Uwielbiam stare Castlevanie. Lubię też nowe, te zaczynające się od Symphony of the Night. Natomiast, ignoruję za to Lord of Shadows. La-Mulana – remake jednej z najciekawszych gier niezależnych ostatnich lat – to takie połączenie dwóch pierwszych koncepcji kultowej serii o zabijaniu wampirów, co mi się bardzo podoba.
La-Mulana to platformer akcji z ogromnym światem, gra nawiązująca do klasyków gatunku z 16 bitów, wspaniale przygotowana przygoda oraz kilka rażących elementów projektu gry. Mamy tutaj do czynienia z angielską wersją kultowego produktu, który otrzymał sporo nagród oraz świetnych ocen jeszcze w poprzedniej, darmowej wersji. Czy na nie zasłużył? Nie. Czy zasługuje na uwagę każdego gracza, który nie ma zamkniętego umysłu? Jak najbardziej.
W grze wcielamy się w postać pewnego awanturnika, przypominającego doktora z biczem i kapeluszem. Inspiracje Indianą Jonesem, Montezumą, Castlevanią i Metroidem przewijają się co krok, lecz nie mogę powiedzieć złego słowa o wykorzystaniu tych inspiracji – La-Mulana nie wymyśla koła na nowo, bo i nie ma takiej potrzeby. W zasadzie tej grze najbliżej do Order of Ecclesia oraz Super Castlevanii IV, co jest bardzo dobrą informacją.
Zaznaczę, że gra jest trudna. To stara szkoła, w której skok i cios muszą nam wystarczyć w starciu z tysiącami wrogów. Wrogów różnorodnych, ładnie zaprezentowanych, ciekawych i odwołujących się do mitologii. Wrogów śmiercionośnych. La-Mulana jest trudniejsza niż gry, które do znudzenia prezentuje się obecnie w mediach jako przykład niesamowitego poziomu trudności – Dark Souls czy Demon’s Souls. Jest nawet trudniejsza od sporej części ze swoich inspiracji, ale przez większość gry, pozostaje pod tym względem sprawiedliwa. Zwycięstwo w walce zależy od naszych umiejętności. Wyposażeni w bicz, mamy do usieczenia masy wrogów oraz rozwiązania sporo zagadek. I rozwiązujemy je.
Zgodnie z zasadami dobrej gry inspirowanej Metroidem, wraz z postępami dostajemy nowe przedmioty, umiejętności i często wracamy do poprzednich lokacji, wyposażeni już w dodatkowe sposoby eksploracji. Gra opiera się na zręcznościowej walce, szukaniu przedmiotów oraz rozwiązywaniu zagadek, pokazując, że prostota pomysłu nie musi przekładać się na nudny gameplay! Bo ten jest wyśmienity – nie skłamię, jeżeli powiem, że bawiłem się przy niej niemalże tak dobrze jak przy Super Castlevani czy Metal Slug 2. Niestety, występujące w grze zagadki są czasami tak niejasne, że możemy błądzić bez celu, nie dlatego, że czegoś nie rozumieliśmy, tylko dlatego bo przeoczyliśmy kilka wajch. Wielu recenzentów nie zwróciło na to uwagi, co pozwala mi twierdzić, że albo korzystali z opisu, albo… La-Mulany nie skończyli. Duża część trudności wynika także z potrzeby sensownego wykorzystywania przedmiotów. Dodatkowych, limitowanych broni, sposobów na uleczenie się czy power-upów. A jako że w grze występują liczni bossowie, to warto mieć w zanadrzu kilka pomocy…
Oprawa gry to ładne, stylizowane na SNES-a spirty, piękne pixel-arty oraz jeszcze lepsza muzyka. Nie będę ukrywał, że uważam grafikę 2D za atrakcyjniejszą od trzech wymiarów i La-Mulana jest kolejnym tytułem, na który po prostu miło się patrzy, i przyjemnie słucha. Gra w wersji na PC obsługuje klawiaturę oraz różnego rodzaju pady (pewna kompatybilność z padem od Xboxa 360), wersja na Wii obsługuje Wiilota, Classic Controler, pady od GameCube, a nawet klawiaturę podpiętą pod USB. Co istotne, wersja na PC wydana na GOG.com zawiera od razu DLC, którego najpewniej zachodni posiadacze Wii nie dostaną w ogóle, a szkoda. Do odkrycia jest też klasyczna wersja oprawy, znana z freeware’owej, starszej wersji tej produkcji.
La-Mulana to świetna, trudna i długa platformówka, która jest pełna główkowania, wymagająca zręczności i sokolich oczu. Ostatnia wielka gra na Wii i jedna z najlepszych gier niezależnych na PC. Momentami wymaga opisu, momentami potrafi zmęczyć, a do tego potrzebuje czasu, żeby wciągnąć gracza. Jednakże bez wątpienia to jedna z tych nowych gier, które spokojnie można uznać za przyszłe klasyki. Fanom gatunku polecam, ludziom otwartym na różne gry wideo – również. Takich produkcji robi się już, niestety, niewiele.
Tytuł: | La-Mulana |
---|---|
Producent: | Nigoro/GR3 Project |
Wydawca: | Nigoro/GR3 Project |
Rok: | 2012 |
Platformy: | PC, Wii |
Ocena: | 5= |
Hmm…
Trochę jakbym Ricka Dangerousa oglądał… Dobry znak 😉
Ricki Rick
Dokładnie, to samo chciałem powiedzieć. Pierwszy rzut oka i od razu przyszedł mi na myśl hit, którego ogrywałem na Commodorcu u brata ciotecznego 😀
🙂
Ja miałem tę przyjemność, że grałem całkiem niedawno w Retrogralni (retrogralnia.pl) na którymś z konwentów. Czasem miło odświeżyć sobie szczenięce lata 🙂