Aselia the Eternal jest jednym z pierwszych wydanych na zachodzie połączeń visual novel oraz cRPG. Co ciekawsze, jest to ocenzurowana wersja gry eroge, która w oryginale posiadała sporo niegrzecznych obrazków. Jeżeli kojarzycie Knights of Xentar, to Aselia jest bardzo ogólnie podobnym miksem i w zasadzie ciekawym eksperymentem.
Rzadko zdarzają się tytuły należące tego gatunku, które oferują tak długą rozgrywkę. Aselia za pierwszym razem zajęła mi kilkadziesiąt godzin, a bez wątpienia, robiąc w niej wszystko, można dojść do ponad stu. Gra jest ogromna i nietypowa. Gra jest dobra.
Głównym bohaterem jest Yuuto, niemiły i chłodny facet, który po śmierci swoich rodziców musiał zająć się swoją młodszą siostrą przyrodnią, Kaori. Po wielu problemach związanych z życiem codziennym, które przechodzimy w sporym prologu gry (dłuższym niż niektóre obecne gry…), przeniesieni zostają do świata Phantasmagorii. Kaori zostaje porwana, więc Yuuto, jako obdarzony mocami wojownik, musi ją odbić, walcząc u boku tajemniczego bytu, zwanego Aselią.
Minie kilka dobrych godzin, zanim dojdziemy do pierwszej walki. Ta gra to przede wszystkim visual novel, a dopiero potem cRPG. A w visual novels, o ile nie polegają one na rozbieraniu, czyta się dużo. Historia w Aselii to dosyć sztampowy motyw przeniesienia się z naszego świata do magicznej krainy fantasy, w której czekają nas przygody, ratowanie zacnych niewiast oraz pomaganie potrzebującym. Ale jak to w przypadku visual novels, okraszone bardzo ciekawymi postaciami i dobrymi dialogami z ważną rolą wewnętrznych przemyśleń głównego bohatera.
Autorzy odwalili świetną robotę jeżeli chodzi o zarysowanie relacji pomiędzy postaciami. Oczywiście Yuuto spotyka na swojej drodze wiele kobiet, z którymi wpada w różne życiowe
sytuacje. Uczucia takie jak nienawiść, miłość, czy przyjaźń, ale także zwykła chemia
pomiędzy obiema płciami zostały pokazane wzorcowo. Autorzy gier AAA mogliby się sporo nauczyć. W Aselii, co prawda nie od początku, ale już po kilku godzinach naprawdę zaczyna nam zależeć na bohaterach i brakować ich, jeżeli tylko coś źle rozegramy, ponieważ gra jest nieliniowa.
Jeżeli chodzi o rozgrywkę poza częścią nowelki, Aselia ma najbliżej do strategicznego cRPG. Od czasu do czasu scenariusz rzuca nas w walki, przypominające miks taktycznego cRPG z typowym przedstawicielem japońskiego odłamu gatunku. Misje są różnorodne, oferują inne wytyczne, wrogów, a także drużynę – w zasadzie organizujemy trzyosobowe składy, którymi poruszamy się po polu bitwy. Jeżeli trafimy na wroga, zaczyna się prawdziwa walka z używaniem innych postaci oraz duszyczek.
System jest duży i rozbudowany, troszkę zbyt skomplikowany dla własnego dobra, ale nie popada w przesadę. To wszystko. Aselia nie jest niczym więcej jak czytanką z możliwością walk, które wykonano bardzo przyjemnie. Pod tym względem (tj. w przypadku szeroko pojętych visual novels cRPG) mistrzostwem wciąż pozostaje Radical Dreamers, które przenosiło walki w wymiar tekstowy. Wolałbym duże opisy i komendy do wyboru od zwykłych walk w turach, ale nie jest to zły system. Tylko troszkę skomplikowany, troszkę oderwany od reszty gry.
Niestety, ogromnym minusem Aselii jest design części postaci. Siostra głównego bohatera wygląda tak irytująco, że poważnie wahałem się czy podjąć dalszą grę. Co gorsza, kilka innych postaci denerwowało mnie niemal równie mocno, przy czym część bohaterów… jest świetnie narysowanych. Szczególnie pewna przyjaciółka głównego bohatera, która wręcz wzbudza we mnie smutek, że gra jest w wersji dla wszystkich
.
Design gry jest bardzo, ale to bardzo nierówny i niestety odrobinę za mało charakterny – dużo zmienia się na lepsze w momencie, kiedy trafiamy do właściwej
rozgrywki w świecie fantasy, ale wciąż czuć tutaj niski budżet. Głosy postaci są dobre, nie licząc ponownie naszej siostrzyczki, muzyka pasuje jako tło wydarzeń.
Prosta, ciekawa i dobra historia z kilkoma wątkami. Nie jest to taki klasyk visual novels jak Kana albo Yu-No, nie jest to gra godnie konkurująca z najlepszymi jRPG, ale to nietypowe, dobre połączenie.
Jast Usa zdobyło się na odważną rzecz – wydali ocenzurowaną wersję gry skierowanej do specyficznej publiki, ale pokazali, że gra broni się bez niegrzecznych treści
. Co więcej takiej gry praktycznie jeszcze nie było na zachodzie, więc troszkę na zachętę zwiększam ocenę. To bardzo nietypowa dla europejskiego odbiorcy gra, coś zupełnie nowego, chociaż w Japonii dostępnego od lat. Pozostaje liczyć tylko na to, że pojawią się kolejne, równie ciekawe wydania wschodnich produkcji.
Tytuł: | Aselia the Eternal |
---|---|
Wydawca: | Jast USA |
Rok: | 2011 |
Platformy: | PC |
Ocena: | 4+ |
visual novels
Visual novels to bardzo niszowy, lecz ciekawy gatunek. Wkręciłem się w niejedną z takich gier. Szkoda, że tak mało ich wychodzi poza Japonię (znakomite choćby jest Yu-no). Dzięki za tę recenzję, mam nadzieję, że przekona ona graczy. Mnie przekonała do sprawdzenia Aselii.
ciekawe
ciekawe, choć nie ciągnie mnie do takich pozycji, MOŻE kiedyś sprawdzę w ramach ciekawostki
Krok w dobrą stronę
Aselia the Eternal ma całkiem przyzwoitą historię gdzie nie wszystko jest takie oczywiste ale to okazuje się dopiero po zaliczeniu przynajmniej połowy ścieżek. Gra o tyle ryzykowna, że postaci wyglądają na znacznie młodsze niż są wg. lore gry, bo np. bohaterka tytułowa ma coś 22 lata. Z drugiej strony nie ma w niej jeśli chodzi o treść nic, co mogłoby zirytować nadwrażliwych zachodnich moralistów.
Teraz tylko fani gatunku modlą się, żeby Steam zaakceptował grę do katalogu, bo to będzie przełom: bodajże pierwsza VN dostępna legalnie w Europie.
Nope
Manga Gamer to europejskie wydawnictwo, które wydaje sporo visual novels, chocby takich jak Kara no Shoujo. Ale masz racje – jezeli Steam zaakceptuje te gry do katalogu to bedzie przelom ;)!
pozdrawiam