Babel-17 – recenzja

Babel-17

Zacznijmy od końca… Szpiegiem był chorąży Żelazny, a zabił ogrodnik… Oczywiście żartowałem. Czego nie robi autor Babel-17. O nie, Samuel R. Delany nie żartuje sobie z czytelnika. Otrzymujemy kawałek naprawdę porządnego science-fiction. I to niezwykłego. Trzeba to zaznaczyć już na samym początku. Bitwy, walki, niesamowite rozwiązania techniczne, one tu są, lecz nie zalewają nas, zaciemniając niedostatki książki. Statki, kosmici są gdzieś w tle. Najważniejszy jest Babel-17. Tajemniczy szyfr. Zagadka, o którą rozbija się cała fabuła i wpadając w jego pole grawitacyjne, krąży wokół niego. Reszta jest czarnym kosmosem upstrzonym gwiazdami postaci i sytuacji, na które napotykają główna bohaterka i jej kompani.

Nazywa się Rydra Wong. W jej życiu przeplatają się ataki Najeźdźców oraz Embarga. Jest piękna, inteligentna i do tego ma uprawnienia kapitana. Straciła rodziców jako dziecko, cudem przeżyła, a wojsko ma wobec niej swoje plany. Jednak nie jest to amerykański film. Pani Wong nie ucieka przed tysiącem szpiegów, nie walczy z kosmitami za pomocą lasera. Tak szczerze, to może walczy z użyciem nowoczesnej broni i są tam jacyś szpiedzy… Czasem. Główna bohaterka rusza w podróż pełną śmiertelnie niebezpiecznych przygód, by rozwiązać zagadkę szyfru Babel-17. Świat, na jaki trafiamy nie jest odległy o 10 lat, o 100… Jest to czas nieokreślony. Czytelnik zostaje poinformowany przez autora, że dzieje się to w przyszłości tak dalekiej, iż możliwe są podróże międzygwiezdne, a zarazem ktoś jeszcze pamięta Jamesa Bonda. Świat niezwykłych związków między dwoma mężczyznami a jedną kobietą. Świat, w którym Ślimakiem określa się nie jednonogiego stworka, który dźwiga dom na grzbiecie, a człowieka odpowiedzialnego za bandę dzieciaków stanowiącą pluton – załogę statku. Świat kosmetochirurgii, zmieniającej ludzi w stwory bardziej kosmiczne niż kosmici, których potrafimy sobie wyobrazić. Świat, gdzie umarli i bezcieleśni tworzą załogi statków kosmicznych na równi z żywymi, a zmarli czekają na ożywienie w kostnicach. Świat, w którym cmentarz to miejsce, gdzie bezcieleśni odpoczywają od obowiązków, a rozwiązania technologiczne pozwalają się z nimi kontaktować. W tym świecie główna bohaterka spotyka ludzi i zmienia ich życie, jednocześnie zmieniając swoje i odkrywając prawdę o Babel-17.

Fabuła jest na tyle ciekawa, że przykuwa czytelnika. Każdy kto czyta książki, a są to zarazem książki dobre, zna uczucie: jeszcze tylko jeden rozdział i już ją odkładam. Taki właśnie jest Babel-17. Fabuła wciąga, postaci są ciekawe; nawet te, które przewijają się w tle i błyszczą jedynie przez chwilę.

Zmierzyłem się z zawartością książki. Czas opisać to, co oferuje nam wydawca. Wydawnictwo Solaris wydało książkę w twardej okładce, na godnym papierze, którego nie można określić prostacko papier toaletowy, z czym zdarza się czytelnikowi spotkać. Książkę na język polski przetłumaczyła Jolanta Pers i nic temu przekładowi zarzucić nie można. Czyta się ją bez przeszkód, nie przejmując niczym poza fabułą. Dodatkowo, niczym wisienka na torcie, wielką zaletą wydania jest posłowie autorstwa Marka Oramusa. Wyjaśnia genezę książki i tłumaczy pewne sprawy w sposób jasny i przystępny. Brawa.

Na razie opisuję Babel-17 w samych superlatywach. Czy słusznie? Prawie. Książka ma pewne wady. Jak pisze sam pan Marek Oramus – samo serce jest jakby trochę naiwne, ale czy jakaś książka fantastyczna, a zwłaszcza osadzona w przyszłości, nie może mieć odrobiny odautorskiego pomysłu na rzeczywistość? Odpowiedź jest jasna – musi mieć.

Rydra Wong rusza na poszukiwanie rozwiązania tajemnicy Babel-17 wraz z załogą i napotyka na swej drodze niesamowitych ludzi. Jednych z niewielu pozostałych arystokratów oraz ostatnich kosmicznych piratów. Rydra znajduje rozwiązanie. Znajduje też coś więcej – czyni to jednak stanowczo za szybko. Książka ma ogromny potencjał, który nie jest wykorzystany w pełni właśnie przez to, iż jest krótka. Raptem dwieście pięćdziesiąt stron to stanowczo za mało dla czytelnika głodnego porządnej lektury. Nie psuje to oczywiście w żaden sposób przyjemności, jedynie zwiększa pragnienie. Chce się jeszcze gwiazd, jeszcze zagadek, jeszcze poszukiwań, jeszcze nowych, ciekawych bohaterów…

Tytuł: Babel-17
Autor: Samuel R. Delany
Wydawca: Solaris
Stron: 270
Rok wydania: 2008
Ocena: 5
Blantus Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.