Ambasadoria – recenzja książki

1461993-china-mi-ville-ambasadoria

Ambasadoria jest jak pocztówka. Książka zabiera nas na skraj znanego uniwersum, do tytułowego miasta, gdzie ścierają się dwie kultury – potomków ziemian oraz Gospodarzy – rasy, której sposób percepcji świata i komunikacji tak bardzo różni się od ludzkich, że postrzegają oni innych jako obiekty emitujące szum, a nie istoty rozumne. Jednak funkcjonowanie na ich planecie nie jest łatwe i bez pomocy miejscowych ludzie nie przetrwaliby zbyt długo – już choćby sama atmosfera z dala od miasta jest na tyle nieprzyjazna, że mogłaby zabić nieostrożnego wędrowca.

Komunikacja między dwiema rasami jest tak ważna, że ludzie, czy dokładniej ich potomkowie, są zmuszeni powoływać Ambasadorów, czyli dwie osoby myślące jak jedność i potrafiące posługiwać się skomplikowanym podwójnym językiem Gospodarzy. Dzięki temu możliwe jest funkcjonowanie na tej planecie oraz poznawanie kultury tubylców. A Język (pisany wielką literą) obcych zamieszkujących ten świat jest bardzo istotny z punktu widzenia fabuły książki. Nie mogąc określić obecności ludzi w znanym sobie uniwersum, Gospodarze tworzą z nich środki stylistyczne, które jednocześnie wzbogacają Język oraz ułatwiają komunikację z przybyszami. Bo trzeba pamiętać o tym, że Gospodarze nie są fizycznie zdolni do kłamstwa – ich mowa doskonale oddaje stan faktyczny, czas teraźniejszy i przeszły, ale zupełnie nie sprawdza się w mówieniu o abstrakcjach i ma problemy z czasem przyszłym.

Główna bohaterka książki, Avice, jest częścią Języka. Została porównaniem, dzięki czemu wzrósł jej status i ma możliwość bliższego obcowania zarówno z Gospodarzami jak i notablami Ambasadorii. W przyszłości będzie to miało jeszcze większe znaczenie, ale to nie jest miejsce na zdradzanie niuansów fabularnych. A fabułą toczy się w dwóch liniach czasowych – wcześniejszej i późniejszej. Nie są one dokładnie określone, oddziela je jednak ważne wydarzenie – przybycie do miasta nowego Ambasadora, EzRy. Zabieg ten jest zrozumiały z punktu widzenia czytelnika, ale rozszczepia książkę na część poświęconą wspominkom, które w znacznej mierze wzbogacają obraz świata przedstawionego, są jak zdjęcie na pocztówce, oddające technologię, kulturę, religię itp. oraz część fabularną związaną ze zmianami, jakie spowodowało pojawienie się nowego Ambasadora. Niestety jest to także wada książki – o ile całość składa się na wielce interesującą kompozycję, o tyle do połowy tomu ewidentnie brakuje akcji, a to, co w powieści najciekawsze, dawkowane jest minimalnie i tylko w miarę niezbędnych potrzeb. Dzięki temu, kiedy wreszcie zaczyna się fabularne mięso, czytelnik doskonale orientuje się w sytuacji politycznej i kulturowej Ambasadorii i bez trudu odnajduje się w tym świecie. Problem jest jednak taki, że wielu z pewnością zrazi się do tej powieści, zanim pozna konsekwencje pierwszego spotkania Ambasadora z Gospodarzami.

Ambasadoria jest pocztówką. Z jednej strony ukazującą piękno i bogactwo wykreowanego przez Chinę Miéville’a świata, który może zachwycić nie tylko miłośników odkrywania fantastycznych krain czy filologów, lubiących zagłębiać się w różnice między przenośnią a porównaniem, z drugiej zaś mającą za mało miejsca na treść, która równie ciekawa i choć niespecjalnie zaskakująca, potrafi zainteresować – ale oferuje tylko niezbędne minimum i pozostawia niedosyt i uczucie, że przez 200 stron nic się nie działo.

Czy warto sięgnąć po tę powieść? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno jest to książka dobra i na pewno jest ważna, o czym może świadczyć nominacja do Nagrody Hugo. Nie ma też w sobie niczego, co by od niej odrzucało. Niestety brakuje jej też magnetyzmu, czegoś, co sprawia, że chce się przeczytać jeszcze jedną stronę, rozdział, a na końcu oferuje przerwę w środku kolejnej zarwanej nocy. Sama treść też nie jest szczególnie elektryzująca, bardziej może przypominać fabularyzowany reportaż (są nawet pewne skojarzenia z chińskim powstaniem bokserów) niż powieść awanturniczą, ale to tylko nadaje jej realizmu. Ambasadoria przypomina trochę Głos Pana Lema – czyli potyczki z interpretacją przekazu, a nie z samym przekazem, przy czym nie jest książką aż tak filozoficzną i zawiera dużo pełniejszy obraz nadawcy i kontekstu w jakim odbywa się komunikacja. Czy kogoś to przekonuje? Na to pytanie sami musicie sobie odpowiedzieć.

Tytuł: Ambasadoria
Autor: China Miéville
Wydawca: Zysk i S-ka
Rok: 2013
Stron: 472
Ocena: 4
BAZYL Opublikowane przez:

Zaczął od tekstowego Hobbita na Commodore 64, a potem poszło już z górki. O tamtej pory przebił się przez wszystkie chyba rodzaje fantastyki – i nie przestaje drążyć tematu dalej.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.