O ile sobie przypominam Rafał Ziemkiewicz nie ma w swoim dorobku utworu mogącego pretendować do miana literatury fantasy. Kojarzę tylko parodystyczne opowiadanie Koszt uzyskania. Niemniej o powieści fantasy w jego wykonaniu mówiło się już wcześniej.
Jednakże dopiero teraz ukazały się drukiem Ognie na skałach, więc nie czekając na innych nabyłem tę książkę; RAZa bardzo cenię i odpowiada mi jego proza.
Fabuła tej powieści jest bardzo typowa dla fantasy – ot do krainy jakich wiele przybywa bohater i tam staje w obliczu niecodziennych wydarzeń. Mimo początkowej niechęci do mieszania się w te sprawy szybko zostaje w nie uwikłany i zanim się spostrzeże, nie bardzo ma możliwość wycofania się z czegokolwiek.
Nie ma co ukrywać – fabuła jest bardzo prosta, nie zawiera w sobie żadnych zwrotów akcji. Choć oczywiście nie oznacza to wcale, że jest przewidywalna; Ziemkiewicz ma niewątpliwy talent do snucia ciekawych historii i przeciętność treści nadrabia znakomita narracją.
Długość powieści, czy może raczej jej „krótkość” oraz wspomniana już prostota fabuły sprawiły, że przez całą lekturę nie mogłem wyzbyć się wrażenia, iż mam do czynienia wyłącznie z bardzo rozbudowanym opowiadaniem. Nawet główny bohater robi co robi tylko z powodu kaprysu, który równie dobrze mógłby skierować go w zupełnie inną stronę; przynajmniej do czasu gdy nie ma już dla niego powrotu. Jego tajemnica – bo warto wspomnieć, że Żegost nie jest zwyczajnym człowiekiem – sprawia wrażenie ciekawej, aczkolwiek brakuje jej jakiegokolwiek rozwinięcia i wpływu na snutą historię. A o to autor mógłby posilić się bez żadnej szkody dla czytelnika.
Czytając Ognie na skałach nie mogłem oprzeć się skojarzeniu z pierwszymi opowiadaniami o wiedźminie. Nie wiem, czy to świadomy zabieg, ale tekst padający z ust głównego bohatera: Nie mówiła wtedy o wynajęciu zabójcy potworów, nawet gdyby taki cech naprawdę istniał trąci nieco żartobliwym nawiązaniem.
Na zakończenie dodam tylko, że mimo tej prostoty całość czytało się bardzo przyjemnie. Nie mam wątpliwości, że jest to pozycja wartościowa i warta poświęcenia jej kilku chwil, niemniej daleko jej do mistrzostwa. I na dobrą sprawę zastanawia napis „Bestseller” na pierwszej stronie okładki – dość dziwne stwierdzenie na pierwszym wydaniu powieści. Tak jakby wydawca potrafił przewidywać przyszłość…
A czy Ognie na skałach mają szansę stać się bestsellerem? Ze względu na osobę autora – tak; ze względu na fabułę – nie wiem. Czas pokaże.
Bez względu na marketingowe chwyty Fabryki Słow.
Tytuł: | Ognie na skałach |
---|---|
Autor: | Rafał A. Ziemkiewicz |
Wydawca: | Fabryka Słów |
Rok wydania: | 2005 |
Stron: | 244 |
Ocena: | 4+ |
Chwila zadumy…
Przyznam szczerze, że spodziewałem sie czegoś lepszego. W powieści brakuje typowego dla RAZa skłanainia czytelnika do refleksji nad światem jako takim. Moze to dlatego, że w s-f łatwiej to osiągnąć zwracając uwagę na to „dokąd zmierza nasz świat”. W fantasy świat jest niezalezny od naszego świata…
pomyłka, Ziemkiewicz ma taie utwory
pomyłka, R. Ziemkiewicz ma takie utwory w dorobku i nie są one parodystyczne: Skarby Stolinów i Hrebor Cudak, oczywiście nie są powieściami
🙂
Cóż – nie znam tych pozycji – przynajmniej wiem czego szukać 😉
Jaskier u Ziemkiewicza?
Hej! Ten bard w śliwkowym kapelusiku na końcu powieści to chyba Jaskier.
fajnie się czyta choć czsami sprawia wrazenie wstępu do powiesci …
ee
ee, jak dla mnie książka bez szału, dobrze się zaczynała, potem jakoś głupio się ciągnęła, zapowiadała się wielka rozróba a tu poświęcony jej tylko akapit. Mnie osobiście książka nie porwała…