![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
MAGICZNE MIECZE
Egzekutor Ten skromnie zdobiony miecz o hebanowej rękojeści służył niegdyś ciemnoelfickiemu wojownikowi Emellinowi Calverdenowi. Calverden był fanatycznym czcicielem Aravaeorna, Boga Przelanej Krwi, znanym z tego, że składał w ofierze głowy ścięte innym elfom pierwszym ciosem. Ta broń, ostra jak brzytwa i zaklęta tak, by nieść zgubę elfom, ułatwiła mu to zadanie. Niestety, zbyt pyszałkowaty Calverden wyruszył ze swoją armią na elfie miasto Ilmyre i w czasie wielkiej bitwy zginął z rąk kapłana, Dirama Heleanna. Broń zaginęła, trafiając prawdopodobnie do prywatnych zbiorów Wielkiego Mistrza ilmyriańskiej gildii zabójców.
Łkający Miecz Thallia Pięknooka była dzielną wojowniczką i dumną władczynią zapomnianego już księstwa. Tę broń otrzymała w darze od swoich krasnoludzkich i elfich poddanych. Oprawa tej broni, wykutej przez krasnoludzkiego kowala Bendura Dziewięć Palców oszałamia. Jelec zdobią dwa rubiny oszlifowane w kształt serc, rękojeść opleciona jest ciemnoczerwoną skórą magmowego jaszczura, a pokryta złotem płaska głowica ma kształt medalionu przedstawiającego słońce. Elfi mag Aedriel Navandri zaklął w klejnotach całą cudowną moc tej broni, pozwalającą właścicielowi miecza poruszać się z nadzwyczajną szybkością i dosięgać celu niezwykle precyzyjnymi ciosami.
Ostrze Ciemności Ten stworzony przez Yuan-Ti półtoraręczny miecz o płomienistej głowni promieniuje złem. Wykuty ze stali i chłodzony w świeżej krwi został nasycony mocą podczas mrocznych rytuałów, których kulminacją było zamordowanie świętej wojowniczki o zapomnianym już imieniu, dokładne pokrycie broni jej krwią i uwięzienie duszy kobiety w ostrzu miecza. Wypaczone umysły czarowników Yuan-Ti obłożyły Ostrze Ciemności klątwą: nikt, kto nie poświęcił się całym sercem Złu, nie mógł nawet dotknąć tej broni. Ginął w straszliwych męczarniach, stając natychmiast w czarnych płomieniach. Ci, którzy przeżyli, mówią, że gdy chwycili miecz w ręce, czuli zimną, złą siłę sięgającą do ich serca.
Demoniczny miecz: "Niszczyciel" Historia tego dwuręcznego miecza jest długa i pełna niejasności. Pewien krasnoludzki kowal miał w nim uwięzić jednego z demonów, nadając broni niezwykłe magiczne właściwości, jednak miecz miał rzekomo destrukcyjny wpływ na umysł posiadacza. Ostatnim jego właścicielem był ciemny elf, Rilkarth Czarnooki, jednak kilka lat temu samotnie wyruszył na Daleką Północ i tam słuch o nim zaginął.
Huragan Szabla ta została stworzona w Królestwie Dzikich Elfów, na długo przed najazdem barbarzyńców. Służyła dowódcom Strażników Lasu, elitarnym druidom z lasu Fareth Namara. Później została zrabowana przez barbarzyńców, po czym zdobyta przez Śnieżne Elfy w bitwie o Faeng aen Drachain.
Miecz Wiatrów Szalony był ów mag, oj szalony. Nie wiem, co mu odbiło, ale w swojej starej fortecy zrobił ten miecz. Musiał mieć naprawdę nawalone, ksoro zrobił coś takiego. Miecz Wiatrów, phi, dobre sobie. A wiesz co jest najgorsze? Że to naprawdę skuteczna broń, jednak nigdy nie wiadomo jakie efekt da jej uzycie. Właściwie, to nie trzeba nią walczyć, wystarczy wyjąć z pochwy i już. Albo właściciel zacznie pierdzieć trującymi gazami, albo utworzy się wielkie tornado, albo wiatr z górnych części atmosfery przybędzie na ziemię i przyjmie postać jakiegos okropnego potfora, albo churagan rozerwie oponenta na części. Nikt jeszcze nie zbadał wszystkich jego możiwości. Jedno wiem na pewno, ten miecz ma tak samo nawalone, jak jego twórca.
Miecz Wycia Złowroga ciemność zakryła świat, zło rozpieszchło się na wszystkie strony i wtedy stanęliśmy do wielkiej bitwy ludów pod czarną wieżą. Poszlimśy z boku, rowem. Już byliśmy przy samym władcy ciemności, a ja szykowałem się do zadania ostatecznego ciosu, gdy nagle... "AAA. Co ty robisz imbecylu?!!". Po tym wydażeniu miałem go dość - zrzuciłem go do morza i nie wiem gdzie teraz jest.
Wielka Szabla Mózgojada "Mózg, mózg, mózg" - usłyszałem z oddali. Zbliżał się był coraz bliżej. Chciałem uciec, ale nie mogłem. Przecież byłem przywiązany. Ci walnięcy tubylcy! Co im przyszło do głowy, żeby składać mnie na ofiarę! To jakiś obłęd - myślałem... i wtedy go zobaczyłem. Czerwony oczy, powyginane ciało, jakieś takie dziwne, obce ruchy, cos zielonego spływało mu z otwartych ran. Gdzie stanął, tam trawa natychmiast usychała. W końcu zbliżył się do mnie, a ja prawie zwymiotowałem. "Mózzzgggg" - znów usłyszałem i zacząłem się modlić. Wtedy on położył rękę na mojej głowie i szykował się do jej oderwania, lecz ja poczułem dziwną siłę, jakby od boga i rorywając więzy stanąłem na równe nogi. Zacząłem uciekać, ale on mmnie doganiał. Wtedy to zobaczyłem, na ziemi leżała wielka szablka. Podniosłem ją, schowałem za plecy i stanąłem. Kiedy tylko się zblizył - z całej siły pchnąłem - w mózg.
Autorzy: Bartek "Baro" Dymecki oraz Niedźwiedź email: baro999@wp.pl oraz miszkale@poczta.onet.pl
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |