![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
HISTORIA BG
Urodziłem się w dość bogatej rodzinie w ........... Rodzice starali się wychować mnie dobrze, ale zaniedbywali mnie i tak naprawdę nie czułem ich bliskości. Później przerodziło to się w nienawiść. Mój ojciec był znanym rzemieślnikiem, a matka mu pomagała. Prawie wogole nie było ich w domu. Zręczność zachowałem chyba po ojcu, i w końcu sam zacząłem się sobą zajmować. Poznałem kilku kumpli w karczmie nieopodal, pewnego razu wygrałem w karty sztylet z piękna głowa smoka na rękojeści. Niestety innego razu przegrałem cos - życzenie - nie wiedziałem, jakie będzie. Zwyciezca wykorzystał je dopiero za 2 lata. Miałem zabic pewna osobę, byłego przyjaciela tego człowieka i przynieść pewna bransoletę. Zgodziłem się. Wziąłem ten sztylet, który wygrałem, naciąłem sobie rękę przed nadgarstkiem i wsmarowalem krew w sztylet -- od tego pierwszego razu robiłem już to zawsze. Dostałem dokładne wskazówki i poszedłem. Udało się, nie było świadków, nikogo tylko jedna ofiara w świetle księżyca i ja. Przyniosłem bransoletkę i pożegnałem się z tym człowiekiem. Niestety wieść rozeszła się szybko, ludzie mówili ze jestem w tym dobry i ze musze kontynuować, nie chciałem tego - odrzuciłem wszystkie propozycje. Los jednak nie był po mojej stronie, ojciec powiedział, ze wraz z moim dojrzałym wiekiem, musze się sam utrzymywać, zapewnił mi mieszkanie w innej części miasta, dal kilka groszy i wyrzucił mnie. Mówił ze on i mama przeprowadzają się do innej dzielnicy i nie mam ich tutaj szukać. Odszedłem. Po kilku tygodniach, zauważyłem jak ciężko jest bez nich. Brakowało mi ich. Żałowałem tych rzeczy, które o nich myślałem wcześniej. W końcu pieniądze wybyły, trudno było się utrzymać z drobnych robot domowych, za które dostawałem jakieś miedziaki. Musiałem iść do tych ludzi, którzy wcześniej proponowali mi prace. Zaczął się nowy rozdział mojego życia. Pracowałem jako płatny zabójca... Kilka razy musiałem, przeprowadzać się do innego miasta ze względu na bezpieczeństwo. Kilka lat tak pracowałem, miałem wtedy na wszystko. Przeważnie, gdy podróżowałem zatrzymywałem się w karczmach, kilka razy ktoś próbował mnie zabić, ale moja zręczność, a czasami szybkość mnie z tego ratowała. Żyłem tak i żyłem i żyłbym tak pewnie do teraz gdyby nie jedno zlecenie. Na pewnego człowieka, który mieszkał w moim starym mieście. Była to trudna robota, wiec poszedłem z jakimś innym człowiekiem, tez wynajętym. Poszliśmy tam - to był bogaty dom. Weszliśmy cicho. Idziemy.Szzssssss - jakiś strażnik. Już go nie ma. Dalej, dalej - rozdroże - piętro i piwnica. Ja poszedłem sprawdzić piwnice, pusto - słyszę nagle z góry aa....! - to on. Biegnę na gore i widzę jakąś kobieta leży w kącie - nie żyje, obok niej ten drugi zabójca - tez nie żyje a w pokoju obok strażnik. Pewnie zabił kobietę i jak ja chował strażnik go zaskoczył - pomyślałem i sprzątnąłem strażnika. Poszedłem na ostatnie piętro - według planu, sypialnia tego człowieka - wszedłem cicho - jeszcze nie spal - siedział na fotelu i pił wino. Podszedłem od tylu i ciach. Odwróciłem go chciałem mu spojrzeć w twarz, patrzę - nie to niemożliwe, to był mój ojciec.... Zbiegłem szybko na dol., odwracam ciało kobiety - moja matka.... Wybiegłem szybko z tego mieszkania. Uciekłem do karczmy w której ostatnio siedziałem. Wziąłem moje rzeczy, wsiadłem na konia i pojechałem. Gdy wyjechałem z miasta - spojrzałem na moja rękę 18 małych podłużnych blizn.... Jechałem, nie wiedziałem nawet gdzie - jedno jest pewne jak najdalej od tego miasta. Spojrzałem na dlon jeszcze raz - rzeczywiście 18 nacięć - już tylu ludzi pozbawiłem życia - nie licząc strażników, ach... Co za gówniane życie. Pojechałem dalej. 3 dnia podroży spotkałem człowieka który zlecił zabójstwo moich rodziców. Nie chciałem zapłaty, chciałem odjechac, on mnie ochrzanił za to ze pozwoliłem, aby zginął jego człowiek, nie obchodziło mnie to. Na koniec powiedział - "dobrze ze ci głupcy nie żyją, przynajmniej" i odjechał - popatrzyłem za nim z nienawiścią, tak to uzależnia - pomyślałem i zrobiłem nacięcie na ręku moim sztyletem...
Autor: Wiateq email: wiateq1@vgry.net
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |