MATRIX REAKTYWACJA



Darky
Wybrałeś się w końcu na Matrixa 2?
Jarlaxle
Owszem, i muszę Ci powiedzieć, że z pewnością nie zrozumiałem tego
filmu.
Można to pojmować i dobrze i źle.
Z początku zdawało mi się, że to zasługa fabuły. Że jest skomplikowana
i, po prostu, za dobra na mój prosty umysł.
Darky
To znaczy?
Jarlaxle
Przekonałem się, że to kwestia tego, co o fabule mówią kolejne postacie.
Darky
Nie za bardzo Cię rozumiem, ale mów dalej...
Jarlaxle
Mówią bowiem dużo i gmatwają sprawę. Nie wiem czy nie lepiej na
początek byłoby obejrzeć Reloaded jako film niemy.
Darky
Według mnie film niemy byłby nudny do granic możliwości. Uważam
właśnie dialogi za punkt, który wynosi Matrixa ponad inne filmy.
Gdyby nie one zamiast podniecać się Neo w Matrixie, mówilibyśmy
do tej pory o Gabe'ie z The One (Jet Li).
Jarlaxle
Być może, ale zacznijmy znowu od początku, aby czytający nie miał
wątpliwości, że piszemy poukładaną recenzję...
W pierwszej części Matrixa ukazała nam się wizja świata nieprawdziwego,
sterowanego przez komputer, maszynę, będącego ułudą.
Poznaliśmy grupkę ludzi, będących prorokami prawdy, która miała
wyzwolić tych żyjących w nierealnym śnie. Poznaliśmy Neo, myślącego
jak inni ludzie, że każdego ranka budzi się w realnym świecie, a
to, co widzi za oknem czy na ekranie komputera, jest realne, tak
jak on sam.
Oczywiście nie muszę mówić, że Neo mylił się kompletnie.
Drugi Matrix nie musi nam już opowiadać o tym, jaką ułudą jest świat,
w którym żyją tamci ludzie. Nie musi przed nami odkrywać tych możliwości,
które dopuszczamy do własnego pojmowania, zastanawiając się nad
realiami, w których sami żyjemy.
Nie odnosimy już wizji Matrixa do swojego życia. I to największy
minus drugiej części.
Matrix Reloaded przypomina kolejny film pełen trudów, zmagań, heroicznych
czynów, pułapek i cudów, okraszony mnóstwem powalających efektów
specjalnych.
Darky
Hmm, nie...
Jarlaxle
Jak to?
Darky
Prawdziwe jest to, że film przypominał mi scenariusz kiepskiego
RPGa - liniowy, stylowo DnD. Określiłbym go jako przygoda, w której
bohaterowie prowadzeni są jak po sznurku do rozwiązania. Wrażenia
takiego doznałem podczas sytuacji z Merowingiem i Keymakerem...
ale o to właśnie chodziło. Nie wiem, czy to zauważyłeś, ale wydaje
mi się, że był to przemyślany krok reżyserski, by w ten sposób zasugerować
odbiorcy co się dzieje.
Efekty specjalne - film bez nich obyłby się. Są dla Hollywood oraz
dla tysięcy widzów, którzy przyszli i przyjdą obejrzeć film, by
zobaczyć jak "Neo się napierdala".
Jarlaxle
Ale to jak "Neo się napierdala"... To prawdziwa mocna
strona Matrixa.
To najbardziej konkretne, zwięzłe i profesjonalne momenty filmu.
Darky
Nie, nie, nie! Dla mnie największa wadą filmu były długie walki
Neo. Myślałem, że zasnę podczas sceny z tysiącem i jednym Smithem.
Uważam, że była zdecydowanie za długa. Dlaczego tak sądzę?
Z pierwszej części wiemy już, że agenci nie są zagrożeniem
dla Neo, nie muszę więc oglądać walki z nimi, bo znam rezultat.
Przeciwwagę stanowi dla mnie potyczka Morpheusa na ciężarówce. "Co
on robi? -On walczy z agentem" usłyszałem w swojej głowie podczas
trwania tej sceny.
Nie wiem, jak Ty, ale ja chłonę świat Matrixa tak
samo jak Forgotten Realms - ciekawi mnie każdy szczegół jego dotyczący,
każda zasada jego budowy.
Jarlaxle
Dokładnie to samo tyczy się mnie. I denerwuje mnie fakt, że mimo
wszystko w tym świecie dostrzegam nonsensy, które nie powinny się
zdarzyć.
Darky
Z pewnością jest ich dużo, postaram się niektóre Ci wytłumaczyć,
albo raczej zacytować fragmenty dialogów.
Jarlaxle
Matrix jest filmem wizjonerskim, ale przy okazji, przez to, że został
doskonale przemyślany, posiada pewne braki.
Twórcy z pełną odpowiedzialnością nawymyślali bowiem mnóstwo postaci,
które w sposób zupełnie przemyślany miały doprowadzić pomysłowego
Neo do równie przemyślanego końca.
Darky
Sprecyzuj to, o jakich postaciach mówisz? O maszynach, ludziach,
programach?
Jarlaxle
Istnienia Persefony, Meorwinga i kilku innych ważniaków nie potrafię
jednoznacznie wytłumaczyć. A raczej nie potrafię wytłumaczyć konieczności
ich istnienia. Jasne jest, że świat staje się żywszy, gdy pojawiają
się w nim postacie, a fabuła nie kręci się tylko wokół najważniejszej
trójki. Ale jakie motywy kierują Persefoną? Co nam mówi jej natura
i pożądanie, jakim darzy Neo?
Ta scena ma ciekawe znaczenie, jeśli chodzi o Trinity i to, jak
znosi zachowanie Persefony, ale jest zupełnie zbędna z pragmatycznego
punktu widzenia, którym powinni kierować się twórcy, opisując nam
program zwany Matrixem.
Darky
Stop.
Mam cały czas wrażenie, że nie obejrzałeś filmu do końca.
Persefona nie pożąda Neo, ona chce jedynie poczuć to co łączyło
ją kiedyś z Meorwingiem. Oczywiście można wysnuć kilkadziesiąt różnych
teorii na ten temat, ale wszystko wyjaśnia dialog Neo i Architekta.
Mnie się wydaje, że Persefona jest programem, ale mogę się mylić...
Jarlaxle
A więc chyba musisz wytłumaczyć mi ów dialog Neo z Architektem,
albowiem twórcy tak zakręcili całą sytuację, że pewnie nie do końca
go zrozumiałem... Choć powiem ci szczerze, że ekrany wołające do
Neo, będące jego odczuciami - to najlepszy moment całego filmu!
Darky
Ale one wcale nie są jego odczuciami. To 5 innych Neo uwięzionych
tam w środku kodu źródłowego.
Jarlaxle
To takie buty! Ale było ich więcej niż pięciu...
Tak, pojmuję ten wątek. Wyrocznia przewiduje procent buntujących
się, którzy dochodzą do końca tak jak Neo, i zawsze postępują tak
samo...
Tym sposobem system reaktywuje się i wszystko dzieje się od nowa.
Darky
Zgadza się
Jarlaxle
Zion ginął już kilka razy, tak samo jak ginął cały Matrix.
Darky
Zion nigdy nie zginął do końca...
Jarlaxle
Teraz pytanie - czy maszyny miały jakiś cel, aby nie zniszczyć całego
Zionu?
Darky
Chociażby taki, iż potrzebowały i potrzebują energii. W dodatku,
jeśli się nie mylę to maszyny szukają czegoś głębiej.
Jarlaxle
Tak, ale energia maszyn nie płynie od ludzi ze Zionu.
Darky
Może masz rację, ale na to pytanie uzyskamy odpowiedź po obejrzeniu
Rewolucji, bądź zagłębieniu się jeszcze głębiej w drugą część.
Jarlaxle
Doskonałym pomysłem okazało się podważenie teorii Morfeusza. To
dodało filmowi dramatyzmu. Tę sytuację przeżywałem z prawdziwymi
emocjami.
Z emocjami też oglądałem powolny drugi upadek Trinity.
Powtórzenie z początku filmu to doskonały chwyt Wachowskich.
Darky
Mi bardzo podobał się cyberpunkowy pościg, zaś irytowały sceny z
"supermanem". Do niepodważalnych plusów należy też techno
impreza w Zionie oraz przemówienie Morfeusza.
Jarlaxle
Nie brakuje Matrixowi wizjonerskich scen. Podoba mi się dyskoteka
po przemówieniu Morfeusza.
Właściwie to wyjąłeś mi te słowa z ust. To upojna scena, pełna dziwności,
pokazująca w pełni odczucia tamtych, jakże bliskich nam ludzi.
Ludzi ukrywających dziejącą się wokół nich tragedię bezmyślnym poczuciem
rytmu i seksualności.
Nawet scenę intymności między Trinity i Neo w tym świetle pokazano
ciekawie.
Szkoda tylko, że nie brakło w niej hollywoodzkiej sentymentalności.
Ale chyba tak powinni mówić do siebie ludzie, którzy się kochają.
Darky
Ja tam uważam, że lepiej wyglądałby romans Trinity i Neo, gdyby
był ukazany tak jak romans Foxa i Scully w Archiwum X. Subtelne
gesty, uśmiechy, jakiś pocałunek i ciągłe pytanie, kiedy on się
z nią prześpi?
Jarlaxle
Nie obchodziłoby mnie to... W Matrixie nie ma czasu na takie zabiegi.
O nie, tak jak jest, jest zupełnie dobrze.
Darky
Podczas oglądania filmu nie przeszkadzało mi to, więc rzeczywiście
było to zupełnie dobre. To tylko taka moja myśl już po filmie.
Jarlaxle
Lubię te dwie postacie, dlatego ich wątek miłosny i ostateczny wybór
Neo był dla mnie ważny i emocjonalnie interesujący...
Ale co ma nam ostatecznie do przekazania Matrix Reloaded?
Darky
Myślę, że poza dalszym ostrzeżeniem przed światem maszyn musimy
zwrócić uwagę, żeby nie popadać ze skrajności w skrajność. Świadczy
o tym rozmowa Neo w maszynowni z radnym Zionu. Istnieją maszyny
dobre i maszyny złe.
Warto także zauważyć na problem wiary w siebie. Czy
tak naprawdę wybrańcem nie mógłby być ktokolwiek? To chyba tylko
kwestia psychiki, właśnie wiary w siebie oraz wiary innych w Ciebie.
Myślę, że ten film powinien zmusić nas do zastanowienia się nad
sobą. Zmusić nas do uświadomienia sobie, że jesteśmy w stanie osiągnąć
wszystko jeśli w to uwierzymy.
Ostatnia scena - Neo przeciwko maszynom w "realnym
świecie". On uwierzył, że je powstrzyma i tak się stało.
Nie wspomnieliśmy o jednym. W filmie jest bardzo dużo odniesień
do Animatrixa, który zdecydowanie polecam wszystkim fanom.
Jarlaxle
Ostatnia scena, o której mówisz - to rzeczywiście było "mocne".
Ale mylisz się - nie ma maszyn dobrych i złych. One są takie, jakimi
je stworzyliśmy. Musimy uważać na to, co budują nasze ręce. Aby
kiedyś nie znaleźć się w świecie Matrixa, a potem nie zostać brutalnie
obudzonym z pięknego snu.
Darky
Jedyny komentarz jaki wydaje mi się tu właściwy to obejrzenie jeszcze
raz Drugiego renesansu (części I). Tam wyjaśniona jest ta kwestia.
Jarlaxle
Którą pigułkę weźmiesz? Niebieską czy czerwoną?
Darky
Czerwoną, zdecydowanie czerwoną. Muszę obejrzeć "Rewolucje".