Czasami zdarzają się takie recenzje, które pisze się zdecydowanie zbyt długo. Może to być podyktowane wielorakimi problemami – poczynając od absolutnego braku czasu na czytanie, poprzez problemy z komputerem czy dostępem do Internetu, na złej literaturze kończąc. Ale absolutnie najgorszym przypadkiem jest ten, gdy przeczytanie samej książki nie było syzyfową pracą, komputer działał, a czasu było dość.
Zanim spróbuję uporządkować jakoś moje przemyślenia odnośnie książki, dwa słowa o wydaniu: tu jestem bardzo zdecydowana i zachwycona. Książki wydane są przepięknie, w twardej oprawie, z pokręconymi, dziwacznymi ilustracjami, które świetnie pasują do ich klimatu. Piękna rzecz na prezent, świetnie wygląda na półce. Co do treści natomiast…
Czasem po prostu recenzent zupełnie nie wie, co napisać.
Dokładnie ten problem mam w wypadku drugiego tomu Przedksiężycowych Anny Kańtoch. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Powergraph miałam możliwość zapoznać się z obiema częściami powieści – to niestety niczego nie ułatwiło, chociaż pogłębiło moją znajomość historii i psychologii postaci.
Świat przedstawiony jest typową antyutopią: mamy metropolię, która mogłaby być idealnym miejscem do życia, zapewniającym wszelkie wygody, jedzenie, zakwaterowanie oraz z jednej strony znudzonych, a z drugiej strony zastraszonych ludzi, szukających rozrywki w różnych rodzajach degeneracji (na przykład w art-zbrodniach).
Całym tym bałaganem rządzą tajemniczy Przedksiężycowi – rzekomo ludzie, którym udało się dotrwać do Przebudzenia, osiąganego po określonej ilości Skoków. Skoki są rodzajem podróży w czasie, w trakcie której jedna wersja Lunapolis zostaje w przeszłości, druga przesuwa się w czasie do przodu. Starsze wersje przeszłości zaczynają w szybkim czasie degenerować, poddając się entropii: wybuchają w nich łatwiej pożary, rzeczy szybciej się niszczą… I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w Przeszłości zostają także niektórzy ludzie – oni z kolei z każdym dniem stają się słabsi, bardziej podatni na choroby, szybciej się starzeją. Ci, którym udało się uniknąć tak smętnego losu i pozostali w aktualnym
Lunapolis, żywią się zaś nadzieją, iż dotrwają do ostatniego Skoku i zostaną Przebudzonymi. Wszystko to za wiedzą i wolą Przedksiężycowych.
Pojawiają się jednak osoby, które dostrzegają jawną niesprawiedliwość tych w swej istocie tyrańskich rządów i knują skomplikowany spisek, mający na celu zniszczyć system…
Dlaczego tak ciężko napisać jakąkolwiek konkretną recenzję Przedksiężycowych? Na początek: choćby dlatego, że nie mam pojęcia o czym jest ta książka. Czy jest o zdegenerowanym, dekadenckim społeczeństwie żyjącym w ciągłym strachu? Czy o Księżycowym Mieście? A może o bohaterach, którzy przewijają się przez karty opowieści? Trudno powiedzieć – jestem niemal przekonana, że oba tomy rysują scenerię, w której ma rozegrać się jakieś grand finale, ale sceneria ta jest dla mnie nie do końca zrozumiała.
Powiem szczerze: nie potrafię zbyt wiele powiedzieć na temat tej książki. Nie czyta się źle, temat w zasadzie ciekawi, ale mam wrażenie, że ta sama ilość fabuły upchnięta w jednym tomie byłaby dalece bardziej porywająca.
Jestem więc w stanie wystawić Przedksiężycowym trójkę z plusem, z nadzieją na coś więcej…
Tytuł: | Przedksiężycowi II |
---|---|
Autor: | Anna Kańtoch |
Wydawca: | Powergraph |
Rok: | 2013 |
Stron: | 480 |
Ocena: | 3+ |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz