![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
ŚRÓDZIEMIE - "SZTUKA DLA SZTUKI"? Od jakiegoś czasu moja głowa to istny poligon. Poligon, bo bombardują mnie setki myśli dotyczące twórczości Tolkiena; dlatego, iż każdego dnia coś wciąż ciągnie mnie ku Śródziemiu pomimo, iż od przeczytania przeze mnie jakiejkolwiek książki Mistrza minęło naprawdę wiele czasu; wreszcie - ponieważ rozsądek towarzyszący codzienności walczy zaciekle z marzeniami pełnymi elfów i utraconego piękna, nie poddającymi się jednak, powoli i nieustępliwie zdobywając dla siebie co raz większy obszar. Co się tyczy owych fantazji i marzeń - nimi zainspirowany pisywałem już rozmaite teksty, jedne mniej, inne bardziej udane. Dziś jednak chciałbym podzielić się z Wami refleksjami bardziej związanymi z samym Tolkienem, niźli tym, co w ciągu swojego życia stworzył. Żeby jednak móc przejść do tematu tekstu, najpierw muszę zająć się nieco twórczością Mistrza. Niedawno, leżąc na kanapie, złapałem się na tym, iż z zainteresowaniem wgłębiałem się myślami w daty, kiedy Mistrz tworzył swoje poszczególne dzieła. Oczywiście pierwszą jako taką książką angielskiego profesora był "Hobbit...", wydany jesienią 1937 roku. Prawdopodobnie książka była już gotowa sześć lat wcześniej, nie mniej jednak Tolkien wahał się, czy w ogóle zanosić ją wydawcy. Po sukcesie "Hobbita..." zachęcano jego autora, by napisał ciąg dalszy bestsellera, do czego też się skwapliwie zabrał. Fakt jednak faktem, iż kolejna książka nie miała być kolejną z rodzaju "poczytaj mi mamo do poduchy". Tolkien planował napisanie wielkiej, epickiej opowieści, chciał zmierzyć się sam ze sobą, sprawdzić, czy starczy mu pomysłów, sił, wyobraźni i zdolności. Jak wiemy, wszystkiego tego miał aż nadto, a właśnie dzięki "Władcy Pierścieni" skromnego oksfordzkiego wykładowcę okrzyknięto Mistrzem. "Władca..." zaś został wydany w roku 1954, a zatem po blisko dwudziestu latach od rozpoczęcia pierwszych prac nad nim (co miało miejsce w roku '36-tym, gdy Tolkiena powiadomiono, iż "Hobbit..." zostanie wydany). I cóż jeszcze? Za życia Tolkiena publikacji doczekało się jedynie kilka cienkich książeczek, choć, oczywiście, każda z nich zasługuje na wiele uwagi. Nie znaczy to, że Mistrz nie pisał już niczego, jednak wyraźnie zmienił, że tak to ujmę, "skalę działania". Bardzo wiele natomiast jego dzieł ujrzało światło dzienne, choć już po śmierci autora, a pod redakcją jego syna, Christophera Tolkiena. I wówczas dopiero świat poznał niesamowity, powalający na kolana "Silmarillion", złożonością mający sobie niewielu równych, a przez wielkie rzesze czytelników przedkładany nad "Władcę Pierścieni". Właśnie o "Silmarillionie" powiada się, że jest najwspanialszym dziełem Tolkiena. Jaki jest "Silmarillion", o tym nie ma sensu mówić, bo kto go zna, ten sam jest sobie w stanie odpowiedzieć, a komu nie dane go było przeczytać nie ma sensu o nim opowiadać, bo mitologia Śródziemia jest nie do opisania. Fakt jednak faktem, że wydany on został kilka lat po śmierci Tolkiena, bo w roku 1977. Zadziwiające, skoro pierwsze, często w pośpiechu sporządzane notatki pamiętają jeszcze czasy pierwszej wojny światowej i wiązane są z końcówką roku 1917-go. Powiada się, że Tolkien "Hobbita..." napisał w zasadzie dla swoich dzieci, a nawet decydując się na jego wydanie nigdy nie wiązał z tym żadnych nadziei na sukces finansowy (który jednak przyszedł, i to spory). Naszło mnie jednak na pewne "gdybanie". Mianowicie co by było, gdyby Tolkien swojej bajki nie wydał? Prawdopodobnie nie powstałby wówczas "Władca Pierścieni", a przynajmniej nie w kształcie, jaki znamy. Być może obie książki wydane by zostały, podobnie jak "Silmarillion", po śmierci J. R. R. Tolkiena, o ile jego syn odważyłby się na to (przecież nazwisko jego ojca nie byłoby tak rozsławione, jak to miało miejsce naprawdę), jeśli by ich jednak nie wydano, wówczas Śródziemie na zawsze już pozostałoby tylko i wyłącznie marzeniem Tolkiena i bliskich mu osób. Docieram zatem do kwestii zasadniczej, do tematu tego tekstu - czy John Ronald Reuel Tolkien uprawiał "sztukę dla sztuki"? Czy można tak powiedzieć w świetle faktu, iż Śródziemie jest obecnie jednym z najbardziej znanych światów fantasy; światem, który setki, tysiące, a może i setki tysięcy osób zamieniłyby z tym, na którym żyją obecnie? Owszem, na to pytanie można udzielić odpowiedzi jak najbardziej twierdzącej. Co za tym przemawia? Przede wszystkim fakt, iż Tolkien nigdy nie planował wydawać powieści, które napisał. Gdyby nie odpowiedni wydawca i wspierający go przyjaciele poprzestałby na działalności bliższej publicystyce, koncentrując się głównie na swojej pracy jako wykładowcy, a także czysto filologicznym zamiłowaniom. Być może tworzyłby, jednak książki te poznaliby jedynie "Inklingowie" i nieliczne grono rodziny. To właśnie wydaje mi się w ogóle najpiękniejsze - fakt, iż Śródziemie powstało nie dla świata, lecz dla samej satysfakcji i radości Tolkiena. On pisał dla siebie, wszystkie mity, historie i opowieści dotyczące stworzonych przez niego krain powstały na strychu jego domu i tam pewnie by pozostały, gdyby nie inicjatywa Christophera. To zaś właśnie stanowi o potędze Śródziemia i złożoności tego świata - fakt, iż Tolkien, gdy kreował tą jedną z najwspanialszych wizji fantasy, nie był przez nikogo popędzany, nie tworzył na żadne zlecenie, a dążył jedynie do napisania własnej, niepowtarzalnej mitologii Anglii. Czyż w świetle tego nie można uznać, że zmarły w 1973 roku profesor tworzył niejako "sztukę dla sztuki"? Pod tym stwierdzeniem kryje się przekonanie, iż sztuka nie podlega jakimkolwiek celom, nie jest tworzona na zamówienie, nie ma niczemu służyć prócz wyrażaniu tego, co było w życzeniu artysty. Czy tak nie było ze Śródziemiem? Moim zdaniem to właśnie fakt, iż ten najwspanialszy, chyba najdokładniej opisany świat fantasy, nigdy nie był tworzony na sprzedaż, stanowi o jego nieprzemijającym uroku. Sami bowiem przyznajcie - jeśli robi się coś dla siebie, to czy nie robi się tego najlepiej, jak umie? Za to chyba najbardziej podziwiam Tolkiena - za fakt, iż tworzył dla siebie. Nie spodziewał się z wydawania swoich książek żadnych korzyści, nigdy nie otaczał się aureolą niekwestionowanego Mistrza fantasy. Na zawsze pozostał skromnym profesorem, który w ciszy domowego ogniska przez całe swoje dorosłe życie pracował nad Śródziemiem. Tolkien tworzył dla siebie, oszałamiający sukces jego twórczości to jedynie... dodatek...
Autor:Equinoxe email: equinoxe@vgry.net
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |