W czasach, gdy byłem jeszcze młody, świeży i naiwny, namiętnie zaczytywałem się we wszelkiej maści literaturze przygodowej. Uwielbiałem historie o piratach, poszukiwaczach mistycznych, zakopanych skarbach, niebezpiecznych wyprawach i tajemniczych, odległych krainach. Poniekąd do takiej konwencji nawiązuje właśnie Zakazana wyspa, w której celem graczy jest zebranie czterech artefaktów i opuszczenie tonącego lądu.
Aby zadanie się powiodło, czwórka śmiałków musi ściśle współpracować, bo tylko razem mogą odnieść sukces. Zdobycie Kamienia Ziemi, Posążku Wiatru, Kryształu Ognia oraz Kielicha Oceanu będzie utrudnione przez nieustannie zapadające się pod wodę fragmenty wyspy. Z drugiej strony dzielni odkrywcy wyposażeni są w kilka możliwości obrony, przede wszystkim swoje umiejętności, ale także specjalne karty, dzięki którym będą mogli wykonywać dodatkowe akcje.
Zakazana wyspa jest jedną z najlepiej wydanych pozycji na polskim rynku. Całość zapakowana w stylową puszkę, karty wykonane z trwałego materiału, żetony natomiast zrobiono z naprawdę grubej tektury, podobnie jak wskaźnik poziomu wody. Nie można przyczepić się również do figurek i pionków, wszystkie plastikowe elementy odlane są bardzo precyzyjnie. Niestety przy okazji polskiego wydania wkradł się drobny błąd, gdyż karty postaci odkrywcy oraz inżyniera z jednej strony wydrukowano w języku czeskim. Wydawca wprawdzie wysyła bezpłatnie na życzenie klienta poprawne karty, jednak myślę, że o wiele wygodniejszym rozwiązaniem byłoby dorzucanie ich do każdego egzemplarza.
Zasady gry są bardzo proste i podobne do poprzedniej pozycji tego samego autora, gry Pandemic. W Zakazanej wyspie usunięto część elementów, by uczynić z niej tytuł bardziej przystępny i familijny. Mamy więc 24 kafelki, z których budujemy wyspę. Już na początku rozgrywki sześć pól zostaje podtopionych, każdy z graczy otrzymuje natomiast po dwie karty skarbów. W czasie rozgrywki odkrywcy będą poruszać się po mapie, umacniać podtopione tereny, przekazywać sobie karty skarbów i oczywiście odzyskiwać mityczne artefakty. Po każdej turze otrzymają nowe karty pomocne w osiągnięciu celu, czasem mogą też spowodować wezbranie wody, wtedy karty reprezentujące zalane tereny zostaną ponownie wtasowane do talii. Niezależnie od dobranych skarbów, kolejne fragmenty lądu zostaną zalane przez żywioł.
Zadanie zakończy się porażką gdy zatoną oba fragmenty wyspy, na których możemy odzyskać dany artefakt, a nie udało nam się go jeszcze zdobyć, gdy jeden z odkrywców zginie lub zalany zostanie żeton Przystani Głupców, z którego na koniec gry należy odlecieć, aby misja zakończyła się powodzeniem. Całość brzmi bardzo prosto i tak jest też w praktyce. Trzeba przyznać, że jest to jeden z mniej wymagających tytułów kooperacyjnych na rynku, aczkolwiek na wyższych poziomach trudności (czyt. startując z wyższego początkowego poziomu zalania) gra potrafi rzucić pewne wyzwanie i zmusza do większej ilości kombinowania. Niestety, przy okazji wzrasta wtedy również losowość, gdyż sporo zależy od dobranych kart z Talii Zalania, czy momentów, w których podniesie się poziom wody.
Wrażenia z rozgrywki są raczej dobre, aczkolwiek nie ma tutaj też elementu, który porwałby mnie za serce i spowodował wypieki na twarzy. Niewątpliwie jednak Zakazana wyspa jest pozycją ciekawą, szczególnie dla rodzin, gdyż nie występuje tutaj negatywna interakcja. Kolejną zaletą jest ciągła zmienność planszy przy każdej nowej partii, gdyż miejsca na wyspie rozmieszczane są losowo. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wymyślać też nowe, trudniejsze kształty dla zaginionego lądu, parę gotowych wariantów można znaleźć w Internecie.
Zakazana wyspa pod względem mechaniki jest odchudzonym o zbędne elementy Pandemikiem, co moim zdaniem wyszło grze na dobre. Rozgrywka jest płynna, nie ma w niej przestojów, gdyż wszyscy gracze cały czas próbują wymyślić najlepszy sposób odzyskania skarbów. Oczywiście, jak zwykle w przypadku gier kooperacyjnych, czasem przeradza się to w sytuację, gdy jedna osoba mówi wszystkim co mają robić, gdyż najlepiej zna daną grę. Natomiast gdy wszyscy zebrani znają tytuł w takim samym stopniu, to zabawa staje się naprawdę przednia.
Cieszy również dobra skalowalność tytułu, gdyż równie dobrze można bawić się w dwie osoby, jak i grając w pełnym składzie. Zasadniczo im więcej graczy, tym robi się odrobinę trudniej, gdyż więcej fragmentów wyspy jest zalewanych z każdą kolejką. Z drugiej strony, dzięki odpowiedniemu podziałowi obowiązków, można sobie na bieżąco radzić z przeciwnościami losu.
Matt Leacock stworzył więc tytuł nieco wtórny, aczkolwiek przeznaczony dla innego grona odbiorców. Trzeba przyznać, że dorośli w Zakazaną wyspę bawić będą się nieco gorzej, niż młodsi gracze, gdyż nie ma tutaj zbyt wielu możliwości wykonywania akcji, a rumieńce na twarzy pojawiają się dopiero przy najwyższych poziomach trudności. Jednak gdy chcemy tylko rozerwać się na chwilę w gronie rodzinnym, czy dla odmiany zagrać w coś innego niż nasz standardowy zestaw, to Zakazana wyspa jest pozycją bardzo solidną, do tego celu przeznaczoną. Nie jest to może najlepsza gra kooperacyjna na rynku, ale z pewnością mieści się w ich czołówce.
Plusy:
- zmusza do myślenia,
- szybka rozgrywka,
- brak oczekiwania na swoją turę,
- wykonanie.
Minusy:
- nie porywa,
- na wyższych poziomach trudności denerwuje jej losowość.
Tytuł: | Zakazana wyspa |
---|---|
Autor: | Matt Leacock |
Wydawca: | Rebel |
Rok: | 2011 |
Liczba graczy: | 2-4 |
Czas gry: | 30 minut |
Ocena: | 4 |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz