<%-- --%>
   
 


Autorzy wersji demo:
Michał Mochocki i Artur Machlowski

Grafika i kod:
Andrzej Rusztowicz

Napisz do nas
Zamów "Dzikie Pola"
Odwiedź naszą stronę
Broń palna

Schemat budowy broni ognistej był jeden: lufa, łożysko (kolba) oraz zamek. Do lufy wsypywano czarny gruboziarnisty proch, ubijano stemplem, wkładano kulę i przybitkę (pakuły) i ubijano jeszcze raz stemplem. U dołu lufy znajdował się zapał, czyli niewielki otwór, a tuż pod nim panewka, czyli mała miseczka. Na panewkę wsypywano na koniec odrobinę drobnoziarnistego prochu z prochownicy, podnoszono broń do oka i pociągano za spust. Spust zwalniał mechanizm zamka, który krzesał iskrę na panewkę, a spalający się proch z panewki sięgał płomykiem przez otwór zapałowy do środka lufy, co z kolei powodowało wybuch ubitego stemplem ładunku prochowego i wyrzucenie kuli z lufy.

W XVII wieku w broni ognistej stosowano trzy typy zamków.

Rodzaje zamków

Zamek lontowy nie krzesał ognia sam z siebie. Trzeba było samodzielnie podpalić kawałek lontu, który przykręcano następnie do kurka. Ściągnięcie spustu powodowało opadnięcie kurka z lontem na panewkę. Prawie wszystkie oddziały piechoty były wyposażone właśnie w rusznice lontowe. Praktycznie niespotykane były natomiast lontowe pistolety.

Zamek kołowy był skomplikowanym (więc kosztownym!) mechanizmem. Przed strzałem trzeba było nakręcić go kluczem, co naciągało sprężynę. Następnie ręką opuszczano kurek, dociskając go silnie do poruszanego sprężyną niewielkiego koła. W szczękach kurka zamiast lontu tkwił mały krzemień. Po zwolnieniu spustu sprężyna puszczała, a koło obracało się szybko, krzesząc z krzemienia iskry na panewkę. Broń kołowa była droga, a zanieczyszczony zamek często się zacinał, ale był wygodniejszy niż wersja lontowa.

Zamek skałkowy był najnowszym wynalazkiem, a więc nie tak powszechnym jak kołowy, choć tańszym z racji na prostszą konstrukcję. Zasada działania była wręcz banalnie prosta - ściągnięcie spustu zwalniało kurek zakończony krzemiennym "zębem", który silnie uderzał w umieszczone tuż przy panewce żelazne krzesiwko i wywoływał iskrę.

Ponieważ do wystrzału konieczna była szczypta prochu na panewce, nie można było mieć za pasem broni zawsze gotowej do strzału. Nawet jeśli pistolet był załadowany (i nakręcony, jeśli kołowy), trzeba było wpierw podsypać prochu z prochownicy i uważać, by się nie zsypał. Zamki kołowe często miały obudowane panewki, w których proch się utrzymywał - ale te z kolei należało przed strzałem otworzyć. Problem ten usunięto dopiero w nowszej wersji zamków skałkowych - panewkę zamykała pokrywka na zawiasach, którą otwierało już samo uderzenie kurka krzeszącego jednocześnie iskrę. (Wcześniej podobny mechanizm miały niektóre zamki kołowe, ale rzadko.)

<- POWRÓT