| J.R.R. TOLKIEN - LIŚĆ, DZIEŁO NIGGLE'A
"Wyruszyli następnego dnia i szli aż do samego Krańca. Oczywiście,
nie było go widać, nie było granicy, płotu, ściany. Lecz wiedzieli,
że doszli do krawędzi swego świata. Zobaczyli mężczyznę wyglądającego
na pasterza. Szedł ku nim w dół, po pokrytych trawą zboczach gór.
- Chcecie przewodnika? - zapytał. - Chcecie iść?
Na chwilę cień rozdzielił Niggle'a i Parisha, bo Niggle wiedział, że
chce i (w pewnym sensie) powinien pójść, a Parish nie chciał i nie był
jeszcze do tego gotowy.
- Muszę poczekać na żonę - powiedział Parish do Niggle'a. - Będzie samotna.
Spodziewam się, że zechcą wysłać ją do mnie kiedyś, kiedy będzie już
gotowa i kiedy ja przygotuję się na to.
Skończyliśmy dom - taki, jaki potrafiliśmy zbudować - i chciałbym go
jej pokazać. Będzie mogła go urządzić, uczynić bardziej przytulnym.
Spodziewam się, że także polubi nasz kraj. - Obrócił się do pasterza.
- Jesteś przewodnikiem? Czy mógłbyś powiedzieć, jak nazywa się to miejsce?
- Nie wiesz? - zdziwił się mężczyzna. - To Kraina Niggle'a. To obraz
Niggle'a. Przynajmniej w większości, część to także Ogród Parisha.
- Obraz Niggle'a! - krzyknął zaskoczony Parish. - Ty wymyśliłeś to wszystko,
Niggle? Nie myślałem, że jesteś taki mądry. Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Próbował - powiedział pasterz. - To ty nie chciałeś patrzeć. Wtedy
miał tylko płótno i farby, a ty chciałeś załatać nimi dach. To właśnie
to, co wraz z żoną nazywaliście głupstwem Niggle'a albo mazaniną.
- Ale wtedy wyglądało to zupełnie inaczej, nieprawdziwie - powiedział
Parish.
- Wtedy był tylko cień, ale mógłbyś zobaczyć nawet cień, gdybyś tylko
pomyślał "warto spróbować".
- To ja nie dałem ci szansy - powiedział Niggle.
- Nie próbowałem nigdy nic wyjaśnić. Nazywałem cię Stary Robal. Czy
ma to teraz jakieś znaczenie? Mieszkaliśmy i pracowaliśmy razem. Los
mógł kierować nami inaczej, ale nie mógł lepiej. Mimo to obawiam się,
że powinienem pójść. Przypuszczam, że spotkamy się znowu. Musi być jeszcze
wiele rzeczy, które potrafimy zrobić razem. Do zobaczenia. (...)"
|
| | |