Moja przygoda z tytułowym Wilczarzem zaczęła się od filmu Volkodav. Ostatni z rodu Szarych Psów. Cóż, pierwowzór – recenzowana powieść – różni się od filmu diametralnie. Książka to opowieść o brutalnym świecie, życiu bez zasad i człowieku, który przeciwstawia się złu. Wersja kinowa to historia zubożała, z innymi wydarzeniami i innym zakończeniem, stylizowana na rosyjskie love story. Trzeba jednak przyznać, że mimo tego, iż jest całkiem spójna, gdybym przeczytał najpierw powieść – film wyłączyłbym po paru minutach. Wilczarz jest dla Rosjan tym, czym dla nas jest Wiedźmin.
Co ciekawe, nazwa Wilczarz nie pochodzi od wilka, lecz od psa – wilczarza irlandzkiego. Bohater nie posiada prawdziwego imienia, gdyż jego ród został wybity przez Kunsa Winitariusza w dniu, w którym miał otrzymać imię, tj. 12 urodzin. Kuns osiedlił się w ich okolicy za pozwoleniem właśnie Rodu Szarych Psów (!), zaś samego Wilczarza sprzedał do kopalni.
Historia została umiejscowiona gdzieś na północy fikcyjnego kontynentu. Nie mamy zbyt wielu danych o wyglądzie i wielkości świata, ale otrzymujemy sporo informacji o ludach tam zamieszkałych. Ludy bardzo różnią się między sobą, często mają jakiś związek z tymi, które faktycznie istnieją w naszym świecie, np. Wenowie (z których wywodzi się nasz tytułowy Wilczarz) są podobni do Słowian, a Segwanów skojarzyłbym z Germanami. Czytając książkę ma się wrażenie, iż tylko Wenowie zachowują się godnie i sprawiedliwie. Z książki można wywnioskować, że trzymają się raczej na uboczu i nie mieszają się w sprawy innych plemion oraz to, że są raczej spokojnym narodem. W powieści pojawia się także plemię Solwenów, o których główny bohater mówi z pewną pogardą jako o Wenach, którzy stracili zasady i tradycję
.
Świat został wykreowany w sposób ciekawy, lekko stylizowany na baśniowy, pomimo dość ciężkiej tematyki. Rzeczą, która mnie bardzo denerwowała, była religia. W książce ma się wrażenie prawdziwości wszystkich religii. Żeby to jakoś wyjaśnić, posłużę się przykładem. Załóżmy, że wierzysz, iż dusza ma 3 dni na zemstę po zabójstwie i faktycznie np. 2 dnia po śmierci przychodzi do Ciebie duch i próbuje się zemścić. Nieważne, jakiego wyznania była osoba, którą zabiłeś. Przykład z książki. Nie lubię takich rozwiązań.
Wilczarz jako postać jest prawie ideałem. Jest silny, niepokonany, szybki, mądry, szlachetny, sprawiedliwy, szanuje tradycję i swych bogów. Mniej więcej w połowie książki miałem go już dość, ale później w sumie się przekonałem. Jest może trochę zbyt idealny, uznałem jednak, że ma talent do miecza i przy okazji jest z natury dobry i przestał mi przeszkadzać. Zresztą co Cię nie zabije, to Cię wzmocni
– a miał parę okazji do wzmocnienia się. Jego nielicznymi wadami są: wygląd zbójcy, brak umiejętności czytania i wymowy. To znaczy, same słowa trudności mu nie sprawiają i czasem nawet powie całe zdanie, ale przemowa na swoją obronę lub wytłumaczenie – se ne da.
Fabuła przedstawia się interesująco: najpierw jest zemsta na Winitariuszu, później bohater pomaga ludziom, w końcu zostaje najemnikiem by zarobić na utrzymanie dla siebie i swoich przyjaciół (dziwnie nieporadnych). Na dobrą sprawę, po tej prywatnej wendetcie szuka miejsca dla siebie, a wydarzenia i intrygi, w których bierze udział już go nie dotyczą. To jest właśnie interesujące w tej książce. Tak naprawdę fabuły nic nie popycha do przodu. Ona sama idzie
. Przez większość książki nie widać jakiegokolwiek celu. Dopiero na koniec okazuje się, w jaki sposób te wszystkie wydarzenia były ważne dla Wilczarza np. dla jego zemsty, a raczej jej dopełnienia. Cała książka jest dobrze napisana, pojawiają się liczne retrospekcje, dzięki którym lepiej poznajemy bohatera i jego straszliwą przeszłość. Nie sposób go nie polubić i nie życzyć szczęścia. Widać, że autorka bardzo dopracowała tę postać, bohaterowie poboczni też są wspaniale wykreowani.
Niedomówienia pomiędzy bohaterami to zabieg stosowany bodaj w 70% książek, ale tutaj były one przesadzone. Nie dość, że wydłużały wątki, to ukazywały Wilczarza jako idiotę lub zdrajcę. Co więcej, była sytuacja, że znał zdrajcę, ale nie powiedział kto to, bo nie wiedział jak to powiedzieć oraz nie chciał zepsuć nastroju osobie, którą ochraniał (!).
Co do wydania i tłumaczenia: zdarzają się błędy (np. włócznia jest parę razy nazwana kopią, czasem są literówki, ale bardzo rzadko), a parę zdań wygląda jakby były wyjęte z translatora. Wydanie wygląda ładnie.
Świetnie napisana książka o doświadczonym przez życie człowieku, który stara się jakoś żyć w świecie brudu, gdzie normą jest niewolnictwo. Czyta się dobrze, chociaż czasami się dłuży (mogła być o te kilkadziesiąt stron krótsza). Bohaterowie są zwykle ciekawi, a świat rozbudowany. Książka jest bardzo przemyślana, porusza wiele wątków moralnych. Jedne są bardzo widoczne, nad innymi musiałem się długo zastanawiać, zanim je w pełni zrozumiałem. Na plus działa także fakt, że jest to słowiańskie fantasy. Jedynie niedomówienia i religia mnie irytowały. Jest to książka raczej dla starszej młodzieży i dorosłych. Myślę, że ocena 5+ jest adekwatna, może to trochę dużo, ale zbyt miło wspominam godziny spędzone nad kartami, by dać mniej.
Tytuł: | Wilczarz |
---|---|
Autor: | Maria Siemionowa |
Wydawca: | Prószyński i S-ka |
Rok: | 2007 |
Stron: | 544 |
Ocena: | 5+ |
Spadłem z krzesła
Jak zobaczyłem – „se ne da”.
Informacja w oryginale wyglądała tak:
Jego nielicznymi wadami są wygląd zbójcy, nieumiejętność czytania (ale się uczy) i mówienia. To znaczy, same słowa trudności mu nie sprawiają i zdanie całe czasem powie nawet, ale powiedzieć coś na swoją obronę, lub wytłumaczyć co się stało – nie potrafi.
Pierwszy akapit przez zmieniony szyk traci swój pierwotny sens.
Poza tym przez zmiany stylistyczne tekst wydaje się surowy.
W razie potrzeby dysponuję oryginalnym tekstem. Prosiłbym o korektę tej korekty.