Xiao Long. Biały Tygrys – recenzja

bialytygrys

Orient nie jest tematem zbyt popularnym w Polsce. Owszem, możemy mówić o ogólnym zachwycie kulturą japońską, szczególnie wśród młodszych, zafascynowanych mangą i anime, ale mimo to ciężko dalekowschodnim klimatom przebić się do świadomości naszych rodaków. Zwłaszcza, jeśli chodzi o kulturę Chin.

Niezbyt ciekawie jest także na poletku polskiej fantastyki, czerpiącej i nawiązującej do – przebogatej przecież – kultury Państwa Środka. Nic więc dziwnego, że w końcu pojawił się autor – Dawid Juraszek – który połączył to co najlepsze w fantastyce, z bogactwem chińskich zwyczajów i wierzeń, skutkiem czego napisał powieść, którą można uznać za coś niespotykanego dotąd w polskiej fantastyce.

Sama jednak oprawa, to za mało, aby zachwycać się powieścią. Niestety, czytając książkę Biały Tygrys nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że autor nie sprostał temu zadaniu. Napisał tekst przystępny, bogaty i oryginalny, ale w żadnym wypadku nie porywający. Czytając pierwsze rozdziały tej książki odniosłem wrażenie, że część tekstu już znam. Szybko odkryłem skąd – czytałem go w Science Fiction Fantasy i Horror jako opowiadanie. Nie zachwycił mnie wtedy i nie utrwalił się w mojej pamięci. I niestety, jak się okazało, podobnie jest z innymi przygodami bakałarza Xiao Longa.

Juraszek zabiera nas w podroż do krain wzorowanych na dawnych Chinach. I chociaż nie używa nazw i terminów, które odwoływałby się do nich wprost, nie ukrywa swojej fascynacji tą kulturą i nawiązań jakie poczynił. Nie jestem znawcą tematu, dlatego nie potrafię powiedzieć jak bardzo pozostał wierny faktom, a na ile poniosła go wyobraźnia fantasty. Wiem za to, że sama oprawa była ciekawa. Nieciekawe było za to co innego.

Niestety fabuła to najsłabsza część tej powieści. Poznajemy tutaj młodego bakałarza, który skończył właśnie swoje nauki i wraca do domu. Powrót niestety nie przebiega bez przygód. Bohater wchodzi w posiadanie kilku artefaktów, które później okażą się remedium na kłopoty, jakie go spotkają. W skrócie całość można spłaszczyć do historii chłopaka, który wpada w kłopoty, które same się rozwiązują. Najgorsze jednak jest to, że rozwiązanie nie polega na pokonywaniu przeciwności – raczej chodzi tu o ucieczkę przed nimi. Nie muszę chyba wspominać jak wielki niedosyt pozostawia to u czytelnika.

Dodatkowo bohaterowie, których Xiao napotyka na swojej drodze są nieciekawi. Pomijając nawet fakt, że ich śmiertelność jest bardzo duża, niewiele się od siebie różnią. Miałem wrażenie, że jest to opowieść o papierowym chłopaku, krążącym wśród podobnych sobie, ale dodatkowo czarno-białych bohaterów. Nie pozostawali oni obojętni na wydarzenia, ale ich emocje były sztuczne, a pojawianie się ponownie na drodze głównego bohatera, sprawiało że postrzegałem ich jako kukiełki w rękach autora, które urozmaicały tylko tło, ale niezbyt się od niego odcinały.

Ogólnie uważam, że Biały Tygrys jest książką, jaką można sobie darować. Czyta się ją szybko, nie bez przyjemności, ale po lekturze naprawdę niewiele pozostaje w pamięci. Jest w niej wiele ciekawych wątków i pomysłów, ale autor nie wykorzystuje do końca ich potencjału, przez co bohater sprawia wrażenie osoby uciekającej przed problemami, a nie mierzącej się z nimi. Całość za to świetnie się sprawdzi jako lektura pociągowa – czyli proste czytadło dla zabicia czasu, nie budzące żadnych głębszych refleksji.

Tytuł: Xiao Long. Biały Tygrys
Seria: Losy bakałarza Xiao Longa, tom 1
Autor: Dawid Juraszek
Wydawca: Fabryka Słów
Rok wydania: 2009
Stron: 508
Ocena: 4=
BAZYL Opublikowane przez:

Zaczął od tekstowego Hobbita na Commodore 64, a potem poszło już z górki. O tamtej pory przebił się przez wszystkie chyba rodzaje fantastyki – i nie przestaje drążyć tematu dalej.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.