![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
SZCZĘŚCIE U TOLKIENA
Władcę Pierścieni i Silmarillion czytałem po kilka razy. Nie, żebym się chwalił czy coś - to nie to. Nie uważam się też za znawcę, bo ostatni raz za wyżej wymienione tytuły zabierałem się dość dawno i wiele rzeczy już nie pamiętam tak dokładnie. Twórczość Tolkiena ma jednak to do siebie, że odciska trwały ślad w sercu każdego, kto po nią sięgnął. Chociaż więc od dnia, kiedy po raz któryś już ukończyłem WP minęło sporo czasu, to jednak wciąż sięgam do tej książki w myślach.
Ostatnio stwierdziłem, że jestem szczęśliwym człowiekiem. Tak po prostu - jestem szczęśliwy. Nie mam wszystkiego, co chciałbym mieć, nie osiągnąłem tego, o co często walczyłem w morderczym trudzie, a jednak jestem szczęśliwy. To zaś poczucie zadowolenia z siebie i z życia skłoniło mnie do przemyśleń na temat poczucia szczęścia pośród ras Śródziemia.
Ludzie uważają, że elfowie musieli być bardzo szczęśliwi. Z natury. Są rasą doskonałą, mają wszystko. Są urodziwi, nieśmiertelni, dysponują wieloma talentami, są niezrównanymi rzemieślnikami, ich zmysły są wielokrotnie doskonalsze niż ludzkie. Czego chcieć więcej?
W zasadzie niczego, przynajmniej na pozór. Istotnie, elfowie w Śródziemiu to istoty generalnie szczęśliwe. Powodem jednak ich radości z życia nie były przymioty, którymi ich obdarzono, a przynajmniej nie tylko one. Mentalność elfów była dalece inna niż ludzi. Elfowie potrafili cieszyć się wszystkim tym, czego ludzie nie dostrzegali. Jako głęboko przywiązani do przyrody która ich otaczała, to właśnie z niej czerpali największą radość. Żyjąc setki i tysiące lat podziwem darzyli potężne drzewa, które jako jedyne żywe istoty mogły dorównać im wiekiem. Szczęście elfa brało się z przeżywania każdej chwili, z zachwycania się każdym elementem jej piękna. Elf nosił też to samo piękno w sobie, to ono pozwalało mu przetrwać w chwilach największego przygnębienia. Elfowie wierzyli w dobro, wierzyli w potęgę światła, które ostatecznie zawsze pokonuje ciemności, bo to ono przynosi życie...
Nie znaczy to jednak, że elfowie zawsze czuli pełnię szczęścia. Elf znudzony życiem mógł odejść na Zachód. I doprawdy nie wyobrażam sobie, jakie to musiało być dla nieśmiertelnego elfa uczucie, jeśli chciał zrezygnować ze swoich darów i przymiotów. Często my, ludzie, czujemy się zmęczeni życiem i serdecznie się go nam odechciewa mimo, iż istniejemy na ziemi zaledwie kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Jakże więc bolesne musi być życie dla elfa, który trwa na świecie dłużej, niż wynosi kilka, kilkanaście, albo nawet kilkadziesiąt i kilkaset naszych żywotów?
A jak jest z nami, ludźmi? Jacy jesteśmy w Śródziemiu, jacy tutaj? U Tolkiena ludzie są nieco, ale tylko nieco inni, niż my współcześni i prawdziwi. Zyskali więcej heroizmu, bohaterowie ze świata ludzi dokonują czynów ponad ich możliwości, wykazują się siłą, nie tyle fizyczną, co przede wszystkim woli, która zdumiewa i wprawia w podziw. Czy jednak są oni szczęśliwi?
Numenorejczycy nie byli, bowiem w ich sercach zasiał ziarno lęku Sauron. Wcześniej, co ciekawe, ludzie ci potrafili żyć szczęśliwie, nie zważając na swoją śmiertelność. Zastanawiam się tym samym, czy możliwe jest, byśmy i my, współcześnie, potrafili osiągać taki stan ducha, jak w owym czasie świetności osiągnęli Numenorejczycy. A chociaż praktykowanie różnorakich filozofii czasem przynosi taki rezultat, to przecież nie jest to stan powszechny. Powszechna jest natomiast obawa przed śmiercią i tym, co nieznane. Najprawdopodobniej Tolkien uczynił z Numenorejczyków lud tak dalece doskonały, by móc później pokazać, jak dalece ludzkość współczesna (we Władcy Pierścieni ludzie żyjący na przełomie III i IV Ery) jest odległa od tego ideału. Innym jednak celem mogło być to, by ludzie ci mieli do czego dążyć, by wspominanie dawnej potęgi i świetności niejako prowadziło ich naprzód, ku przyszłości, która miała być jak najbardziej zbliżona do czasów... przeszłych.
Mógł to także być zabieg budujący dla potencjalnego odbiorcy książki. Istotnie bowiem, choć my, czytelnicy, zdajemy sobie sprawę z nierealności świata i wyidealizowanych postaci (czy nawet całych narodów, jak Numenorejczycy), to jednak działa to na nas stymulująco.
Być może tak rozbrajająco szczęśliwi elfowie w skonfrontowaniu z ludźmi, którzy swoje szczęście utracili, mieli posłużyć za przykład, w jaki sposób my, czytelnicy, mamy dążyć do osiągnięcia własnej satysfakcji z życia i poczucia radości. Bo chociaż wiadomo, że do elfów nam daleko, to jednak w marzeniach i fantazjach dążymy do tego, by być im jak najbliższymi, natomiast podejście do życia i poczucie szczęścia człowieka wcale nie musi być tak odległe od tego wymarzonego, elfowego...
Autor: Equinoxe email: equinoxe@vgry.net
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |