Iron Man 2 – recenzja filmu

iron_man_int_1200

Na początku niniejszego tekstu, postanawiam zastrzec, iż nigdy wielkim fanem Iron Mana nie byłem. Choć uniwersum Marvela znam od lat, do historii o Człowieku z Żelaza nigdy nie ciągnęło mnie tak bardzo, jak do przygód X-Menów czy Spider-mana. Cała moja wiedza o tej postaci opiera się zasadniczo na jego gościnnych występach w innych produkcjach tegoż wydawnictwa; recenzja nie jest więc pisana z punktu widzenia specjalisty od tematu, a człowieka, który wybrał się do kina, licząc na porządne kino akcji. Znakomita większość wydawanych ostatnimi czasy filmowych historii o superbohaterach była co najmniej dobra, więc przy pierwszej nadarzającej się okazji udałem się na seans. Zobaczmy, jak poszło tym razem…

W czasie konferencji prasowej Tony Stark ujawnia swoją drugą tożsamość, świętując znormalizowanie stosunków pomiędzy Wschodem i Zachodem. Armia amerykańska, od dawna chciwym wzrokiem patrząca na zbroje bojowe Iron Mana, wzywa Starka na przesłuchanie, coraz bardziej naciskając, aby ujawnił on tajemnice konstrukcyjne, strasząc równocześnie społeczeństwo możliwością posiadania już podobnej broni przez Koreę Północną oraz Iran. Wykorzystując fakt, iż przesłuchanie przed armią amerykańską ma charakter jawny, bohater z łatwością ośmiesza rząd, udowadniając, że minie co najmniej dekada, nim którakolwiek z armii na świecie zdoła wyprodukować podobną broń. Szybko jednak okazuje się, że nie tylko Stark potrafi konstruować tego typu zbroje – zaledwie w kilka dni po słynnej konferencji, na oczach setek tysięcy ludzi, dochodzi do pojedynku pomiędzy Iron Manem a tajemniczym mężczyzną w pancerzu bojowym…

Iron Man 2 to przykład typowego kina akcji, z masą efektów specjalnych i pretekstową fabułą, egzystującą gdzieś na marginesie filmu, nastawionego głównie na szybkie sekwencje walk i pościgów. Choć jestem raczej zwolennikiem dobrze opowiedzianej historii, niźli szybkiej akcji, to nie mam nic przeciwko obejrzeniu (od czasu do czasu) tego typu produkcji. Problem z nowym filmem Marvela jest jednak taki, że z ekranu momentami po prostu wieje nudą. W Internecie łatwo natknąć się na komentarze sugerujące iż to z powodu zbyt licznych dialogów, trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że również same sceny akcji (włącznie z finałowym starciem) są momentami zrealizowane bez polotu. Film dostaje za to ode mnie wielkiego minusa.

vondalZłego słowa nie można natomiast powiedzieć o muzyce. Od pierwszych sekund filmu aż po napisy końcowe towarzyszy nam idealnie dopasowany soundtrack. Twórcy postawili na znany zespół (AC/DC) oraz jego nie mniej znane utwory (Warmachine, Highway to Hell, Shoot to Thrill), co okazało się strzałem w dziesiątkę. Nie mogę wyobrazić sobie utworów, które lepiej pasowałyby do tego filmu. Muzyka jest zdecydowanie najlepszym aspektem nowego Iron Mana i mogę się założyć, że wiele osób, które nie słyszało do tej pory o AC/DC (są w ogóle tacy?), po seansie zacznie nieśmiało poszukiwać ich utworów.

Twardym orzechem do zgryzienia jest dla mnie natomiast ocena humoru, jaki przewija się przez cały niemalże czas trwania filmu. Choć mój niezależny konsultant stwierdził, że prosty, niewyrafinowany humor idealnie pasuje do odtwórcy głównej roli, to zaznaczyć należy, że jest on charakterystyczny również dla scen, w których nie bierze udziału Robert Downey Jr. Powiedzcie szczerze: w ilu kolejnych filmach można oglądać scenę walki, w której dwójka bohaterów walczy z przeważającymi liczebnie ochroniarzami i w momencie, gdy ucieszony Pan X pokonuje jednego z nich, orientuje się, że reszta jest już od dawna nieprzytomna po fatalnym starciu z Panią Y? Sala kinowa, zgodnie z oczekiwaniami twórców, wybucha śmiechem, a biedny, czepialski ja, skrupulatnie odnotowuje w pamięci kolejny minus filmu, który należy uwzględnić w recenzji.

Pora podsumować tytuł i wydać werdykt. Czy warto iść na nowego Iron Mana do kina, czy też lepiej zachować pieniądze na inny film? Przyznać trzeba, że produkcja ta jest bardzo nierówna. Jeśli ktoś wybiera się do kina, licząc na szybką akcję, musi wziąć poprawkę na fakt, że nie wszystkie sceny akcji są tak emocjonujące, jak chcieliby tego ich twórcy. Jeśli szuka ktoś w filmach humoru na przyzwoitym poziomie, to nie jest z pewnością film dla niego. Osoby, które chciałyby obejrzeć w kinie ciekawie opowiedzianą historię, zupełnie nie powinny się do tego tytułu zbliżać, fabuła szyta jest bowiem bardzo grubymi nićmi. Jeśli jednak ktoś chciałby wybrać się na niezobowiązujący film, ze świetną ścieżką dźwiękową, nie mając nic przeciwko prostackiemu wręcz poczuciu humoru, to Iron Man 2 jest dobrym wyborem. Ja nie żałuję wydanych pieniędzy. Choć na kolejny seans nie dam się już na pewno skusić.

Tytuł: Iron Man 2
Reżyseria: Jon Favreau
Scenariusz: Justin Theroux
Obsada: Robert Downey Jr., Don Cheadle, Scarlett Johansson, Gwyneth Paltrow, Sam Rockwell, Mickey Rourke, Samuel L. Jackson
Rok: 2010
Czas: 124 minuty
Ocena: 3+
Strider Opublikowane przez:

Na początku były Przygody Gala Asterixa... A później wszystko inne. Nie przepuści żadnemu filmowi animowanemu, ani książce dla dzieci. Miłośnik dobrego science-fiction i gier starszych niż on sam.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.