Gra Borderlands dokonała niemalże niemożliwego — przeniesienia formuły Diablo do dynamicznego shootera FPP. Najnowsza gra Gearbox to mieszanka strzelania i zbierania, przez samych autorów określana mianem Role Playing Shooter. Gra prosta, lecz głęboka, długa i oferująca odpowiednią dozę rozrywki. Jeżeli marzyliście o godnym połączeniu cech hack & slasha z shooterem — ta pozycja jest dla was.
Gra przenosi nas na planetę Pandora, która skrywa w sobie niesamowite skarby. Wyraźnie widać, że przy tworzeniu świata autorzy inspirowali się pierwszymi Falloutami i Mad Maxem. Pandora jest pustynna, pełna złoczyńców i bestii. Czeka nas trochę roboty, sporo do ustrzelenia i wiele do wydania. Pozornie jałowa planeta okazuje się bowiem skrywać niezwykłą tajemnicę…
Gameplay jest połączeniem dynamicznego FPS-a i Diablo, w którym bez wątpienia szybko odnajdą się looterzy, fani strzelania i dynamicznych cRPG. Po krótkim wprowadzeniu czeka nas wybór klasy postaci. Dostępne są cztery różne archetypy — rodzaj snajpera, żołnierza, tanka oraz maga. Z czasem jednak, dzięki odpowiednim modyfikacjom, które znajdujemy, każda klasa dostaje swoje podklasy, które jeszcze bardziej ją urozmaicają. Postaci posiadają trzy drzewka umiejętności, dzielące się na aktywne i pasywne. Część z nich jest stworzona dla samotników, inne punktują lub ułatwiają grę zespołową. Warto dodać, że za odpowiednią sumę możemy zresetować punkty umiejętności i rozmieścić je na nowo.
Największym rarytasem są generowane losowo bronie i pancerze. Różnią się statystykami, celnością i innymi cechami, a część z nich dodatkowo posiada unikalne właściwości. W zasadzie tyle i aż tyle. Łupienie, kupowanie i zbieranie kolejnych tarcz i giwer to istota rozgrywki. Nasza postać początkowo nosi przy sobie do dwunastu przedmiotów. Wraz z postępami w grze odblokowują się nowe sloty do ekwipowania broni, w sumie do czterech naraz. Oprócz tego możemy zdobywać lekarstwa, wspomniane już mody klas oraz artefakty. Odpowiednie dobieranie ich do umiejętności i modów daje ogromne możliwości kreacji własnego wojownika, pomimo niewielkiego początkowego wyboru. Na planecie rozsiane są m.in. automaty z bronią i lekarstwami, pomocne robociki i garaże z pojazdami do wyboru, a z czasem również teleportery umożliwiające szybkie przemieszczanie się. Czuć tutaj ducha legendarnych filmów i gier utrzymanych w podobnym klimacie, jednak słaba historia i postacie zmarnowały świetny potencjał.
Świat (podobnie choćby do S.T.A.L.K.E.R.-a) podzielono na sektory, między którymi czekają nas loadingi. Pomimo takiego rozwiązania każdy sektor jest wystarczająco duży i urozmaicony. Nieprzyjazne tereny możemy przemierzać w grupie do czterech graczy zgodnie ze starą dobrą zasadą: more players = toughter monsters = more loots
. Dzięki temu nie ma problemu z balansem rozgrywki i jeśli tylko podejmujemy się zadań dostosowanych do naszego poziomu doświadczenia, nie overlevelujemy i nie męczymy słabych wrogów. Wówczas nigdy nie jest ani za łatwo, ani za ciężko. Drużynowa współpraca popłaca, co nie oznacza, że gra nie sprawdza się w singlu. Ciekawą atrakcją jest możliwość pojedynkowania się, zarówno w dowolnym miejscu, jak i na specjalnie przygotowanych arenach rozsianych po całym świecie. Żeby walka się rozegrała, zgodę na nią muszą wyrazić obie strony.
Ciekawie rozwiązano kwestię śmierci postaci — po całej Pandorze rozsiano liczne checkpointy, które za odpowiednią sumę wskrzeszają nas. Przy okazji, zanim umrzemy, znajdujemy się w stanie bezruchu, kiedy mamy jeszcze trochę czasu na zabicie wroga, co przywraca nas do życia. Inni gracze również mogą nas ożywiać, jednak to zajmuje chwilę. Połączenie tych trzech rozwiązań daje ciekawe efekty i wiele znakomitych akcji, np. gdy strzelamy do wrogów znajdujących się za graczem, który właśnie nas wskrzesza
. W walce liczy się celowanie, headshoty zadają większe obrażenia, a część elementów otoczenia takich jak beczki można wysadzić, raniąc przy tym dotkliwie wrogów. Co ważne — słabi wrogowie z czasem przestają dawać nam doświadczenie.
Jak każdy dobry hack & slash, jak każda dobra gra zespołowa — Borderlands niesamowicie wciąga. Nawet pomimo wkradającej się z czasem monotonii, połączenie zbieractwa i dynamicznych walk nie pozwala oderwać się od gry. Multiplayer stawia na współpracę, single player wymaga bacznego obserwowania terytorium i dokładniejszego planowania działań. Gra jest długa i rozbudowana. O ile fabułę da się przejść miarę szybko, tak ilość zadań dodatkowych wręcz poraża. Dostępne są masy misji i generowanych losowo zadań. Do tego dochodzi lootowanie, eliminowanie silnych wrogów, respawnujący się bossowie, areny i rodzaj new game oraz… Naprawdę, jest co robić.
Autorzy postarali się też o ułatwienie nam przemierzania pustkowi — dostajemy dostęp do pojazdów. Są one silne, umożliwiają zabijanie potężnych wrogów czy też rozjeżdżanie i pokonywanie przeszkód, których nie przeszlibyśmy na piechotę. Ponownie nacisk położony jest na współpracę — przykładowo jeden gracz steruje, drugi zasiada za wieżyczką z rakietnicą o nielimitowanej ilości amunicji. Oczywiście zabijanie pojazdem daje mniej punktów doświadczenia, ale pozwala zaoszczędzić czas, amunicję i nerwy, gdy biegają lub jeżdżą za nami chmary słabych wrogów. Miły dodatek, dobrze pokazujący, że w takich rozgrywkach pojazdy mogą się sprawdzać.
Pod względem graficznym gra wypada bardzo poprawnie — napędzany silnikiem Unreal Engine 3 cell-shadingowy świat stanowi powiew świeżości w skostniałym gatunku, obszary są duże i szczegółowe, a gra śmiga płynnie nawet na słabszych komputerach. Niestety momentami tekstury wczytują się naprawdę długo, zarówno na mocnych PC-tach jak i konsolach. Design nie należy do oryginalnych — mamy do czynienia z typowym światem pełnym postapokaliptycznych pustyń i band dziwacznych bandytów. Urozmaicenia należy szukać w dodatkach, które z drugiej strony spokojnie mogłyby zostać dołączone do podstawowej wersji gry. Ogromnym plusem jest świetna ścieżka dźwiękowa i bardzo dobry voice-acting. Muzyka zagrzewa do walki i buduje klimat wielkiej podróży, dobrze komponuje się z naszymi zmaganiami przeciwko nieprzyjaznej planecie.
Niestety, brak fabuły i nieciekawe postacie to nie jedyne wady Borderlands. Trochę brakuje w nim wyważenia — zbyt wiele zależy od levelu i ekwipunku, a nie od prawdziwych umiejętności grającego. Do tego, przez długi czas wielu broniom brakuje uczucia mocy wystrzału, a środowiska i wrogowie szybko wywołują wrażenie monotonii. Można było się również pokusić o większą ilość typów oręża i przeciwników, a także o jakąś broń do walki wręcz. Innych poważniejszych wad nie zanotowałem.
Wersja na PC ma pozwalać na pobranie łatki polonizującej ze strony wydawcy gry, wersje konsolowe umożliwiają kooperację na podzielonym ekranie. Poza kwestiami sterowania pomiędzy edycjami nie ma znaczących różnic, niestety nie mamy możliwości gry z posiadaczami innych platform. Warto jednak dodać, że wersja PC obsługuje również grę padem od Xboxa 360.
Borderlands to pozycja unikalna, lecz niedopracowana. Sprawdza się tam, gdzie zawiódł S.T.A.L.K.E.R. i Fallout 3. W moim przekonaniu doskonale uzupełnia się z podróżą w głąb Zony, bez problemu bijąc na głowę grę Bethesdy. Do miana gry ponadczasowej i genialnej brakuje jej różnorodności i głębi, jednak w swojej klasie jest wręcz tytułem obowiązkowym.
Tytuł: | Borderlands |
---|---|
Producent: | Gearbox Software |
Wydawca: | 2K Games |
Wydawca PL: | Cenega |
Platforma: | PC, PS3, Xbox 360 |
Rok wydania: | 2009 |
Ocena: | 4+ |
🙂
Bardzo podoba mi się grafika tej gry.
🙁
Cell-shading ma swój urok, ale w pewnym momencie można się nim, że tak powiem, mocno zniesmaczyć. Ale Borderlands dzięki temu zabiegowi będzie miał długo „świeżą grafikę”.