![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
OBLĘŻENIE
PRZYGOTOWANIA
Stampfred wyprostował się w siodle. Wraz z całym korowodem rycerstwa i zaciężnych toporników zmierzał do Koningsburga. Tamtejszy graf znieważył go do żywego i dumny szlachcic postanowił nie puścić mu tego płazem. Tymczasem w grodzie czyniono przygotowania do przyjęcia "gościa". Graf Koningsburga wiedział o ruchach wojsk i postanowił nie siedzieć bezczynnie. Zapędził ludzi do pogłębiania fosy i zaczął wymieniać naostrzone pale. Całe podgrodzie aż wrzało. Dla kogo nie starczyło pracy przy pogłębianiu fosy, ten zwoził z lasu pale i głazy, które miały być zrzucane na nieprzyjaciół pod murami. Powoli wyciągano zapasy smoły z ogromnych piwnic i ćwiczono na ostatnią chwilę mieszczan w posługiwaniu się czym tylko mięli pod ręką jako bronią. Kowale wykuwali gwoździe i łączyli je po cztery w taki sposób, by rzucane na przedpolu upadały zawsze jednym kolcem do góry raniąc boleśnie kopyta koni i stopy nieostrożnych napastników. Niektóre zwożone pale także nabijano gwoździami, aby raniły jak najboleśniej. Niektórzy ludzie robili dodatkowe zapasy strzał, chociaż nikt nie wątpił, że starczyłyby te zgromadzone w zamku. Wszyscy byli spięci. Niektórzy z podniecenia inni ze strachu. Nadchodziła godzina prawdy...
Przygotowania do oblężenia były bardzo ważne. Nie tylko te w ostatniej chwili. Żołnierze musieli ćwiczyć codziennie, fosa powinna być na bieżąco pogłębiana, a mury utrzymane we wzorowym stanie. W zamku powinny znajdować się strzały i smoła dla obrony. Dyscyplina na zamku była bardzo ważna. W obliczu wojny zwożono do zamku pale drewniane, które były bardzo skuteczną i w miarę tanią bronią przeciwko napastnikom. Niektóre nabijano gwoździami, niektórym zostawiano kikuty konarów dodatkowo je ostrząc. Spadający z wysokości pień potrafił zabić kilku rycerzy i skutecznie zmniejszyć morale. Podobnie działała smoła. Rozgrzana do ogromnej temperatury wylana na rycerzy przepływała przez pancerz i przylegała do skóry, czasami wpadała do ust, w miarę szybko dusząc. Jeśli smoła udusiła wojownika od razu, to mógł on dziękować Morrowi, ci, którzy nie mięli takiego szczęścia wili się w agonii przez kilka minut błagając towarzyszy o skrócenie ich mąk.
NADEJŚCIE
Zza horyzontu wychyliły się zamglone mury zamku. Stampfred uśmiechnął się i zaczął opracowywać taktykę oblężenia i ewentualnych szturmów. Przez dolinę, w której znajdował się Koningsburg płynęła rzeka Schtrawa, wijąc się srebrzystą smugą, oplatała z trzech stron zamek. Od strony czwartej, która wydawała się najsensowniejszą drogą ataku, zamku broniły zaostrzone pale oraz wał połączony z rowem. Hrabia Stampferd rozłożył się obozem nad Schtrawą i zaczął wydawać rozkazy dowódcom. Pierwszym krokiem było pozganianie chłopów z okolicznych wsi, których wraz z giermkami wysłano do lasu, by ścinali drzewa do budowy machin oblężniczych: katapult i taranów. Przez najbliższą noc w pobliskim lesie brzmiały siekiery rąbiące dęby, buki i kasztany, które widziały wiele pokoleń.
Gdy załoga oblegająca dotarła na miejsce zaczynała, po rozłożeniu obozu, budowę machin oblężniczych, gdyż nie było sensu taszczyć tych zbudowanych w macierzystym zamku, spowolniłoby to tylko marsz. Z grubych pni budowano tarany, katapulty i inne przydatne urządzenia np. tarcze większe od pawęży, chroniące czasem podchodzących bardzo blisko kuszników. Aby nie męczyć swoich rycerzy najczęściej naganiano okolicznych chłopów i kazano im pod strażą wykonywać najcięższe prace. Szukano też dużych kamieni służących za amunicję katapultom. Bardzo często zamiast burzącego mury jednego wielkiego kamienia, na katapulcie umieszczano więcej mniejszych, by siały zniszczenie wewnątrz grodu miażdżąc jego załogę.
SZTURM
Następnego dnia w południe Stampfred był już gotowy. Piechota trzymała w gotowości drabiny, tarany były obudowane namiotami z mokrych skór zwierzęcych, a katapulty gotowe były do rzucania pocisków. Stampfred zrobił coś, czego przeciwnik nie przewidział: wiele pali puścił z prądem rzeki, a one zatrzymały się na wąskim zakręcie obmywającej mury zamku rzeki. Teraz mógł atakować z dwóch stron i w pełni wykorzystać tarany atakując bramę. Wskazał mieczem na mury. Dowódcy wiedzieli co mają robić, wykrzyczano rozkazy. Katapulty otworzyły ogień, po chwili ruszyła piechota z drabinami, zasłaniając się przed strzałami uniesionymi do góry tarczami. W powietrzu rozległ się świst, to graf Koningsburga wydał rozkazy do ostrzału z kusz i łuków. Kilku żołnierzy Stampfreda padło martwych, nie spowolniło to jednak impetu uderzenia. Pierwsze drabiny oparły się o blanki twierdzy, pierwsi ludzie spadli z drabin. Poszły w ruch bosaki mające odrzucać drabiny, grad strzał zasypywał szturmujących. I wtedy dał się słyszeć huk od strony bramy: to taran z impetem uderzył w podniesiony most zwodzony. Uderzenie niemalże zatrzęsło skałą. Jedna z wież paliła się. Trafił ją płonący pocisk z balisty. Wynik zdawał się przesądzony...
W szturmie oczywiście bardzo ważną rolę odgrywały drabiny. Bo po czym wspinaliby się rycerze? Jest to widoczne w wielu filmach, poczynając od 'Joanny D'Ark', a kończąc na LotR:TTT. Jeżeli ktoś przypadkiem grał w Age of Empires II, to z pewnością widział tarany obudowane mokrymi skórami. Od czasów starożytnego Rzymu używano także balist, olbrzymich kusz, które ciskając dwumetrowymi bełtami siały pogrom na polu bitwy i przy oblężeniu. W twierdzach często istniały także małe, zamaskowane furtki, którymi obrońcy mogli wychodzić i bezpośrednio atakować napastników nie czekając aż wedrą się na mury. Drabiny odrzucane bosakami potrafiły zabić nie tylko ludzi znajdujących się na nich, ale także pechowców, na których spadł taki zapuszkowany rycerz.
Stampfred wszedł do warowni, gdy było już po wszystkim. Nie widział sensu w mieszaniu się do walki. Dookoła było pełno trupów zarówno jego, jak i wrogich żołnierzy. Schtrawa zabarwiła się na czerwono. Hrabia wygrał bitwę, ale czekało go jeszcze tłumaczenie się przed imperatorem. A to mogło nie być takie łatwe jak szturm.
Autor: Rallat email: fontce@wp.pl
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |