Byłem właśnie w trakcie jednego z moich zwykłych, codziennych spacerów, gdy nagle nastąpił bardzo silny wstrząs ziemii. Widziałem jak fale poziome rozrywały mój domek niczym zwykłą chatkę z zapałek. W ciągu kilku sekund z pięknego domu została tylko sterta gruzu. Wstrząs musiał mieć co najmniej 5 w skali Richtera. Nie nastąpiły żadne wstrząsy powtórne, ale najdziwniejsze było to, że tego trzęsienia w ogóle nie powinno być! Cały teren wogół Szarej Góry to przecież lita skała! Pełen złych przeczuć ruszyłem w stronę tego, co zostało z mojego przybytku. Z gruzu wyciągnąłem laptopa i dziękowałem Bogu, że kupiłem model z węglową obudową. Podłączyłem go zaraz do awaryjnej anteny GeoSat. Gdy zobaczyłem obraz sytuacji, aż mnie zamurowało. Wg najbliższych sejsmografów żadnego trzęsienia NIE BYŁO! Potem, gdy już się trochę pozbierałem, wziąłem, to co było przydatne, i ruszyłem łazikiem w stronę miasteczka.
Droga wyglądała na nietkniętą, tylko gdzieniegdzie były poziome dziury ciągnące się przez całą szerokość drogi. Gdy po kilku godzinach dojechałem już do miasta, przeżyłem kolejny szok. W centrum, zamiast nowoczesnych zabudowań była tylko wielka, dymiąca dziura. Potem, gdy podjechałem bliżej, okazała się ona olbrzymim kraterem, jak po wybuchu bomby. Ale to na pewno nie był zwykły wybuch. To Coś musiło explodować pod ziemią. Dopiero teraz dowiedziałem się co robili ci ludzie w 69 roku. Pod ziemią zbudowali olbrzymi komplex. Ale w jakim celu? Musiałem to sprawdzić. Wziąłem zestaw FirstAid, PipBoya i zszedłem na dół. Powietrze miało dziwny słodki zapach.
Znalazłem się wewnątrz wielkiej sali wypełnionej komputerami i jakimiś zbiornikami. Wszystko było zniszczone. Zobaczyłem pierwsze ciała. Jedne czarne niby węgiel, inne porozrywane na strzępy, jeszcze inne pozwijane w strasznych pozach. Musiał tu zajść jakiś olbrzymi wybuch. Żaden z komputerów nie działał, więc ruszyłem na poszukiwania sprawnego terminala. Gdy przechodziłem przez krótki, poskręcany korytarz, przypomniałem sobie jedną rzecz- podczas przechodzenia przez miasto nie spotkałem ani jednego człowieka!
Wszedłem do kolejnego pomieszczenia, również z dużą ilością komputerów. Niektóre działały. Podniecony zalogowałem się do jednego. Był to jakiś ośrodek chemiczno-biologiczny. Po krótkim czasie dokopałem się do głównej bazy danych. Niestety, przy próbie odzczytu zawartości zbiorników z poprzedniej hali coś poszło nie tak i nastąpił kolejny wybuch. Niezbyt silny, ale wystarczająco silny, aby zamknąć mi drogę ucieczki. Znalazłem się w pułapce.
W pierwszych chwilach ogarnęła mnie panika. Ciężkich metałowych drzwi nie można było niczym ruszyć. Pomomo że powietrze było czyste, to słodkawy zapach wzmógł się niepomiernie. Po dokładnych oględzinach doszedłem do wniosku, że trzeba znaleźć inne wyjście. Wziąłem wszystko co mi jeszcze zostało i ryszyłem w północny- jak się później okazało- korytarz. Kilkakrotnie przechodziłem przez zniszczone laboratoria, wszędzie z tymi okropnymi porozrywanymi ciałami.- tu także zaszły wybuchy. Po kilku minutach doszedłem do nietkniętego laboratorium. Wiekszość komputerów działała. Dowiedziałem się, że w tym ośrodku Armia US prowadziła badania nad bronią biologiczną- między innymi wirusami. Niestety nic więcej nie można było wyciągnąć z powodu zabezpieczeń usilnie domagających się hasła. Ruszyłem dalej. Dopiero po kilku kolejnych minutach zauważyłem zamysł twórców ośrodka. Korytarz co jakiś czas skręcał regularnie co 45 stopni, wszystkie drzwi były ciężkie i trudne do sforsowania. Idealna linia obronna- tylko przed kim?
Po przejściu koleknych 50 metrów usłyszałem krzyki i kilka wystrzałów. Potem nagle wszystko ucichło. Szybko ruszyłem do przodu. Nie byłem przerażony- raczej ciekawy co ujrzę za rogiem. Zanim doszedłem na miejsce, było już po wszystkim. Dwa ciała spoczywały pod ścianą, kilka metrów od drzwi. Od razu rzuciło mi się w oczy to, że oba diametralnie się różnią. Jedno było niemalże rozszarpane na części pierwsze- bez nogi i połowy ręki, które leżały obok. Drugi denat- dużo większy i na pewno silniejszy, leżał zaraz obok niemalże nie mając klatki piersiowej od kul, które znalazły się w nim. Było w niej chyba z dziesięć dziur wielkości pięści, z których sączyła się dziwna, raczej żółta niż czerwona krew. Ale nie to mnie wtedy interesowało- obok leżał PipBoy. Szybko przeniosłem dane do mojego i rozpocząłem sprawdzanie. Niestety dane pochodzące z wcześniej niż dziś były uszkodzone. Być może zostały zniszczone podczes upadku?...
Przed 15 minutami obudził mnie silny wybuch. Wg. standardowej procedury założyłem maskę, wziąłem guna i poszedłem na zbiórkę.
Na zbiórce stawiło się tylko 2/3 zespołu La Nina! Mjr Burns przedstawił sytuację- o 3:27 coś poszło nie tak i cały zespół Pinta znalazł się w strefie wybuchu. Nie mieli żadnych szans. Shit- stu najlepszych specjalistów z całych Stanów po prostu wyparowało. Burns zarądził zamknięcie i uszczelnienie wszystkich włazów ochronnych i włączenie systemów ochronnych.
Cholera, automatyczne systemy obronne nie działają! Jak to wszystko przeżyję to się policzę z tymi gnojami z UAA&G. Muszę teraz iść to wszystko ręcznie uruchomić.
Będzie dobrze- musi być dobrze. Dostałem obstawę jednego z paladynów. Cholera- ci goście w tych zbrojach mają co najmniej 2,30 metra!
Wyprosiłem u szefa jeden komplet plastikowej zbroi. Toto waży tylko 5 kilo, a może wytrzymać prawie 1000 dżuli prosto w klatę!
Wychodzimy.
Dostaliśmy się do obszaru delta naszej sekcji. Dotychczas znaleźliśmy 47% ciał. Jeszcze te cholerne 53.
Szlag by tę calą automatykę trafił! Niby te AG#3 to najnowocześniejsze systemy obronne, a co mi po nich, jak nie można ich aktywować.
Po ponownym włączeniu zasilania 3 z 8 stanowisk AG uruchomiły się. Już po kilku minutach nastąpiła eliminacja 9 osobników testowych.
Doszliśmy do obszaru beta. Naliczono dalsze 28% ciał.
Po kilku próbach udało mi się uruchomić "szafę" i zaraz wywołałem procedurę eliminacji materiału testowego. Te obroże są wspaniałe :)
Żywych (lub nie) zostało tylko 19 osobników z naszej sekcji.
Po kilku próbach udało mi się uruchomić dalsze 3 stanowiska AG.
Próby nawiązania kontaktu z sekcją Santa Maria zakończyły się niepowodzeniem. Cholera, tylko żeby przeżyli!
Rozpoczynamy powrót do obszaru omega.
Pierwsze spotkanie ze "skażonymi".
Kurwa mać! Nie wiedziałem, że oni mogą używać broni palnej! Widziałem już osobniki łączące się w grupy, ale nigdy jeszcze nie posługiwali się bronią i to na dodatek palną! Gdyby nie ta kompozytowa zbroja, to już pewnie bym gryzł kwiatki z całym pudłem ołowiu w klacie!
Doszliśmy do pierwszego punktu AG. Dostałem niezłego pietra widząc te dwa miniguny wysuwające się z bocznych ścian. Nawet, gdyby nie były najnowszej generacji, to i tak by wystarczyły, aby zatrzymać tu całą armię. Po identyfikacji poszliśmy dalej.
Drugi punkt obrony.
Kurwa mać, tuż przed 5 punktem jakiś wybuch rozpierdolił zasilanie.
To czego się obawiałem nastapiło. W 5 punkcie wysunął sie tylko jeden minigun. Ale myślę, że trzy następne będą działać- mają dodatkowe źródła zasilania, a poza konkursem, to są wyposażone w generatory plazmowe. Czegoś takiego nawet dywizja pancerna nie ruszy :) Mam tylko nadzieję, że energii wystarczy choć na kilka strzałów. Pamiętam, jak podczas prób chcięli 4 takie naraz i całe zasilanie padło :)
6 punkt obronny i znowu kolejny wybuch. Co tu się dzieje?
7 punkt- i znowu tylko 1 minigun!
Kurwa, tuż przed ostatnim punktem na moje "plecy" rzuciło się trzech skażonych najednego z naszych i z pomocą laserowych noży rozerwali go na strzępy. Nawet zbroja mu nie pomogła! Jednego sciągnąłem jednego z mojej .44 i nawiałem.
8 punkt obronny. Uff, ci dwaj nie przejdą.
A jednak spróbowali. Jeden nawet założył tę rozerwaną zbroję atomową zerwaną z paladyna- tyle, że była na niego z pół metra za niska! Miniguny się go praktycznie nie imały. Ale podszedł za blisko i uruchomił 2 system AG :) Z sufitu wysunęły się jakieś urządzenia- chyba emitery elektromagnetyczne, a między nimi powietrze zaczęło być podgrzewane przez mikrofale. Po kilku sekundach była tam całkiem ładna kula plazmy. Nagle emitery zaczęły się przysuwać ku sobie, a kula w ułamku sekundy zmieniła mutanta w zbroi na kupkę pyłu. Ruszyłem do włazu. Kurwa, ten drugi przeszedł żywy. Zaraz, gdzie mój gnat?!? ...... o tu jest! Kurwa, moja ręka! ty gnoju! Aaaaaaaaaaaa............. KONIEC TRANSMISJI