo dobra??? Powtarzam pytanie: Czy z polskim kinem jest aż tak źle?
Druga postać Żebrowski. A może powinienem napisać przyszły Olbrychski... No tak, pan Daniel stary już jest długo nie pociągnie - niedługo skończy się jego kariera aktorska, trzeba znaleźć godnego następcę... Tak, reżyserzy już go znaleźli. Michał Żebrowski jednak ma w sobie coś chłodnego. Nie powiem żeby był zły w tej roli czy w innej, ale w pewien sposób - na mój sposób rozumienia - jest zbyt chłodny wewnętrznie. Ma w sobie za mało spontanizmu, ale nie wewnętrznego... Nie wiem jak to wyrazić, ale mam wrażenie że jest zbyt spięty - czyżby pokładanym na nim zaufaniu o losy polskiego kina? Niemniej rola bardzo dobra.
Role żeńskie... Tutaj należą się słowa uznania dla reżysera. WRESZCIE! Po samych wpadkach Hoffmana (Panna Krzysia z "Pana Wołodyjowskiego" - strasznie zimna, Oleńka z "Potopu" - strasznie niewzruszona (chyba z kamienia), Helena z "Ogniem i Mieczem" - znalazła się tam tylko dlatego, ze ma nazwisko... Poza tym nie nadawała się) w końcu skompletował taką żeńską obsadę jaka idealnie tam pasowała. Zaślepiona matczyną miłością Foremniak była maksymalna! Nie wiem czy ktoś byłby w stanie zagrać tą rolę równie przekonująco, chociaż i jej zdarzały się momenty "sztuczne" - co być może było spowodowane ubogością dialogów, o czym już pisałem...
A ta druga dziewoja - Marina Andrejewna Aleksandrowa - także wypadła znakomicie. Pełna swobody, polotu i niezwykle sugestywna i przekonująca. Naprawdę warto zobaczyć jej występ.
Na tym zakończę opisywanie gry aktorskiej. Zdaję sobie sprawę, że tematu nie wyczerpałem, ale nie sposób każdą dobrą rolą opisywać osobno. Dla porządku wymienię jeszcze Jerzego Trelę i Bohdana Stupkę.
W tym miejscu należy chyba dotrzeć na górę spisu postaci zaangażowanych w to dzieło... Reżyser. Jerzy Hoffman. Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale uważam, że to jest NAJGORZEJ wyreżyserowany film tego reżysera. Nie wiem. Nie podobała mi się reżyseria. A może znudziły mi się te same triki w przeciętnym wykonaniu? Nie! Zakończę już temat reżysera.
Zdjęcia za to były dobre. Być może jest to zasługa wspaniałych polskich borów, i tej rdzennie piastowskiej ziemi. Nie mały też wkład w ogólne wrażenie miały kostiumy (no może poza majtkami jednej z tańczących panien w noc przesilenia) i choreografia. Ale Reżyser przyzwyczaił nas już do wysokiej jakości tych elementów w swoich produkcjach. Szczególnie dobrze wypadli wikingowie.
Podkład muzyczny - Krzesimira Dębskiego - także pozostawił po sobie pozytywne wrażenie. Może nie był tak dobry jak w przeklinanym zewsząd "Wiedzminie", ale naprawdę pasował i nastrajał tak jak powinien był to robić. Duży plus za muzykę.
Fabuły filmu nie będę Wam opisywał - nie ma tak łatwo. Dopóki sami nie obejrzycie, ode mnie się nie dowiecie. Muszę tylko wspomnieć o tym, że reżyser zbyt współcześnie chciał przedstawić historię i po raz kolejny niepotrzebnie położył nacisk na wątek miłosny a nie na historyczny, czy fabularny.
Film ten pozostawił po sobie bardzo pozytywne odczucia. Oceniam go na dobry. Mocna czwórka to chyba uczciwa ocena. Ponadto jeżeli ktoś - podobnie jak ja interesuje się historią Polski z czasów piastowskich i wcześniejszych to spokojnie może dodać do tej oceny duuużego plusa.
Pewien niedosyt pozostawia po sobie zakończenie filmu. Słowa reżysera podsumowujące - bardzo trafnie i dowcipnie, nie psując przy tym powagi historii - film trwały chyba o dwa zdania za krótko i były troszeczkę za mało wkomponowane w całość.
Aha i jeszcze jedno napisy końcowe... wyglądały mniej
więcej tak:
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |