Gry wydawnictwa Libellud charakteryzują się przede wszystkim fantastyczną oprawą graficzną. W przypadku Dixita, w połączeniu z oryginalnym pomysłem na rozgrywkę, sprawiła ona, że z miejsca stał się przebojem. Seasons również posiada kilka interesujących mechanizmów, ale czy jest hitem na miarę bestsellerowej serii Jeana-Louisa Roubiry?
Pierwsze, co rzuca się w oczy przy kontakcie z grą, to fantastyczna jakość komponentów. Duże kości w czterech kolorach, plansze graczy, żetony, drewniane kosteczki, karty – wszystko wykonane jest fantastycznie. Do tego oczywiście dochodzą, charakterystyczne dla Libellud, bajkowe ilustracje. Drobne problemy mogą dotyczyć zaznaczania ilości kryształów (które reprezentują punkty zwycięstwa), poziomu przywołania, czy wykorzystanych bonusów, gdyż kostki, które do tego służą, mają w naturze przesuwanie się przy najdrobniejszym nawet wstrząsie. Polska instrukcja z kolei nie ustrzegła się przed kilkoma wpadkami, z których największa to jeden z akapitów pozostawiony w oryginalnym języku. Niestety, niezbyt szczęśliwie zostały też przetłumaczone niektóre karty, na przykład Necrotic Kriss w rodzimej wersji został Neurotycznym Krissem.
Na początku gry w wariancie średnio-zaawansowanym i zaawansowanym ma miejsce wybór dziewięciu kart startowych, który odbywa się na zasadzie draftu. Po jego zakończeniu, należy jeszcze podzielić karty na trzy lata magicznego turnieju, w czasie których zyskamy do nich dostęp. Nie da się ukryć, że skuteczny draft to połowa sukcesu, dlatego też ta część zajmuje trochę czasu nawet w gronie doświadczonych graczy. Znalezienie skutecznych kombinacji i wykorzystanie ich w trakcie rozgrywki w odpowiednim momencie, jest kluczem do wygranej, dlatego też nie można zlekceważyć tego aspektu.
Mechanika Seasons opiera się na budowaniu własnego silniczka z wykorzystaniem różnorodnych kart magicznych artefaktów oraz kompanów. W każdej turze, jeden z graczy rzuca kośćmi przewidzianymi na daną porę roku, a następnie każdy kolejno wybiera jedną z nich, która będzie reprezentować możliwe do wykonania akcje. Tych jest kilka, m.in. zwiększenie mocy przywołania, przemiana posiadanych żetonów mocy na kryształy, dobranie kart, czy zdobycie nowych żetonów mocy. Jest o jedną kość więcej niż graczy, a na każdej z nich zaznaczona jest liczba kropek z zakresu od jednej do trzech – te z pozostałej na stole kości określą, o ile pól przesunie się znacznik czasu po zakończeniu rundy.
Po wybraniu kości na daną rundę, każdy z graczy kolejno wykonuje akcje, czasem korzystając także z bonusów (które za jednorazowe ułatwienie przynoszą ujemne punkty na koniec gry). Po zakończeniu tego etapu, znacznik czasu przesuwa się wzdłuż okręgu określającego upływający czas. Fabularnie rozgrywka trwa przez trzy lata, po których następuje końcowe punktowanie.
Ci, którzy grali już w Innowacje, czy Race for the Galaxy, podczas zabawy z Seasons poczują się jak w domu. Także tutaj, bez znajomości wszystkich kart, nie da się skutecznie decydować o właściwych zagraniach, czy przygotować na ewentualne poczynania przeciwników. Największa wada tego typu tytułów, to olbrzymia przewaga doświadczonych graczy nad nowicjuszami. Dopiero po dogłębnym poznaniu możliwości oferowanych przez magiczne przedmioty i kompanów, można świadomie zaplanować ogólną strategię na cały turniej, która w trakcie gry będzie tylko w niewielkim stopniu modyfikowana przy okazji dobierania nowych kart. Oczywiście, także siadając po raz pierwszy do stołu z rozłożonym Seasons, nie zabraknie przyjemności z gry, ale niestety, jedynym na czym będzie można się wtedy opierać to intuicja.
Kolejne zgrzyty w przypadku Pór roku wiążą się z losowością przy doborze nowych kart z talii. Każdorazowo (wyłączając użycie bonusu) dobieramy tylko jedną kartę, więc oczywistym jest, że niektórym poszczęści się bardziej, a innym mniej, co nieraz może odwrócić całkowicie losy partii i może pokrzyżować nawet najlepszą strategię. Możliwość wyboru jednej karty z kilku dobranych byłaby tu lepszym rozwiązaniem, które przecież doskonale sprawdza się we wspomnianym już RftG. Gra skaluje się bardzo dobrze, jednak ze wskazaniem na najlepszą rozgrywkę w wariancie dwuosobowym. W większym składzie również jest w porządku, aczkolwiek dochodzi więcej rzeczy do upilnowania, a co za tym idzie, rośnie poziom chaosu w trakcie rozgrywki – sytuacja na stole potrafi się zmienić bardzo szybko.
Niezależnie jednak od ilości graczy, czas gry jest bardzo przyzwoity i mieści się w granicach podanej na pudełku godziny. Biorąc pod uwagę fantastyczną regrywalność związaną ze sporą liczbą kart, można bez problemu zagrać kilka razy pod rząd, a przy tym każda partia będzie się różnić od poprzedniej. Ilość kombinacji jest tu ogromna, dodatkowo każda z nich potrafi być równie skuteczna i przynieść zwycięstwo. Nie da się także ukryć, że gra pomyślana została pod kątem przyszłych dodatków, więc zapewne już wkrótce możemy spodziewać się pierwszych zapowiedzi rozszerzeń.
Jak na grę rodzinną przystało, negatywna interakcja nie występuje tutaj w zbyt dużym stężeniu. Innym graczom można wprawdzie podbierać kryształy, czy żetony mocy, ale nie czyni im to aż tak wielkiej szkody jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Nie występują też sytuacje, że ktoś rozwala przeciwnikowi mozolnie budowaną kombinację kart, a co za tym idzie wyłącza go z walki o pierwsze miejsce.
Pory Roku to jedna z najlepszych tegorocznych gier. Nie dziwi jej popularność na wszelkiej maści konwentach za granicą i w kraju, gdyż oferuje stosunkowo dużo, w porównaniu do niewielkiego czasu rozgrywki. Można tutaj, co nieco zaplanować, a także wysilić szare komórki, a a jednocześnie nie ulec znużeniu jak ma to nieraz miejsce w przypadku cięższych tytułów. Bajkowa oprawa wizualna oraz polska edycja, na pewno zachęcą do rozgrywki rodziny, ale także weterani gier podobnych do Seasons będą zadowoleni. Nie jest to wprawdzie pozycja tak uniwersalna jak Dixit, ale także tutaj Francuzi z Libellud solidnie odrobili zadanie domowe.
Plusy:
- niezbyt długi czas rozgrywki,
- sporo kombosów i dróg do zwycięstwa,
- wysoka regrywalność,
- dobrze pomyślana negatywna interakcja.
Minusy:
- duża przewaga osób znających grę nad nowicjuszami,
- czasem zbyt losowa,
- poziom chaosu rosnący wraz z liczbą graczy.
Tytuł: | Seasons |
---|---|
Autor: | Régis Bonnessée |
Wydawca: | REBEL.pl |
Rok: | 2012 |
Liczba graczy: | 2-4 |
Czas gry: | 60 minut |
Ocena: | 5 |
komentarz
Gra jak dla mnie zbyt skomplikowana. Jej plusem jest to że daje wiele możliwości, natomiast przez to ciężko ją zrozumieć po pierwszej rozgrywce.