Ostatnie części wielkich, wielotomowych powieści mają tę jedną wadę, że definitywnie kończą historię o której mówią. I musze przyznać, że to jest jedyna poważna wada trzeciego tomu Achaji Andrzeja Ziemiańskiego.
Zwieńczenie sagi o życiu troyskiej księżniczki, biorąc pod uwagę grubość dwóch pierwszych tomów, prezentuje się dość skromnie. Jednakże bez mała 420 stron w zupełności wystarczyło, aby splątać ze sobą wszystkie rozpoczęte wątki i w dość widowiskowych okolicznościach wielkiej wojny, zakończyć je.
Trzeci tom tej znakomitej pozycji różni się nieco od poprzednich. Tak, jak w tamtych głównymi tematami były losy bohaterów wykreowanych przez autora, tak tutaj zostają oni zepchnięci do roli elementu, który nadaje opowieści wiarygodności, realności i sprawia, że staje się ona bardziej ludzka. Ziemiański robi to jednak w taki sposób, że nic nie traci ze swojej jakości.
Przewodnią myślą tej części jest wojna. Wojna, w której armie Arkach i Troy stają naprzeciw wielokrotnie liczniejszej armii Luan. I chociaż zdaje się, że z góry przesądzonego wyniku kampanii nie da się zmienić, to dzięki nowemu, inteligentnemu spojrzeniu na sztukę prowadzenia wojny, szanse się wyrównują.
Język, z jakim styka się czytelnik bardziej przypomina ten z drugiej odsłony Achaji – wszak ciągle mamy do czynienia z żołnierzami i wojskowym stylem bycia. Nie powinno więc nikogo dziwić, iż autor nie przebiera w słowach i nazywa rzeczy po imieniu. W tej jednak części do narracji wkradają się wybiegnięcia w przyszłość, dywagacje autora jak dane wydarzenie będzie komentowane przez potomnych. Może to nie jest zły zabieg, mnie jednak trochę to drażniło – pojawiało się zbyt często i czasami niczego nowego nie wnosiło do treści. Kiedy jednak dotarłem do momentu w którym pojawia się opis śmierci bezimiennego żołnierza (może nie byłoby to takie widoczne gdyby chodziło o jakąś znajomą postać) wyglądający jak żywcem wzięty z jakiegoś amerykańskiego serialu o policjantach i koronerach sądowych, uznałem to za lekką przesadę.
Czytając ostatnią Achaję nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Andrzej Ziemiański pisał ją w pośpiechu. Nie dziwię się wcale – presja fandomu oczekującego na tę pozycję musiała być naprawdę wielka – jednak wcale to nie usprawiedliwia autora. Mam wrażenie, że ta cześć powstała największym jego wysiłkiem i – co zazwyczaj nie wychodzi powieści na dobre – czasami sprowadzało się to do odbębnienia limitu czterystu stron. Świadczą o tym niektóre opisy, gdzie dwa i więcej razy pojawiają się takie same sformułowania, zupełnie jakby autor sam siebie chciał przekonać, iż naprawdę tak myśli…
Pomimo wszystkich niedociągnięć, niewątpliwie mamy do czynienia z dziełem genialnym. Podobnie jak w pierwszych tomach, Ziemiański potrafi rozbawić do łez i wzruszyć czytelnika. A przy tym jest bardzo naturalny i prosty w przekazie, co czyni powieść bardzo przystępną. Trzecią cześć cyklu – bez wątpienia najsłabszą – czyta się równie przyjemnie jak poprzednie i stanowi ona doskonałe ukoronowanie całości.
Wszyscy, którym nieobce są przygody bohaterów tej powieści, powinni w ciemno sięgnąć po tom trzeci. Tym, którzy nie znają Achaji, Zaana czy Sirusa – polecam jak najszybciej naprawić to niedopatrzenie – na pewno się nie zawiodą.
Tytuł: | Achaja tom 3 |
---|---|
Seria: | Bestsellery polskiej fantastyki |
Autor: | Andrzej Ziemiański |
Wydawca: | Fabryka Słów |
Rok wydania: | 2004 |
Stron: | 420 |
Ocena: | 5 |
Długo czekałem
na trzeci tom i wreszcie się doczekałem. Jednak trochę mnie zawiódł – dlatego nie zdecydowałęm się wystawić oceny celujacej… Chyba niepotrzebnie Andrzej aż tak sie śpieszył…
Przeliczyłem się…
Pierwszy tom był genialny… Drugi jeszcze lepszy od pierwszego! Sam nie mogłem w to uwierzyć, po prostu druga część „Achaji” powaliła mnie na kolana.
W związku z tym spodziewałem się, że Ziemiański jest w stanie napisać coś jeszcze lepszego niż tom 2. Wiedziałem, że on jest do tego zdolny, według mnie jest to bowiem najlepszy polski pisarz.
Niestety… Trzeci tom nie porwał mnie tak jak poprzednie. Chyba za wiele oczekiwałem. W końcu, tak jak mówił BAZYL, historię trzeba kiedyś skończyć. Osobiście wolę jednak kiedy pan Andrzej ją rozwija… Zbyt zagmatwane opisy wojny, powtarzające się kwestie/opisy…
3 tom jest już „tylko” bardzo dobry, 1 i 2 były genialne, naprawdę genialne.
eeee
Zajebista ksišżka
No niestety
Z tym opisem śmierci od kuli to naprawde była przesada! Zgadzam sie z BAZYLEM, książka ma dużo niedociągnięć, nie umywa do poprzednich tomów, no i zakończenie niestety jest 🙁 w dodatku jakieś takie nijakie…
zakończenie książki
moim skromnym zdaniem książka kończy się beznadziejnie nie widzę sensu w zabijaniu pięknej księżniczki, tym bardziej że przecież mag widział ją w alternatywnej przyszłości całą i zdrową mogła by przeżyć a co z niezwykłymi zdolnościami regeneracyjnymi przecież przez całą książkę z nich nie skożystała… Szkoda mi jej…
Zakonczenie ksiazki vol.2
Wiesz, jak dla mnie, zakonczenie ksiazki dalej pozostaje otwarte. Ponoc jest ona w jakims tam stopniu 'niesmiertelna’, to ze zostala zasztyletowana, nie oznacza wszak, iz w poblizu jej smierci nie znalazla sie przypadkiem, ktoras ze 'starszych’. Choc sam nie bardzo w to wierze, to byc moze pan Andrzej szykuje nam jeszcze jedna niespodzianke:) ( oby)
Achaja umarła, ale nie umarła – pewne przypuszczenie 🙂
Meredith widział Achaje w swoich wizjach w przyszłości. Wiadomo też, że została ona pochowana wewnątrz jednej z kolumn (?) być może dobrze zabalsamowana, nie pamiętam dokładnie, ale nie w tym rzecz. Dodatkowo wiadomo jeszcze, że w tym czasie Ziemcy wykonali pierwszy lot samolotem, czyli dotrą na planatę Achaji za jakieś 1-2 tysiące lat. Ponieważ tez było mi szkoda Achajki to założyłem, że gdy pojawią się już Ziemcy odnajdą ciało Achaji pobiorą DNA i wiadomo … ponieważ jednak odtworzą ją bez „pamięci” i jej świadomości więc to już będzie inna Achaja. Ale możliwe jest, że wykorzystą w jakiś sposób wiedze Mereditha do ożywienia Achaji, bo napewno go spotkają.
A może Pan Andrzej zaskoczy nas w inny sposób.
W każdym razie myślę, ze kluczem jest tutaj fakt dość nietypowego pochówku Achaji. Czekam na kolejne części ! Pozdrawiam
Hmmm zawód?
Pierwse dwie cęści trzymały poziom i były naprawde bardzo ciekawe. Fakt, że elementy z Meredithem mało mi sie podobały, ale pozostała część była zawsze świetna…. ale trzecia. Czegoś mi w niej brakło. Za dużo rozważań za dużo opisów. A szkoda bo to pozostawia jednak pewien niesmak po calej trylogi. No ale nie wszystko można zrobić świetne, może rzeczywiście się Ziemiański za bardzo pośpieszył. Mimo wszystko i tak nie była przecież zła, a jakoś historia sie musiała zakończyć