KOBOLD CZYLI SRAM Z POWROTEM

 

 


Rozdz. XIV
IDĘ NA TARAS I WRACAM ZARAZ

 

 
- Czy myślicie o tym samym co ja? - zapytał Kudeł gapiąc się na wejście do skarbca.
- Hm... Jeśli myślisz o podstpnym zagrabieniu wszystkich skarbów nie dzieląc się z nikim, to tak! - odparł Killgo, ale krasnoludy już biegły w tumanach kurzu.
Kobold założył pierścień na palec i po kolei zdejmował brodaczy rzucając w nich kamieniami i wyzwiskami. Gdy dziesięciu {chyba, już się pogubiłem} grubych jegomościów już spało, Killgo wdrapał się na szczyt góry skarbów i wsadził do kieszeni SEMMK oraz tyle złota, ile mogły pomieścić jego kieszenie i otwory w całym ciele.

 

 

***

 


- No i gdzie jest ten SEMMK?! - zapytał zdesperowany Kudeł poprawiając bandarze na głowie.
- Pewnie Smog ma go przy sobie... - odezwał się nieśmiało kobold.
Kudeł z wielkim zapałem przeszukiwał kolejne sterty złota.

  Za radą kaczki reszta drużyny zamurowała wejście do skarbca za pomocą kości Bombara i śliny kobolda. Zostawili tylko mały otwór na górze.
Wystawili warty i zmieniali się co kilka godzin, tylko znów Killgo nie mógł zrozumieć, czemu na jedną kolejkę krasnoluda przypadają jego trzy.

 A w tak zwanym między czasie toczyła się walka...

 

 
Rozdz. XV
OGIEŃ I WODA SODOWA

 

  Walka toczyła się nad Jeziorem Serdelkowym, bo Smog, który pomylił kierunki trafił właśnie tam, a skoro już tam trafił to postanowił zrobić totalną rozpierduchę. Wzleciał nad miasto, a następni zionął ogniem na domy. Gdy tak szerzył pożogę i znieszczenie, z okna starego zamczyska dobiegł głos:
- To moja działka! Teraz już nigdy nie wybiorą mnie królem!!

W Pompejach mieszkał pewien człek imieniem Wlad, który był powszechnie znany z:
1- przyłóż dwa palce do szyi.
2- udeż w nią kilka razy tymi palcami.
Był też człowiekiem dość ponurym i nieskorym do pomocy.
- Hej, Wlad smok niszczy nasze miasto!! - krzyknał ktoś wbiegając do oberży.
- No to co... - odpowiedział męszczyzna.
- Giną niewinni ludzie!!
- No to co...
- Za chwile zabije nas wszystkich!!!
- No to co...
- Zniszczył Browary starego Bimbera! - podpowiedział ktoś.
Wlad wstał.
- Smog ide po ciebie!! - wykrzyknął wyciągając swojego słynnego Miętuska.

Wybiegł na ulicę, wbiegł na schody prowadzące na wieżę widokową i stamtąd rzucił Miętówką prosto w paszczę Smoga nadlatującego by go pożreć.
- Ghy, Ngmngh, krghz! - zaczął się dławić jaszczur - Jak ja nie cierpię miętusków!!
Z wielkim hukiem spadł na miasto druzgocząc je do końca.
Zanim zdechł wysapał jeszcze:
- Wole Pieguski... A co do ciebie Killgo to Gundaf był mi winien przysługe...
I z szyderczym uśmiechem zdechł.

Gdy faza minęła, a mieszkańcy, którzy przeżyl,i powstawali na nogi, jęli szukac kogoś odpowiedzialnego za ten cały bajzel.
- To wina tych piepszonych nazistowskich drechów! Zabić krasnoludy i ten mały kłębek kurzu!!
- Ja tam wole pogrzebać troche w ciałach poległych. Mniam! Świeżutkie! Chwilowo mianuję Wlada nowym królem - rzekł Mr.Sick.
Chcąc nie chcąc Wlad musiał poprowadzić zbrojną gromadę na Samotna Kurę.

Natomiast z Mocznej Bluszcy wymaszerowała właśnie armia elfów.

 

 
Rozdz. XVI
DZIURY SIĘ ZBIERAJĄ

 

  Wróćmy teraz do bandy obtartusów zafortyfikowanych pod Samotną Kurą.
- Dzieje się tu coś dziwnego - zachuczał Kudeł. - Czas jesiennych odlotów minął, a nad nami wciąż kołują sępy, jakby zanosiło się na bitwę.
- Bo Smog nie żyje, kwa - zakwaczał Zederyajeca.
- Aha - odparł Kudeł - to miło.
- Ale strzeż się Kudle Pusty Kuflu ponieważ jest wielu łasych na twe skarby, kwa. Szczególnie teraz, gdy smok nie żyje, kwa. Znajdą się też tacy co pragną twojej głowy, kwa.
- Jeżeli się ośmielą tknąć Kudła to zapłacą za to! - krzyknął Killgo. - Najlepiej w gotówce. I to dużo!!
- Hej! Luknijcie! - krzyknął Ruri, który akurat miał wartę. - Połączone armie elfów, ludzi i ciapciaków rozbiły obóz niedaleko wejścia!

To była prawda. Wikwitły na polu namioty żółte, zielone i niebieskie z Harrym Poterem. Wszyscy się tam miotali i ogólnie łazili bez celu by zastraszyć krasnoludy i kobolda. Chwilę potem wyprawili posłów pod zamurowaną bramę.
- Coście za jedni i czego chcecie? Dlaczego przychodzicie tu zbrojni? Dlaczego jest was tak wielu? I czemu chowacie jakieś ostre przedmioty za plecami? - zapytał donośnym głosem Kudeł.
- Witaj! Jestem Wlad syn Mioda i to ja zabiłem Smoga. Za to rządam połowy skarbów i SEMMK! - - odparł człowiek w czarnym turbanie na głowie.
- Ty taki, owaki jeden! A żeby cię tak... Na świętą Patronelkę!! - zaryczał Kudeł w złości. - Ptaszek ci w oczko, ty kapucynie, ty jeden!
- I z duchem twoim! Skoro taka jest twoja odpowiedź, ogłaszam Oblężenie Kury! - odparł Wlad.

Krasnolud zastanawiał się jak długo zajęło by zwiadomienie Kainowi synowi Kabla i brata Abla, który był wujkiem cioci dziadka syna siostry psa babci Kudła, który miszkał za swym potężnym plemieniem pod Górami z Piernika. Poprosił więc kaczkę by poleciała po pomoc. Zastanawiał się też, jak długo wytrzymają nim nie umrą z głodu. Na początek można zjeść najtłustrzego - pana Schabinsa...

 

 

 

 

 

Autor: Lethias Anariel & Almezze

email: neartin_ceka@go2.pl