W tym roku przeżywamy prawdziwy wysyp gier kooperacyjnych. Jedną z nich jest Atlantis Rising kanadyjskiego wydawnictwa Z-Man Games, w której, jak wskazuje sam tytuł, ratować będziemy topiącą się wyspę.
Głównym elementem gry jest modułowa plansza reprezentująca Atlantydę. Podzielona jest na sześć sekcji o różnych funkcjach, a każda z sekcji na kolejne żetony terenu, które stopniowo będą zatapiane w trakcie rozgrywki. Sercem wyspy jest centralny kafelek, który topiony jest jako ostatni, co wiąże się z przegraną graczy. Oprócz tego, w pudełku znajduje się sporo kart – komponentów kosmicznej bramy, nieszczęść i wiedzy, meeple reprezentujące Atlantów w sześciu kolorach, plansza ofensywy Ateńczyków, drewniany statek, żetony odwagi i magicznych barier, kosteczki surowców (ruda, złoto, kryształ i metal atlantium), kości produkcji i ofensywy, a także znaczniki reprezentujące mistyczną moc ludu. Każdy z graczy kontrolować będzie jedną z sześciu postaci, z których każda ma inną moc specjalną. Wszystkich informacji, odnośnie reguł, dostarczy dobrze napisana instrukcja. Wykonanie gry stoi na naprawdę wysokim poziomie.
Po wybraniu ról i pobraniu początkowych zasobów w postaci trzech Atlantów i znacznika mistycznej mocy, można rozpocząć rozgrywkę. Tura dzieli się na szereg faz wykonywanych za każdym razem w odpowiedniej kolejności. Pierwszą z nich jest rozmieszczanie robotników. Możemy to robić na wszystkich niezalanych do tej pory polach, przy czym im bliżej środka wyspy, tym akcje stają się słabsze, natomiast mamy z kolei gwarancję, że zostaną wykonane, gdyż te fragmenty wyspy nie będą jeszcze pochłonięte przez żywioł. Oprócz wykładania ich na planszę, swoich podwładnych możemy oddelegować do obrony przed atakiem greckiej floty.
Gdy meeple zostaną rozłożone, należy kolejno dobrać i rozpatrzeć karty nieszczęść, w ilości takiej samej, jak liczba graczy. Gdy zalany zostaje fragment wyspy, na którym ktoś umieścił swoje pionki, zostają one cofnięte bez wykonywania akcji, chyba, że podłożony został pod nie żeton odwagi. Trzecią fazą jest produkcja, w której pozostali na planszy Atlanci wykonują przypisane im zadania. Niestety, kataklizm to nie jedyne, co zagraża Atlantydzie – na znajdujące się na wyspie bogactwa, czyhają także Ateńczycy, którzy w kolejnej fazie rozgrywki, przeprowadzają swój atak, którego siła rośnie z każdą turą. Oprócz wartości przedstawionej na planszy ataku, należy rzucić kością ataku i otrzymaną liczbę dodać do aktualnej pozycji statku Ateńczyków.
Jeśli gracze przetrwali wszystkie poprzednie fazy, mogą wybudować po jednym z komponentów kosmicznej bramy, która pozwoli na ewakuację mieszkańców wyspy. Rozgrywka toczy się do ukończenia budowy dziesięciu elementów lub do całkowitego pochłonięcia Atlantydy przez ocean.
Jak przystało na tytuł kooperacyjny, Atlantis Rising nie jest grą łatwą. Występująca niemal na każdym kroku losowość, znacznie ogranicza zamiary graczy, choć w pewnych przypadkach można sobie z nią radzić za pomocą znaczników mistycznej mocy czy kart wiedzy. Pod tym względem, bardzo przypomina Ghost Stories, w której także sporo rzeczy zależało od udanych rzutów kością, czy dobieranych kart duchów. Poziom trudności obu tytułów jest więc bardzo podobny.
Plusem gry jest także zróżnicowanie mocy prowadzonych przez graczy postaci. Każdą z nich cechuje inna, bardzo przydatna umiejętność, np. ułatwienia w budowaniu komponentów, zbieranie dodatkowych żetonów odwagi czy wykładanie Atlantów po fazie nieszczęść. Także czas gry, który mieści się w granicach godziny, jest bardzo zadowalający w stosunku do tego, co gra oferuje. Oczywiście nie ma tutaj ogromu wariantów, mogących prowadzić do osiągnięcia zwycięstwa – tak naprawdę rozgrywka ogranicza się do zbierania surowców i budowania elementów bramy, aczkolwiek istotna może okazać się kolejność ich wykonywania, a także wzięcie pod uwagę konfliktu z Ateńczykami. Już takie niewielkie urozmaicenie sprawiło, że tytuł nie jest zbyt uproszczony, jak to stało się w przypadku innej gry o podobnej tematyce – Zakazanej Wyspy.
Atlantis Rising nie jest może zbyt oryginalnym tytułem w kwestii mechaniki, gdyż podobne schematy widzieliśmy we wspomnianych już Ghost Stories i Zakazanej Wyspie. Trzeba jednak przyznać, że spięcie tych obu tytułów w klamrę i dodanie kilku autorskich pomysłów sprawiło, że pozycja ta, jest na chwilę obecną jedną z najlepszych kooperacji na rynku. Oczywiście, boryka się z problemami charakterystycznymi dla gatunku, jak syndrom lidera, czy nadmierna losowość i czasami zbyt duży poziom trudności, ale w ostatecznym rozrachunku, nie przeszkadzają one aż tak bardzo w odbiorze gry.
Z-Man Games wydał kolejną po Pandemicu dobrą grę kooperacyjną. Choć nie przepadam za tym rodzajem planszówek, to w przypadku Atlantis Rising bawiłem się całkiem przyzwoicie, bez śladu znużenia. Oczywiście gdyby chociaż w pewnym stopniu próbowano walczyć z bolączkami tego gatunku, czy większym zbalansowaniem poziomu trudności, byłoby zdecydowanie lepiej, to na tle konkurencji gra wypada naprawdę dobrze. Pod względem jakości umieściłbym ją nieco powyżej Ghost Stories, ale za Władcą Pierścieni LCG, która za pomocą tajnych kart graczy, znakomicie radzi sobie z kilkoma wadami gier kooperacyjnych. Fani tego typu tytułów, na pewno będą zadowoleni, natomiast ci, których taki pomysł na rozgrywkę odrzuca… cóż, Atlantis Rising tego nie zmieni.
Plusy:
- niemal wzorowe wykonanie,
- różniące się moce graczy,
- niedługi czas gry.
Minusy:
- nieco zbyt losowa,
- niezbyt oryginalna mechanika,
- boryka się ze wszystkimi problemami gatunku.
Tytuł: | Atlantis Rising |
---|---|
Autor: | Galen Ciscell |
Wydawca: | Z-Man Games |
Rok: | 2012 |
Liczba graczy: | 2-6 |
Czas gry: | 60 minut |
Ocena: | 4+ |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz