Tak się ostatnio składa, że znamienitą większość książek które czytam, można zaliczyć do fantastyki dla młodszego odbiorcy. Nie żebym znajdował w tym jakieś szczególne upodobanie, niemniej w krótkim okresie ten zbieg okoliczności można nazwać regułą. Tym razem w moje ręce wpadła książka Tunele, która spotyka się z dość dużą aktywnością ze strony fanów w naszym serwisie. Zdecydowałem się zatem sprawdzić na czym polega jej fenomen i czy rzeczywiście, jak pisze wydawca, można uznać ją za nowego Harry’ego Pottera.
Sam zamysł jest bardzo ciekawy. Mamy młodego bohatera, Willa, który wspólnie z ojcem prowadzi wykopaliska, odnajdując pod ziemią najprzeróżniejsze mniej lub bardziej wartościowe skarby
. Nie wiem jak dzisiejsza młodzież, ale ja będąc nastolatkiem bardzo interesowałem się archeologią i poszukiwaniem skarbów, zatem ta powieść z miejsca mnie kupiła. Autorzy jednak zdecydowali się na urozmaicenie dość ogranego tematu – wprowadzili wątki nadnaturalne. Chodzi o tajemniczych ludzi w płaszczach, kapeluszach i z czarnymi okularami, którzy zaczęli kręcić się w pobliżu głównych bohaterów w niedługi czas po tym, jak rozpoczyna się ta historia.
Niestety, mimo całkiem przyjemnego początku, mniej więcej od początku drugiej z trzech części, na które dzieli się książka, stopniowo zyskujące coraz więcej miejsca elementy fantastyczne przestają frapować. Co więcej, chyba zabrakło im polotu i pomysłowości, bo bardzo szybko uznałem je za tworzone na siłę i zbędne. Fabuła zatem, skupiona wokół tajemniczego ludu żyjącego pod powierzchnią ziemi, ma podrzędne znaczenie, nie fascynuje i sprawia wrażenie pisanej na siłę. A świadczy o tym chociażby miotanie się bohaterów z miejsca na miejsce i praktycznie brak zakończenia jedynego istotnego w książce wątku.
Sami bohaterowie także sprawiają wrażenie jednowymiarowych. Poza Willem nie sposób przywiązać się do kogokolwiek. Jego najlepszy przyjaciel bardziej sprawia wrażenie kuli u nogi (która jednakże napędza fabułę, lecz wiarygodność chłopców jako przyjaciół na śmierć i życie wydaje się być za mała), dwunastoletnia siostra, która trzyma w ryzach cały dom, łącznie z finansami, jest co najmniej przesadzona (nawet jeśli wziąć pod uwagę tajemnicę jaką skrywa), matka – pasożyt społeczny – niewiarygodna, zaś pozostali przewijający się bohaterowie – wydają się stanowić tło.
Gordon i Williams zaserwowali czytelnikowi powieść z licznymi zwrotami akcji i tempem, jakiego nie powstydziłaby się powieść sensacyjna. Mnie jednak te zwroty wydawały się być naciągane i bez trudu doszukiwałem się w nich nieścisłości. Przykładem niech będzie wspomniana już tajemnica dwunastolatki, która jest niewiarygodna o tyle, że wyklucza albo siebie samą, albo swoje życie, z jakiego zna ją jej brat.
Biorąc pod uwagę adresatów tej powieści, trzeba być jednak nieco bardziej wyrozumiałym i przymknąć oko na niedoskonałości. Młody czytelnik jest bowiem zabrany w tajemniczą i intrygującą podróż do nietuzinkowej krainy, która jest tym bardziej fascynująca, że znajduje się niedaleko, praktycznie pod naszymi stopami. I mimo pewnych umowności, elementów, które raczej zdemaskują fikcję przed dorosłym czytelnikiem, z pewnością ma szansę oczarować młodszych nastolatków i zachęcić do sięgnięcia po kolejne tomy tej historii.
Tytuł: | Tunele |
---|---|
Autorzy: | Roderick Gordon, Brian Williams |
Wydawca: | Wilga |
Rok: | 2008 |
Stron: | 494 |
Ocena: | 4- |
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz