|
Dzienniki Gwiazdowe
Książka, którą chcę zrecenzować, ma na swoim koncie dobre parę lat. Jednak jest w niej pewien specyficzny klimat, który powinien udzielić się podczas lektury każdemu czytelnikowi. "Dzienniki Gwiazdowe" Stanisława Lema są niczym cebula - mają dużo warstw, a kiedy się je "otworzy" łzy same cisną się do oczu- ale ze śmiechu.
Zdaję sobie sprawę, że Stanisław Lem jest pisarzem, którego dzieła można uwielbiać bądź nienawidzić. Pamiętam odległe czasy podstawówki, kiedy wszyscy krzywili się na samo wspomnienie o "Pilocie Pirxie". Ja jednak bardzo polubiłam tą powieść i jako jedyna dostałam piątkę za przybliżenie kolegom i koleżankom kolejnych losów głównego bohatera. No, ale o czym ja tu piszę? Po prostu nie wierzę, że człowiek rodzi się z zakodowanym poziomem uwielbienia twórczości Stanisława Lema.
Główny bohater "Dzienników..." nazywa się Ijon Tichy i jest niczym "kosmiczny obieżyświat". Rzadko bywa w swoich rodzinnych stronach (czyt. Ziemia ), bo większość czasu spędza na swoim statku kosmicznym albo odwiedzając coraz to dalsze zakątki wszechświata. Scenariusz dobrze Wam znany? Zapewniam, że to tylko złudzenie, gdyż wszechświat w tej książce nie przytłacza swym niezbadanym ogromem, ale raczej zadziwia różnorodnością nowo napotkanych istnień. Konstrukcja tej książki jest idealna dla 'leniuszków', których może przerażać niemal 600 stron powieści, jednakże całość podzielona jest na "podróże", które tworzą samodzielne opowiadania. Na przykład, jeśli interesuje Was "podróż trzydziesta piąta", to znajdujecie ją w odpowiednim miejscu i lecicie z Ijonem na spotkanie kolejnej przygody.
Nie jest to jednak książka, która ma tylko jedno zadanie - wywieźć nas daleko w kosmos i zostawić na jakiejś dziwacznej planecie. Lem po mistrzowsku zawarł odzwierciedlenie naszych ludzkich wynaturzeń i problemów cywilizacyjnych. Trzeba Wam wiedzieć, że Lem pisał "Dzienniki..." przez około trzydzieści lat i był świadkiem wielu zmian zachodzących na arenie ówczesnej polityki światowej. Obserwacja zdarzeń nauczyła go ujmować świat humorystycznie. Toteż jego błyskotliwy humor jest główną cechą dzieła. Przyznam szczerze, że czytając "podróż siódmą", prawie popłakałam się ze śmiechu. Nigdy przedtem w życiu żadna książka nie dostarczyła mi razem tyle zabawy i refleksji w jednym. Polecam!
Najbardziej zadziwiające jest to, że czytając o najbardziej wymyślnych kosmitach zamieszkujących odległe galaktyki oraz o zwyczajach tych dziwnych stworzeń, można dopatrzyć się własnych przywar i wad.
Jesteście ciekawi, dlaczego nasz świat się nie udał? Dlaczego jest tyle czarnych charakterów, brudu, chamstwa i zawiści? Wszystko przez I.T.! Brzmi absurdalnie? Dla mnie już nie. "Podróż n-ta z kolei" genialnie objaśnia szczegóły całego zajścia. Powiem tylko tyle, że jest to wspaniała pożywka dla ateistów ;).
Podsumowując, dodam, że "Dzienniki Gwiazdowe" są dziełem wartym przeczytania. Jeśli ktoś nie paja szczególnym uczuciem do Stanisława Lema, niech na chwilkę zapomni o starych nawykach i pozwoli się porwać (choć na jedną "podróż") w kosmos - kosmos naszej zielonej planety, zamieszkanej przez największych dziwolągów wszechświata - ludzi.
Autor: Luinil
email: luinil_9@wp.pl
|
|
|
|