![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
"KRONIKI JAKUBA WĘDROWYCZA" Recenzja
Jakub Wędrowycz to nie jest zwykły bohater, jakich pełno. Jakub Wędrowycz to żaden heros. I choć Jakuba Wędrowycza nikt dotąd na dobre nie załatwił, na pewno Jakub Wędrowycz nie przypomina też głupkowatego Conana.
Wszystko miało początek w 1996 roku, kiedy to na łamach ś.p. "Feniksa" ukazało się opowiadanie "Hiena", rozpoczynające cykl historii o słynnym "egzorcyście amatorze". Od tego czasu o Jakubie zrodziło się ponad 70 opowiadań. Na ostatnim Falkonie (konwencie miłośników fantastyki w Lublinie) Andrzej Pilipiuk powiedział, że zamierza napisać tych opowiadań co najmniej sto (powstanie więc jeszcze koło 30), a na końcu, w ostatniej historii, wyśle Wędrowycza na księżyc. Jaka jest prawdziwość tych słów, nie mnie tutaj rozsądzać, wiem jednak na pewno, że o Jakubie prędko nie zapomnimy. I Pilipiuk też nie zapomni, ku naszej powszechnej szczęśliwości. Ale, zacznijmy od początku...
Popularność opowiadań o "egzorcyście amatorze" mieszkającym
w okolicach wsi Wojsławice opiera się głównie na atrakcyjności wydarzeń
dziejących się z jego udziałem i na lekko groteskowym oraz bardzo
swojskim obrazie tegoż, głównego ich bohatera.
Miałem okazję zrehabilitować się niedawno. Zacząłem od fragmentów
zamieszczonych w sieci i wyszperanych z wszelakiego typu pisemek.
Potem zabrałem się za "Kroniki...". Już na początku uderzył
mnie wyjątkowy humor autora, a także swoisty klimat opowieści. Zabawne
jest to, że Jakub ciągle popija wódę. I jeszcze te gustowne opisy
jego zaniedbanego mieszkania czy obskurnego odzienia, w jakim zwykle
chodzi... Cóż za swojskość i jednocześnie wierny obraz człowieka zwanego
"społecznym pasożytem". Co ciekawe - Jakub ma już ponad
80 lat i pamięta czasy, o których wiemy z lekcji historii. Jakubowi nie straszne są ni duchy, ni inne gady... Wystarczy tylko butelczyna
wódki i wszystko pryska jak zły sen. Bimber od razu postawi go na
nogi i wspomoże w bystrym kojarzeniu faktów. Jakub ma kilku zacnych
koleżków. Ich wspólne perypetie nie tylko są przezabawne, ale pokazują
jak trwała może być więź pomiędzy mężczyznami mającymi w życiu podobny
cel...
Jakże głębokie przesłanie niosą ze sobą te utwory...
Andrzej Pilipiuk posiada jedną, zasadniczą wadę w swoim pisarstwie. Otóż nie zgodzę się z tym, że jego warsztat, jako autora, jest powalający. Niestety - robi proste błędy, głównie te natury interpunkcyjnej. A to zaważyło w pewien sposób na całym utworze. "Kroniki..." są pełne takich potknięć, których nie wyeliminowała żadna korekta...
Pilipiuk ma talent do tworzenia zabawnych sytuacji i dialogów, ale żeby się przy nich zaśmiewać, trzeba jeszcze trafić na dobre opowiadanie. Te z zasady różnią się długością i poziomem humoru. Krótkie są więc zabawne i z pointą, długie zaś poważniejsze i zwykle nieco bardziej intrygujące, ale też i czasem niepotrzebnie... właśnie "upoważnione". To nie o to chodzi, zdaniem moim, w historiach o Jakubie, aby czytelnika, na przykład, przerażać. Wszystko to, co czyta, powinno raczej wywołać w nim salwy śmiechu. Takie chyba było przecież założenie w tworzeniu postaci Jakuba i jego perypetii. W niektórych opowiadaniach tego brakuje. Jest jednak jedno - pod sam koniec zbioru... całkiem długie i naprawdę powalające. Polecam tekst "Przeciw pierwszemu przykazaniu", choć bardzo zabawny to on w swej istocie nie jest.
Dowcip Pilipiuka jest zwykle naprawdę dobry. Cała śmieszność opiera się na pokazywaniu polsko-ruskich obyczajów (zwykle głównego bohatera i jego szajki) oraz na realnym i dociekliwym uwypukleniu, jakby w krzywym zwierciadle, szczegółów tak znajomych nam z naszego życia, oraz problemów nurtujących nas w teraźniejszości (są to dresiarze, sataniści, mafiozi i inni kolesie, którzy nie zyskali sympatii Jakuba). Jest parę tekstów mało zabawnych, które psują z lekka poziom, na jakim książka się utrzymuje, ale takie potknięcia zdarzają się każdemu autorowi, a ponadto Pilipiuk jest cholernym grafomanem, więc i pisanie na siłę możemy mu wybaczyć! (Tu należałoby wstawić minkę z przymrużonym okiem...).
Najbardziej porywający elementem w całym zbiorze jest bez wątpienia postać samego Jakuba. Widać, że Pilipiuk, gdy o nim pisze, ma pomysł... I to bardzo śmieszny pomysł. Kiedy ten w opowiadaniu się pojawia, od razu jest kupa zabawy i robi się naprawdę ciekawie. Jakub zabija wszystko i wszystkich, którzy staną na jego drodze (a potem zjada!), ale tak naprawdę, w głębi serca, to poczciwy i dobry staruszek. Najlepiej sobie radził przy opowiadaniu bajki wnuczkowi, kiedy w butelczynie wódki szukał pomysłów do uatrakcyjnienia historii o czerwonym kapturku. A miała to być wersja prawdziwa bajeczki, czyli ta mocno nieocenzurowana!
Wszystkim, którzy nie czytali lub czytali Jakuba Wędrowycza, polecam "Kroniki..." z jego udziałem. Inne opowiadania są warte wyszperania głównie ze względu na ich zabawną formę i urok głównego bohatera. Pilipiuka cenię za wnikliwość obserwacji obecnej wsi polskiej i poczucie humoru, z jakim ją obrazuje, oraz za to, że jest pracowity i nie pozwala nam czekać zbyt długo na kolejne tomy opowiadań o Wędrowyczu.
Autor: Andrzej Pilipiuk Tytuł: "Kroniki Jakuba Wędrowycza" Rok wydania: 2002 Wydawnictwo: Fabryka Słów Cena: 26,99 zł Jakość wydania: Dobra+ (ponad standard) Ocena recenzenta: 5- (w skali szkolnej)
Autor: Jarlaxle email: bregan@poczta.valkiria.net
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |