![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
PIERWSZA RECENZJA ICEWINDA II
Icewind Dale II. Nadzieja wielu, spełnienie marzeń innych, niezadowolenie dla pozostałych. Chcielibyście poznać moją opinię na temat tej gry? O, nie, nie poznałem jej jeszcze na tyle, by wydawać o niej samodzielne, pełnoprawne, poparte czymś opinie, ale wiem przynajmniej tyle, że mogę porównywać swoje pierwsze odczucia co do sequela RPGowego hitu do gotowych już od jakiegoś czasu recenzji tej gry. I muszę powiedzieć, że...
Nie rozczarowałem się wcale, a nawet przeciwnie (co nie dziwne)... Gierka jest naprawdę dobra. Pierwsze lokacje zostały logicznie skonstruowane, graficznie przyciągają też oko (bo są, zwyczajowo, po prostu bardzo ładne). Nawet tak samo zbudowane postacie nie nużą aż tak bardzo, choć widzieliśmy je i w drugiej odsłonie Baldura i w HoW, a także w ToL, a niektóre projekty pamiętają nawet czasy Baldur's Gate'a z 1998 roku. Cóż z tego, skoro gra się naprawdę fajnie, rozmowy są tak samo ciekawe, a oprawa wizualna nie razi w oko, a więc da się przeżyć. Ano to z tego, że...
Że jednak bardziej spodziewałem się zmian, a mniej powtórek. Tutaj jednak jak zwykle musiałem się zawieść. Otóż obiecywany skaner 3D nie doszedł do skutku, a więc gra wygląda tak samo jak wszystkie balduroidy - postacie są tylko zgrupowaniem pikseli - żadna innowacja nie doszła więc do skutku. Cóż z tego, że broń, a także inne części garderoby zostały wyglądowo odświeżone? Coś takiego robi pierwszy lepszy fan nieoficjalnie na swoim amatorskim serwisie (na "Seldarine's Hand" tworzy się bronie do Baldurów i innych cRPGów Black Isle'a oraz graficzkę do nich), a więc nie jest to imponująca zmiana, a jedynie krok ku niezbędnej innowacji.
A od sequeala ogólnie wymaga się, by nie powtarzał w całości oryginału, czyż nie? No cóż, zawsze mi się tak przynajmniej wydawało, ale skoro tworzy się grę tylko po to by szybko na niej zarobić... Czegóż można się spodziewać? Ano, okazuje się, że całkiem sporo!
Nie poznaję samego siebie. Powinienem raczej wychwalać ID II pod niebiosa, a zamiast tego psioczę jak najęty. Cóż, zabiorę się więc do zasadniczej części recenzji, bo nie mam już pomysłów na wymyślanie wad dla tej wspaniałej gry... (wydawało wam się, że mi się nie podoba? Ha, ha - frajerzy! Nic bardziej mylnego, jak zwykle ;).
Otóż, powiem krótko. Wszystko jest jak zwykle - najlepsze z możliwych. Jest klimat, bo trudno, żeby go nie było, skoro akcja toczy się we wspaniałej, ośnieżonej i pełnej tajemnic Dolinie Lodowego Wichru. Poza tym, ów niepowtarzalny klimat wspomaga wspaniała muzyka, troszeczkę tylko słabsza od tej z poprzednich części (a to też jest jeno subiektywna opinia, bo dla niektórych może okazać się jeszcze lepsza!). Jest i zabawa - grywalność RPGów Black Isle'a zawsze była niepodważalna i Icewind zachował ten standard, prezentując sobą znaną nam jakość, czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Poza tym - jest też i innowacja (ojj, tak, i to niemała!)! Bowiem w tworzeniu postaci i rozwijaniu swojej drużyny zaczerpnięto wreszcie zasady z III Edycji D&D, co spowodowało, że wszystko jest jeszcze ciekawsze (nie ma bzdurnego losowania na cechy) i bardziej złożone (nie będę wiele mówił, zobaczcie sami. Tworzenie drużyny to najprzyjemniejsza część gry :). Tworzenie opiera się na złożonym układzie umiejętności i specjalizacji, za które wreszcie odpowiedzialne są cechy. Ich ewentualny punktowy niedobór na jakimś polu (np. w sile), a pełnia w innych (np. w inteligencji, odpowiedzialnej za ilość umiejętności do wyboru) oznacza nie tylko tyle, że dana postać jest po prostu słabsza w walce i nadaje się tym samym do rzucania czarów. Przykładowo bowiem, ten, co nie pakował w inteligencję, ma znacznie mniej zdolności do spożytkowania niźli wspomniana postać (choć siłę i pochodne pewnie nienaganne...). Poza tym, jeśli chodzi o zmiany, w ekranie ekwipunku widać postacie zanimowane, a nie takie, jakie były dotychczas (co jak co, ale w poprzednich grach, w zbliżeniu wyglądały dość szpetnie w stosunku np. do wspaniałych portretów). A co do wizerunków rysowanych postaci... Hmm... są, po prostu, najlepsze! Jak zwykle, Icewind przebija wszystko, bo to, co zrobili ludzie odpowiedzialni za portrety dla bohaterów w ID i sequelach, przerasta osławione Baldury nie o dwie, ale o trzy głowy. I tak też jest w tym wypadku. Ze zmian nadeszły także i te gorsze. Bowiem wrogowie, zamiast przywoływać swoich sprzymierzeńców do walki (jak w HoW i ToL) cofnęli się jakoby w rozwoju i znów stoją jak osłupiali, co powoduje, że można wyciągać ich po kolei z obszaru zasłoniętego mgłą, wchodząc krok po kroku w ich pole widzenia. Jest to swoisty dramat dla wymagającego gracza, ale... da się go przeżyć, skoro w cudownym pierwszym Icewindzie i we wszystkich Baldurach mieliśmy to samo, a jednak się nam podobały... Jak oceniam ogólnie to, co się zmieniło i to, co pozostało? Cóż, oceniam wysoko, bo na 5 z plusem, ale nie 6. A dlaczego nie na 6? To już pozostawiam pod wasze rozważenie.
Ciekawym pomysłem było dostosowanie menu początkowego do windowsowego zegara. Otóż, gdy według pory systemowej zapada na świecie noc, menu jest nocne i płonie naw w nim pochodnia rozświetlająca gęstniejące mroki. Gdy z kolei zapada dzień - na początku wita nas słoneczko i port w Bremen oświetlony jego promieniami.
Pierwsze miasto jest lokacją nad wyraz rozbudowaną (tzn. tak dużych miast w Icewindach jeszcze nie mieliśmy). To napawa gracza niejakim zadowoleniem - programiści wykonali bowiem znacznie większą grę niż pierwsza część (być może nawet z dodatkami). Zresztą, wśród ciekawych lokacji znajdą się też pewnie inne z Dziesięciu Miast, a jeśli nie one, to na pewno Kuldahar, którego motyw muzyczny znajduje się na płytce z dodatkami (może wreszcie trafimy do słynnego "Górnego Kuldahar", leżącego nad wielkim dębem druidów?).
Płyta z dodatkami to wspaniały prezent dla fanów. Znajdują się na niej suplementowe elementy do gry (nie sprawdzałem jeszcze tych bajerów, ale pewnie są to nowe sprzęty u sklepikarzy i kowali), a także muzyczki ze wszystkich (!) części gry (wliczając tę najnowszą!) Nie muszę chyba mówić, że Icewind został oceniony na świecie jako gra o najlepszej ścieżce dźwiękowej 2000 roku? A ID II ustępuje mu pod tym względem niewiele lub nawet wcale...
Jednym słowem, tak, żeby nie było za długo. Szczegółowy opis tego co się w Icewindzie znalazło dostaniecie może już za miesiąc, kiedy przestaniemy pisać zapowiedzi i opinii, a weźmiemy się za szczegóły dotyczące gry... Natomiast na razie, kończąc, rzeknę tak.
Jeśli grałeś bracie w Icewinda i drugiej jego części nie kupisz, to
wiedz, że źle uczynisz. Bowiem ID II jest mocny... doprawdy, bardzo
mocny, a o tym, że wciąga, zapewne sam się przekonasz. O ile odważysz
się spróbować, bo gra jest podobno nieprzeciętnie rozbudowana.
Kupić i grać! Po prostu.
Autor: Jarlaxle email: bregan@valkiria.net
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |