KIM JEST POSTAĆ W CZERNI, KTÓRA NOS WYSTAWIA SPOD KAPTURA? czyli IM BARDZIEJ SIĘ KRYJESZ TYM BARDZIEJ SIĘ RZUCASZ W OCZY!

 

    "...Wolno dopijasz cierpkie piwo. Nie jest jeszcze zbyt późna godzina, ale mimo to czujesz zmęczenie ogarniające twoje ciało. To zapewne ta poprzednia, pracowicie spędzona noc teraz wywiera na tobie piętno. Wstajesz i szczelnie okrywasz się płaszczem. Chłód nocy silniej oddziaływuje na zmęczony organizm. Bez słowa kierujesz się w kierunku drewnianych, nieco stromych schodów na piętro. Za sobą słyszysz tylko głos karczmarza życzący ci dobrej nocy, niknący w gwarze rozmów. Nie zwracając na to uwagi, pokonujesz dzielące cię od pokoju stopnie. Twoja ręka machinalnie sięga po chłodny kawałek metalu w sakiewce. Wyciągasz klucz i umieszczasz go w otworze. W tym jednak momencie czujesz za sobą inną osobę. Jednym ruchem odwracasz się, a w ręku nie wiadomo skąd masz sztylet.
     -Ooo? Przepraszam! - widzisz postać średniego wzrostu, której twarz jest szczelnie ukryta w mroku kaptura. - Nie chciałem pana przestraszyć - głos jest ochrypły, jednak doświadczenie mówi ci, że jego barwa jest wywołana sztucznie. - Właściwie to mam dla pana propozycję. Proszę się nie wypierać! Wiem czym się pan zajmuje i sam nie proszę pana o nic innego. A gwarantuję, że to się nam obu opłaci... Jednak to nie jest rozmowa, którą można przeprowadzić w takich warunkach. Pozwoli pan, że wejdziemy do środka?..."
    Brzmi znajomo, prawda?
     Niedawno, podczas jednej z naszych codziennych, wakacyjnych sesji, do jednego z towarzyszy mojego bohatera (do elfa - zabójcy) podszedł jakiś osobnik, który zaproponował mu "łatwy zarobek". Po zakończeniu zabawy, w czasie powrotu do domu, gracz, grający tym elfem powiedział: "No fajnie! Jestem superekstratajnym zabójcą, a każdy, kogo spotkam na ulicy o tym wie!". Początkowo zareagowaliśmy na to śmiechem, ale z czasem naszła mnie refleksja, że tak jest niemal za każdym razem. I akurat ten Mistrz Gry nie jest odosobnionym przypadkiem.
     Ten tekst ma na celu unaocznić każdemu prowadzącemu grę fabularną, jak prymitywny i schematyczny jest proces "najmowania" zabójcy, złodzieja itp.
     Niemal w każdym większym mieście działa gildia, która zajmuje się tzw. "ciemnymi sprawami". Dlatego też większość przejawów "samodzielności" zjawiających się w okolicy podróżników, jest zakończona zatargiem z miejscowymi szychami danej profesji. Ma to szczególnie duże znaczenie, gdy ma się do czynienia z zabójcami i można obudzić się na innym świecie z nożem w plecach. Sprytni Mistrzowie Gry rozwiązali ten problem poprzez wprowadzenie do tego miasta konkurencji i potrzebie znalezienia "kogoś z zewnątrz" do wykonania niezwykle delikatnej misji. Tutaj jednak cała ich pomysłowość się kończy, ponieważ wybrany (czyli o odpowiedniej profesji) bohater jest "obserwowany" i w odpowiednim momencie ujawnia się "zakapturzona postać", która wszystko wie i prosi bądź zmusza do pomocy.
     OK. na pierwszy raz może być, ale, gdy do bohatera podejdzie trzydziesta piąta osoba, która wie, czym się dany koleś zajmuje, to zaczyna już wiać nudą. Wtedy należy albo zmienić MG, albo podsunąć mu ten tekst.
     Drogi Mistrzu Gry! Nie wolno Ci dopuścić do dwóch podobnych sytuacji w życiu jednego bohatera. Każde takie zdarzenie zbliża gracza do myśli: "Deja vu! - błąd systemu!". W przypadku zapaleńców, bądź nowych osób grających w rpg, to może pozostać bez echa, jednak gdy mamy do czynienia ze starym wyjadaczem, sprawy mogą się nieco skomplikować. Od tego momentu zacznie on bardziej patrzyć na Twoje poczynania i za każdym razem, gdy dostrzeże jakiś najmniejszy błąd nie omieszka tego głośno zaznaczyć. A takie zachowanie szybko udzieli się także innym graczom. Natychmiast doprowadzi to do rozprężenia, dekoncentracji, a także upadku Twojego autorytetu! Do tego nie wolno Ci dopuścić!
     Pomyślisz sobie zapewne "Co jakiś gość, który pewnie nigdy nie miał k-dziesiątki w garści, a co dopiero mówić o prowadzeniu sesji, może wiedzieć?". Mylisz się jednak wysuwając takie przypuszczenie. Całkowicie zdaję sobie sprawę jak ciężkie może być przygotowanie misternej intrygi, w którą dodatkowo trzeba jeszcze wplątać graczy. Niejednokrotnie poczułem bezsilność i złość, gdy wybierając zupełnie irracjonalną drogę do celu, jednym ruchem rozbili w proch moje dalekosiężne plany!
     Dlatego w tym konkretnym przypadku postanowiłem Ci podsunąć zupełnie inny, genialny w swej prostocie sposób: Zostaw gracza samemu sobie! Może to brzmi niedorzecznie, ale przecież gracz sam decydował się na grę taką, a nie inną postacią. Odgrywanie roli zabójcy, czy złodzieja, z góry skazuje postać na uciążliwe i monotonne szukanie zajęcia, bez możliwości bezpośredniego zdradzenia się. Ty wcale nie musisz mu tego ułatwiać, dając do zrozumienia, że ktoś nie potrafiący sobie wyrobić renomy i nie znajdujący kontakty w tzw. półświatku, powinien spróbować inną postać.
     Łatwo zaobserwować, że w każdej normalnej drużynie, to właśnie złodziej i zabójca zawsze posiadają jakieś większe fundusze. Niech te pieniądze będą rzeczywistą nagrodą za poniesiony trud, a nie dodatkową atrakcją do punktów doświadczenia za wykonanie misji, która sama "przyszła" do gracza. Kto powiedział, że granie "nocnymi" profesjami musi być łatwe?
     Same wprowadzenie takich zasad może nie spodobać się graczom. Jeden z moich "podopiecznych" po kilku uwagach na temat głupich zmian "które do niczego nie prowadzą" w końcu poszedł do karczmarza i powiedział coś w stylu: "Witaj karczmarzu! Ja jestem Jasiu - Zabijasiu (imię zmienione), najlepszy płatny zabójca w tym mieście. Jeżeli znasz kogoś, kto mógłby potrzebować moich usług, to pamiętaj, że mieszkam w czwórce, na górze!". Kiedy w trzecim, kolejnym mieście, w niedługi czas po takiej "reklamie", już trzeci raz zjawili się Strażnicy Miejscy, gracz zarzucił mi schematyczność, od której chciałem uciec. Ok, następny karczmarz okazał się być zaufanym człowiekiem miejscowej Gildii Zabójców. Gdy drużyna ledwo uszła z życiem przed obawiającymi się konkurencji "killerami" niepokorny gracz skapitulował. Od tamtej pory bacznie pilnuje, żeby nikt postronny nie dowiedział się o nim za wiele, podróżując jako kolekcjoner kamieni szlachetnych. Kiedy trzeba to aż zadziwia mnie swoimi pomysłami na "nakręcenie" sobie roboty. Zresztą od pewnego czasu nie musi już nawet tego robić, gdyż jest już na tyle znany (oczywiście pod innym nazwiskiem), że odpowiedni ludzie sami do niego docierają (wszyscy są już "sprawdzeni" przez pośredników).
     Jeżeli jednak nie chcesz rzucać graczy od razu na głęboką wodę, bądź nie jest Ci straszne takie wyzwanie, to możesz inaczej "wkręcić" zabójcę lub złodzieja w misję.
     Oto częściej (ale nigdy dwa razy w stosunku do jednej drużyny)przeze mnie wykorzystywane zdarzenia, z których możesz skorzystać.
     Do siedzącego w karczmie bohatera przysiada się jakiś koleś. Po wypiciu paru "głębszych" język mu się rozwiązuje, a po jeszcze kilku zaczyna płakać i żalić się z doznanej krzywdy. W jego słowach łatwo zawrzeć zaproszenie do pracy.
     W ciemnej karczmie, podczas deszczowego dnia, bardzo łatwo pomylić "zakapturzoną" postać. Więc nie ma się co dziwić, że młody chłopak dostarczy list z instrukcjami nie temu zabójcy, co potrzeba. Ta sytuacja może jednaj zesłać na drużynę zemstę właściwego adresata listu!
     Zakład albo gra hazardowa, w której przegraną będzie tzw. 24 godziny życia. Przegrałeś? No to masz 24 godziny czasu na wykonanie zadania ode mnie: Zabij kolesia i nie obchodzi mnie to czy jesteś zabójcą, kapłanem, czy baletnicą. Jeśli jutro o tej porze on będzie żył to o twoim długu dowie się odpowiedni człowiek, który znajdzie sposób aby nauczyć cię spłacania długów...
     Podobnych propozycji mógłbym przytoczyć jeszcze kilka ale nie o to chodzi. Pamiętaj Mistrzu Gry, że tytuł "mistrz" także ciebie do czegoś zobowiązuje. Dlatego sam musisz kontrolować stworzony przez ciebie świat pamiętając, że diabeł tkwi w szczegółach. Im mniej schematycznie będziesz prowadził grę tym więcej radości dasz graczom a oni odpłacą się Tobie tym samym. A może mas inne zdanie? Zawsze możesz napisać do mnie na adres klon23gdh@poczta.onet.pl. Prędzej czy później na pewno odpiszę.

 

 

 

Autor: BAZYL

email: klon23gdh@poczta.onet.pl