ZIEMIA I LUDY NA NIEJ ŻYJĄCE

 

Ziemia i ludy na niej żyjące...

Ziemia. Ziemia jest zbiorowiskiem i domem dla wszelakiej maści istot. Liczne są żyjące na niej plemiona, różnie też kształtowały się ich historie, zanim przybrały wszelkie stare podania odkrywane przez historyków kolejnych pokoleń, obecny, znany nam wymiar. Opowieści i bajania z dawnych i z ostatnich lat mówią o życiu i zwyczajach tych wszystkich ludzi i nieludzi, którzy mieszkają lub mieszkali ongi na Ziemi. Jakie Mistrz Gry powinien przyjąć założenia, by w jego systemie autorskim świat nie tracił na wiarygodności i świeżości myśli, jeśli chodzi o wszelkie jego aspekty - także i te nawiązujące do ludów znanych ziem? Otóż, musi on przede wszystkim obrać przerysowane już ścieżki, dopiero potem skręcając z nich w stronę, w którą chce poprowadzić konwencję swojego systemu. Żeby to się udało dobrze, Ziemia i jej ludy muszą zostać opracowane na kształt bardzo zbliżony do normalnego, jaki znamy z historii, którą wpajają nam w szkołach. Dopiero potem, to tu, to tam, wzbogacić można opowieści i podania o pewne przesłanki na temat istot niekoniecznie przyrodzonych normalności (na przykład - magicznych bestii, czy dalekich przybyszów z ras nieludzi, lecz do ludzi podobnych). W ten sposób skonstruowany świat nabiera niezwykłego ducha i wiarygodności. Sami zobaczcie, jaki schemat winien wam przyświecać. Może wyciągniecie coś z tego, co tu teraz powiem, a wasze sesje staną się dzięki temu bardziej satysfakcjonujące jednocześnie dla was i dla waszych graczy? Zawsze, jeśli się postarasz, drogi Mistrzu Gry, z nawiązką opłaci ci się twoja praca. Nie zaniedbuj graczy i przygód dla nich prowadzonych. Kiedy zbraknie ci pomysłów - nie będziesz miał się gdzie zwrócić, by je odzyskać, dlatego nie dopuść, aby taki wypadek miał w ogóle miejsce. Słuchaj się mnie, a ja cię poprowadzę... Zaczynamy.

 

Ludy Ziemi Cywilizowanej.
Zwani po prostu - Ludźmi Zachodu. Skorumpowane społeczeństwo stali i złota. Krew przemywana deszczem jesiennej słoty, bardzo częstej w stronach zachodnich królestw, jest częstym widokiem pośród intryg i zmagań, jakie rozgrywają się za murami wielkich cywilizowanych miast i twierdz potężnych lordów. Królestwami rządzi wielu władców, bo choć wszyscy podporządkowani są królestwu, z monarchą stojącym na jego czele, każdy z nich (lordów), jako namiestnik poszczególnych ziem, w bardziej lub mniej przychylny królowi sposób zarządza częścią kontynentu z założenia mu podległą. Są tedy namiestnicy północy, wschodu i zachodu, jest też namiestnik centralny (którego włości leżą przy szlakach krzyżujących się ze wszystkich kierunków królestwa), a także namiestnicy południa - bogaci i wyrachowani ludzie o opalonej cerze, wiedzący co znaczy pełna sakwa złotych monet, których blask pokochali.
Historia opowiada o wielkim przyjściu dawnych ludzi i o wygnaniu z tych ziem w prehistorii magicznych istot takich jak driady, czy dzieci lasu, albo olbrzymy, które odeszły w zapomnienie wraz z nadejściem miecza i ognia, który je zastąpił. Kiedy palono lasy i wznoszony drewniane, a potem kamienne grody, potęga jednych rosła, innych zaś malała. Wkrótce ze wschodu przybyli na smokach władcy potężniejsi od zachodnich wasali z wysp. Wychowani na sztuce grabieży i krwi, nie czekali z napaścią na cywilizowany zachód. Ludzie królestwa zostali pokonani, królowie smoków objęli zaś władzę nad ich ziemiami i nadali życiu pospólstwa nowy sens. Ci na wyspach pobudowali statki i odpłynęli dalej, ku najdalszym znanym krańcom zachodu. Ci, którym nie udało się uciec, zostali, pod panowaniem smoków spędzając swoje dni. Kiedy nie było już innych królów poza smoczymi, zrodziła się szajka lordów uzurpatorów, która pragnęła rozpocząć walkę o podległy tyranowi tron. Kiedy zginął król dawnego porządku, następcy pierwszych ludzi znowu zasiedli na tronie i roztoczyli nad znanymi ziemiami swoje sztandary. Gdy zagrzmiały rogi śpiewające hymny królestw, wyzwolone ziemie na powrót przyległy pod władanie panom z zachodu. Wkrótce jednak okazało się, że podział władzy w świecie, który tak długo nie mógł jej w pełni posmakować, jest niezwykle trudny dla każdego, który miałby ambicje na tron. Starzy sojusznicy stali się wrogami, a sprzymierzeńcy zdradzali częściej, niźli czynili to dotąd kiedykolwiek własnym bliskim. Rozpoczęła się krwawa wojna domowa, trwająca po dziś dzień...
Lub, może, dopiero teraz pierwsze jej prawdziwe zwiastuny nadchodzą krwawymi krokami, znacząc śladami czerwieni znaki na zmarzniętym śniegu, który swym pojawieniem się, objawił ludziom nadejście zimy...

 

Ludy Ziemi Wschodniej.
Na bliskim wschodzie, ludzie są ciemnoskórzy, kłótliwi, okrutnie intryganccy, ślepo oddani swym wierzeniom, i chorobliwie wprost bogaci. Władcy religijni i duchowi przywódcy ludu mają absolutne panowanie nad krainami, których mieszkańcy wyrazili im posłuszeństwo, zgodnie z głoszoną przez owych wiarą. Znani są wyznawcy Czarnego Księżyca, a także Ciemnej Gwiazdy, czy Krwawej Komety. Z krain odleglejszych pochodzą druidki wielbiące magię krwi i wyznające wiarę w czerwonego boga ognia. Bogaci kupcy mają w tym świecie najwięcej pieniędzy (poza najwyższymi z panów miast z białego kamienia) i wyzyskują mimo to bez skrupułów ciemiężony lud. A lud ów jest najbiedniejszym pospólstwem całych znanych ziem. Skrajna bieda sięga tam głębiej i dotkliwiej niż gdziekolwiek indziej, a nieprawość szerzy się pod przykrywką religijnych kłamstw i dziwnych, cudackich praktyk charakterystycznych dla bliskowschodnich kultów (niektóre z nich sprawiają, że kobiety bardzo są ciemiężone przez mężczyzn z bliskiego wschodu). Zdarzają się też czasem wojny religijne pomiędzy różnymi ludami. Jedni wyznają wiarę w tego, drudzy w innego, co nie pozwala im żyć razem na jednym skrawku ziemi, i zmusza do rzucania się po arakhi, noże i miecze, w obronie swoich ideałów, lub nie do końca pojętej dumy, jaką sobie przypisują.
Dalej na wschodzie mamy ludzi koni - plemiona wędrowne, które żyją z tego, że grabią i napadają na cywilizowanych, a niewolników przyłączają do swoich wędrujących stad. Na północy, na wyspach, żyją ludzie o miedzianych włosach, wznoszący miasta z czerwonej cegły, którzy wyznają kult smoków i jednocześnie najbardziej nienawidzą tych stworzeń. To właśnie ich, smoczy królowie z dalszych wschodnich ziem ciemiężyli i dręczyli swoimi napadami przez setki lat historii, jaką ci ludzie pamiętają. Nim władcy smoczej dynastii nie odeszli, by panować nad zachodem, kraje na wyspach musiały stawiać im ciągle opór i doznawać wielokrotnie sromotnych klęsk. Teraz to ludzie czerwonej cegły przypisują sobie smoczą kulturę i jej kult, jako ich własny, ale posiadają oni ją tylko dlatego, że ich własna sztuka wyparta została przez wielokrotnie zagrabiających ich ziemie smoczych ludzi.
Na ulicach miast bliskiego wschodu jawnie sprzedaje się kastrowanych niewolników do walki i kobiety do służby czy do łoża. W tym świecie rządzi pieniądz, a ci, którzy mają złote zęby, są jedynymi bogami krainy oblanej słońcem. Nie jest to tylko państwo beduinów. Ci żyją bardziej na południe, i spędzają czas na wędrówkach i poszukiwaniu cienia w oazach, jako spokojny lud. Kraina ta jest wiecznie zaskakująca dla odkrywców z zachodu, a przystępna z drugiej strony tylko tym, którzy w zamian za przysługi mogą ofiarować najcenniejszy znany na wschodzie skarb... monetę ze złota odlaną.
*
Na dalekim wschodzie żyją ludzie o skórze jakoby opalonej, niejednokrotnie lekko cytrynowej. Wielbią oni porządek na świecie i spokój, ponad wszystko kochają ład, organizację i moc siły ducha, która one kształtuje. Od wszystkiego mają ministrów, do wszystkiego też przypisali sobie określone procedury godne wartości poszczególnych członków ich społeczeństwa. Są to ludzie dzielący władzę w sposób rozsądny - dynastyczny - pomiędzy okręgi, którymi władają poszczególni członkowie zamożnej i licznej rodziny. Kobiety w tym kraju rodzą dzieci, które staną się wojownikami, sługami, rolnikami, lub królewskimi następcami. Właściwie, ludzie dalekiego wschodu nie mają króla. Oni władcę swego nazywają cesarzem. Poszczególne okręgi podporządkowane są jego pieczy i jego uchwałom, zaś polityka kontrolowana jest przez ministrów podległych w linii prostej właśnie wielkiemu cesarzowi.
Stopnie hierarchii społecznej są w owym państwie o bardzo wielkim znaczeniu. Rozpoznawalni są chłopi, jako lud pracujący - co roku szkoleni w boju na ewentualne wezwanie do wojny wszystkich możnych do walki ludzi z danego okręgu. Kupcy to oddzielna gałąź ludności. Zasadniczo nie są szkoleni, chyba, że na własne życzenie. Posiadają renomę i posłuch, także u wysoko urodzonych. W przeciwieństwie do chłopów i ludzi prostych, nie są rzemieślnikami ani rolnikami. Zajmują się jedynie handlem. Dlatego często wyjeżdżają i utrzymują kontakt z dalekimi ziemiami. Mają z odległych stron wiele wieści i jeszcze więcej towarów, które przedstawiają swoim panom jako ciekawostki z zachodu.
Ludzie z dalekiego wschodu, choć podzieleni na różne stopnie i zgrupowania kultur, mają swoje własne, głęboko zakorzenione religijne wartości i zasady. Kapłani odgrywają u nich ważną rolę, podobnie jest też z ludźmi uczonymi, parającymi się sztuką natury. Specjalnie szkoleni wojownicy stanowią tu trzon zawodowej armii i straży przybocznej cesarza. Nikt w cywilizowanych ziemiach nie opanował tak dobrze sztuki miecza, jak ci oddający się nauce wschodu żołnierze.
Żyjący tutaj, są to ludzie wielbiący naturę i jej oddający cześć. Składają także pokłon motywowi smoka, do którego bardzo są przywiązani. Być może kultura ich wiąże się w jakiś sposób z tym, co szerzyli na świecie smoczy ludzie żyjący też ongi na wschodzie... A może kult ten wywodzi się z zupełnie innego źródła? Tego rozsądzić nie mogą nawet najmędrsi z nas.

 

Ludy Dalekiego Południa.
Właściwie, niewiele o nich wiadomo, poza tym, że żyją za morzami, są prymitywni, mają proste zasady jakimi kierują się w życiu, i nie wykraczają specjalnie poza ziemię, jaka została im dana przez ich ojców. Wiadomo, że odcień ich skóry jest bardzo ciemny, kojarzący się z czernią lub ciemnym brązem (od ostrego słońca, w jakim żyją od urodzenia). Wiadomo też, że bogowie, jakim składają cześć ci ludzie, są obrazami zwierząt, na które polują czasem czarni w święte dni, kiedy modły ich szamanów zostaną wysłuchane. Kobiety mają u nich rolę budowniczych i opiekunek dzieci, zaś mężczyźni są myśliwymi zdobywającymi pożywienie. Istnieją wśród czarnoskórych rolnicze plemiona, wypalające lasy i przygotowujące glebę pod zasadzenie odpowiednich roślin. Znaczna większość jednak z ludów południa jest plemionami wędrownymi, maszerującymi co roku oznaczonymi trasami, a czasami wykraczającymi nawet poza tak nieprzestępne dlań granice jak wielkie góry, czy morze przysłaniające drogę ku widocznym z lądu wyspom leżącym blisko wybrzeży ich egzotycznych ziem.

 

Ludy Zachodu.
Inaczej - ludzie z wysp. Swoje korzenie zawdzięczają tym, którzy przybyli z najdalszego zachodu. Wiadomo, że tamci w zamierzchłych czasach budowali statki i znali sztukę poruszania się po morzach, co skłoniło ich do wypadów poza własne ziemie i do wyruszenia na wschód, w poszukiwaniu skarbów świata. Byli to barbarzyńcy wielbiący siłę topora - prawdziwi wojownicy o żółtych i rudych brodach, których kobiety były silne i płodne, a dzieci szybko dorastające i przejmujące obowiązki ojców w młodym wieku.
Kiedy ludzie z wysp, po wojnie ze smokami, odeszli na zachód, zmienili zupełnie tryb życia i oddzielili się od szczepów barbarzyńskich, które z królestw, w ucieczce przed wrogiem, wolały obrać drogę na daleką i zimną północ. Wkrótce przyzwyczaili się oni do kamiennych twierdz i nadmorskich siedzib zbudowanych na urwistych skałach na brzegami ich wysp. Zaczęli trudnić się bardziej rybactwem niźli żeglarstwem i podróżami, więcej też uwagi poświęcać poczęli politycznym rozgrywkom, aniżeli wojennym planom. I choć lud ów zmienił się przez lata, dla władców z królestw pozostał wciąż podporą i źródłem wpływów oraz potęgi. W gruncie wszelkiej rzeczy - są to ci sami potomkowie pierwszych ludzi, którzy osiedlili się na wyspach i dalej, gdzie powstały potem królestwa. Władają oni pieniądzem i wpływami, są bogaci i silni, a jednocześnie, mający własne problemy, w postaci biedy pospólstwa i nieprawości bogatych lordów, zanadto wielbiących złoto, aby mieli się przejmować dobrem wspólnym krain, w których zamieszkali.

 

Wolne Ludy Północy.
Zwani inaczej ludźmi gór. Potężni, barczyści, złotowłosi lub kruczoczarni. Podobnie jak ludzie z wysp i ludzie żyjący w królestwach, są potomkami dawnych ludzi. Mimo to, pamiętają oni czasy, kiedy na ziemiach owianych śniegiem i lodem, pośród dolin i górskich przełęczy, żyły istoty pradawniejsze i starsze wiekiem od ich ojców i ojców ich braci. Kiedyś ci ludzie żyli obok olbrzymów o futrzastych grzbietach i mamutów, których tamci dosiadali. Ongi polowali na łosie z wygnanymi z południa ludźmi kamienia. Ongi, to właśnie oni gościli na krótko dzieci lasu i driady, nim te odpłynęły daleko za morze i nie powróciły już na znany świat.
Teraz plemiona toczą między sobą zażarte boje, a ojcowie rodów wyzywają siebie nawzajem na pojedynki w boju za każdym razem, kiedy jeden okaże się lepszy od drugiego, lub obrazi to, co tamten uznaje za dumę swoją. Jedni budują okręty i wypuszczają się na podróże po morzach z pływającymi krami lodu, inni wędrują po tundrze śladami reniferów, inni zaś jeszcze obierają góry za swoje schronienie i dom. Co roku napada na nich śnieg i zimny wiatr, a z południa przybywają dezerterzy i renegaci, chcący schronić się pod skrzydłami surowego świata, w którym nikt nie pamięta prawdziwego imienia, jakie mu kiedyś dano. Ostatnio powstały tutaj osady - nad jeziorami, gdzie ludzie trudnią się połowem ryb i innymi prostymi sztukami. Niedawno też, wielki namiestnik z południa, uznany za zdrajcę i uzurpatora w swoim rodzinnym kraju, organizować począł plemiona i wolnych ludzi północy, do ataku na królestwa i do sprzeciwienia się władzy ludzi za granicami cywilizowanego świata. Nazwał się on królem północy i pod takim imieniem znają go ludzie gór i śnieżnych dolin. Być może kiedyś staną się oni panami wszelkich ziem, wraz ze swoim królem na czele. Wiadomo, że śpiewa on piękne pieśni, a lud ten od wieków wielce był przecież muzykalny. Być może kiedyś zaśpiewa dla nich pieśń zwycięstwa, którą potem poniosą na ustach za morzami i górami, by sławić imię bogów, jakim oddawali cześć, a którzy w godzinie bitwy stanęli u ich boku i wspomogli ich w boju, ramię w ramię, topór w topór, i miecz w miecz... Na pewno o dawnych czasach nikt już nie pamięta, ponieważ nadchodzą nowe, znacznie ważniejsze dla ludzi żywych, nie martwych jak potwory, które czasem napadają na bezbronnych ludzi w zasypanych śniegiem wsiach... Ponadto, nadchodzi zima, o czym najlepiej wiedzą ci, którzy są jej synami i braćmi. Wiedzą to Wolni Ludzie Północy - czyli ci, którym już wkrótce ugnie się pod stopami cały świat.

 

 

 

Autor: Jarlaxle

email: bregan@valkiria.net