Michael Schacht z wielkim zacięciem produkuje kolejne tytuły familijne. Africana nie jest odstępstwem od tej konwencji. W grze wcielamy się w podróżników przemierzających czarny kontynent, a mierzyć będziemy się oczywiście w walce o punkty prestiżu.
W pudełku znajdziemy instrukcję, cztery pionki, żetony monet, sporo kart – zarówno w formacie 42×65 mm, jak i standardowym 56×87 mm – oraz dwie drewniane podstawki, które służyć będą do stworzenia ksiąg
podróży (znanych już z innej gry tego projektanta, Valdora). Elementy wykonane są naprawdę porządnie, a zasady opisane zostały w sposób przejrzysty i zrozumiały. Wypraska w pudełku wydaje się być jednak nieco zbyt obszerna w stosunku do zawartych komponentów, być może z myślą o przyszłym dodatku.
W Africanie walczymy oczywiście o jak największą ilość punktów prestiżu, zyskiwanych dzięki ekspedycjom wzdłuż i wszerz kontynentu oraz zdobywaniu kart przygód. Każdy z graczy zaczyna w wyznaczonym na mapie miejscu, posiadając na ręku jedną kartę podróży i jednego jokera, który pozwala na poruszanie się do dowolnego sąsiedniego miasta. W swojej turze gracz może wykonać jedną z trzech dostępnych akcji. Pierwszą z nich jest dobranie dwóch kart podróży, które występują w pięciu kolorach i pozwalają na przemieszczenie pionka do sąsiedniego miasta, jeśli przy jego nazwie występuje odpowiedni symbol. Drugą możliwością jest zakup karty przygody, spośród rozłożonych na kartach księgi
. Pierwsze przewrócenie strony jest darmowe, za każde kolejne musimy zapłacić jedną srebrną monetę. Samo kupno karty kosztuje pięć monet. Na każdej z kart przygód znajduje się nazwa miasta, do którego musimy dotrzeć, by otrzymać upragnioną nagrodę (artefakt lub kartę przewodnika w wybranym kolorze) oraz ilość punktów zwycięstwa, które otrzymamy po osiągnięciu celu podróży.
Ostatnią i najważniejszą akcją jest ruch, który wykonujemy, wykorzystując karty podróży w różnych kolorach, przewodników oraz jokera. Podczas przemieszczania się po mapie, gdy trafimy na miasto widoczne na jednej z kart ekspedycji, które rozłożone są na dole planszy, możemy wziąć w niej udział, stawiając na niej swój znacznik. Każdorazowo otrzymamy wtedy odpowiedni bonus (monety lub karty podróży). Gdy dotrzemy do miasta kończącego ekspedycję, dodatkowo zgarniemy większą ilość pieniędzy oraz punkty zwycięstwa. Gra kończy się w momencie, gdy wyczerpie się talia kart ekspedycji, wtedy należy podliczyć wszystkie punkty. Zebrane artefakty z kart przygód punktują w różnych kombinacjach – z tym samym symbolem lub z innymi, kilka kolejnych można również zdobyć za posiadane monety, karty podróży i niewypełnione karty przygód. Oprócz tego można stracić punkty za posiadanych przewodników.
Africana to w stu procentach typowy tytuł rodzinny, ze wszystkimi zaletami i wadami tego gatunku. Jeśli chodzi o te drugie, to dość uciążliwa może być losowość – w dobieraniu kart podróży i ekspedycjach. O ile z tą pierwszą można walczyć zdobywając karty przewodników, to już w kwestii ekspedycji nie jest tak kolorowo, bo gracz, który znajdzie się w odpowiednim miejscu na planszy, jest w stanie zyskać sporą przewagę punktową. Oczywiście im więcej graczy, tym o to trudniej, ale w rozgrywce dwuosobowej sprawa wygląda nieciekawie.
O ile jednak z pewną dozą losowości można się pogodzić, to największym problemem gry jest zwyczajna nuda; w trakcie rozgrywki robimy dwie-trzy rzeczy i na tym wszystko się kończy. Biorąc pod uwagę niewielki stopień interakcji między graczami (właściwie można jedynie ścigać się w wykonywaniu tych samych ekspedycji), tak naprawdę każdy gra tylko dla siebie, co nie budzi zbyt wielu emocji. Nie pomaga też mechanika, która oprócz księgi przygód nie oferuje nic, co mogłoby zaciekawić potencjalnego odbiorcę.
Na plus można z kolei zaliczyć przyjemną tematykę i wykonanie. Warto również wspomnieć o tym, że czas rozgrywki nie jest zbyt długi i dodatkowo można go regulować, odrzucając lub zostawiając więcej kart ekspedycji. Oprawa graficzna jest dość miła dla oka, za co też należy się pochwała.
Do gry w Africanę kilkukrotnie podchodziłem z pozytywnym nastawieniem na niezobowiązującą rozgrywkę, chcąc doszukać się w niej pozytywnych aspektów. Ostatecznie mimo dobrych chęci nie znalazłem ich zbyt wiele, zamiast tego przysypiając przy stole. W sumie jednak nie jest to tytuł zły, raczej wykonany z rzemieślniczą precyzją. Poprawny, ale daleki do wybitności. Na rynku sporo jest lepszych gier rodzinnych, więc Africaną warto zainteresować się głównie ze względu na temat i księgi przygód, które nieco urozmaicają rozgrywkę.
Plusy:
- ciekawa tematyka,
- ładna oprawa graficzna,
- jakość wykonania,
- mechanizm ksiąg podróży,
- regulowany czas rozgrywki.
Minusy:
- dosyć nudna,
- nieco zbyt losowa,
- brak interakcji.
Tytuł: | Africana |
---|---|
Autor: | Michael Schacht |
Wydawca: | Abacusspiele |
Rok: | 2012 |
Liczba graczy: | 2-4 |
Czas gry: | 60 minut |
Ocena: | 4- |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz