Igrzyska śmierci – recenzja książki

Igrzyska_smierci

Z Igrzyskami śmierci zetknąłem się po raz pierwszy przy okazji filmu, który choć nie był rewelacyjny, spodobał mi się na tyle, że zapragnąłem poznać dalszy ciąg tej historii. Dlatego też zdecydowałem się sięgnąć po książkę, co zresztą, okazało się być całkiem dobrą decyzją.

Książka Suzanne Collins przekonała mnie do siebie od początku. Mimo, że ekranizacja była bardzo wierna i znałem już fabułę historii, z wielką przyjemnością zagłębiłem się w przygody szesnastolatki z 12 Dystryktu, po raz kolejny. I jeszcze bardziej dałem się oczarować opowieści o buncie, na jaki pozwoliła sobie bohaterka, zmuszona do wzięcia udziału w dość szczególnych obchodach dożynek.

Akcja powieści rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości, na gruzach państwa, zwanego kiedyś Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej. Czytelnik nie poznaje dokładnie opisywanych realiów, jednak szczątki informacji, jakie znajduje na kartach powieści, co pozwalawyobrazić sobie kontrasty podzielonego na dystrykty świata. Wizja, jaka rysuje się w głowie czytelnika, pozwala przypuszczać, że Panem – bo tak zwie się to państwo – jest dobrze przemyślane i dokładnie wykreowany. Uproszczony został podział na dwanaście dystryktów (niegdyś był jeszcze jeden, ale w wyniku buntu i ku przestrodze, został zniszczony i stanowi obecnie krainę zgliszczy), gdyż każdy z tych okręgów zajmuje się inną gałęzią gospodarki – rybołówstwem, rolnictwem, wyrobem biżuterii itp. Najbiedniejszy, 12 Dystrykt, z którego pochodzi główna bohaterka i narratorka historii, Katniss, to kraina górnictwa, gdzie robotnicy całymi dniami pracują pod ziemią, którzy narażeni na związane z tymi pracami niebezpieczeństwa, aby zapewnić swoim rodzinom głodowe racje żywnościowe. W samym centrum tego wszystkiego znajduje się Kapitol – kraina będącastolicą Panem, gdzie żyje się w przepychu, dostatku, a nawet zbytku i gdzie, w przeciwieństwie do dystryktów, nauka i technologia są znacznie bardziej zaawansowane, a mieszkańcy nie znają trosk.

Raz w roku, w okresie dożynek, przypada czas na narodowe święto, zwane Głodowymi Igrzyskami. Choć przez Kapitol uznane za święto, dla mieszkańców dystryktów to raczej przykry obowiązek, ponieważ jest to pretekst do przypomnienia im nieudanego buntu i ostrzeżenia przed kolejnymi podobnymi zrywami. Z każdego dystryktu, w drodze losowania, wyłania się parę trybutów – chłopca i dziewczynkę w wieku 12–18 lat, którzy wezmą udział w krwawym turnieju, z którego żywy może wyjść tylko jeden zwycięzca. Całość zaaranżowana jest na kształt reality show, śledzone przez miliony widzów przed telewizorami i w Kapitolu, i w każdym z dwunastu dystryktów.

Potencjał tej historii widać już od samego początku, a trzeba przyznać, że autorka nie wybierała najprostszej drogi, aby umieścić w centrum wydarzeń główną bohaterkę. Dzięki temu zabiegowi, a także pierwszoosobowej narracji, jej postać wydaje się bardzo realna, a dodatkowych wymiarów nadają jej przemyślenia i wspomnienia, które znakomicie motywują wszystkie decyzje i budują napięcie, poprzez wtrącanie ich w ważnych fabularnie momentach. Ale nie tylko Katniss jest tu postacią z krwi i kości, bo w miarę poznawania innych bohaterów, przekonujemy się, że oni także są bardzo konsekwentni. Siłą rzeczy, nie poznajemy ich jednak tak samo dokładnie, co narratorkę.

Zastawiwszy za sobą rodzinę i przyjaciół, młoda bohaterka wyrusza na turniej, gdzie przyjdzie jej zmierzyć się ze znacznie lepiej przygotowanymi przeciwnikami, którzy zrobią wszystko, aby pozbawić ją życia. Z niewieloma sojusznikami, którzy zresztą nie będą mogli wiele pomóc, i z drugim trybutem z 12 Dystryktu, Peetą – chłopcem, którego dotąd nie znała, ale z którym nawiąże szczególną więź, rozpocznie walkę na śmierć i życie, ku uciesze spragnionych rozrywki mieszkańców Kapitolu.

Jak to często bywa, książka wydaje mi się lepsza od jej ekranizacji, choć trzeba przyznać, że film nakręcono z dużą dbałością o szczegóły. Mimo to, nie wszystko dało się przenieś na ekran, a w książce fabuła wydaje się bogatsza w niuanse, które jeszcze bardziej podkreślają motywy głównej bohaterki. I chociaż najważniejsze wątki zostają domknięte, a powieść jest całością, pozostają pewne niedomówienia, sprawiające że czytelnik ma ochotę poznawać dalszy ciąg losów bohaterów. I to jest najlepsza rekomendacja, bo choć powieść pozornie wydaje się być lekka, opowiada przecież w gruncie rzeczy o dzieciach, w dodatku z perspektywy młodej dziewczyny. Książka skierowana jest do starszego i dojrzalszego czytelnika, takiego, który będzie potrafił docenić zarówno formę, wielokrotnie brutalną i krwawą, ale i samą problematykę poruszaną w tej książce, nie wprost, bez zbędnego moralizatorstwa, ale z punktu widzenia drogi, jaką obrała nasza cywilizacja, przerażająco realną i niebezpiecznie bliską. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić lekturę Igrzysk śmierci.

Tytuł: Igrzyska śmierci
Seria: Igrzyska śmierci, tom 1
Autor: Suzanne Collins
Wydawca: Media Rodzina
Rok: 2009
Stron: 352
Ocena: 5+
BAZYL Opublikowane przez:

Zaczął od tekstowego Hobbita na Commodore 64, a potem poszło już z górki. O tamtej pory przebił się przez wszystkie chyba rodzaje fantastyki – i nie przestaje drążyć tematu dalej.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.