Okazuje się, że nie trzeba ośmiogodzinnej rozgrywki wypełnionej eksploracją, ekspansją, eksploatacją i eksterminacją, by stworzyć wrażenie budowania kosmicznego imperium. Wszystko, czego wymaga gracz można zawrzeć w talii kart, co udowodnił Tom Lehmann za pomocą Race for the Galaxy.
Ponad 10 wersji językowych podstawki, trzy wydane dodatki – i kolejny w drodze – a także nadchodząca wielkimi krokami wersja kościana, to wszystko jest znakiem, że Race for the Galaxy jest swego rodzaju fenomenem. Docenionym zarówno przez graczy, co wiąże się z pozycją 16 w światowym rankingu, a także krytyków, czego obrazem są wszelkie nagrody i bardzo pozytywne recenzje. Grą, która przy bardzo prostych zasadach, wykorzystując jedynie karty, w bardzo udany sposób symuluje rozwój obcej rasy gdzieś w kosmicznej przestrzeni. Nie jest jednak pozbawiona kilku znaczących wad, o których warto pamiętać nim zasiądzie się do stołu.
W pudełku znajduje się niewiele rodzajów komponentów – karty akcji, karty gry (w tym światy początkowe), znaczniki punktów, plansze pomocy i instrukcja. Jakość wydania jest jednak fenomenalna – karty nie niszczą się pomimo braku koszulek, plansze pomocy są bardzo trwałe, żetony dosyć grube, a zasady wytłumaczone w sposób klarowny. W polskim tłumaczeniu wkradł się jednak dość niefortunny akapit, niejasno tłumaczący kwestię premii przy zaawansowanym wariancie dwuosobowym. Oprócz tego, pewne zastrzeżenia można mieć co do tłumaczenia światów – windfall
to zdobyczne
, aczkolwiek o ile w języku angielskim termin ten jest intuicyjny, tak w polskim brakuje stosownego odpowiednika.
Każdy z graczy rozpoczyna zabawę w jednym ze światów startowych, które różnią się od siebie w sposób znaczący, wstępnie sugerując (ale nie determinując ostatecznie) strategię na daną partię. Oprócz tego z dobranych sześciu kart należy odrzucić dwie, pozostałe natomiast posłużą nam w trakcie zmagań. Tury rozgrywane są równocześnie przez wszystkich graczy. Składają się z pięciu faz – eksploracji, rozwoju, kolonizacji, konsumpcji oraz produkcji, aczkolwiek nie wszystkie z nich zostaną zawsze rozpatrzone. Gracze, oprócz kart gry, mają także karty akcji – w czasie planowania wybierają po jednej z nich, a następnie jednocześnie odkrywają – tylko te wybrane będą miały miejsce. Osoby, które daną kartę wybrały, podczas odpowiadającej jej fazy dodatkowo otrzymują premię dla niej charakterystyczną.
W instrukcji został uwzględniony także tzw. wariant zaawansowany dla dwóch graczy. Od zasad podstawowych różni się on tym, że gracze wybierają po dwie akcje (przy czym możliwe jest, dzięki dodatkowym kartom, wybranie tej samej akcji dwa razy). Premie przyznawane są za obie wybrane akcje. Dzięki temu rozwiązaniu rozgrywka jest zdecydowanie szybsza, a więc i ciekawsza.
Race for the Galaxy powstawał w latach 2004-2007, a co za tym idzie jest produkcją bardzo dopracowaną. Widać to przede wszystkim w zbalansowaniu poszczególnych strategii. Można skupić się całkowicie na kolonizacji nowych światów, na produkcji i konsumpcji dóbr, militariach, czy nawet dowolnie łączyć wszystkie te drogi rozwoju. Każdorazowo kluczem do sukcesu oprócz optymalnego wykorzystania własnych akcji staje się umiejętność dostosowania do przeciwnika, by jak najwięcej korzyści czerpać także z wybieranych przez niego faz gry. Nie da się jednak zaprzeczyć, że rozwój naszego kosmicznego imperium jest całkowicie zależny od własnych decyzji i może przybrać całkowicie dowolny kierunek. Oczywiście pewne wybory są zdecydowanie lepsze od innych, czasami nie dostaniemy także dokładnie takich kart, jakich potrzebujemy, ale mimo tych przeciwności zawsze możemy wyjść na swoje, odpowiednio modyfikując w danym momencie naszą strategię. Taka elastyczność jest także zasługą sporej ilości kart – przy czym praktycznie każda jest inna, czy to z powodu typu czy dodatkowych efektów. RftG roztacza przed graczami szerokie spektrum możliwości, którego większość tytułów nigdy nie osiągnie. To sprawia, że można bardzo łatwo nauczyć się grać, ale na rozgryzienie tytułu potrzeba trochę czasu.
Gra ma w sobie także ten magiczny czynnik, który sprawia, że chce się do niej wracać. Duża w tym zasługa regrywalności, wynikającej między innymi ze zróżnicowania każdej partii. Nawet mając ten sam świat startowy, za każdym razem rozgrywka potoczy się inaczej, czy to przez losowy dobór kart, czy przez podjęcie innych decyzji. Szczególnie w zaawansowanym wariancie dwuosobowym, gdzie czas rozgrywki jest stosunkowo krótki powoduje to, że bez problemu można rozegrać kilka partii pod rząd. Za każdym razem sprawiają one niesamowitą frajdę i nie ma mowy o uczuciu znużenia.
Kilka słów należy się oprawie graficznej gry. Nie da się zaprzeczyć, że jest ona bardzo przejrzysta. Ikonografia jest intuicyjna, choć wymaga rozegrania dwóch-trzech partii, by w pełni się z nią oswoić. Dość specyficzne są natomiast ilustracje na kartach – często o bardzo nierównym poziomie, jednym przypadają do gustu, innym wręcz przeciwnie. Wypadają jednak o wiele lepiej na żywo, niż na ekranie komputera. Z czasem jednak praktycznie się o nich zapomina, skupiając jedynie na ikonach.
Skalowalność RftG jest jedną z największych jej bolączek. Warianty na 3 i 4 graczy są oczywiście w pełni działające, ale nie pozwalają na uzyskanie takiej kontroli jak dwuosobowy wariant zaawansowany z jego wyborem dwóch akcji. Zajmują też nieco więcej czasu, gdyż dwuosobowy pojedynek dwóch sprawnych graczy można zamknąć nawet w przeciągu 10 minut, co przy większej liczbie osób jest niemożliwe do wykonania. Ponadto praktycznie zerowy stopień interakcji sprawia, że rozgrywka z większą liczbą graczy zamiast w wyścig, przeradza się w kilkuosobowe układanie pasjansa. Problem ten rozwiązywany jest dopiero przez dodatki z pierwszej serii, gdzie ma miejsce rywalizacja o wykonywanie misji, czy wrogie przejęcia. W wersji podstawowej jednak jest to sporym minusem, który sprawia, że w więcej osób gra się zdecydowanie mniej ciekawie.
Istotnym elementem w przypadku gier karcianych jest losowość. Race for the Galaxy nie jest od niej wolny, aczkolwiek nie ma ona aż tak istotnego wpływu na finalny wynik. Możliwości rozwoju jest na tyle dużo, że praktycznie każdą kartą można coś ugrać, odpowiednio adaptując strategię. Czasami jednak w końcowej fazie gry może zabraknąć nam jednej kluczowej karty, czego już niestety nie można tak łatwo obejść. Losowe dobieranie kart może być równoważone poprzez akcję eksploracji z bonusowym dobraniem 5 kart, bądź sprzedaż towarów, która pozwala znacznie wzbogacić naszą rękę.
Tom Lehmann nie stworzył gry idealnej, ale na pewno do niej zbliżoną. Na chwilę obecną Race for the Galaxy to bez wątpienia najlepsza karcianka dostępna na rynku, z którą naprawdę warto się zapoznać. Abstrahując od tematyki, która nie każdemu musi pasować, pod względem samych zasad, ich elegancji i oferowanych możliwości, spokojnie można umieścić tytuł w światowej czołówce. Sama wersja podstawowa dostarcza ogromu pozytywnych wrażeń i starcza na sporo rozgrywek (do tej pory mam ich na koncie ponad 100, w większości z wykorzystaniem dedykowanej aplikacji ze sztuczną inteligencją – Keldon). Możliwość rozbudowy o kolejne dodatki znacznie przedłuża jej żywotność, chciałoby się rzec, że do nieskończoności i jeszcze dalej! Dlatego też, pomimo pewnych wad, Race… zasługuje na najwyższą notę – polecam z czystym sumieniem.
Plusy:
- mnóstwo kart,
- ogrom możliwości,
- genialne zbalansowanie różnych strategii,
- olbrzymia regrywalność,
- intuicyjna ikonografia,
easy to learn, hard to master
,- optymalny czas gry.
Minusy:
- brak interakcji między graczami,
- nieco słabsza w wariancie dla 3-4 graczy,
- pewien (niewielki) wpływ losowości,
- doświadczony gracz zawsze ma przewagę,
- ilustracje nie spodobają się wszystkim.
Tytuł: | Race for the Galaxy: Narodziny Imperiów |
---|---|
Autor: | Tom Lehmann |
Wydawca: | Rebel.pl |
Rok: | 2012 |
Liczba graczy: | 2-4 |
Czas gry: | 45 minut |
Ocena: | 6 |
😉
Gra całkiem fajna i godna polecenia. Na początku trochę skomplikowana ale z czasem robi się bardzo przyjemna.
Race
Jedna z lepszych karcianek w jakie mialem mozliwosc zagrac, podpinam pod wypowiedz kolegi, ciezka na poczatku, ale potem to sama przyjemnosc 😉
X[
Cóż, gra jest strasznie skomplikowana, od półtorej godziny próbuję zrozumieć zasady, ale i tak niewiele rozumiem. Instrukcja wcale nie jest klarowna, to coś w stylu ,,jeśli chcesz nauczyć się tańczyć, to nie pomyl kroków”.