Życie Saurona

Rozdział 3

 

  Jakiś czas później.....

 

 

Sauron przebudził się zlany potem. Znowu nawiedziły go przerażające wizje torturującego go Gandalfa i śmiejącego się Sarumana. Mały człowieczek przywdział swój czerwony, atłasowy szlafroczek i udał się na taras widokowy Barad-dur. Popatrzył z czułością na Orodruinę i z odrazą w stronę znienawidzonego Gondoru. Wiatr rozwiewał jego przerzedzone, siwe włosy... Ta sielankę przerwało posępne, poranne piszczenie Czarnoksiężnika z Angmaru, przywódcy Nazguli.

-         Na Morgotha! Co robisz, Nazgulu przebrzydły?! – Sauron uderzył Upiora w brzuch swą mała piąstką

-         Przepraszam, Czarny Lordzie, rytualnie wyję do demonicznego księżyca – odparł ponurym głosem

-         Fajnie....

Ta inteligentną rozmowę przerwał ork w krótkim fartuszku, który właśnie znalazł się na tarasie widokowym

-         Ave Sauron!- uderzył pięścią w czoło- Obyś żył wiecznie!

-         Dziękuję żołnierzu – Sauron stwierdził raczej mało adekwatnie, biorąc pod uwagę strój orka

-         Czarnoksiężnik z Angmaru! Respect! – ork zwrócił się do Nazgula z charakterystycznym gestem dłoni. Upiór tylko zapiszczał w podzięce

-         A czego chcesz? I kto Ci pozwolił wejść na taras widokowy?! – zaczął gniewnie Sauron, a jego atłasowy szlafroczek błyszczał w świetle bladego księżyca

-         No więc...tego... Przyszedłem sobie, bo nasi znaleźli... no tego dziada... Gallema.. – ork mówił, wytężając pozostałości tkanki nerwowej w czaszce

-         Golluma! No i gdzie on jest? Który go znalazł?! – krzyczał Czarny Lord, podekscytowany

-         No... tak szczerze powiadawywując.. to on.. się tego, no... sam przyszedł. Łaził po bagnach, no wie pan, tam od północnego zachodu..

-         WIEM! Chodzę tam na ryby... Poza tym żadnego z was pożytku nie ma! Kazałem wam go szukać kmioty, a wy go macie tylko dlatego, ze sam przylazł – z wrażenia Sauron aż zdjął szlafrok, ukazując różową piżamkę z pluszową naszywką w kształcie listka fajkowego ziela.

-         No, ale ... my .. go tego, no mamy w sumie. Siedzi w lochach, no i tego... coś chrząka o skarbie jakimś. Może pójdziemy go potorturować?? – zapytał z nadzieją

-         I co odpowiesz na to temu orkowi, Nazgulu? – Sauron zwrócił się do sługi

-         Że ten fartuszek nie pasuje do jego karnacji.... – odparł z posępnym niesmakiem

-         Racja.. A ja mu powiem, że za taką impertynencję zrzucam ze szczytu Barad-dur – Władca Mordoru uśmiechnął się obleśnie

-         No, ale panie... ej, no ... proszę tak na mnie nie patrzeć.... Co robisz z tymi ręcoma?! AAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!! – no i spadł.

-         Rusz swój posępny zadek, Czarnoksiężniku, idziemy do sali tortur, hehehe – Sauron zbiegł na paluszkach do lochów, ciągnąc za sobą Nazgula

W sali tortur......

 

*

 

Sauron w swej różowej piżamce stanął na środku pomieszczenia i dumnie podniósł głowę, starając się w ten sposób odwrócić uwagę od swojego niskiego wzrostu, co mu zresztą marnie wyszło. Stado orków zgromadziło się przed, co tu dużo mówić, żałosnym obliczem władcy i pokornie czekało na jego rozkazy.

-         Orki! Przyprowadźcie więźnia! – powiedział udawanym basem

-         Tak Lordzie! – odkrzyknęły radośnie i pognały po ofiarę.

Po 30 minutach orki wreszcie powróciły ze zdobyczą

-         Co tak długo?!- wrzasnął Sauron

-         Eee, no tego... Pod Pijanym Orkiem była promocja... – biedny ork nie wiedział co czyni. Swoją inteligentną odpowiedzią sprowadził gniew Postrachu Śródziemia na siebie i prawie cały oddział pobratymców. Sauron spalił ich jednym ruchem swej wychudłej, żylastej dłoni, oszczędzając tylko grupkę stojącą przy Gollumie.

-         Posępny Lordzie, jak tak dalej pójdzie, armia nam się wykruszy...- zasugerował Khamul, drugi w hierarchii Nazgul

-         No może i masz racje, to ostatni raz...dzisiaj... A teraz przykujcie więźnia do stołu, ja tymczasem zmienię strój na Niszczycielski Kombinezon Torturotwórczy®!! – w całej sali słychać było głuche pojękiwania przerażonych brynatnozielonych stworzeń.

Kilku orków przypięło biednego Golluma pasami do dużego stołu, a wciąż jeszcze różowo-purpurowe Nazgule stanęły w rzędzie obok miejsca tortur. Nagle światłość się stała, a w rogu sali pojawił się najstraszniejszy ze strasznych w Śródziemiu w swojej super-strasznej formie: w Niszczycielskim Kombinezonie Torturotwórczym!!!! Nazgule z podziwem przyglądały się obcisłemu, lateksowemu wdzianku z wieloma wiązaniami i gorsetem, do tego wysokie szpilki i pejcz. Niski Sauron budził grozę nawet w psychicznie chorym Gollumie

-         Tortury czas zacząć! – powiedział udawanym basem i uderzył biczem w podłogę          

-         Jak się nazywasz? – zapytał, kierując światło pochodni na twarz biednego stworzenia

-         Gollum, ssskarbie! –wykrztusił przerażony

-         Ach, nie przywykłem, żeby ktoś mówił do mnie : skarbie – Sauron powiedział refleksyjnym tonem- ale to miłe z twojej strony... Tak... Nazgule, potrzebuję więcej czułości, od dzisiaj macie się do mnie czule zwracać!

-         Eee...dobrze...Sauronku? – Czarnoksiężnik zapytał niepewnie, nie tracąc jednak nic z posępności

-         Gollumie, od kiedy masz Farinelliego?? – spytał grzecznie, uderzając pejczem o blat stołu

-         .........?????

-         No, od kiedy masz mój pierścień?

-         Sssssskarb! Sssskarb! On ma ssskarb! On nam go ukradł, sssskarbie!!! Buahahaha!!! Ssssss!! – Gollum wpadł w trans

Sauron spojrzał pytająco na Nazgule, nie wiedząc za bardzo o co właściwie chodzi. Przeszedł się po pokoju, a jego lateksowe, obcisłe spodnie, skrzypiały rytmicznie

-         Gollumie, gdzie jest teraz mój pierścień?? – Sauron zapytał raz jeszcze, nie tracąc cierpliwości

-         Ssssskarb! On chcę zabrać ssskarb, sssskarbie! Nie powiemy, sssskarbie!!

-         .......... – Sauron przyjął pozę refleksyjną, uderzając co jakiś czas biczem w stół – Ty obślizgła pokrako!!! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Nie mam czasu na słuchanie sepleniącego o skarbach schizofrenika!!

-         Sssskarbie, nie powiemy!!! On jest zły! On chce sssskarb tylko dla ssssiebie!!! To ssssssszuja!

-         Co proszę??!! Ty bezczelny mutancie! Khamul, zapiszcz mu do ucha! – zwrócił się do Nazgula, który posłusznie wykonał polecenie, sprawiając, że głowa Golluma zaczęła się gotować

-         Ssssskarbie!! Nie możemy powiedzieć!! Nie, ssskarb jest nasssssz!! – krzyczał Gollum, a jego cierpienie wzbudzało radość wśród orków

-         Kto ukradł ten skarb?! – Sauron potraktował łapę ofiary pejczem

-         Nie, sssskarbie! On ukradł!  Niedobry kurdupel!!!

-         Do mnie to było?! – Władca Mordoru się oburzył, że aż mu się gorset poluzował

-         Nie, ssssskarbie! On ukradł, niedobry kurdupel!!! Osssszukał ssskarba!!! Osszukał!!! I ukradł, sssskarbie!! On jesssst mój, mój włassssny, mój Ssskarb!!! – Gollum począł rzucać się po stole

-         No ale kto ci go ukradł?

-         Ssssskarb żył przy jeziorku! Jadł gobliny!! Rozmawiał ze sssskarbem!!! To był prezent urodzinowy, sssskarba!!! Sssskarbie, on nam go ukradł!!!

-         Ale kto, na Morgotha??!! -  krzyczał już załamany Sauron

-         Nie, sssskarbie! On zabierze nasz sskarb! Sssssssspadaj!!! – Gollum splunął Czarnemu Lordowi w twarz, wywołując obelżywe i ofensywne piski wiernych Sauronowi Nazguli

-         Dość tego! Ściągam gorset!! Zobaczysz mnie w pełnej okazałości! – nawet Upiory Pierścienia były w tym momencie przerażone

-         Dobra, już dobra... Shire, Baggins... – odpowiedział Gollum w pięknej i poprawnej Wspólnej Mowie

-         Ależ ja jestem sprytny! Hahaha! Uwolnić więźnia! Niech się leczy na własną rękę, nie chce chorych psychicznie w Mordorze. A teraz, moje Nazgulątka, szykujcie się do nowego zadania! To będzie wasza życiowa misja!!!

 


*

Autor: Nekko

email: nekko@interia.pl